Zin - 2010-02-06 15:02:07

Osiedle te zostało zbudowane nieopodal Dzielnicy Przemysłowej z myślą, by pracownicy tamtejszych fabryk mieli blisko do pracy. Bloki są wysokie, sięgają nawet setnego piętra. Dużo mieszkań na małym terenie to doktryna konstruktora, który zaprojektował to osiedle. Apartament Zina mieści się na sześćdziesiątym szóstym piętrze. Dostać się tam można jedynie windą. Korytarz jest długi i wąski jak w typowym bloku. Numer mieszkania Zina to 884. Nietrudno jednak się domyślić, że tam mieszka Kobdar. Zza drzwi można usłyszeć głośną muzykę, odgłosy narzędzi. Apartament jest spory. W salonie na ścianie wisi ogromny telewizor, który Zin kupił w ratach. Panuje tam artystyczny nieład, można potknąć się o pudła z książkami, częściami oraz starym sprzętem elektronicznym, który Zin przerabia i przywraca do życia. Ostatnio sąsiedzi wzywali policję, ponieważ hałas był potworny. Narzędzia, głośna muzyka i przekleństwa płynące z ust tego jegomościa. Zin zapłacił mandat, ale mimo wszystko nie pomogło. Przeprosił swoich sąsiadów, mówiąc że pracował nad bardzo ważnym projektem dla Zakładów zbrojeniowych Kovsky. Ta wymówka była oczywiście kłamstwem, jednak mieszkańcy to łyknęli.

Tangorn - 2010-02-06 15:07:58

*Jakiś czas temu Tang otrzymał wiadomość od tego inżyniera, co to miał mu coś tam sklecić. Sam o tym właściwie zapomniał, pochłonięty robotą i szperaniem po sklepach i targach. No ale gdy otrzymał adres, to postanowił skorzystać. Ubrany jak zwykle, w ciemny płaszcz zjawił się pod wyznaczonym blokowiskiem i wszedł do środka. Odszukał windę i wybrał piętro, narzekając na małą przestrzeń tej "skrzynki". W końcu po stosunkowo krótkiej jeździe dotarł na wyznaczone piętro i podszedł do drzwi z numerem 884. Zapukał więc i czekał*

Zin - 2010-02-06 15:14:52

Zin siedział tego dnia cicho. Dzień był dnia niego zbyt piękny, by zmarnować go na siedzeniu w mieście. To popołudnie postanowił spędzić w domu, by wieczorem wyjechać na miasto. Siedział sobie w salonie przy włączonym telewizorze oraz przy gazetce Galactic News. Po usłyszeniu pukania do drzwi zerwał się, wstał z miejsca. Odłożył gazetę na kanapę i podszedł do drzwi. Otworzył zamek i nacisnął klamkę po czym pociągnął drzwi do siebie.
-O...Tang. Wbijaj.-powiedział i wykonał zapraszający gest. Uśmiechnął się. Zin ubrany był dziś w dresowe spodnie i koszulkę z napisem. "Cień ssie".

Tangorn - 2010-02-06 15:20:40

*Gdy otworzył drzwi to obrzucił Zina szybkim spojrzeniem i uznał, że ten jest albo bardzo odważny albo bardzo głupi, ze względu na napis na koszulce. Już się zdarzył nieco zorientować w sytuacji na tej planecie i wiedział już, że nie jest to zbyt mądre posunięcie. W każdym razie przekroczył prób mieszkania uważając by nie popchnąć inżyniera. Stanął więc w salonie i czekał* No witaj... podobno masz coś dla mnie? *Nawiązał cicho do jego wiadomości*

