Erronis - 2010-01-26 21:10:01

*Taras widokowy jest jednym z wielu miejsc przeznaczonym do rekreacji i wypoczynku. Każdy mieszkaniec Ena Xu może tutaj przyjść by móc ze specjalnej platformy obserwować panoramę miasta. Nie jest to oczywiście jedyna atrakcja, choć sam widok na strzeliste wieżowce przyciąga wiele osób. Poniżej tarasu znajduje się mały park zieleni, gdzie każdy strudzony wędrowiec może sobie usiąść i odpocząć od wszystkiego. A jeśli ktoś poczuje się głodny bądź spragniony, to kawałeczek dalej znajduje się specjalny obszar dla kawiarenek i restauracji.*

Erronis - 2010-01-26 21:17:32

*Erronis siedział sobie spokojnie na małej, ale wygodnej ławeczce umieszczonej na platformie tarasowej i obserwował miasto. W lewej ręce trzymał niewielki komputer z ekranem dotykowym i prawą dłonią coś na nim zapisywał, zerkając co jakiś czas na widok rozciągający się tuż przed nim. Od jego spotkania z tajemniczym osobnikiem minęło kilka dni. Miał wtedy ruszyć w dalszą drogę, ale po drodze jego wzrok padł na jakiś wieżowiec i nagle go olśniło. Po co ma znowu gdzieś zawędrować, skoro tutaj miał sporo ciekawych rzeczy do obserwacji, jak choćby to miasto, Ena Xu. No więc został tutaj i zaczął zbierać wszelkie możliwe informacje na temat samego miasta. Jeśli chodzi o oficjalne dane to nie miał problemu z ich zdobyciem, gdyż propaganda Dominium działała niezwykle sprawnie a samo miasto zostało przedstawione w bardzo pozytywnym świetle. Zbyt pozytywnym jak na jego gust, no więc zaczął sam gromadzić informacje i weryfikować wszystko. Okazało się to bardzo żmudnym, trudnym i nudnym zajęciem, ale Erronis nie zrażał się. Miał już trochę danych porównawczych, które zebrał sam, ale wciąż brakowało mu najważniejszego, opinii samych mieszkańców, ale i tutaj nie spodziewał się sukcesów. Propaganda i terror robiły swoje. Tak więc westchnął cicho i oderwał wzrok od ekranu swojego monitora, by rzucić okiem na te wszystkie istoty zgromadzone na tarasie widokowym. Jedni święcie wierzyli w chwałę Dominium i Cienia. Inni byli zastraszeni i bali się wypowiedzieć słowa krytyki na temat ustroju i władcy. Wszystko to było nieco przygnębiające, ale nic nie mógł na to poradzić, mógł tylko stać z boku i obserwować. No i badać, ale to akurat schodziło bardzo często na dalszy plan, bo liczyła się przygoda. Ach, płocha pokusa, która często sprowadza na niego problemy... ale wtedy właściwie czuł, że żyje. Teraz jednak oddał się zwyczajnym rozważaniom i odseparował się nieco od świata*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-26 21:40:48

*Winda przybiła jak statek do brzegu, przywożą na taras kolejną porcję żywego towaru. Wyłonił się barwny przypływ turystów z aparatami kamerami, rozchichotanych dzieci, zatroskanych matek i wyniosłych ojców. Mnogość ras i języków zalewała uszy. Rozbiegli się wszyscy, przylgnęli do barierek by z zapartym w podnieceniu tchem raczyć zmysły tym pięknem architektury które rozciągało się jak dar przed ich oczami.
Samrune wyszła ostatnia. W windzie w swojej pokorze samicy shelaalei znosiła podróż, by z zachowaną dumą opuścić kabinę. Jej ciało przyozdabiała kwiecista tunika. Szyję i ramiona oraz głowę krył bordowy, wzorzysty szal. Przez ramie przewieszoną miała prosta, szmacianą torebkę. W dłoniach zdobnych w bransolety, rękach obnażonych od łokci niosła złotą miotełkę ozdobioną tradycyjnymi wiązanymi nitkami. Przemknęła niezrażona gwarem, by zaraz podejść do odległej ławeczki, na której siedział tylko jeden mężczyzna, jak podejrzewała – rasy ludzkiej* Bądź pozdrowion, Panie… *przywitała się śpiewnie i oto ujrzał istotę o głowie gadziego drapieżcy. Shelaalei, samicę* Czy nie urąga Tobie jeśli zajmę miejsce na tej ławce?

Erronis - 2010-01-26 21:51:08

*Siedział spokojnie wpatrzony w dal, a jego spojrzenie było nieobecne. Ubrany był w jasnoniebieski garnitur, koszulę z krawatem. Na nogach miał oczywiście trampki. Był to jego stały element ubioru. Twarz jego była głęboko zamyślona i przez dłuższą chwilę nie zdawał sobie sprawy z obecności szeli. No ale w końcu się ocknął, zmarszczył czoło i powoli spojrzał na nią przez swoje okulary, które miał na nosie. Zdziwiła go bardzo jej obecność tutaj, bo o ile się orientował to Shelaalei stronią od cywilizacji. Ba, od wszelkiej techniki* Nie, nie... ależ skąd, proszę... *Przesunął się nieco by zrobić więcej miejsca i uśmiechnął się do niej przyjaźnie, ukazując rząd ładnych, równych białych zębów.* Jestem Erronis, bardzo, bardzo mi miło... *Przedstawił się od razu jak to miał w zwyczaju. Nie ukrywał swojego imienia, bo po części nie było ono prawdziwe.*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-26 22:00:33

*Usiadła zatem, bokiem, z  gracją, cichutko szumiąc wykrochmalonym tradycyjnie materiałem tuniki i szala, który jak nakazywała przyzwoitość, ukrywał jej ciało, choć nie była ani dzierlatką, ani osobą duchowną. Już sam ów fakt sprawiał, ze pozostawał w niej ten pierwiastek inności. Nie oddała się bowiem trendom i modom. Jeśli by spojrzeć na panie i dziewki kłębiące się przy barierce, to dostrzegłoby się zgoła inne postawy i ubiory. Ale ani jednej szeli. Tylko ona. Skierowała głowę w stronę mężczyzny, a jej wąskie gadzie wargi cofnęły się, podnosząc nieznacznie policzki w uśmiechu. Jej dziką twarz zdobił gustowny makijaż, ale największą ozdobą była ta tajemnicza subtelność. Skinęła głową w ukłonie* Samrune *przedstawiła się, bo skoro on wyjawił swoje imię, nietaktem byłoby przemilczeć własne. Jej dłoń ścisnęła miotełkę i pociągnęła, wygładzając witki. Zaszumiały bransolety*

Erronis - 2010-01-26 22:09:14

Ładnie... *Odparł tylko i prawą ręką podrapał się po policzku wpatrując się w nią z najwyższą uwagą i z cieniem zainteresowania, ale zgoła innego rodzaju niż większość mężczyzn. Był ciekaw co też ona tu robi i właściwie im jest. Z ubioru i z zachowania wnioskował, że obraca się raczej w wyższych kręgach. W jego umyśle toczył się bój, pytać o to czy poczekać? Poprzednio dał się ponieść emocjom i jedyny efekt jego "dociekliwości" był lekki ból szczęki. Nie... trzeba to rozegrać spokojnie, a być może uzyska część odpowiedzi na pytania odnośnie miasta. Jako szela z pewnością ma inne, własne spojrzenie na samo Ena Xu.* Ach. przepraszam... gapię się tak jakbym pierwszy raz na oczy widział przedstawicielkę szlachetnej rasy Shelaale... no, trochę co prawda dzikiej i zamkniętej w sobie, ale... eee... cholera, znowu to samo... *otwartą dłonią walną się w czoło, w myślach przeklinając swój długi jęzor.*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-26 22:14:48

*Siedziała, skromnie patrząc na miotełkę którą cały czas, powtarzalnie gładziła w ten sam sposób, zaciskając w dłoni i ściągając z witek, lecz na słowo „przepraszam” podniosła głowę, by orzechowe oczy z uprzejmą uwagą zawiesić na nieco nerwowym mężczyźnie. Jej spojrzenie tylez było nieme, co pełne przekazu, jednak ukrytego, zamaskowanego tak, ze nie każdy go rozszyfruje. Spojrzenie dla humanistów, nie umysłów ścisłych* Jeśli sprawi to ze poczujesz się szczęśliwszy, Erronisie, patrz tedy, wszak to nie grzech

Erronis - 2010-01-26 22:27:18

*Jej spojrzenie co prawda stanowiło dla niego zagadkę, bo jego umysł był "ścisły" aż do bólu i wszystko próbował przetłumaczyć sobie zawsze na bardziej zrozumiały język, a więc liczb i równań* Cóż, sytuacja jest o wiele bardziej złożona niż tylko samo patrzenie, gdyż  sam wzrok to nie wszystko... a wpatrywałem się w twoją osobę z prostego względu, od dawna nie widziałem przedstawiciela twej rasy i zdziwiło mnie po prostu to, że ty jako Shelaalei przesiadujesz w mieście i... ooo... och... znowu nietakt, no tak... *Za późno przypomniał sobie co może właśnie oznaczać fakt, że ona jest tutaj, w tej betonowej dżungli a nie wśród swoich, ze swoim stadem. Wygnanie? Istnieje duże prawdopodobieństwo takiej sytuacji... * No dobra, trzymam już język za zębami... o. *Zamknął usta i zerknął na ekran swojego komputera i zmarszczył brwi. No i po kilku sekundach złamał swoje słowo, że będzie milczał* Jak to transmisja przerwana? Co za szmelc normalnie... kto to projektował? A no tak, ja... no i znowu od nowa... *Zmarszczył czoło i jego prawa ręka powędrowała na szczyt głowy, by się tam podrapać. Robił to zawsze gdy się nad czymś głęboko zastanawiał bądź też był nieco zdenerwowany. Ciągle też intrygowała go postać owej Samrune, tyle że on był zbyt bezpośredni w kontaktach z innymi a tutaj potrzebne było subtelne działanie*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-26 22:32:14

