czyli Światy Alternatywne
*Prychnął miechem, znowu tak głupawo, widać jakaś twórcza refleksje miał. Napił się piwa, pustą już puszke rzucił za siebie, i wyszczerzony, ze znacząco przymkniętymi oczami odparł tymi słowy* Mnie w phrracy bić nie wolno, bowiem chroni mnie ustawa ochrony phrracownika i o nietykalności osobistej a także wewnętrzny regulamin Sali 91 – nie bić asystentów *co do parapetówy – na Mandalore to by Seco raczej nie przyszedł. Chyba ze sam tez byłby Tangiem. No a na Kalee nie byłoby parapetówy, bo tam nie kupuje się mieszkań…*
Offline
No to powiem po raz kolejny, masz se dobrze. No ale dobra, ja będę się zbierać, muszę jeszcze upolować parę mebelków a potem do roboty... *Oczy błysnęły mu groźnie a wolne ręce zacisnął lekko w pieści. Dziś miał nadzieję trochę kasy zarobić, znowu jakiś durny predator chce go pokonać, myśląc, że da mu radę samymi mięśniami. Kretyni... póki co. Zabrał ze sobą worek z rozwalonymi częściami i spojrzał do środka* Wywalę w drodze do śmietnika, zabrać coś? *Jak już idzie to może też zabrać Seco jakieś śmieci*
Offline
*A Seco sobie pomyślał tak: o, chce, żebym nie myślał, ze zbiera puszki, ale jednocześnie chce je mieć, żeby sprzedać. I tak się strasznie wzruszył, ze niemal mu uśmiech z gęby spełzł. Niemal, co nie znaczy, ze spełzł, bo nie* No, weź puszki, co? Wkuhrrwiają mnie, trzeba je łapać bo się tuhrrlają. A do tej pani zadzwonie i umówię cie na jutro wieczóhrr, koło 18, pasi?
Offline
*Zmrużył oczy, bo chyba już wiedział o czym on myśli* Kurwa twoje mieszkanie, więc je sobie ogarnij. Ja puszek na złom nie zbieram, tak nisko nie upadłem *Warknął nieco groźnie, bo te insynuacje mu raczej nie pasowały. Chciał być miły a ten tutaj niestworzone historie wymyśla* No dobra, będę po robocie i w miarę ogarnięty mam nadzieję. *Dodał już nieco uspokojony i przybliżył się do drzwi*
Offline
*Wymyśla, wcale nie takie niestworzone, bo życiowe, i na pewno nie po to by skrzywdzić, bo dobrze chce, wrażliwy jest i z dobroci serca wszystko, co wymyśli, nawet jak to się komuś nie podoba. Popatrzył badawczo, przybierając kamienny wyraz twarzy, ale nic nie odpowiedział. Skoro Tang zapytał, to Seco odpowiedział, nikomu swoich podtekstów nie wyjaśniał, równie dobrze mogły być one zupełnie inne. Seco teraz wyglądał jak ktoś, kto poczuł się dotknięty, ale dla „większego dobra” stara się zamaskować co czuje.* Spoko *mruknął tylko* I dzięki za zamek. Fajny jest
Offline
*No a Tang przewrażliwiony trochę na punkcie swojej dumy i też się poczuł nieco dotknięty insynuacją, że taką klepie biedę, że musi puszki zbierać. Więc oboje raczej się nawzajem obrazili, choć nieumyślnie (no może Taung trochę umyślnie w geście obronnym)* Nie ma sprawy, cieszę się, że się podoba. Oby nikt go nie rozwalił... To potem podrzuć mi ten adres... a właśnie, nie wiesz gdzie jest moja melina. Czekaj... *Poszperał po kieszeniach i znalazł mały notes wraz z długopisem. Zapisał Seco swój nowy adres i wręczył mu kartkę* No to bywaj. *Skinął mu głową, otworzył drzwi, sprawdzając jeszcze, czy wszystko dobrze chodzi, po czym wyszedł na klatkę schodową, zamykając za sobą drzwi. Po kilku minutach opuścił wieżowiec, kierując się do swojej "roboty" wyrzucając po drodze worek ze śmieciami*
Offline