Zin - 2010-02-06 15:31:54

-Tak jak prosiłeś. Komputer, panel sterujący i systemy alarmowe.-powiedział i zamknął szybko drzwi, by nikt nie zobaczył jego koszuli, w której chodzi tylko w domu. Minął Tanga i poszedł do pudła, w którym trzymał te duperele dla niego.-Usiądź. Napijesz się czegoś?-spytał i zaczął szperać w pudle. Wyciągnął karwasz, na którym było od groma przycisków. Prosty komputer, który złożył Kamyk oraz systemy alarmowe, które obydwoje złożyli.-Tym karwaszem sterujesz alarmami. Jak coś wejdzie w teren ich zasięgu to kopną Cię dwa volty i zapali się czerwona diodka. W razie czego masz założony paralizator na klamkę, który musisz dezaktywować przed każdym wejściem do domu. Komputer, jak komputer. Zawsze się przyda, ale jak działa to chyba nie muszę tłumaczyć, no.-powiedział i położył wszystko na szklanym stoliku, stojącym przy sofie. Nie była ona zbyt wielka, ale Tang z pewnością się na niej zmieści. Telewizor był włączony na kanale Meteo. Pokazywał pogodę na najbliższy tydzień dla planety Ratis I, domu Zina.

Tangorn - 2010-02-06 15:36:54

No to dobrze... *Mruknął cicho, czyli i tak wszytko Zin dobrze słyszał. Spojrzał nieco powątpiewająco na kanapę, ale podszedł do niej i usiadł, czując jak lekko protestuje z powodu jego ciężaru.* Nie, dzięki... *Odparł na propozycję napitku i spojrzał na cały sprzęt, który inżynier przygotował. Ogólnie był zadowolony, ale nad karwaszem będzie musiał pomyśleć, bo ma własny pancerz z własnymi zabawkami.* Wielkie dzięki... ile za to wszystko? *Wolał mieć już sprawy interesów za sobą*

Zin - 2010-02-06 15:43:26

-Jak kiedyś będę czegoś potrzebował, to mi się odwdzięczysz.-powiedział i mimo wszystko poszedł do kuchni. Wyciągnął dwa kubki i włączył ekspres do kawy. Nie mógł tak trzymać gościa, wedle Ratisjańskiej tradycji tak nie można było tak postępować. Po chwili kawa była gotowa, tak więc wrócił do salonu i postawił dwa kubki na stole.-A właśnie. Moja siostra tu przylatuje za kilka dni. Trza będzie się nią zająć, bo matka mówiła, że niesforna się zrobiła. Wiesz, przylatuje tu na studia. Szlag by to.-powiedział i chwycił za kubek, z którego pociągnął mały łyk kawy.-A poza tym...Jak leci kolego?-spytał. Nie chciał zamartwiać się problemami, które wlecą mu na głowę. Nie chciał by wpadła w jakieś kłopoty, ale w tym mieście i na tej planecie to prawie niemożliwe.

Tangorn - 2010-02-06 15:50:55

Cóż, zważywszy na to czym się zajmuję to już mogę podejrzewać jakiego typu będzie to przysługa*Uśmiechnął się nieco krzywo, ale taka już mimika jego twarzy. Nie przejmował się zbytnio faktem, że będzie pewnie musiał kiedyś komuś przywalić w mordę albo urwać jakąś kończynę. Robił to w końcu przez całe swoje życie* Twoja siostra, tak? Pewnie będzie mieszkać u ciebie... proponowałbym skutecznie jej wszystko wyjaśnić od razu, bo tutejsza okolica nie jest zbyt... sympatyczna *Chodziło mu oczywiście o samo miasto jak i o władze, które również nie grzeszyły świętością. Na kubek tylko zerknął, ale nie wykazał zbytniego zainteresowania nim* U mnie? Normalnie, zarabiam dawaniem w mordę na arenie, więc w sumie jest dobrze, całkiem nieźle płatne, jeśli nie trafia się do szpitala