*Podsumowała ów słowa jedynie lekkim uśmiechem spod znaku tych grzecznych, po czym oparłszy się założyła noge na nogę, szorując materiałem tuniki. Nie poczuła się urażona, ale i ów mężczyzna nie wydawał się jej powiedzmy standardowy, a  takim z reguły wybacza się więcej. Jak to często tłumaczyła swoim dzieciom, tym biologicznym i przybranym: kiedy Maasaan dzieli ans cechami dzieli po równo, ale ziemia na której stoimy równa nie jest, dlatego ten może dostać mniej czegoś, a więcej czegoś innego. W każdym razie – kobieta, choć jesli mówi się o shelaalei to lepiej używać zwrotu samica (nie gniewa się o to) zamilkła i nie wypowiedziała ni słowa, ów uśmiech był jej jedynym podtrzymaniem dialogu*

Erronis - 2010-01-26 22:44:18

Czemu się nie chcesz zrekalibrować cholero? *Mruknął do urządzenia, zaczynając je energicznie potrząsać, przez co wyglądał na troszkę stukniętego czy nadpobudliwego, ale u niego to normalne. Tym swoim ekscentrycznym zachowaniem nie dawał się wepchnąć w jakieś ramy, nie lubił zaszufladkowania, dlatego też sam nie przydzielał etykietek... zazwyczaj... w większości przypadków.* No, w końcu działa... *Postukał palcami prawej ręki o ekranik i tak przez kilkanaście sekund. Robił to na prawdę szybko, przez co nikt nie mógł zobaczyć co tak na prawdę robi. A nawet jeśli ktoś chciałby podglądać, to sam interfejs urządzenia byłby dla niego zagadkowy. No ale w końcu skończył wszystko i odłożył na bok komputer i skierował wzrok na największy wieżowiec* Interesujący widok, prawda? Taki majestatyczny, pełen przepychu i bogactwa... *Zaczął niespodziewanie przypatrując się panoramie miasta przez swoje okulary. Bardzo był ciekaw jej opinii na ten temat, a coś mu mówiło, że albo będzie ona do bólu standardowa, powodowana przede wszystkim obawą iż jest on szpiegiem reżimu, bądź też będzie to opinia niezwykła, powodowana innym punktem widzenia niż jego*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-26 22:49:17

*Ale miało się okazać, ze żadne z powyższych. Wszak dopiero co skończył wyzywać komputer och choler. Samrune nie była nawet pewna, czy mówi do niej, czy może dl jakiegoś niewidzialnego przyjaciela. Z resztą nie patrzyła już na niego, bowiem patrzyła  na to, o czym mówił. Był to największy budynek, szklany biurowiec w którym mieściły się niezliczone instytuty, urzędy, telewizja, kilka innych publicznych stacji. Ale budynek był architektonicznie piękny. Słysząc jakieś słowa dla bezpieczeństwa grzeczności skinęła głową. Szal którym owinęła cała szyję i wiech głowy zsunął się do przodu, ale odgarnęła go łagodnym, pełnym zarówno wrodzonej jak i wypracowanej gracji*

Erronis - 2010-01-26 22:58:35

*Zerknął na siedzącą obok szelę i znowu lekko zmarszczył czoło. No dzisiaj to mu szło całkiem opornie. Właściwie to ostatnio miał pecha i chyba się źle za wszystko zabierał... prawa ręka bezwiednie powędrowała mu do podbródka, którego zaczął powoli pocierać palcami. Jego wzrok błądził z budynku na budynek, próbując wymyślić coś konkretnego. W końcu stwierdził, że przez to udawanie taktownego nic nie zyska, a poza tym czuł się z tym bardzo nieswojo. Sięgnął znowu po swoje urządzenie i palcami postukał po ekranie dotykowym aż pojawiły się kolejne dziwne symbole.* Ekhm... wybacz, że przeszkadzam, ale ciekawi mnie kilka spraw... właściwie jestem takim sobie podróżnikiem i zupełnie przypadkiem zawitałem do tego miasta... właściwie to celowałem w Koto-vis III, ale troszkę mnie zniosło... ale wracając do tematu. Może mogłabyś mi powiedzieć coś ciekawego o tym mieście? *Zapytał spokojnie a jego twarz przybrała wyraz łagodnej ciekawości ,gdy na nią patrzył. Czasami jednak najbardziej proste sposoby na wyciągnięcie informacji są chyba najlepsze... no chyba, że go spławi*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-26 23:09:04

*Poruszyła się, jakby wzdychała, a w chwile później mógł czuć już ten osobliwy rodzaj gorącego spojrzenia drapieżnika, orzechowych, nieruchomych oczu, jej pionowych, wąskich jak igły źrenic, które zwężaniem się broniły się przed jasnością. Nie musiała mrużyć oczu. Cień padał z  jej łuków brwiowych na makijaż, rozciągając go artystycznie. Tak jak i brązowe ubarwienie łusek, które w tym świetle pokazywały swoją prawdziwą barwę. Ciemniejsze naturalne cętki i wzory. Szal w roli chusty rzucał kontrastujące paski cieni na jej skóre i tunikę* Opowiedzieć coś podróżnikowi o stolicy Dominium Cienia? O perle w koronie? Ależ oczywiście… *westchnęła, i zabrawszy wzrok utkwiła go na powrót w iglicy* To my nadaliśmy imię tej planecie. Duukan w shelaalei znaczy „przeklęty”. Bo tym się stała ta planeta, nasza Matka, kiedy przybyli Ynersi

Erronis - 2010-01-26 23:18:46

*Nie przestraszył się jej spojrzenia, choć z całą pewnością zdawał sobie sprawę z jego przekazu i z uczuć jakie jemu towarzyszą. Przeciwnie, jej oczy teraz ukazywały jej prawdziwą naturę, nie maskę którą nakładała codziennie na siebie i to było fascynujące. Ta pierwotna dzikość, siła i wolność.* Stolica... perła w koronie... to wszystko jest... oklepane. Mogę wyrywkowo zapytać sto osób i wszyscy słowo w słowo zarecytują słowa propagandy *Skrzywił się mówiąc o tym, bo prawdę powiedziawszy już próbował dyskretnie (bądź mniej) wypytać kilka osób o samo miasto i zawsze dostawał taką samą odpowiedź. Było to wielce irytujące... A jak jeszcze dowiadywali się ,ze jest swego rodzaju naukowcem to już w ogóle uciekali. W Dominium naukowcami i badaczami chyba mogli być tylko ci, którzy z całej siły popierają władzę i Cienia... w jego opinii było to żałosne i zabijało prawdziwego ducha tej profesji* Rozumiem. Domyślałem, się, że raczej "nie przepadacie" a obecnym wyglądem waszej ojczyzny. Szkoda, że nic się z tym nie da zrobić... niegdyś ta planeta... Duukan... jak ją nazywacie, była piękna. *westchnął cicho ale nic nie zanotował, tylko oparł się plecami o poręcz ławki, tak by móc na nią spokojnie spoglądać. Na nią i na tłum za jej osobą*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-26 23:27:12

Ta planeta nadal jest piękna. Jeszcze, ale nie tutaj… *wyszeptała z niejakim trudem, mimo i rzadko czuła trudność w rozmowie. Ta istota w swojej otwartości chyba mimo sobie blokowała coś w innych. Ale Rzeka starała się, bo wiedziała, ze to, co generuje te zachowania, to prosta ciekawość. Ciekawość, napadowa, ale ulotna, i nic poza tym.* Jeśli udasz się na północ, bądź południe i długo będziesz szedł miniesz w końcu miasto i dostrzeżesz wielki mur. Za murem jest dżungla. Z czasem i ona podda się żelaznym zębom koparek i pił. Ale teraz jeszcze jest, i z cała pewnością jest piękniejsza niż jej betonowy następca

Erronis - 2010-01-26 23:38:36

*Jego ciekawość bywała ulotna, chwilami, bo widział już na prawdę spory kawałek galaktyki i ciężko jest wzbudzić w nim tą głęboką ciekawość i żądze poznania. Znaczna część znanych mu planet była już dogłębnie opisana i skatalogowana, wystarczyło tylko poczytać o tym wszystkim na jego ojczystej planecie. Tyle że Erronis lubił wszystko oglądać na własne oczy, więc przylatywał swoim statkiem, zwiedzał i przekonywał się, czy jest tak jak w księgach. Czasem odkrywał coś nowego, czasem się rozczarowywał... no i ruszał dalej. Teraz zainteresował się właśnie tym miastem i tą planetą, bo pamiętał jeszcze czasy, gdy nie była ona zabudowana. Był tu raz, czy dwa, dziesiątki lat temu...* W to nie wątpię. Natura sama w sobie jest piękna i tajemnicza... nigdy nie zostanie zastąpiona przez dzieła człowieka bądź innej rasy. Jedynym rozwiązaniem jest harmonijne połączenie techniki i przyszłości z naturą i tradycją... ale to niezwykle trudne i wymaga dużo dobrej woli. Ale najprostsze rozwiązania przecież są najlepsze... jest dżungla? Spalmy ja... *Nie ukrywał swoich poglądów na ten temat a jego wypowiedź przesiąknięta była emocjami, goryczą, smutkiem... gniewem. Ale mówił to cicho, bo jednak wiedział co się stanie, jeśli zacznie głośno krytykować posunięcia władz... przeklęte Dominium, odbierające podstawowe prawa... jeszcze trochę a zabronią wszystkim myśleć, bo w umysłach można przecież spiskować na życie Cienia!*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-26 23:45:42

Słusznie prawisz, jest tu wszystko prócz dobrej woli i jest to wina każdej jednej istoty która tu żyje. Ale nie mnie tu kogoś pouczać czy błędy wytykać… *wyszeptała nadal patrząc przed siebie. Jej oczy przymknęły się jakby w tęsknocie albo bólu. Powiedziała te słowa i już żałowała. Nie z powodu ich treści. Czuła się tu naga, wystawiona. Istota siedząca obok mogła teoretycznie mieć serce na dłoni, ale Rzeka nie czuła tego serca. Coś nie było tak, i odczuwała emocjonalny przymus w tej rozmowie. Czuła się po prostu źle. Miotełkę, którą trzymała w dłoni zasadziła za pasek którym przepasała tunikę. Miotełka taka służyła shelaalei do modlitwy. Tej czynności szela zaniecha, przynajmniej teraz. Może później poszuka bardziej odpowiedniego miejsca*

