Secorsha - 2010-01-28 17:13:39

Wielki gmach najświetniejszego laboratorium stolicy, w którym mozna poddac sie wszelakim badaniom i na miejscu poznać wyniki analizy, poradzić się, zadbać o zdrowie czy zasięgnąć porady o dalszym leczeniu. Wchodząc znajdujemy się w przestronnej recepcji o podłodze wyłożonej błękitnymi płytkami i ścianach w podobnym stylu. Idąc prosto dochodzi się do stanowisk, przy których za biurkami pracownicy przeczytają nasze skierowanie ei poinstruują, co robić dalej. Jako ze laboratorium jest ogromne, stanowisk tez jest co niemiara. Nie trzeba niczego wiedzieć, wszystko powiedzą i we wszystkim pomogą. Bo zdrówko najważniejsze

Zin - 2010-01-28 17:19:46

Jak co kwartał szef zakładu zajmującego się naprawą droidów wysłał swoich pracowników na badania okresowe. Pierwszy w tym kwartale był Zindarad Kobdar. On nie był z tego powodu zadowolony, gdyż każdy lekarz w mieście karci go za palenie papierosów i zbyt nieregularne posiłki. Człowiek ten cały czas żyje w biegu i nie ma czasu, by sobie pierdnąć, a kiedy już znajdzie sobie chwilkę czasu, to na dupie nie usiedzi, tylko od razu ruszy na basen, albo na lotnisko, by pooglądać sobie machiny latające, którymi powinien się zajmować. Zin ubrany był w ciemnozieloną kurtkę, przypominającą kolor noszony przez żołnierzy, luźne bojówki moro oraz ciemne obuwie sportowe. Na czoło zaciągnięte były gogle, żeby było wiadomo, że ma zawód techniczny. W prawej ręce dzierżył skierowanie i swoją kartę zdrowia, rozglądał się dookoła z ciekawością, gdyż pierwszy raz zostali wysłani na badania do tego laboratorium. Podszedł do miłej pani za kontuarem i odezwał się.
-Dzień dobry. Przysłano mnie tu na badania okresowe.

Secorsha - 2010-01-28 17:27:17

*Miłą pani dziwnie ufryzowana, jakby na szczycie jej głowy ktoś przykleił literę „C”, sięgnęła po dokumenty Zina, skinęła głową na znak, ze wszystko  porządku, popatrzyła jeszcze na technika, na dłużej zatrzymując spojrzenie na goglach, ale nic nie powiedziała. Wzięła słuchawkę i stuknęła przycisk* badania okresowe, można wysyłać? Mhmmm… *podniosła wzrok by znowu spojrzeć na Zina, podczas gdy w słuchawce ktoś do niej gadał* Pewnie, niech się uczy *odłożyła słuchawkę i zwróciła się do pacjenta tymi słowami* W porządku, piętro trzecie, prosto korytarzem i na prawo sala 92 *podała mu jakąś plastikową kartę*

Zin - 2010-01-28 17:34:17

Zin wziął plastikową kartę z lady i skinął kobiecie głową w podzięce. Widocznie dziś nie było mu do rozmowy. Odwrócił się na pięcie i szukał wzrokiem schodów na górę. Znalazł się i zaczął powoli biec po nich na trzecie piętro, tak jak ta dziwaczna pani mu kazała. Mijał to kolejne korytarze, które były jeszcze dziwniejsze od poprzednich, a kiedy był na trzecim piętrze poszedł prosto i zatrzymał się przy drzwiach o numerze 92. Numer ten źle mu się kojarzył, był to jego numer na studiach i nie przepadał za nim za bardzo. Numer 92 zawsze był nielubiany przez wykładowców, gdyż Zin im się stawiał i pyskował i najwyraźniej do tej pory mu to zostało. Nabrał powietrza od płuc, spiął się i zapukał trzykrotnie do drzwi po czym nacisnął za klamkę i wszedł do środka bez pytania.
-Dobry dzień-powiedział do doktora, który miał przeprowadzić badanie.