Zin - 2010-02-06 15:55:14

-To ja już wiem dla kogo pracujesz.-powiedział. Słowo Syndykat w tej dzielnicy nie było mile słyszane. Zin przełączył kanał pilotem, bo w końcu obciachem było oglądanie pogody. Właśnie przełączył na kanał sportowy, gdzie grali w znaną odmianę piłki czyli Fimmie. Brutalne zawody, dużo lania w mordę, krwi oraz strat przytomności to to co tygrysy lubią najbardziej.-Myślisz, że Ros to zrozumie? Ona jest jeszcze młoda i głupia, co gorsza jest ładna, pewnie będą chcieli ją wziąć do burdelu. Kurwa...czemu ojca już nie ma?-spytał jakby sam siebie. Ojciec umarł na raka trzustki, którego niestety nie da się wyleczyć. Trzustka to jedyny organ w ludzkim ciele, którego nie da się przeszczepić. Zin podrapał się po łbie. O dziwo na czole nie miał swoich gogli.-

Tangorn - 2010-02-06 16:09:28

*Wyłapał aluzję i pokręcił przecząco głową* Najzwyklejsze, nielegalne zawody gladiatorów. Dawanie w mordę za kasę, czasami czemuś jeszcze... *Nie mieszał się w sprawy Syndykatu, niezbyt pochwalając tego typu organizacje. Niegdyś nawet zwalczał je na swojej rodzinnej planecie, ale to było dawno temu* No tak, brakuje jej silnej ręki buir, który by jej wytłumaczył co i jak. Autorytet to jednak podstawa... *Buntownicza młodzież jest najgorszą rzeczą pod słońcem, bo nie słuchają oni głosu rozsądku ani porad doświadczonych dorosłych. Zin będzie miał pod tym względem przechlapane. Tang oparł się powoli o oparcie sofy i rzucił okiem na TV, ale zaraz znowu popatrzył na inżyniera, jak to nakazuje grzeczność w czasie rozmowy*

Zin - 2010-02-06 16:14:37

-Co Ci powiem to Ci powiem. Brakuje teraz autorytetów.-powiedział do Tanga i kątem oka spoglądał na telewizor. No cóż, lubił tą dyscyplinę sportu.-Chciałem kiedyś grać w Fimmie, ale ojciec od razu wybił mi to z głowy. Powiedział, że nie chce mieć mordercy w domu.-w tym sporcie czasem zawodnik ginął podczas meczu. To jak pole walki, nigdy nie wiesz kiedy Cię trafią. Spojrzał na Taunga. Miły gość do rozmowy-pomyślał. Upił łyk kawy.-U was Taungów honor to podstawa, nie? To dlatego was tak szanuje...

Tangorn - 2010-02-06 16:26:21

Nie wiem, jestem nietutejszy... ale pewnie masz rację *Szwędając się po okolicy raczej nie dostrzegł oznak silnych tradycji kulturowych czy szacunku względem innych. Na jego rodzinnej planecie byłoby to nie do pomyślenia. Fakt, że często ten szacunek bywał wymuszony, ale jednak był* Cóż, mój buir raczej by nie miał nic przeciwko, bo sam mnie wychował na wojownika, nie mordercę. Jest pewna różnica... *Przymknął lekko powieki, tak, że tylko część jego ognistych oczu było widocznych.* Honor, Walka, Rodzina, to podstawy naszej społeczności.

Zin - 2010-02-06 17:35:18

-No właśnie. U nas ludzi wygląda to zupełnie inaczej, ale pewnie się już o tym przekonałeś.-powiedział do niego z lekkim uśmiechem i upił łyk kawy. Zin nie uważał się za lepszego od innych ludzi, po prostu miał swoje lepsze i gorsze strony.-A co do wojownika. To rzeczywiście spora różnica.-dodał. Upił łyk kawy i spojrzał na Tanga i jego pełny kubek z kawą.-Czemu nie pijesz? Kawy nie lubisz?-spytał z czystej ludzkiej, niezaspokojonej ciekawości.