Erronis - 2010-01-26 23:54:36

Taak... z jednej strony nikt nie ma prawa osądzać czynów drugiej osoby, ale tutaj tez kryje się zakłamanie. Skoro nikt nie może osądzać, to wszyscy są bezkarni... wielki paradoks. Dużo podróżuję i widzę wiele podobnych sytuacji... czasami widzę nawet rozwiązanie, które jest tak blisko, wystarczy tylko kogoś nakierować... ale nie mogę, po prostu nie mogę... *wyrzucił z siebie te ostatnie słowa z goryczą. Najwyższe Prawa... jedyny ogranicznik, który powstrzymywał go przed pomocom. Nie śmiał ich złamać, bo wiedział, że to co grozi za ich złamanie jest gorsze od więzienia... Wzrok miał jakiś czas spuszczony ale potem go podniósł i w jego sercu (a raczej sercach) wezbrało współczucie dla niej, bo widział, że ta rozmowa wiele ją kosztowała. Przesunął się nieznacznie do niej po czym po krótkiej chwili wahania objął ją ramieniem w sposób przyjacielski i nienachalny* Wybacz za tą rozmowę... nie chciałem by tak się to potoczyło. Może filiżankę herbaty? *Zaproponował cicho i nie nachalnie. Jeśli odtrąci jego rękę to zrozumie. Są rzeczy, które trzeba przeżyć w samotności*

Secorsha - 2010-01-27 00:01:19

*Czas sobie płynie, leniwie, pasywnie. Istoty wchodzą, wychodzą. Więcej wchodzi, mniej wychodzi tudzież na odwrót zależy od różnych czynników. Seco przyszedł. Kiedy jego buty z cholewami, zapiętymi na sprzączki znieruchomiały na płycie, ich właściciel zamarł na chwile w bezruchu. Ze smutkiem stwierdził, ze podskoczył mu puls. Ale swoją droga miał prawo – dygać po schodach aż tutaj… dlaczego po schodach? Bo winda kosztuje ćwierć kredyta. Seco nie przychodził tuz a często. Za wysoko dla niego,a  to nieprzyjemnie w środku się robi… lekki dyskomfort psychiczny, kiedy przebywał aż tak wysoko, to tez do barierki nawet nie podszedł. Przyszedł tu natomiast bo na dole zauważył wiernie czekającego Johna. Z tego wywnioskował, ze jest tu Fler, ale zanim się rozejrzał w jej poszukiwaniu, poprawił kołnierz brudnego płaszcza. Od chwili kiedy skończył „prace” minęło kilka godzin, wiec zdążył wpaść do domu i przebrać się w codzienne, osobliwe ciuchy. No nic, poprawił, podniósł głowę i…* nooo nie… *wysyczał przez żeby, kiedy dostrzegł, ze … o zgrozo, TEN doktorek obejmuje jego „mamusię”. Skóra nad wargami Secorshy zmarszczyła się, a  cichy warkot jaki się z niego wydobył odstraszył kilku turystów, którzy chcieli podejść iż zagaić czy „mogą sobie z nim zrobić zdjęcie”*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-27 00:05:10

*Pod ramieniem mógł wyraźnie odczuć spięcie ciała, jednak nie strząchnęła jego ramienia, nie wypada to, ale strzeliła wzrokiem, czy aby nie widzi jej jakaś niepożądana para oczu. Pochodziła ze stada o bardziej restrykcyjnych poglądach, gdzie takie gesty to już intymność, po prostu wstyd w miejscach tak publicznych. Nie spłonęła rumieńcem, bo to 40to letnia baba, poza tym pod łuskami rumienia nie widać* Ależ nie czuje się urażona, i ubolewam bardzo nad tymi biednymi ludami którymi pomóc nie mogłeś, musi cie to strasznie gryźć… *wypowiedź niby była neutralna, ale mimo to, cichutki podtekst, ze wywyższanie się nie koniecznie jej się podoba. Secorshy natomiast – niech jej Maasaan wybaczy – nie zauważyła.Herbata... hmm... ciekawe, jak traktuje on w swojej kulturze odmowę* Nie smialabym nadwyreżać łaskawosci...

Erronis - 2010-01-27 00:16:40

*Cóż, dla niego był to zwykły przyjacielski gest, nawet w stosunku do obcych. Ale różnili się kulturowo i to znacznie, więc każdy odbierał to nieco inaczej* Nie są to całe ludy... aż tak potężny czy coś to nie jestem.... chodziło mi bardziej o grupki osób, często tubylcze, dyskryminowane przez ludzi i rząd *Sprostował cicho, ale raczej nie z powodu tej subtelnej aluzji, że kreuje się na jakiegoś wszechpotężnego herosa, czy coś. Po prostu nie lubił niedomówień* Gryzie, ale nic na to nie poradzę... takie są prawa mojego ludu... przede wszystkim nie wtrącać się. Parszywe zakłamanie... *Westchnął cicho i powoli cofnął rękę, gdyż uznał, że już wystarczy tego. Nie chciał też myśleć nad tym wszystkim, więc trzeba skierować myśli na inny tor* No ale nie mówmy już o takich poważnych tematach. Słońce świeci, widoki zaiste ciekawe... bo jak już stwierdziliśmy, natura jest znacznie lepszą artystką niż ograniczeni ludzie... A co do herbaty to żaden problem... ciekawi mnie jakie gatunki tutaj mają? Na swoim statku mam przednią, z Elizjum. Po prostu rozkosz... *Uśmiechnął się szeroko, jakby pełen radości z życia, tylko jego spojrzenie się nie zmieniło, pozostało nieco nieobecne. Niby wyglądał na trzydzieści lat, ale w jego oczach można było dostrzec, że przeżył już znacznie więcej lat*

Secorsha - 2010-01-27 00:23:20

*Pochylił się nieznacznie, ukryty na samym widoku, ale wiedział, ze go nie zobaczą, bo sami rzucają wzrokiem gdzieś po kontach. Coś nie dogadują się. Seco uśmiechnął się zwierzęco. Rękę zatknął za plecy, łapiąc tamże pusty rękaw i chwile jeszcze tak stał, nieznacznie pochylony, obserwując nieruchomymi oczami ową dwójkę, po czym postanowił wyratować Fler z niezręcznej sytuacji. Ruszył powoli, kołyszącym krokiem ku nim, prosto od frontu, by widzieli. Stąpał ciężko, powarkiwał. Chciał nie być niespodzianką która nagle przyszła otwartą drogą. Kiedy był już blisko, zagadał zadziwiająco lekkim, swobodnym głosem, choć na pysku malowała się zapowiedź czegoś złego, tudzież groźba* Cześć mamo, kupisz mi loda? *zapytał, zerkając z oddaniem na Fler, przekręcił głowę i uśmiechnął się szeroko, serdecznie, ale zaraz potem ruchem oczu po półokręgu zjechał na doktorka. Ale nic nie powiedział. Nawet „dzień dobry”*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-27 00:30:20

*Dla niej był to człowiek. Przez mysl nie przeszło do tej pory, ze może to być inny gatunek. Dopiero kiedy zaczał napomykać o swojej kulturze, jakichś prawach zaczęła zastanawiać się nad tym tematem. Ludzie zamieszkiwali wiele planet, na każdej mogły tworzyć się jakieś grupy z własnym prawem, ale tok myślenia szeli zmieniło spojrzenie. Nie było to spojrzenie ani wariata, ani młodziana. Właściwie nie wiedziała kogo. Starcy shelaalei mieli wiecznie harde spojrzenia, a  tu, w stolicy nie widywało się istot naprawdę starych. Takich wyrodne dzieci najczęściej zamykały w domach opieki, by mieć więcej miejsca w swoim M3. Jej rozmyślania przerwał znajomy głos. Rozluźniła się wyraźnie, czując przy sobie bliską aurę i teraz, kiedy Secorsha tu był mogła iść na herbatę, a jakże. Uśmiechnęła się wiec serdecznie do ich obu, mrużąc oczy. Rzecz jasna nieświadoma zależności miedzy mężczyznami. Secorshy czasem jak się ktoś nie spodobał od pierwszego wejrzenia to zachowywał się gorzej, wiec i brak przywitania nie zrobił na niej wrażenia* Rozważę to w drodze po loda… *szepnęła naprawdę ciepło w stronę podróżnika. Wstała z gracją i ruszając ku budce z lodami, pomasowała po ramieniu obcą istotę co tu właśnie przyszła*

Erronis - 2010-01-27 00:37:59

*Jego spojrzenie w istocie było trudne do rozszyfrowania, gdyż zmieniało się często w zależności od jego nastroju. Czasami aż płonęło od młodzieńczego żaru, mimo iż dawno ma już ten okres za sobą, a czasami jego oczy były wręcz nienaturalnie stare. Słysząc powarkiwanie dźwignął głowę i przeniósł spojrzenie na nowo przybyłego i zmarszczył brwi. No tak ,teraz mu było potrzeba tylko tego...* Emm... cześć? *Na stwierdzenie "cześć mamo, kupisz mi loda?" jego brwi powędrowały automatycznie do góry, gdyż był nieco zaskoczony, ale nie zdegustowany. Dla niego była to zwyczajna adopcja, więc co w tym złego. Teraz jednak znalazł się w dosyć dziwnym położeniu i na prawdę zaczął żałować, że zaparkował TARDIS'em w jakieś uliczce kilkaset metrów stąd* Eee... dobrze... *No cóż. Zapowiadało sie bardzo emocjonujące spotkanie*

Secorsha - 2010-01-27 00:44:21

*Kiedy tylko Fler odeszła, imponujący uśmiech Secorshy poszerzył się az po trzonowce. Skóra na pysku pomarszczyła się, a między oczami powstała głęboka bruzda. Gdyby miał ogon pewnie smagał bym nim na boki i tylko czekał w napięciu na pozwolenie rozszarpania. Ale nie mógł zrobić „mamie” wstydu, o nie. Teraz idzie klase pokazać. Tym z większą satysfakcją da w pysk, kiedy pierwszy błąd będzie należał do Erronisa. A to kwestia czasu. Obejrzał się na szelę, po czym z  cichym gardłowym pomrukiem wrócił spojrzeniem na „człowieka”* No cześć… *wycharczał tonem w stylu: jestem drapieżnikiem, czekam aż mnie sprowokujesz”. I... usiadł obok na tej samej ławce, niebezpiecznie blisko*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-27 00:49:59