Secorsha - 2010-01-28 17:45:17

*Podróz długim, sterylnym korytarzem przypominającym wnętrze tunelu przebiegła bez zakłóceń. Jedynie Zina minęło kilka pielęgniarek i istot wracających z badania. Całych. Kiedy drzwi się rozsunęły zaraz Zina łapnął promień unieruchamiający, a sprytny robot zajął się odkażaniem butów, po czym wszystko ustapiło i odkażony Zindarad mógł wejść do wielkiej Sali, podzielonej pólsciankami na stanowiska do badania. Doktor stał i trzymał ręce w kieszeniach. Pod jego okiem krzątało się stadko podwładnych. Minęły te czasy kiedy doktorzy pracowali. Szpakowaty pan z  bródką uśmiechnął się do Zina ale nawet reki z kieszeni nie wyjął, ni na kartę nie spojrzał* Dzień dobry *przywitał go. Przynajmniej, po czym zadarł głowę* Badania kontrolne? Stanowisko 17… Secorsha, wolny jesteś? *Stanowisko 17 było podzielone ściankami, i mieściło się miedzy stanowiskiem 16 a 18, ale to już dla dociekliwych. Jak kazde stanowisko – miało rozmiary pokoju. Jakieś 16 metrów kwadratowych. Zasłona nie była załsłonieta, czyli nie było takim nikogo bezpośrednio zainteresowanego.* Pewnie, phrroszę! *dobył się z owego miejsca głos. Męski, z lekką wadą wymowy, ale w gruncie rzeczy sympatyczny i miły dla ucha*

Zin - 2010-01-28 17:51:49

Zin nie wystraszył się widokiem robota, jednak zdziwił się, że tak tu czysto. W jego poprzedniej przychodni co krok można było spotkać wymiociny jakiegoś bezdomnego. Konstruktor był zadowolony z poziomu czystości, który reprezentowało centrum. Ruszył wzdłuż tego ogromnego pomieszczenia. Szedł wedle instrukcji doktora przełożonego i znalazł się przy "sali" nr. 17. Ów doktor był dość dziwny, aczkolwiek Zin miał równie dziwnych przyjaciół co ten delikwent.
-To jeszcze jakiś spacer mnie czeka? Czy to już koniec tej zaje...znaczy wędrówki?-spytał. Zin wyglądał na wysportowanego człowieka, jednak takie wędrówki od okienka do okienka bardzo go denerwowały, czuł się jak w Urzędzie Skarbowym, podał Secorshie kartę, którą dostał od sekretarki z dołu i czekał na jakieś lepsze wiadomości. Zin nie palił od pół godziny i płuca lekko zaczęły go ściskać.

Secorsha - 2010-01-28 18:02:24

[podał Secorshy, nie Secorshie ;) ]
*Kiedy Zin wszedł, Seco stał tyłem do niego, pochylony przy monitorze. Mimo to widać było ze nie jest to człowiek. Żylasty i wysoki (mimo pochylenia),w  białym kitlu i niebieskich spodniach z takiego samego materiału. Wyprostował się. Ukazał się tył łysej czaszki i sterczące do góry szpiczaste uszy. Miał ciemną skórę. Taką „cygańską”. Mierzył około 190 cm wzrostu. Odwrócił się bokiem tak ze Zin dostrzegł jego lewy profil i cała głowę odwróconą ku niemu. Ostre gadzie rysy, duże, złote oczy z pionowymi źrenicami. Uszy przedłużone do dołu w szpikulce i dwa kolce na brodzie. Jego ruchy przywoływały na myśl ruchy zwierzęcia. Uśmiechnął się widząc pacjenta. Co najdziwniejsze – szczerze i szeroko i ruszył ku niemu z wyciągniętą po kartę lewa dłonią. Prawa byłą dziwna. Lekko zgięta w łokciu, nieruchoma, w rękawiczce. To była sztuczna ręka. Proteza kosmetyczna, nie zdatna do chwytu. Po prostu była.
Na pole rozpiętego fartucha spod którego widać było koszulę z logo Centrum widać było identyfikator a na nim imię i nazwisko: Secorsha Gawila. I jego zdjęcie, trochę bardziej poważny na nim był niż w rzeczywistości. Pod spodem numer identyfikacyjny, kod paskowy i hologram (na wszelki wypadek jakby chcieli Secorshe ukraść)* Koniec *odparł tym samym lekkim tonem, odebrał kartę dwoma palcami* phrrosze zaphrrkowac biodhrra na urządzeniu do siadania *usunął się na bok i ukazał się fotel dla pacjenta na środku salki* wędhrrówki muszą być, zeby sprzątaczki miały po co kohrrytarze zmywać, i narzekać na to, nie? *uśmiechnął się znowu*