Tangorn - 2010-02-06 17:47:17

No tak. Każda rasa ma swoje własne "wytyczne" kulturowe i mnie nic do tego *Zerknął na kubek kawy akurat wtedy, gdy Zin zapytał się go, czemu nie pije. Ogólnie kawy nie pił i preferował inne napoje, ale co tam. Wziął do ręki kubek i przyjrzał się trunkowi wewnątrz* No cóż, zdrowie! *Podniósł lekko naczynie w geście toastu, po czym zrobił jeden, spory łyk, tak, że aż połowa zawartości znalazła się w jego ustach. Po chwili przełknął wszystko* Całkiem niezła, dzięki

Zin - 2010-02-06 17:58:14

-To jedna z tańszych, ale z ekspresu to kawka zawsze dobrze smakuje.-powiedział. Miał minę jakby na coś czekał. Telefon był położony na stoliku, pewnie Zin czekał na kogoś kto do niego zadzwoni. Jego siostra powiedziała, że jak będą na orbicie to zadzwoni do niego. On już zna te je zagrywki, dlatego sprawdził dzisiaj, o której przybywają statki z Ratis I.-My tutaj gadamy o duukańskiej dupie, a jeszcze sprzętu nie sprawdziliśmy. Załóż ino karwasz i włącz to. Całe szczęście wszystko podłączyłem rano do akumulatorka.-powiedział i podrapał się po łbie. Miał nadzieję, że czegoś nie spieprzył. Znał się na elektronice, jednak nie tak bardzo jak na konstrukcji broni i silników.

Tangorn - 2010-02-06 18:05:12

No dobra, zobaczmy... *Jak powiedział tak i zrobił, bo nie lubił gadaniny i bezczynności. Odsłonił swoje prawe przedramię, gdzie miał już przymocowany karwasz z dziwnego metalu, którego Zin na pewno nigdy nie spotkał. Odpiął go i wziął do ręki ten napakowany elektroniką, wyglądał mniej solidnie niż ten jego. Po szybkim przeglądzie przymocował go sobie. Od razu stwierdził, że będzie wymagać poprawek, bo nieco źle leży* No dobra... co teraz panie profesorku?

Zin - 2010-02-06 18:16:27

-Teraz naciśnij czerwony i pomarańczowy przycisk. Powinno się wszystko aktywować.-powiedział. Nie lubił jak ktoś wołał na niego profesorku. Tak mówiono na niego w szkole, a prócz tego gadano jeszcze na niego Kalkuratorek, gdyż był bardzo dobry w przedmiotach wymagających liczenia. Ros na szczęście nie jest ścisłowcem, gdyż przyda się jakiś humanista w rodzinie, ot co.-Pokrętłem przekręć w lewo, by zmniejszyć napięcie, wiesz, żeby mnie nie pierdolnęło za mocno.-dodał po chwili. Miał nadzieję, że Tang nie zrobi sobie jaj i nie przekręci w prawo, wtedy byłyby jaja.

Tangorn - 2010-02-06 18:26:36

Trochę to nieporęczne jest. Trzeba poprawić... albo wbudować może w ten mój jakoś. *Mruknął po chwili sprawdzając wszystko, by po chwili zrobić wszystko według instrukcji Zina. Nie miał pewności, co do wytrzymałości tego karwasza, a potrzebował elementy najlepszej jakości. Właściwie miał tylko zaufanie do pancerza Mando* No dobra, przekręcone w lewo... *Zrobił tak jak powiedział, nie miał zwyczaju robienia sobie tak niewybrednych żartów*

Zin - 2010-02-06 18:33:08

-Teraz dotknę to gówno i powinno mnie kopnąć prądem-powiedział i przyłożył palec do cewki. Iskra przeleciała do palca i przeszyła jego całą rękę. Zin syknął z bólu i wyszczerzył się. Działa.-No...zajebiście.-powiedział pod nosem i pomachał trochę ręką, żeby rozluźnić mięśnie. Nieźle go kopnęło, nawet przy minimalnym napięciu. To przez natężenie, które Zin wytworzył przy konstrukcji. Kilka oporników i wszystko załatwiło sprawę.-No niewygodne, prawda. Mimo wszystko spełnia swoją funkcje, nie?