*Nie bała się, ze Secorsha skrzywdzi. Krzywdzenie to zadawanie bólu, a  Seco jak zechce skończyć, to nie będzie bolało. Sunąc niczym tancerka (którą właściwie była) prosto, do automatu z lodami patrzyła w wypolerowane płytki w których widziała odbicie dwójki. Rada była i w myślach błogosławiła Secorshy ze tu w swoim natchnieniu przylazł i rozwiązał napięcie. Nawet nie pomyślała, jakie to inne napięcie się nawiązało. W odbiciu zobaczyła szeroki uśmiech i przyjacielskie siadanie obok. Ah, jej synek jest taki uroczy, on by muchy nie skrzywdził (krzywdzenie – patrz powyżej). Zamówiła jednego loda. Gdyby była rodowita Ena Xu-anką, zamówiłaby trzy, bo miałaby „gest”. Ale dla szeli nie przystoi taka poufałość. To nie ona tu była mężczyzną. Z lodem o smaku kwaśnych owoców wróciła do ławki. Swobodna i w o wiele lepszym humorze. Bez słowa wyciągnęła rękę ku Secorshy* Znacie się, panowie? *zapytała lekko, charakterystycznym tonem shelaalei, gotowa ich sobie przedstawić*

Erronis - 2010-01-27 00:56:44

*No tak, uśmiech drapieżnika i czysta, brutalna siła... cóż, zazwyczaj to się sprawdza, ale teraz zignorował kaleesha. Odkrycie pochodzenia jego rasy przy obecnym poziomie ich wzajemnych relacji zakrawało na samobójstwo, a on miał zamiar jeszcze pożyć te sto lat, czy może dłużej... zastanawiał się też, czy by się nie ulotnić, ale postanowił poczekać na Samrune i na jej odpowiedź. Przybyła dosyć szybko z porcją lodów dla swojego synka, ale jej pytanie wprawiło go w lekkie zakłopotanie* Ekhm... można by tak powiedzieć, ale nie było to zbyt... przyjacielskie spotkanie. Z mojej winy oczywiście... *Wzruszył ramionami jakby to nic nie znaczyło. Właściwie to tak było, nie musiał na siłę próbować się zaprzyjaźniać z Seco, a ten chyba w głowie miał tylko plan przywalenia mu w twarz* No to jak z tą herbatą? *Chętnie by się napił, bo to wspaniały napój, znacznie lepszy niż te wszystkie chemicznie przetworzone produkty. Tylko ciekaw był, czy mają tutaj prawdziwe liście herbaty czy tylko taką sypaną, rozpuszczalną. Tej to nie tknie...*

Secorsha - 2010-01-27 01:02:34

*Bardzo zdziwiło go to – dopiero teraz zdał sobie sprawe – że ten doktorek nie wpadł w spazmatyczną radość i nie zbaczał wypytywać jak to się stało, ze Seco nazywa Samrune matką. No ale nie wpadł, czyżby – dumał Seco – była na tyle plastyczny intelektualnie by domyślić się zależności? Nieme… pewnie myśli, ze mnie adoptowała. Nor odpowiedział. Odpowiedział doktorek. Seco tylko, niczym wielki dzieciak odebrał lody, uśmiechnął się „suodko”, mrużąc oczęta, i zabrał się za konsumpcje. Bardzo grzeczny się nagle zrobił, tylko zerkał na Fler i uśmiechał się półgębkiem, jakby chciał jej coś przekazać na poziomie pozazmysłowym*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-27 01:07:39

*Wydała z siebie krótkie, stłumione „ach” ale nie rozwinęła, nic co by mogło sugerować chociaż ułamkowe przyznanie się do winy za sprawą syneczka, który oczywiście – jak zauważył Erronis – był niewinny, bo to wszystko jego wina. Położyła wdzięcznym gestem dłoń na łysinie kaleesha , zsuwając dwa palce po potylicy aż do miejsca, gdzie zaczynały się mięśnie karku* Pójdźmy. Herbatę mają całkiem nienajgorszą, acz nie pijam tu za często, herbatę robię sama z liści boubou, winieneś kiedyś spróbować, Erronisie, gwarantuje żeś czegoś takiego w zyciu w ustach nie miał… *zmrużyła oczy, jej wąskie usta rozjechały się, a  w przerwie miedzy wargami zalśniły piękne zęby w szczerym uśmiechu kogoś kto nie ma w sobie niczego, prócz dobrej woli. Następnie, jakby dając podróżnikowi czas na „męską decyzję” zaproszenia ich wszystkich oficjalnie na herbatę jak wymagała tego kultura (ta bardziej restrykcyjna), pochyliła się nad Secorsha* I jak było w pracy?

Erronis - 2010-01-27 01:16:04

*No i się cieszył, że nikt nie rozwija tematu, bo lepiej nie wspominać o tym, tak dla "zdrowszej" atmosfery. No to teraz poderwał się sprężyście na nogi, zabrał z ławeczki swój komputer i marszcząc przez chwilę brwi postukał palcami po ekranie* Sam jesteś konowałem... *mruknął cicho do urządzenia nie poruszając nawet ustami, po czym wpakował je sobie pod pachę i uśmiechnął się szeroko, przyjacielsko. Nie żywił urazy do kaleesha za jego zachowanie i nawet nie liczył na nic innego* No dobrze.... herbata... zaraz coś znajdziemy. Oby faktycznie tutaj była dobra, bo nie lubię, jak ktoś profanuje ten napój... *Zaczął się chwilę bujać na swoich stopach, rozmyślając nad czymś usilnie ale zaraz wrócił do rzeczywistości* Liście boubou... skądś to znam. Możliwe, że nawet piłem to, ale dawno... jak to smakuje? Ale, mniejsza z tym. To co, idziemy? *Zapytał wesoło, ukrywając głęboko swoje prawdziwe odczucia, które były dosyć wymieszane i trudne do jednoznacznego określenia. Zamiast tego był po prostu przyjacielski i pozytywnie nastawiony do wszystkich*

Secorsha - 2010-01-27 01:21:29

*On tam liści boubou nie lubił, ale się nie odzywał, nie jego pytali. Pytano go o ważniejsze rzeczy, ale tez nim odpowiedział przypomniał sobie, jak przy ostatnim spotkaniu pan doktorek lekceważąco wypowiedział się na temat jego zycia i zajęcia, pasożyt jeden! No ale nic…* Świetnie *odparł wiec entuzjastycznie do szeli, z podtekstem ze „powiem ci więcej później”. Ale nie kłamał, dobrze było. Wolał sobie jednak oszczędzić przykrych emocji na wypadek ponownego skrytykowania. Póki co z grzeczności starał się na razie Erronisa nie zauważać. Niech się zrehabilituje. Na razie naprawdę nieźle mu szło. Seco liznął loda i wstał, czym dał do zrozumienia, ze dociera do niego to, co jest mówione*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-27 01:23:27

*Usłyszawszy jeden i drugi głos, klasnęła w ręce i zatarła je, z łagodnym usmiechem. Oczy miałą przymknięte, glowe nieco przekrzywioną na bok. Ogon wyzierający nieśmiało spod tuniki wil się koło jej stóp. To były pozytywne emocje* zatem pójdźmy pójdźmy napijmy się, nim wygłodniali turyści zajmą nam ostatni stolik

Erronis - 2010-01-27 01:32:15

No to świetnie... w drogę! *Przytrzymując łokciem komputer klasnął dłońmi i z nieschodzącym mu z twarzy uśmiechem odwrócił się na pięcie i już miał ruszyć przed siebie, gdy sobie przypomniał, że i oni są, no więc znowu odwrócił się na pięcie, by spojrzeć na nich. Co prawda teraz był tylko troszkę nadruchliwy* Chodźcie za mną, zaraz wypatrzymy jakiś stolik... a jak niczego nie trafimy to zawsze pozostaje mój statek... chociaż... cholera, wywaliłem ostatnie krzesła w zeszłym miesiącu... niedobrze... no ale w drogę po raz drugi! *No i kolejny obrót, ale teraz już ruszył przed siebie sprężystym krokiem, choć uśmiech mu nieco już osłabł, ale tego żaden z jego towarzyszy nie mógł zobaczyć, chyba że któryś z nich potrafiłby czytać w myślach czy coś w tym stylu. A teraz w jego umyśle szalała prawdziwa burza, choć ją kontrolował. Swoje kroki skierował do małego placyku przed herbaciarnią, która zachwalała się największym wyborem herbat na Duukan. Przepychając się przez mały tłumek dotarł akurat na miejsce w samą porę i zajął stolik, rzucajac po prostu na niego swój sprzęt a sam stanął do małej kolejki* Kto co chce?

Nemedis - 2010-01-27 10:32:57

*Stojącemu w kolejce Erronisowi ukazał się widok dziwny. Przed nim stała postać szczelnie okryta czarna szatą, z długą, białą laską o strzelistym kształcie w prawej dłoni. Głowe okrywał kaptur, dokładnie chroniąc właściciela głowy od światła i niepotrzebnych spojrzeń. Nemedis stał do całej wlewającej się do pomieszczenia grupy tyłem, dopiero po chwili wolno się odwrócił, by rzucić okiem na towarzystwo. Pierw jego mroczny wzrok wolno opadł na Erronisa, potem owinął się wokół Fler, by na końcu spaść na Seco. Czarodziej uświadomił sobie, że z całej tróki znał tylko kaleesha, chociaż i tak trudno mu było sobie go przypomnieć - w końcu spotkał go raz, czy dwa razy i to dośc dawno.*

Secorsha - 2010-01-27 14:21:54

*prychnął w zimny krem jak tylko o statku usłyszał, a  kiedy wyobrazil sobie, jak ów dziwak zaprasza Fler do niebieskiego kibla, zachichotał zacisjakac mocno powieki, zeby jako tako utrzymać powagę. Ten statek to po prostu mistrzostwo swiata. Mrugnął do Fler jednym okiem, kiedy już je otworzył. Pysk miał umazany specyfikiem, który lizał* Rozpuszczalną. Jestem chamem i nie musze się hehrrrbatką dowahrrtosciowywać! *wycharczał, po czym obrał na cel jedyny wolny stolik z czterema krzesłami, dostrzegl tez, ze w tamtą strone zmierza jakiś frajerzyna z dziewczyną, wiec Seco przyspieszył, nie omieszkając wyeksponować swoich argumentów dlaczego to mu się ów stolik należy, czyli: jestem większy, silniejszy i nieobliczalny, dlatego miejsca są moje. Wszystkie!*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-27 17:00:11