Zin - 2010-01-28 18:11:15

Zin usiadł na dupie tak jak kazał mu lekarz i przyjrzał się istocie dokładnie. Nigdy takiej jeszcze nie widział i dlatego był nią tak zaciekawiony. Konstruktor odpowiedział.
-Jak nie są do bzykania to do sprzątania się nadają.-nie wyparzony język człowieka nieraz pakował go w kłopoty. Dlatego nie pojawia się w barze w dolnym mieście, gdyż nikt tam go nie lubi, a jak mają sprawę to czysto zawodową np. w sprawie naprawy jakiegoś sprzętu, o którym oni nie mają zielonego pojęcie. Człowiek miał przesadnie niebieskie oczy, to oznaczało, że pochodził z planety Ratis I uznanej za najbardziej mroźną planetę w całej galaktyce. Zin odpiął kurtkę i uśmiechnął się lekko.-Długo pan siedzisz w tym interesie?-spytał dla przeciągnięcia rozmowy, bo nie chciał przechodzić do meritum czyli do badania.

Secorsha - 2010-01-28 18:28:45

*Gdyby Seco usłyszał Zina myśli to by go chyba ozłocił. „Lekarz”, no no…  wcześniej brano go za studenta na praktykach, za stażystę ale za lekarza jeszcze nigdy. Seco zaśmiał się, i włożywszy kartę do czytnika spojrzał na Zina łobuzersko* do bzykania tez… *szepnął konspiracyjnie i mrugnął jednym okiem. Zaraz czytnik wyemitował obraz* Niieee, ale się pan nie boi, nie miałem jeszcze żadnego zgonu...i czy ja wiem,c zy to taki intehrres… *mruknął, i wyprostował się. Lewą rękę oparł pięścią o biodro. Nadal patrzył w ekran, gdzie pojawiło się zdajecie Zina i jakieś teksty* Pan… Zindahrrrad Kobdahrr… Ratis I… wiedziałem. Od razu po oczach widać *Tez szczery był, ale sympatyczny przy tej swojej trochę przerażającej powierzchowności. Odszedłszy od projektora zbliżył się do Zina.* Okularki phrrosze zdjąć, ohrraz wszystkie metalowe ozdoby, jeśli nosi pan coś w miejscu intymnym, to się odwhrrócę. Nie ma pan uczulenia na phrromienie Decthrra?

Zin - 2010-01-28 18:37:47

Zin polubił od razu tego lekarzynę. Zdjął gogle z czoła, zegarek i wyciągnął komórkę. Położył to wszystko na stoliku. Musiałby jeszcze zdjąć pasek i z oporami zrobił to. Wszystko co metalowe wylądowało na stoliku. Siedząc tak w czarnej koszulce i bojówkach, rozsiadł się wygodniej na łóżku.
-Promienie że kogo proszę?-spytał dla pewności, w ustach jaszczurki brzmiało to dość dziwnie i niezrozumiale. Pociągnął nosem i spróbował rozszyfrować słowo wypowiedziane przez lekarza. Nie udało mu się, miał nadzieję, że lekarz powtórzy, albo napiszę. Pewnie piszę równie szpetnie jak mówi, więc nie zapowiada się zbyt ciekawie. Ratis I jego ukochana planeta, dawno jej nie widział. Pieprzona kontrola celna.

Secorsha - 2010-01-28 18:46:13

*Seco wyprostował sią. Sztuczną ręke odchylił do tyłu, co wyglądało jakby oparł ją na udzie* De.. *przymierzył się, chrząknął, zmarszczył czolo, oblizał usta, przełknął i z wysiłkiem wydusił* Dectra *poprawnie, choć widać było ze wiele go to kosztowało* Wynalezione w dhrrógim tysiącleciu promienie penethrrujące, używane w medycynie, ale inwazyjne, wszelkie uczulenia na phrromieniowanie wykluczają jego użycie, ale my mamy filthrry, wiec nie bać się… świecić nie będzie… w kahrrcie nie widziałem adnotacji o jakichś reakcjach alehrrgicznych, ale pytam bo mi kazali. *wystukał polecenie na konsolce przy fotelu/łózku/kozetce (jak kto woli) na którym ulokował Zina* Jest pan duży, wiec nie włączam pasów, dobhrra, phrrosze się rozluźnić…