Tangorn - 2010-02-06 18:50:45

*Roześmiał się cicho i basowo, co mogło nawet przyprawić Zina o gęsią skórkę. Spojrzał na inżyniera i pokiwał głową z aprobatą* Działać działa, tylko widzisz, nie jestem pewien trwałości tego karwasza... *Pokazał mu rękę, na której znajdowało się urządzenie a potem podał mu ten jego* W czasie walki często przyjmuję ciosy na przedramię i ten napakowany elektroniką może nie wytrzymać tyle, co ten mój. Do którego z resztą jestem przywiązany, należał do mojego dziadka...*Odstawił zaraz fragment pancerza na stolik, by mu nie przeszkadzał. Zajął się natomiast przeglądaniem pozostałych elementów, które skonstruował Zin*

Zin - 2010-02-06 19:04:35

-Jak chcesz to na szybko mogę zrobić Ci coś w rodzaju pilota, o.-powiedział. Od razu mógł przystąpić do pracy, przecież dla niego to kilka minut pracy. Tyle to pilotów od odtwarzaczy przeróżnych wala się po jego apartamencie. W końcu na coś się przydadzą, a nie będą zawadzać. Zin upił łyk kawy i rozmasował dłoń. Jemu bynajmniej do śmiechu nie było, nieraz kopnął go prąd jednak nigdy o tak wysokim natężeniu.

Tangorn - 2010-02-06 19:13:03

O, to by była niezła myśl... *Znowu się uśmiechnął, odsłaniając część swoich lekko zaostrzonych zębów. Zdjął powoli karwasz i podał go Zinowi, by ten mógł zająć się ulepszeniami.* Pilot zawsze można gdzieś ukryć, a im mniejszy tym lepiej. O ile to nie stanowi żadnego problemu *Tang sięgnął po swój przedramiennik i założył go sobie na właściwe miejsce. Ten był dopasowany do jego postury, więc leżał wręcz idealnie*

Zin - 2010-02-06 19:22:59

-To ja biorę narzędzia.-powiedział i zerwał się z miejsca. Pobiegł do małego pokoiku, gdzie Zin trzymał wszystkie swoje narzędzia "zagłady". Po chwili wytargał ogromną skrzynkę, z którą podszedł do stolika. W kieszeni miał pilot, który miał zamiar przerobić. Z skrzynki wyciągnął lutownicę, kombinerki i wkrętak. Pociągnął nosem i rozkręcił pilota, który schował w kieszeni.-No to do roboty.-powiedział i zaczął wyciągać wszystko to co nie było potrzebne. Po chwili okazało się, że została tylko obudowa.

Tangorn - 2010-02-06 19:32:47

Szybki jesteś *Stwierdził po chwili obserwacji zachowania Zina. Szybki i zdecydowany. Tang nie ruszał się z miejsca, bo nie wiedział jak mu pomóc, a przeszkadzać naturalnie w pracy nie chciał. Chwycił wiec swój kubek z kawą i wypił resztę jego zawartości, po czym spokojnie odstawił na stół. Nie wiedział za bardzo co teraz ma ze sobą zrobić, więc wlepił swój wzrok w ekran telewizora i oglądał dalej mecz*

Zin - 2010-02-06 19:38:40

-W robocie trza być szybkim.-powiedział i rozkręcił panel sterowania na karwaszu. Wyciągnął płytkę i inne podzespoły po czym włożył je do pilota. Teraz trzeba było polutować to wszystko. Zin wyciągnął cynę, kable i przetwornik, który trzeba było zerwać.-Trzymaj cynę. Powiedział i położył kable na stole. Zdjął z nich po kawałku izolacji i włączył lutownicę. Przyłożył grot do cyny, która rozgrzała się i pozostała na grocie. Zin nie bardzo umiał lutować, ale zrobi to tak, żeby działało. Rozpoczął lutowanie kabli, ot co. Kawałek po kawałeczku zbliżał się do finału.