*ruszyła za Secorshą, jednocześnie patrząc jak ich podróżnik ustawia się za jakimś nietypowym osobnikiem, który wzbudził w  samicy ciekawość, acz póki co jedynie przelotną, bo nie obrała go sobie za cel wnikliwszej obserwacji* Wiosenny sen, jeśli będzie, a jeśli nie to jakąś inną owocową, dobrze? *odparła lekko, klucząc miedzy zajętymi stolikami za szerokim grzbietem swojego przybranego synka. A ów pary z którą Seco wygrał pojedynek woli starała się nie zauważać*

Erronis - 2010-01-27 17:07:40

*Zauważył przelotne spojrzenie nieznajomego i dosyć osobliwego mężczyzny, więc na powitanie zwyczajowo się uśmiechnął szeroko. Ręce włożył do kieszeni spodni i zaczął się nieco bujać na swoich stopach w oczekiwaniu na zwolnienie się miejsca w kolejce* W porząsiu...rozpuszczalna, wiosenny sen bądź owocowa... coś jeszcze? *Zapytał zerkając na resztę gromadki. Pokaz siły Secorshy nie uszedł jego uwadze, ale powstrzymał się od zbędnego komentarza. W obecnej sytuacji jednak lepiej siedzieć cicho...* Szybciej... szybciej. Co wy tam robicie? Hodujecie te herbaty? *Mamrotał pod nosem zniecierpliwiony. Jak on nie lubił czekać w kolejkach. Bezsensowne marnowanie czasu... nie żeby nie miał cierpliwości, ale wolał ją "zużyć" do rzeczy ważnych a nie do stania w kolejce po herbatę*

Nemedis - 2010-01-27 18:43:04

*Przed Nemedisem w kolejce stały jeszcze przynajmniej dwie istoty. Jedna właśnie została obsłużona. Przypominała przerośniętą wieworke, z filiżanką herbaty jako cenny orzeszek, który koniecznie musi gdzieś ukryć przed jakże złośliwym i samolubnym wzrokiem innych, krórzy z całą pewnościa tylko czekają, aż się owa wiewiórka zagapi, zeby porwac jej najcenniejszy skarb. Czarnoksiężnik spokojnie przyglądał się, jak kolejny klient jest obslugiwany przez milutką obsługe. Stwór ten zaczął się wyjątkowo głośno targować. Wygladał naprawde wstrętnie, był mały, gruby i strasznie chaotycznie wymachiwał krótkimi, pulchnymi łapkami wykrzykując sprzedawcy, że herbata jest wstretna i za nią nie zapłaci pięniędzy. Oczywiście obsługa próbowała załagodzić sprawe jak najciszej, a Nemedis tylko cierpliwie czekał wpatrując się w przestrzeń przed soba, az tu nagle... Pulchna reka człowieka odbiła się od ramienia Nemedisa.* Aaa... Co za przeklęty lokal... Jeszcze tylko tego dziwaka brakowało! Weź pan! *Wykrzykiwał w spazmach złości mały człowieczek, przy okazji plując drobinkami śliny na całą okolice. Wtedy laska Nemedisa cięzko opadła i zatopiła się w miękkiej oponie sadła, która otaczała krzykacza. Czarnoksiężnik bardzo dokładnie zmierzył tłuściocha wzrokiem. Tamten nagle zaniemówił i cofnął się o krok. W pośpiechu złapał herbate i oddalił się, przy okazji gniewnie strzelająć wzrokiem spode łba na Nemedisa i obsługe.* Aaa... Dzięki. Dla pana to co zawsze, tak? *Spytał z bananem na twarzy chłopak stojący przed Nemedisem.* Tak, jasne... Nervańską z Venui. *Długi, chudy palec zawieszony na dłoni maga wskazał jedną z filizanek stojących na ladzie, która tak własnie była podpisana. Za chwile chłopak podał naczynie wypełnione tym właśnie dziwnym specjałem.* Prosze. Ahh... Szkoda, ze nie widział pan jego miny! *Burknął chłopak, gdy Nemedis podziękował i odwrócił się, by poszukać sobie miejsca. Znalazł wzrokiem tylko jedno wolne, tam gdzie teraz szedł Secorsha. Rzucił pytające spojrzenie kaleeshowi, gdy tylko tamtemu udało się zająć miejsce przy czteroosobowym stole.*

Secorsha - 2010-01-27 18:50:06

*Już nie przesadzajmy z tą brutalnością. Seco negocjował, przedstawił argumenty i dzięki temu wszyscy mieli gdzie dupy posadzić. Będąc przy stoliku już noga odsunął krzesło Fler* Wiesz, co to jest tej jego statek? *mruknął, wskazując łbem Erronisa i wtem zobaczył znajomą sylwetkę. No znajomą to może trochę zanadto powiedziane, ale widział już tego gościa a takich się nie zapomina. W każdym razie, jeśli Nemedis spojrzał na niego, to Seco skinął mu łbem i pozdrowił uśmiechem, po czym usiadł kiedy usiadła już Fler i zaczął ogryzać wafelka swojego loda. Wygodnie się rozsiadł, niczym lord. Krzesła były wykonane z wyginanych stalowych prętów. Ładne, całkiem gustowne, ale Secorsha jako ze innymi kategoriami myślał, już je na złom sprzedawał* No to słuchaj… *zaczął, kierując słowa do Fler* Tamtego dnia jak miałem rhozmowe w centhrrum whrracałem i strasznie chciało mi się siku *rzekł żywo, gestykulując obgryzionym rożkiem* Patrzę – kibel stoi, taki niebieski… *mówił półgłosem by Erronis go nie słyszał* …buda taka… *sprecyzował* Ale zamknięta była, to oddałem honohrrowo… i nagle ten mi leci, ze jego statek oblałem… Statek! *i zaśmiał się, odchylając się do tyłu, a kiedy się wyprostował, miał już dwie kryształowe kropelki w kącikach oczu. Kiedy się opanował było już po wszystkim, jeśli chodzi o sytuacje Nemedisa. Seco wyszczerzył do niego zęby w uśmiechu* Siadaj *zaprosił i kopnął krzesło dla Nemedisa*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-27 18:52:29

*Utrzymując głowę dumnie w górze, zgrabnie zebrała materiał tuniki by usiąść na przeciwko Secorshy, rzecz jasna nie czekając aż usiądzie on. Skrzywiła się po gadziemu, nieznacznie, widząc stan blatu, ale z turystami trudno o czystość, to też nie szukając wspólników dobyła chusteczki  torebki i wytarła powierzchownie po całej powierzchni a chusteczkę wrzuciła do popielniczki (niech nikt się tu zapalić nie waży!). Jednym uchem słuchała co się dzieje, ale kiedy Seco zaczął coś opowiadać, jej orzechowy wzrok skupił się tylko na nim* Kibel? *powtórzyła z niedowierzaniem. Znała sposób myślenia kaleesha – raczej jednopłaszczyznowy, wiec wiedziała, ze jeśli on cos klasyfikuje jednoznacznie jako pogardy godne, może to mieć drugie dno. Ale tym razem w niebieskim kiblu statku doszukać się nie mogła, wiec uśmiechnęła się tylko, w stylu „w porządku, a  teraz sza!”, idzie kolejna istota. To ten, na którego zwróciła uwagę w kolejce. Jednym uchem łapała jakieś zamieszanie, ale nie spoglądała w tamtą stronę. Teraz nie odezwała się, obserwowała jedynie w milczeniu*

Erronis - 2010-01-27 19:07:06

*Niecierpliwił się bardzo, czekając na swoją kolej aż w końcu się doczekał i nawet nie pozwolił dojść do słowa biednemu chłopakowi z obsługi, tylko od razu wypalił z obowiązkowym uśmiechem* Cześć... no to będzie tak, rozpuszczalna, wiosenny sen i liście z Elizjum. Szybciutko *Obsługa dosyć sprawnie uwijała się przy dwóch pierwszych zamówieniach, ale z tym jego był mały problem, a mianowicie... nie posiadano tego* Jak to nie macie? Nic? posiadanie wyszukanych gustów jest uciążliwe. To może harakańska mięta? Też nie? Może gethańskie liście maoka? Też nie? No to daj też wiosenny sen, niech stracę *Przewrócił oczami nieco zirytowany. Mógłby wymienić mu ze sto różnych gatunków herbat, ale wątpił, czy by się coś tutaj znalazło, bo to tylko mała herbaciarnia nastawiona na turystów, mieli tylko lokalne napoje bądź te najpopularniejsze. W końcu odebrał trzy filiżanki i ruszył w stronę stolika, cudem niczego nie rozlewając. Zgrabnie położył przed każdym jego napój i z wdziękiem opadł na swoje krzesło. Całe szczęście, że nie słyszał tego co Secorsha mówił o jego ukochanym statku, bo by się mocno zirytował i zapewne by się zemścił na nim, ale w bardziej subtelny sposób, który pewnie sprowadziłby na Erronisa wyrok śmierci z rąk wściekłego gada* O czym tak szeptaliście? *Zapytał wesoło, bo katem oka dostrzegł te konspiracyjne wyrazy twarzy*

Nemedis - 2010-01-27 19:20:35

*Nemedis podszedł bliżej i usiadł na przygotowanym mu przez kaleesha siedzeniu. Szybko postawił własna herbate na stole, rozejrzał się i usiadł powoli.* Dzięki Seco... *Mruknał patrząc na kaleesha. Później jego wzrok zwrócił się na innych siedzących, w tym na Fler i Erronisa.* Wybaczcie ten nietakt. Jestem Nemedis... *Powiedział wstając z powrotem i lekko pochylając głowe przed kazdym, w geście przywitania.*

Secorsha - 2010-01-27 19:24:05

*Seco tylko przewalił oczami przy sykliwym wydechu. Tak, bo powiemy o czym szepczemy. Załadował sobie do pyska ostatek rożka i pochylił łeb by złapać w nozdrza zapach swojego niewyrafinowanego zamówienia. Co tam będzie srał wyżej niż nosi dupę, piję rozpuszczalną i jestem spoko. Z resztą on lubił rozpuszczalną. Smaczna jest, słodziutka. Ale nie zabrał się do picia, bo mimo wszystkich swoich zalet jest tez niestety gorąca*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-27 19:27:43