Zin - 2010-01-28 18:50:22

Położył się się na kozetce i zamknął oczy. Rozluźnił się i wyobrażał sobie plażę na jakieś egzotycznej planecie. Wyobrażał sobie panny w bikini i siebie z drinkiem i cygarem w gębie. Uśmiechnął się pod nosem i rzucił do jaszczura.
-Zaczynaj pan-powiedział i wrócił do swojego pięknego snu. Miał nadzieję, że szybko z niego nie wróci. Nabrał powietrza do płuc, wyraźnie szykował się na najgorsze jednak panny w bikini wyraźnie go znieczulały.

Secorsha - 2010-01-28 18:57:39

*nie uspokajał standartowymi „proszę się nie bać”. Czemu? Nie wiedział. Nie do każdego jakos. Ten widać ze normalny facet, wie ze tu nikt nie po to by mu krzywdę czynić. to swoje robił. Zaraz po tym jak Zin oczy zamknął, Seco – za pośrednictwem konsolki – sprawił, ze zamknęła się naokoło niego metalowa cerupa, jakby kapsuła. To, co się działo wewnątrz nie opisze bo Seco sam nie wiedział. a  przynajmniej nie do końca. On miał kurs odczytywania wskaźników, gdyby coś się działo, musiałby wyłączyć i wezwać pomoc – tego doktorka co tam z  rękami  kieszeniach czuwał. Ale nic się nie działo. Konieczny do badania czas, czyli jakieś 10 minut Seco przesiedział na taborecie i po prostu przeczekał, a  gdy nadszedł czas, to wszystko zostało za jego sprawą wyłączone, i Zin mógł już wrócić z plaży*

Zin - 2010-01-28 19:03:53

Dziesięć minut w tym błogim miejscu było jak pół życia. Zin niechętnie otworzył oczy i przetarł je. Spojrzał na jaszczura i spytał się.
-I jakie wyniki prze pana?-spytał. Jego głos nie był zbyt miły. Ochrypły, gruby nie należał do pieśni dla ucha. W końcu Zin założył sobie zegarek, pasek do spodni oraz zaciągnął gogle na czoło. Teraz czuł się dobrze, bo bez gogli czuł się jak bez ręki. Odetchnął i spoglądał z niepokojem na lekarza. Nie wiedział jakie będą wyniki, może komputer pokaże wzmiankę na temat palenia. Zin nie chce o tym mówić, bo wielu mówi, że on przesadza z tymi papierosami. Paczka na dzień to dosyć sporo, a poza tym Zin cierpi jeszcze na niestrawność, ale o tym nie mówi już w ogóle.

Secorsha - 2010-01-28 19:13:53

*Seco mrucząc wybił kilka poleceń i kopia wyników Zina wraz z data poleciała na drugie stanowisko i tam zapisała się na karcie. Seco uruchomił także proces zapisu do wersji dla Pacjenta* No wie pan. Gohrrsze widywałem… w porządku poniekąd, ale ma pan jakieś ogniska zapalne w oskrzelach… to jedyna poważniejsza zmiana nie z pana winy, nonie? To szef zadecyduje czy pana zwolni czy nie, ja to tu tylko maszynę obsługuje… acz jeśli miałbym coś zasugehrrowac to abstynencja alkoholowa, oghrraniczenie palenia… *to nie tylko po badaniu wiedział ale i czul po prostu. Węchem* No i przejść się do lekarza po jakieś antybiotyki, bo jak wcześniej mówiłem, nie? No i tyle. Jeszcze będziesz pan długo zył *podsumował, a  kiedy automat wypluł kartę Zina, zabrał ją i nie wręczył pacjentowi. To zostaje w centrum. Dla pacjenta jest wydruk, który tez zaraz mu wręczył*