Tangorn - 2010-02-06 19:44:29

Hmm...? A już, już *Taung nachylił się i chwycił cynę prawą ręką, obserwując poczynania inżyniera. Trochę się tam na mechanice i elektronice znał, ale nie był ekspertem, w przeciwieństwie do Zina. Sprawność z jaka posługiwał się wszystkimi narzędziami* Widać, że jesteś fachowcem *Wyszczerzył nieco zęby w uśmiechy, dalej trzymając cynę i czekając na jakieś inne instrukcje. Zerkał też co jakiś czas na mecz, który zaczął go interesować coraz bardziej*

Zin - 2010-02-06 19:55:02

-Taa. Teraz cicho.-powiedział i wprawnie wywijał lutownicą. W końcu ją odłożył. Po zlutowaniu tych krótkich kabli trzeba było przylutować je w odpowiednie miejsca na płytce. Znowu otulił grot cyną i zaczął kolejną serię lutowania. Tym razem bardziej precyzyjną, potrzebującą wiele skupienia. Jedno złe posunięcie i wszystko pójdzie w dupę.-I jaki wynik?-spytał, próbując się skupić na tym co obecnie robił. No...był blisko ukończenia drugiego etapu. Niedługo pozostanie przykręcenie przetwornika

Tangorn - 2010-02-06 20:03:15

*Nie odpowiedział "ok" ani "dobra". Jak cicho, to cicho. Skupił się zamiast tego na meczu, starając się rozgryźć panujące tam zasady. Nie kibicował nikomu, bo też nie znał żadnej drużyny. Zmrużył oczy i analizował każde posunięcie zawodników oraz sędziów. Dopiero głos Zina przywołał go do rzeczywistości. Musiał aż zamrugać spoglądając na niego* Hmm... wynik, tak? Zaraz, gdzie ta tablica wyników... *Zerknął na ekran w poszukiwaniu oznaczeń jaka drużyna gra i jaki jest wynik starcia*

Zin - 2010-02-06 20:44:46

-W lewym górnym rogu.-powiedział i dalej lutował. Po kilkunastu minutach zakończył tę precyzyjną operację. Uśmiechnął się do siebie i chwycił za wkrętak. Przykręcił przetwornik do płytki i złożył wszystko do kupy. Nie było to teraz tak składne i ładne jak karwasz, ale nadal przyjmowało swoją funkcję.-No...gotowe.-powiedział. Dla niego było to proste zadanie. Sumienie nie dałoby mu spokoju, gdyby zostawiłby Tanga z tym problemem. Podał pilota taungowi-Proszze.-powiedział i dopił kawę. Miał ochotę na piwo, chętnie przejechałby się do Spadającej Gwiazdy, ale teraz jest mecz i nie można go przegapić.

Tangorn - 2010-02-06 20:58:09

A już widzę... 6 do 5 *Zakomunikował ale nie był w stanie odczytać nazwy drużyny, jakaś taka dziwna a on sam jeszcze nie władał tak biegle tym językiem jakby chciał.* Wielkie dzięki *Wziął od Zina urządzenie, gdy tylko ten je skończył. Przetestował je jeszcze szybko, wyglądało na to, że działa bardzo dobrze. Przyda mu się takie coś w jego mieszkaniu, o ile skończy na czas z jego remontem. Nie było to takie proste jak początkowo zakładał, ale jakoś sobie radził. Jakoś, to było najlepsze określenie*