*No, Fler na pewno tez by nie przeszła obojętnie wobec „wiosennej nocy, niech stracę”, ale łatwiej pomstować na innego swoich potknięć nie widząc. Za to Nemedis zaimponował jej swoim nietaktem, a  raczej rychłym naprawieniem go, tak wiec skinęła głową, nie podając ręki* Radam poznać Twoje imię, tajemniczy Nemedisie. Jestem Samrune *przedstawiła się wiec kwitując słowa lekkim skinieniem głowy, po czym sięgnęła do swojej filiżanki. Klasa herbaciarnia to to nie była. W prawdziwych dostaje się imbryczek, a tutaj filiżanki,. Byle szybciej, byle więcej zarobić, a  herbata na pewno była z torebki. Ale przynajmniej dzięki niej czysty stolik mieli*

Erronis - 2010-01-27 19:34:24

*W sumie nie spodziewał się odpowiedzi na swoje pytanie. Rozsiadł się wygodniej, częściowo opierając się plecami o poręcz a nogi wyprostował pod stolikiem w miarę możliwości. Obrócił głowę by spojrzeć na Nemedisa i tylko mu pomachał lekko dłonią (a raczej palcami)* Cześć, jestem Erronis *Przywitał się przyjacielsko i z nieschodzącym mu z ust uśmiechem. Teraz jednak zapadła taka niezręczna cisza, bo na razie nie było tematu do konwersacji... niestety.*

Nemedis - 2010-01-27 19:39:05

*A Nemedis usiadł w ciszy i zajał się swoją herbatką, mechanicznie wzburzając w niej fale łyzeczką, z głową spuszczoną i oczami dokładnie obserwującymi zaskakująco ciekawe zjawiska, które działy się w płynie.*

Secorsha - 2010-01-27 19:45:14

*Do konwersacji temat będzie jak się Secorsha zorientuje. Na razie jednak dmuchał swoją herbatę, mruczał do niej, a przy jego ostrych rysach i nieruchomym spojrzeniu wyglądało to groteskowo, ale zabawnie. Biorąc pod uwagę fakt, ze nikogo nie skrzywdzi, bo są na stopie koleżeńskiej tutaj. W założeniu, ze nie będzie prowokowania się.*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-27 19:50:45

*Zauważyła zawieszenie konwersacji nad stolikiem. I ile wcześniej Nemedisa zachowanie jej się spodobało, tak teraz jego milczenie niekoniecznie, tak wiec sama, by nie wyszło ze się nudzi, czy tez na kimś presję wywiera, ujęła filiżankę, właściwie to codziennie, bo nie było przed kim „tańczyć” czy kogo uwodzić. Codzienność znużonych życiem mieszkańców Ena Xu, co ją odrzucało ze wszystkich sil, ale dziś nie zwracała na to uwagę. Myślała o Johnie, czekającym wiernie gdzieś na dole, myślała o tym, ze w garderobie plotkują jej tancerki, ze nie wyprasowała obrusa, i ze dziś wieczorem przyjdzie poważny klient do jednej z dziewcząt na „indywidualny występ. Podniósłszy filiżankę przymknęła oczy i przez unosząca się parę spojrzała na zajętego napojem kaleesha. Uśmiechnęła się ulotnie, jednym błyśnięciem radości czy rozczulenia, i znowu zgasła, zajmując usta skrawkiem szkła.*

Erronis - 2010-01-27 19:59:26

*Ta cisza byłą denerwująca. Nie lubił ciszy równie mocno jak bezczynności czy nudy, więc postanowił rozkręcić troszkę to poważne towarzystwo. Tylko od kogo i od czego zacząć? Seco zajęty był swoją herbatką, więc lepiej mu nie przeszkadzać. Samrune tak samo, ale ją dzisiaj już pomęczył. Został tylko...* No więc Nemedisie, czym się zajmujesz? Wybacz, że tak bezpośrednio, ale taki już jestem. Pytanie o to co cię tutaj sprowadza raczej nie miałoby sensu, prawda? Zawsze jednak pozostaje ostatnia deska ratunku czyli "jak ci się podobają widoczki"? *Rzucił niezobowiązującym tonem, przekręcając głowę by spojrzeć na nieznajomego. Był ciekaw kim on jest, bo wyglądał dosyć osobliwie, nieco mrocznie.* Właściwie możesz wybrać jedno z tych pytań...*Dodał po chwili lekkim tonem, nieco żartobliwym. Trzeba w końcu jakoś przełamać to milczenie.*

Nemedis - 2010-01-27 20:10:24

*Nemedis z wielką pasją grzebał w tej swojej herbacie. Całkowicie wyłączony, skupiając cąłą uwage na łyżeczce płynącej to w jedną strone, to w druga, mechanicznie, równo... I lewa... I prawa... I Lewa... Prawa... Co? Co jest!?* Aha...* Mruknął całkowicie zdezorientowany, zaraz po tym, jak brutalnie przerwano jego rytuał. Człowiek powoli złapał filiżanke i przybliżył do ust, gdzie parująca zawartość wlała się do gardła. Nemedis lubł gorącą herbate, prawie gotującą się w przełyku. Zaraz też zwrócił swoje nieco zagadkowe spojrzenie na Erronisa.* Jestem... Czarnoksiężnikiem. Bycie bezpośrednim nie jest złe, po prostu jest... Bardzo naturalne. Nie przeszkadza mi to. A widoki... Nooo... Zalezy o czym mówisz. *Powiedział nieco zaskoczony. Głos miał cichy, niski i bardzo spokojny.* Mogłes powiedzieć wcześniej o wybieraniu... Bo obie możliwości nieświadomie jednocześnie wybrałem.

Secorsha - 2010-01-27 20:11:47

Masz phrrrawdziwego fahrrta, możesz wybhrrać pytanie! *wciął się zanim Nemedis usta otworzył, ale byłą to uwaga nic nie znacząca, wiec  darujcie ingerencję w kolejkę. Herbatka była fajna, fascynująca wręcz, ale mimo to szybko się nudziła. Kaleesh  przykrył do połowy wielkie złote oczy powiekami i strzelił wzrokiem na prawo – na Nemedisa, na Lewo – na Erronisa (o, jak się do rymu nazywają – pomyślał Seco), a potem na Fler, i na niej wzrok zawiesił, wszak byli poza rozmową, przynajmniej na razie. I tak patrząc, jakby pytał „co myślisz?” oparł lewy łokieć o  blat tuż przy filiżance, filiżance policzek o zaciśniętą pięść*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-27 20:21:00

*Przysłuchiwała się rozmowie z umiarkowanym, grzecznym zaciekawieniem, tak by starczyło jej świadomości by wiedzieć o czym się rozmawia. Zainteresowało ją słowo „czarnoksiężnik”. W Stadach wielu szamanów parało się czarną magią, ale zwykłym, szelom nie wolno było nic o tym wiedzieć. Nic zatem nie rzekła, nie śmiąc zdradzić zainteresowania choćby najdrobniejszym gestem, jak wpojono jej od wieku pisklęcego. Czuła pod zdecydowanie za małym stołem kłębowisko nóg – wyciągnięte nogi Erronisa, ciężkie buciory Secorshy… sama swoje odnóża podciągała ile tylko się dała pod krzesło i owijała ogonem, który szorował odruchowo, zapamiętale jej kostki aż do wściekłości. Skupiła wzrok na pytającym spojrzeniu Secorshy, i maskując mimikę trzymana oburącz filiżanką zmrużyła oczy poczym wysłała mu lodowate spojrzenie, przez chwile, by zaraz potem złagodnieć*

Erronis - 2010-01-27 20:26:57

*Nie widział, że odprawia nad swoja herbatą jakiś rytuał, bo wtedy pewnie by mu nie przerywał tego. No ale stało się. Skupił na nim swoje spojrzenie i nie dał po sobie poznać, że jest zaskoczony tą odpowiedzią. Zaciekawiło go to, ale nie było żadnego wybuchu entuzjazmu, z prostego powodu. Magia była bardzo tajemnicza i ulotna i tak po prawdzie w nią nie wierzył. Ufał nauce i jej możliwościom, a coś takiego jak magia nie bardzo pasowała mu do schematu świata* Czarnoksiężnik powiadasz? *Prawa ręka powoli powędrowała mu do podbródka, by palcami pomasować sobie szczękę. Jego oczy nabrały dziwnej głębi, świadczącej o głębokim zainteresowaniu tym tematem. Ale po chwili znowu uśmiechnął się nieco szaleńczo, maskując tym samym wcześniejsze emocje* Wybacz, no tak, odpowiedziałeś. Ale, przynajmniej mamy tematy do konwersacji, prawda? Co do widoków chodziło mi o miasto, ale jeśli widzisz tutaj cokolwiek innego interesującego *Szybkim ruchem oczu omiótł spojrzeniem sylwetki Seco i Samrune po czym na swoim nowym rozmówcy* Więc jesteś Czarnoksiężnikiem? Bardzo interesująca kwestia, bo widzisz, nie wierzę w magię, dla mnie rzeczy namacalne oraz zjawiska, które potrafię racjonalnie wytłumaczyć, mają sens. Nie, żebym uważał Cię za stukniętego… częściej mnie biorą za wariata. Na przykład on *Kciukiem wskazał na biednego kaleesha, który zajęty był niemą konwersacją z przyszywaną matką* Uważa mnie za świra, bo mój statek z zewnątrz wygląda jak niebieska budka, ale gdyby poszedł ze mną, to by się przekonał, że w środku jest większy za sprawą wymiarowości transcendentalnej, ale oczywiście nikt nie ma pojęcia, co to jest. *Nabrał szybko powietrza, bo wszystko przedtem wyrzucił z siebie z prędkością karabinu maszynowego. Był gadatliwy i to bardzo i czasami (a raczej zawsze) mogło to denerwować innych. Często się też zdarzało, że inni gubili się w jego toku rozumowania a on musiał potem wszystko powtarzać, co go irytowało* Ale chodzi mi o co innego, o samą naturę magii. Jako osoba się nią parająca powinieneś mieć dostateczną wiedzę na ten temat. Z tego co słyszałem, czarodzieje i inni magicy zawsze są osobami o wręcz błyskotliwej inteligencji…

Nemedis - 2010-01-27 20:37:24

*Rytuał to był, ale taki metaforyczny. Nemedis nagle został zalany potokiem słów, w którym omal nie utonął. Przynajmniej jego natura już się topiła. Wzruszył tylko ramionami.* Zapewne tylko Ty wiesz, co to jest wymiarowość transcendentalna. Niestety, istoty magii nie pojmie ten, kto widzi świat tylko w suchych liczbach. *I znów wzruszył ramionami, by wrócic do swej herbatki, której w filiżance została połowa. Nemedis stanał przed dylematem. Filiżanka była w polowie pusta czy pełna? I w ogóle, kiedy znikła zawartość...? Nie mogł sobie przypomnieć.*