Zin - 2010-01-28 19:33:02

Zin wziął druczek od jaszczura i spojrzał na niego. Kobdar pije jedynie piwko góra dwa dziennie, to nie możliwe, żeby to złożyło się na jego infekcje oskrzeli. Palenie. To wykluczone, Zin pracuje z idiotami i pali za każdym razem, kiedy się denerwuje. To jest niedopuszczalne.
-Dobra. Postaram się.-powiedział i skinął głową jaszczurce. Założył szybko kurtkę i wyciągnął kluczyki od samochodu. Włożył komórkę do kieszeni spodni. Nagle po sali rozniósł się dzwonek telefonu Kobdara. Sięgnął go i odebrał.-Czego Kamyk? Co kurwa? No mówiłem przecież, że płyta ma być podłączona pod reduktor. Nie, nie, nie. Minus do plusa, plus do minusa. Kamyk nie rób tak, bo Ci zaraz zasilanie pier...-włożył komórkę do kieszeni.-Banda kretynów. Widzi doktor z kim muszę pracować? Jedyny w miarę ogarnięty to Szef, ale on to sknera jeden. Podwyżki nie dostałem od roku. Poza tym...miły z pana doktor, doktorze.-powiedział. Chciał jeszcze porozmawiać przed swoim wyjściem. Skoro w zakładzie nie ma zasilania to nie ma po co wracać jak na razie. Czasami Zina cieszyły takie momenty.

Secorsha - 2010-01-28 19:40:55

*trochę dziwne, ze Zin tak w nim jaszczurkę widział. Seco był gadem ale jaszczurki ni w ząb nie przypominał. To był typowy humanoid. Kaleesh. Egzotyczna rasa, to prawda. Ale nie jaszczurka. Za to by się mógł pogniewać. Nie zwracał uwagi na rozmowę, bo to nie jego, chociaż szybko domyślił się, ze Zin rozmawia z jakimś pajacem. Już sam Seco wiedział, ze minus do plusa. Tak wiec stał, patrząc na wylot jego Sali który był teraz zapłoniony parawanem przez pilota i nagle jak nie wybuchnie śmiechem* Doktohrr… o matulu, słabo mi… Śmiał się tak gwałtownie, ze az musiał usiąść, i oparłszy łokieć łokieć o blat kontrolny złapać siez a czolo. Na pysku malował się szeroki usmiech. Podniósł powieki i spojrzał na Kobdara* Ja tu asystentem jestem. Trzecia w hiehrrarhii pozycja: po dhrroidach i sprzataczkach

Zin - 2010-01-28 20:20:51

-A to zmienia postać rzeczy. Ja cały czas żem myślał, że pan doktorkiem jest. -powiedział z lekkim rozbawieniem na ustach. Dla niego gad to gad i jedyne skojarzenie jakie przychodziło mu do głowy to właśnie jaszczurka, gdyż one występowały bardzo licznie na Ratisie I. Konstruktor podrapał się po głowie i powiedział.-Ja to inżynierem jestem. Absolwent tutejszej politechniki, pieprzony los chciał, że wylądowałem w warsztacie dla droidów. Muszę pracować z idiotami i mam szefa sknerę. Chuj bąka strzelił normalnie-zaczął częściej przeklinać. Musi sobie ulżyć, zmieszać kogoś z błotem, a najlepszy do tej roli był Kamyk, jednak teraz go tu nie było. W każdym razie jaszczur chyba będzie miał przyjemność się z nim poznać. Oby. To będzie na pewno miłe badanie.

Secorsha - 2010-01-28 20:28:09

*Inżynier, czyli sto razy lepsze wykształcenie niż Secorshy. Ale tego nikt nie musi wiedzieć* Ło, toś mi pan schlebił, doktohrr Secorsha, ja cie piehrrrdzuiele! *wyprostował się, kładąc dłoń na twarzy i zsunął ku dołowy, ale uśmiechu to nie starło. Nadal roześmiany był do granicy tolerancji policzków. Aż po trzonowce. A co do Kamyka – miemi 11 sal w tym 5 specjalistycznych. Specjalistycznych kazek około 60 stanowisk i tylko jeden Secorsha. Małe prawdopodobieństwo, acz Kamyk może oczywiście poprosić „doktora Gawilę”* no cóż, są ludzie i tabohrrety, nie? Tutaj też różnie jest. Jak wszędzie. Mnie się thrroche po dupsku obhrrywa, bo ja nowy. No i w mniejszości bo tu większość bab…no i thrroche tak głupio,  wie pan… *syknął przez żeby, na zakończenie owych zwierzeń*