Zin - 2010-02-06 21:21:52

-I bardzo dobrze. Duukańskie Młoty wygrywają.-powiedział i ucieszył się z tego faktu. Kibicował tej drużynie od najmłodszych lat. Zin jest posiadaczem bardzo dużej ilości gadżetów tej drużyny. Od koszulek po figurki zawodnikow, które produkują w fabryce nieopodal tego bloku.-Chluśniemy se piwko?-spytał i wstał. Schował narzędzia do skrzynki po czym wytargał ją z salonu. Po chwili sięgnął do lodówki, z której wyciągnął dwa czteropaki piwa Cieniste Pils. Wrócił i zasiadł przy stole.-No...częstuj się.-powiedział sięgnął po puszkę piwa. Otworzył ją i upił łyk. Po cholerę miał kufle brudzić?

Tangorn - 2010-02-06 22:00:38

Możesz dać... *Odparł powoli, bo jedno piwko dla Tanga to był pryszcz. Siedział spokojnie na sofie i obserwował znowu mecz, bo potem zgarnie te wszystkie gadżety do jednego worka. Póki co mogą leżeć na stoliku* Dzięki *Podziękował odbierając od Zina puszkę z piwem. Przyjrzał się jej chwilę, po czym ją otworzył i przystawił sobie do ust, pijąc łapczywie. Dosyć szybko opróżnił ją do połowy i dopiero wtedy odstawił ją na stolik, tuż obok komputera*

Zin - 2010-02-06 22:47:33

-Piwko, meczyk, jeszcze fajnej dupy brakuje.-powiedział z lekkim rozbawieniem w głosie. Upił łyk piwa. Drużyna przeciwna strzeliła gola Duukańskim Młotom-Kurwa! Co wy robicie?! Rozpierdolcie ich!-krzyczał Zin. Najwyraźniej mecz był dla niego rzeczą świętą. Nie wyobrażał sobie weekendu bez piwa, meczu i pięknej towarzyszki, której dziś brakowało. No Zin zastąpił go dobrym kolegą, którego nie znał zbyt dobrze, ale miał pewność, że są kolegami, a co...przyjaciółmi.

Tangorn - 2010-02-06 23:21:15

No cóż, jeśli o mnie chodzi to ciężko byłoby jakąś znaleźć... *Rozluźnił się i oparł się bardziej o oparcie sofy. Jego mięśnie zazwyczaj były spięte i zawsze gotowe do walki, więc teraz to rozluźnienie powitały z błogosławieństwem.* Patrzę tak i patrzę na to i za cholerę nie umiem dojść do zasad tej gry *Stwierdził w końcu, mrużąc oczy, myśląc nad tym intensywnie. Lubił ogólnie sport, sam często uczestniczył w różnych zawodach na swojej planecie i tamtejsze sporty zespołowe również  bywały brutalne*

Zin - 2010-02-06 23:28:37

-Piłka jest jedna, a bramki są kurna dwie. Jest dwóch z pałką co jak leci przeciwnik przypierdoli jednemu w banie. Dwóch obrońców i dwóch atakujących. Atakujący muszą trafić piłką do bramki. Cała filozofia.-powiedział i upił kolejny łyk piwa. Również rozsiadł się na małym zydelku. Zazwyczaj to on siedział na kanapie, jednak przy gabarytach Tanga lepiej byłoby, gdyby siedział na kanapie. Ona swoje już przeżyła, tak więc można mieć pewność, że wytrzyma jego ciężar.-Grałeś kiedyś w kosza?-spytał. Zin regularnie gra w to. Jest mniej brutalne, ale dodaje adrenaliny i rozluźnia. Jakby Zinowi potrzeba było więcej rozluźnienia.