Secorsha - 2010-01-27 20:43:12

*Ale poczuł chęć żeby skopać ta mądralińską dupę co po jego lewej siedziała… Póki co jednak odczytał znaczenie spojrzenia. Westchnął sobie, oparł się bardziej łokciem, dłoń spuścił z blatu i patrzyli  niebo, tam gdzie przecinał je strzałą statek który wyglądał jak statek  nie jak kibel i nie był transwestytą, czy jak to tam to słowo szło. Tymczasem, pod ta zasłoną jego palce chwyciły komórkę… wybrały po omacku numer… w czym był Seco wprawiony… numer Fler i zatwierdził połączenie. Trza sobie pomagać.*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-27 20:51:49

*odstawiła swoją filiżankę. Bransolety zdobiące nadgarstki, wytłaczane z białego złota i duukanskiego mosiądzu, ozdobione runami shelaalei rzucały surrealistyczne cienie na sztuczne słoje blatu stolika. Jej barwione na rubinowo pazury trzymały uszko. Przekręciła filiżankę w lewo… potem  prawo, jakby sterowała łodzią. I nagle z jej torebki rozległ się dźwięk. Bardzo piękna melodia, z cała pewnością nagrywana na żywo, a  nie ściągana skądś. Unikalna, chórek dziewczęcy, kilka głosów i delikatne dźwięki harfy. Niech Maasaan ci synku ścieżki pozłaca za Twoją domyślność – rzekła w myślach, sięgając po telefon. Widziała w wyświetlaczu jedynie „nieodebrany od Secorsha”, ale nikt z nich nie musiał tego widzieć. Chwilę popatrzyła w ekranik, po czym schowawszy przedmiot w dłoni przytuliła do piersi a na twarz przywołała idealnie wykreowany wyraz strapienia* [i[]Wybaczcie mi, panowie, pilna sprawa. Niech Was dobre bogi…[/i] *szepnęła, wstając. Zasunęła krzesło, ukłoniła się, i po prostu odeszła, zdążając jeszcze wysłać ciepły uśmiech do kaleesha. Podziękowanie za uwolnienie*

Erronis - 2010-01-27 20:57:45

*Podziwiał jego wytrwałość, bo wiele osób z mniejszą cierpliwością dla szaleńców już albo by uciekło albo odpowiedzieliby agresja na jego potok słów.* Tiaa… w dużym skrócie i bez naukowego bełkotu, którego i tak nikt nie zrozumie. Nawiasem mówiąc sam się czasem gubię, dlatego wykopali mnie z uczelni po dwóch latach. *Wyszczerzył zęby w uśmiechu bo nie miał się czego wstydzić. No normalna osoba raczej by się nie chwaliła, że nawet nie ukończył nauki w szkole.* Hmm… to samo mi powiedział inny czarodziej, tak ze czterdzieści, czy może piędzie siat lat temu. Macie jakieś specjalne słowniki z cytatami na takie okazje? Mniejsza z tym… *Wyprostował się nagle w krześle, przyciągając do siebie swoje nogi, by po chwili oprzeć się łokciami o blat stołu.* Możliwe jednak, że ten mój znajomy nie potrafił mi tego właściwie przekazać. Interesowałoby mnie Twoje indywidualne spojrzenie na to zagadnienie. Magia… słowo tak intrygujące i ulotne *Tak się skupił na Nemedisie, którego nieco przygwoździł swoją gadatliwością i nachalnością, że dopiero po chwili zauważył, że Szela odchodzi od ich stolika* Ekhm… no tak, żegnaj… *Patrzył przez chwile na nią po czym popatrzyła Seco* Pewnie byś chciał odprowadzić swoją matkę, co? Bo słuchanie mnie musi być strasznie męczące… sam nie wiem jak ze sobą wytrzymuję *Wzruszył ramionami lekko i powróciło dawnej pozycji siedzącej. Nieco się domyślał, co było powodem tego odejścia, ale nie przejmował się tym. Ciężko go było urazić w jakikolwiek sposób*

Nemedis - 2010-01-27 21:03:32

*Nemedis odprowadził wzrokiem odchodząca Samrune - bo tak mu się przedstawiła. Atmosfera zgęstniała... No tak. Zawsze jak pojawia się gdzieś Nemedis, to robi się... Inaczej. Podobnie do tego, co się dzieje teraz. Człowiek wzruszył ramionami, tym razem w odpowiedzi na własne myśli. Szkoda... Chciał porozmawiac z tą ciekawą istota, ale nie miał okazji. Dopiero po chwili dotarła do niego seria z ust Erronisa.* Magie trzeba czuć. To nie jest prosta, naukowa definicja. Jesli cie to tak trapi, możesz zajrzeć do swych ksiąg i szukać wyrazu "magia"...

Secorsha - 2010-01-27 21:09:08

*Seco wyprostował się i wtedy pojawiła się ręką z komórką, którą wsunął do zewnętrznej kieszeni, nie odrywając wzroku z Erronisa* A co, przeszkadzam ci? *jego serdeczność topniała z sekundy na sekundę. Mógł myśleć wszystko, nawet nie mieć nic złego na myśli, ale wyraźnie się „odgrywał” nie wiadomo za co i był po prostu nieprzyjemny. Takie „nie lubię cie i na złość zostanę”. Nie spuszczając wzroku z obiektu sięgnął po przestudzoną już herbatkę, znowu powąchał i napił się, po czym – odstawiając szklankę beknął donośnie i obnażył kły w bezwstydnym uśmiechu. Zastygł w całkowitym bezruchu, patrząc na podróżnika. Tymczasem pod stolem kwitło zupełnie inne życie… Seco uniósł nieznacznie nogę. Był wprawiony, to jeden z jego popisowych numerów. I nagle zasadził Nemedisowi kopa w łydkę, ale w taki sposób, by tamten odczuł to tak, jakby kopnął go Erronis. No nie do pomylenia, tym bardziej ze kaleesh na Nemedisa nawet nie spojrzał*

Erronis - 2010-01-27 21:14:55

Ależ skąd, ale pomyślałem, że raczej moja stuknięta osobowość jest ci nie na rękę więc po prostu umożliwiam ci ulotnienie się, ale jeśli chcesz zostać to nie ma problemu *Uśmiechał się cały czas nieco wariacko, ale był też nieco podekscytowany, co jednak starał się skrywać. Jako że zawsze dużo gadał i zachowywał się jak narwaniec, to nikt nie widział różnicy* Ale o to mi chodzi, nie chcę naukowej definicji. Bo jak sam stwierdziłeś, magie nie da się ogarnąć przy pomocy cyfr… interesuje mnie to, jak ty ją odczuwasz i postrzegasz… *Ciągnął już dalej swoją rozmowę z Nemedisem, skupiając na nim swoją uwagę. Nie zauważył tego, co zrobił Secorsha a gdyby wiedział, to najpewniej wyzwałby go od największych kretynów jakich widział. Wkurzanie Czarnoksiężnika nie należało do najbezpieczniejszych rozrywek*

Nemedis - 2010-01-27 21:21:41

*Nemedis zacmokał ze złością. Seco malutkim chłopczykiem nie był, jak kopnął, to Nemedis poczuł. Nie musiał wiedzieć, ze to kaleesh, ale jeśli by miał podejrzenia, to by to sprawdził. No ale nie miał, i sprawdzać nie chciał. W końcu, zajęty herbatą był. Spojrzał, to na filiżanke, to na Erronisa i szybko stwierdził, że tamten musiał w swojej spazmatycznej radości przez przypadek go kopnąć. Nie przywykł do roztrzęsania takich spraw (a szczególnie kawałów - o czym nie wiedział - bo durnych dowcipów nie lubił. W odpowiedzi na słowa Erronisa wzruszył ramionami.* Nie potrafie i nie chce. Zbyt skomplikowane. Zresztą, trudno opisywac coś, co mozna tylko czuć... *I tutaj miejsce na potężny łyk goracej herbaty.*

Secorsha - 2010-01-27 21:27:16

*No ale zamiarem Secorshy były upozorowanie ataku Erronisa na Nemedisa. Ze to on kopnął. On wkurzył, a Seco jest niewinny. Ale poczuł rozczarowanie, bo Nemedis się nie wkurzył. Oparł wiec na powrót policzek o dłoń i wycharczał ze złością jakaś wyjątkowo melodyjną kaleeshianską wiązankę pod adresem momentu, za którego sprawą Erronis znalazł się na świecie. Oczywiście w języku ojczystym, wiec nikt nie rozumiał, i chyba wyjątkowo szczęście a nie szkoda, bo to było wyjątkowo zbereźne*

Erronis - 2010-01-27 21:33:01

*Popatrzył przez chwilę na Seco zaskoczony. Domyślał się ,ze to nie są raczej modły do jego boga a raczej przekleństwa i to zapewne pod jego adresem, bo kogóż by innego?* Trafne spostrzeżenie… *Odnosiło się to do wypowiedzi Nemedisa o opisie uczuć. Nachylił się nieco nad stołem i wciąż opierając łokcie o blat stołu, złączył swoje dłonie, na których chwilę później położył swój podbródek. Jego szaleńczy uśmiech zniknął, a jego twarz stała się bardziej poważna, zdeterminowana. Patrzył uważnie na Czarnoksiężnika* W to, że nie potrafisz, to nie wierzę. Wy rasa ludzka jesteście najbardziej postępowi ze wszystkich, potraficie się szybko dostosować a wasze genialne umysły myślą wielopłaszczyznowo i dla was nie istnieje słowo „niemożliwe” czy „nie potrafię”. Nie dziwię się, że galaktyka leży u waszych stóp. Dla was nic nie jest skomplikowane… ale to, że nie chcesz rozumiem, w końcu siedzi tutaj sobie taki wariat jak ja, wypytuje cię o twoje tajemne sprawy.