Zin - 2010-01-28 20:33:17

-Wszędzie tak jest, że nowy po dupie obrywa. W moim przypadku też tak było. Jak trafiłem tam...no...do tego warsztatu, to mało rozumowałem, a teraz to można powiedzieć, że to moja druga specjalizacja tuż po konstrukcji statków. A co do bab. To niezłe lekarki macie tutaj. Chętnie z kilkoma umówiłbym się na leczenie prywatne.-zażartował sobie i uśmiechnął się lekko. Podrapał się po szyi i rozejrzał się i wskazał palcem na jedną z nich.-Patrz...ta jest...normalnie miód, malina.-wyszczerzył swoje zęby i schował kluczyki do kieszeni, póki co nie będą mu potrzebne. Jak szef będzie wyzywał, to Zin mu zacznie pyskować. To już norma w tym zakładzie.

Secorsha - 2010-01-28 20:41:43

*Seco znowu się zaśmiał, szczerze z podłapania tego tematu jak najbardziej na jego poziomie rozumowania. Wychylił się by spojrzeć na panienkę którą upatrzył Zin* Zajęta *poinformował od razu z lekko ostygłym entuzjazmem. Nie wyganiał Zina. Jak każdy prawdziwy sumienny pracownik – pracować to mu się wcale nie chciało. Zin wydawał się mu do rzeczy, wiec nawet lepiej co by posiedział, pogadał. Będzie doktor wysyłał do innych stanowisk bo i niego ciągle zajęte* Siadaj *wskazał lewa ręką taboret. Prawa nadal pozostawała nieruchoma. Widać było ze to proteza. Teraz to już w ogóle.* a co wy tam w  tym zakładzie robicie?

Zin - 2010-01-28 20:46:52

A skorzystał z okazji. Klapnął sobie na kozetce i oparł ręce na udach. Na pytanie jaszczura odpowiedział tak.
-My naprawiamy tam droidy, robimy je na zamówienie, albo przeprowadzamy ich utylizację. Mnie tam się kurewsko nudzi.-odpowiedział szczerze.-Kit, że zajęta. Popatrzeć sobie zawsze można-powiedział i jeszcze raz wyjrzał zza zasłony. Oblepił wzrokiem jej tył i uśmiechnął się pod nosem.-Po gaciach mogłaby dostać, hehe-zarechotał sobie pod nosem i wrócił do bezpiecznej pozycji, coby po ryju jeszcze od kogoś nie dostał. Miał nadzieję, że telefon teraz nie zadzwoni i że szef nie będzie mu kazał wracać do pracy.

Secorsha - 2010-01-28 20:50:13

*Seco mu tam za to po ryju nie da, najwyżej się roześmieje, tak jak teraz* aj tam, niezła fucha, dhrroidy są ciekawe. Moja mama ma dhrroida, ale nie byle co. Johny na niego mówimy. Fajna kupa złomu *błysnął znowu zębami. Wpatrywał się w Zina bez mrugania. Ot tak siedział, patrzył. I rozmawiali niezobowiązująco, jak to nieznajomi w takim miejscu. Trochę o pracy, trochę o panienkach*

Zin - 2010-01-28 20:57:25

Telefon zadzwonił po raz drugi. Niestety dzwonił szef, Zin odebrał.
-Tak? No. No. No. Już jadę.-odłożył słuchawkę i schował telefon do kieszeni, spojrzał na Seco i pociągnął nosem.-Kurwa. Szef do mnie zadzwonił, powiedział, że mam być za pięć sekund w firmie. Niech go chuj strzeli.-powiedział do jaszczura i wstał po czym odezwał się jeszcze raz-Przyjdź do baru pod Spadającą Gwiazdą o dziewiątej. Napijemy się, pogadamy. Ja stawiam. To na razie.-powiedział do niego i wyciągnął kluczyki. Wyszedł szybko z laboratorium, bo nie chciał zostać po godzinach. Zza okna widać było jak jakiś samochód dostawczy rusza ostro spod budynku i rusza w kierunku dolnego miasta.

Secorsha - 2010-01-28 21:00:37

Spoko *odparł tylko, co było jednoznaczne ze zgodą. popatrzył jak ten wychodzi i... i nic nie zrobił,. siedział.w  pracy byl*

GotLink.plradiodebica wwssepedagogika0910 busy Stuttgart