Tangorn - 2010-02-06 23:37:41

Fierfek... dobra, nie będę cię zagadywał o to, bo mnie chodzi o zasady, przepisy. Bo to, że dwóch z pałkami leje innych to zauważyłem *Warknął nieco kąśliwie, ale to nie była oznaka gniewu. Po prostu czasem jak kogoś lubił to się z nim sprzeczał, choć miał świadomość, że w obecnej sytuacji to mało kto jest chętny na taką rozrywkę* Nie, nie grałem. Nie wiem nawet co to jest... różnice kulturowe fierfek. Jestem że tak powiem z cholernie oddalonej planety *Właściwie to z innej galaktyki, ale tą informację zachowa na razie dla siebie*

Zin - 2010-02-06 23:58:32

-Ogólnie to zasad nie ma, ale jak pałkarz jebnie przeciwnika w jaja to wtedy sędzia mówi, że koniec meczu. Jak obrońca strzeli bramkę to traktowane jest to za samobója.-powiedział. Zasady były dziwne, ale w miarę sensowne. W tej dyscyplinie nie liczył się wynik, a ilość nieprzytomnych zawodników, których wywożono z murawy. Zin upił łyk piwa, dziś nie był w nastroju do kłótni. Nie było tu szefa ani Kamyka. Jednym słowem. Zajebiście

Tangorn - 2010-02-07 10:36:49

No to ciekawe... *Mruknął cicho i skupił się na meczu. Sięgnął jeszcze po swoje piwo i dopił do końca jej zawartość, a pustą puszkę zgniótł w dłoni. Wzrokiem poszukał gdzieś kosza na śmieci, ale stwierdził, że potem to wywali. Rozluźnił się już całkiem i tylko oglądał mecz, bo nie miał za dużo okazji do oglądania TV, w mieszkaniu takich luksusów nie miał.*

Zin - 2010-02-07 11:18:15

Zin mieszkał tu dwanaście lat i ze spokojem może sobie pozwolić na takie rzeczy. Właśnie za pierwszą pensję tuż po przydzieleniu mu mieszkania, kupił sobie TV. Płacił dwa lata te raty, ale opłaciło się. Telewizor ten nadal bije resztę na głowę. W końcu to Tamsung, a nie jakieś gówno.
-Nudy ten mecz jakiś. Zawsze było mniej techniki, więcej bijatyki.-powiedział do Tanga. On swoje piwo pił powoli. Delektował się tym lekko gorzkawym smakiem. Podobało mu się ono, ot co.

Tangorn - 2010-02-07 14:01:09

No tak... *Westchnął cicho po czym podniósł się z sofy. Nie miał za dużo czasu, w jego własnym mieszkaniu czekał na niego remont, potem znowu robota, nic ciekawego, a chętnie posiedziałby dalej na swoim shebs i oglądał TV* Czas mnie goni. Jeszcze raz dziękuję za to wszystko... *Ręką wskazał na leżące sprzęty* Masz może jakiś worek, do którego mógłbym to zapakować? *Nie chciał paradować po ulicy z elektroniką w rękach, od razu przyciągnąłby wzrok ciekawskich bądź też służb bezpieczeństwa.*

Zin - 2010-02-07 19:59:37

-Weź to pudło-powiedział do niego i podał mu pudło, w którym wcześniej była schowana ta elektronika. Upił łyk piwa i skrzywił usta. Nie mógł się doczekać telefonu od jego siostry, w końcu czeka na nią już od kilku ładnych dni.

Tangorn - 2010-02-08 16:14:54

Dobra *Wziął pudło i załadował wszystkie graty do niego. Gdy już był gotowy to wziął je do ręki i zapakował pod pachę, przynajmniej będzie miał jedna rękę wolną* Jeszcze raz dzięki za wszystko. Jakby co to wiesz, gdzie mieszkam. Bywaj... *Nie musiał go odprowadzać. Podszedł do drzwi, otworzył je, wyszedł na korytarz i zamknął. Gdy już zakończył wszystkie wymienione czynności to spokojnym krokiem udał się do windy, potem do wyjścia z budynku, by na końcu skierować się w stronę własnego mieszkanka*

GotLink.plumarlidlaswiata duel skrawmech