Nemedis - 2010-01-27 21:39:07

*Upozorowanie sie udalo, no bo przeciez Nemedis cąły czas był pewien, ze kopnął Erronis. Tyle, że sie nie zdenerwował. Do Nemedisa dotarła kolejna fala z wielkiego wodospadu. Spojrzał na Erronisa.* "Nie chce" jest bardzo trafne. Słowo "wariat" powtarzałes dzisiaj bardzo często. Nie wiem co chcesz przez to osiągnąć i dlaczego sie tym tak chwalisz, ale nie bądź takim samochwałą, być wariatem nie jest tak prosto, i jakbys tak bardzo nim był, to sam bym to zauwazył. *Kolejny potęzny łyk wylądował w przełyku czarodzieja. Nemedis teraz spojrzał na Secorshe. Chciał coś powiedziec, nawet usta otworzył. Ale nic nie powiedział.*

Secorsha - 2010-01-27 21:42:34

[puszczam kolejkę]

Erronis - 2010-01-27 21:46:40

*Westchnął cicho, bo ciężko jest kogoś przekonać, by chciał. A Nemedis pozostawał dla niego zagadką i prędko go nie rozgryzie. Tajemniczy, zamknięty w sobie i niebezpieczny. O tak, bardzo niebezpieczny, mający do dyspozycji całą ową magię, czymkolwiek by ona była* Słowo „wariat” jest w moim przypadku oczywiście naciągane. Czy się tym chwalę? Może… chyba lubię to określenie, bo po wariacie nie wiadomo czego się można spodziewać, gdyż nie myśli racjonalnie, jednotorowo. Można by rzec, że niespójnie. To tu, to tam… coś sobie ubzdura, coś wymyśli, działa jak chce… hmm… jednak to trochę do mnie pasuje *Jego brązowe oczy skierowały całą swoją uwagę na sylwetce człowieka, jakby chciał się przewiercić przez tą cielesną powłokę, by dotrzeć do jego duszy*

Nemedis - 2010-01-27 21:52:55

Być moze... *Odpowiedział krótko, wypijając kolejny łyk herbaty. Niewiele już jej zostało w filizance, taki łyk by się jeszcze uzbierał, ale to już na samym dnie. Nemedis czuł się dziwnie wyczuwając tą uwage na sobie. Czuł się nieswojo. Dziwnie.*

Secorsha - 2010-01-27 21:56:06

*Seco przewalił oczami i wydal z  siebie cos w rodzaju: phhhrhhh. Poobserwował chwile niebo w wymownym milczeniu, po czym wyprostował się, uwalniając rękę. Dało się słyszeć krótkie, ale nieprzyjemne warkniecie, oraz zauważyć skrzywienie pyska.* Ta, shrranie w banie *burknął, po czym z kieszeni wydobył wykałaczkę, i nachyliwszy się nad blatem zaczął dłubać w zębach, wydobywając z pomiędzy nich dzisiejsze śniadanie, tudzież przedwczorajszy obiad. Był obrzydliwy bo chciał być. Dlaczego? A dlaczego ku(hrrr)rde nie?* Te… *zagaił do Nemedisa nie przerywając czynności* Sphrrawdzałem… 21 khrredytów za kiloghrram… łapiesz? *wyszczerzył się do niego. Miał na myśli ich rozumowe pod pomnikiem Cienia. Ciekawe, czy pamięta…*

Erronis - 2010-01-27 22:00:58

*Zerknął powoli na filiżankę i ocenił, że już niewiele mu pozostało herbaty. Ponownie się skupił na Nemedisie, rozmyślając nad tym jakby tu nawiązać do tematu, ale zabrnęli zbyt daleko, by móc całkiem naturalnie wrócić na właściwe tory. Osoby władające magią są bardzo zamknięci w sobie, nie chcą dopuszczać nikogo obcego do swej społeczności. Po dłuższej chwili dobiegł do jego uszu głos Seco, więc tylko powoli odwrócił głowę w jego kierunku i to samo przenikliwe spojrzenie spoczęło na kaleeshu*

Nemedis - 2010-01-27 22:06:11

*Nemedis na początku nie pamiętał, dopiero po chwili trybiki zadziałały i myśli popłynęly siatką aż do wspomnienia pierwszego spotkania z Seco, a potem do rozmowy o pomniku. Uważnie spojrzał na kaleesha* 21 kredytów za kilogram? Tanio się chłopak sprzedaje... Może skorzystam z jego usług, kto wie...

Secorsha - 2010-01-27 22:10:25

*Seco zademonstrował swoją charakterystyczną, schizofreniczną wesołość słyszalną kilka stolików dalej. Chwycił za szklankę i zaraz nie było połowy zawartości. Nawet kiedy spojrzał na Erronisa, z  jego pyska nie spełzł ten szczery, ale trochę nienormalny uśmiech* ja to myślę ze kolejka będzie za dużą, będziesz musiał poczekać na kolejną odsłonę *I nagle spoważniał, ale oczy nadal nieprzewidywalnie mu płonęły* Ale ja kuhrrwa naphrrawde sphrrawdzałem…

Erronis - 2010-01-27 22:13:37

*Cóż, nie wiedział o czym rozmawiają, więc powoli się rozluźnił i opadł na oparcie jego krzesła. Ręką zgrabnie chwycił swoją filiżankę i powolnym ruchem przybliżył ją sobie do ust i wypił część zawartości. Herbata była już nieco chłodna, ale to mu nie przeszkadzało. Faktycznie, torebkowana z nieco przytłumionym smakiem, ale w gruncie rzeczy uchodziła w tłoku. Pochłonięty był własnym trunkiem, ale to nie znaczy, że nie przysłuchiwał się ich rozmowie*

Nemedis - 2010-01-27 22:18:40

Chociaz, Seco, wiesz... Podobno on może bardzo sprawnie zrobić dobrze. Musimy kiedyś się wybrać. *Stwierdził, dopijając herbate.* Pomyślec... Tylko 21 kredytów... Ale taniutko sie chłopak sprzedał, ale tanio... No ale trzeba korzystać. *Pokręcił głowa z niedowierzaniem i spojrzał na Seco z lekkim uśmiechem na twarzy.*

Secorsha - 2010-01-27 22:23:26

*z satysfakcją liczył czas milczenia ekscentrycznego podróżnika.* Ty niegłupio gadasz… *przyznał z powagą, przytakując na własne słowa ruchem głowy. Dokończył herbatę jednym haustem* W końcu jest idealny, nie? Wiesz dlaczego tak? Bo on myśli o takich jak my, co ghrroszem nie smiehrrdzą, bo to kuhrrwa chłop jest jak u ludzi baba. Wiesz, ze ja takich to cenie…

Erronis - 2010-01-27 22:27:06

[puszczam kolejkę popijając herbatkę]

Nemedis - 2010-01-27 22:34:07

*Nemedis pokiwał głową ze zrozumieniem* No... Racja Seco, racja... Ideał! Ja myślę, ze to on prawdziwą sztuke tworzy... I nie zdziwilbym sie, jakby za darmo poszedł, bo on to traktuje tak... No wiesz! Z kulturą, powagą i w ogóle, jak trzeba! Uwielbiam to! Takich to się ceni. Jak to mawiała reklama: "Dojdź do przyjemności - tylko 5 metrów". A jak się patrzy na niego, to aż coś tak od środka łapie. No, a 21 kredytów, to piechotą nie chodzi... *Powiedział cicho, z błogim uśmiechem na twarzy, lecąc po krainie marzeń! To znaczy z zewnątrz tak wyglądał.*

Secorsha - 2010-01-27 22:58:44

Że co mówisz? *odparł bawiąc się szklanką* Ze 21 to duzo za taki zaszczyt… kochany, żeby i 210, to ja bym noce zahrrywał i tuyhrrał od rhana do ushrranego wiczohrra by te piec metrów móc przejść… ale kij tam… wiadomo o co chodzi, nie? *zasmiał się i podał sobie do ust szklankę. Jakież było zaskoczenie, gdy…: * Osz w twarz… gdzie moja hehrrbatka do pancehrrnej kuhrrwy nędzy?

Erronis - 2010-01-27 23:14:47

*Przysłuchiwał się ich rozmowie, ale go nie ciekawiła w zupełności. Popijał własną herbatę, pogrążając się coraz bardziej we własne myśli, które teraz błądziły po różnych zakamarkach jego osobowości. Nie docierało już do niego nic z ich rozmowy*

Nemedis - 2010-01-27 23:19:15

W sumie fakt... *Mruknął cicho Nemedis.* Hmmm... Może zostawie Was ze sobą. Poznacie się, polubicie, moze pokochacie i ogólnie... Fajnie. Ja musze iść. *Powiedział wstając. Wypicie herbaty oznacza, że musi iść.* Żegnajcie. *No i zniknął. To znaczy, wyszedł, normalnie. Nie znikał w dymie niczym "koperfild", no ale poszedł sobie. W popularnym "tylko sobie znanym kierunku".*

Secorsha - 2010-01-27 23:21:20

*Seco w końcu spojrzał z  satysfakcją na Erronisa, jakby mówił: widzisz jak to przyjemnie jak ktoś pierdoli od rzeczy a ty nie masz na to wpływu? I jak długo milczeć potrafisz?
Seco wszystkiego dokona. Jeśli się postara* Kuhrrwa…. *Jęknął* Nie odchoooodź… ja nie chce z nim zostawać bo on jest jebnięty… *pisnął jak dzieciak którego właśnie przed chwilą pasem potraktowano i znowu spojrzał na podróżnika*

Erronis - 2010-01-27 23:25:59

*Mimo że gapił się na coś w okolicach jaleesha, to go nie widział, jego wzrok był zamglony a on sam jakby się wyłączył. Dopiero ten dziwny pisk przywołał go do żywych. Zamrugał energicznie i rozejrzał się. No cholera, Czarnoksiężnik mu zwiał i został sam na sam z Seco* Eee... przegapiłem coś? *Zapytał nieco nieprzytomnie a prawa ręka powędrowała automatycznie na czubek jego głowy, by podrapać sie w zakłopotaniu*

Secorsha - 2010-01-27 23:29:47

Tak, zabiłem go *odparł poważnie i łbem wskazał puste krzesło. Na jego pysku malował się niezmącony spokój, nawet oczy miał spokojne, lekko przymknięte, wpatrzone w jedynego towarzysza bez emocji. Pustą szklankę obrabiali  palcach i prosto w  oczy patrzył. Nie wiadomo, czy zaraz urwie jaja czy da buziaka*

Erronis - 2010-01-27 23:35:29

Taa... a potem zjadłeś go na śniadanie. Smakował chociaż dobrze? *zapytał żartobliwym, ale nie kpiącym głosem, bo wiedział, że ten kłamie. Nie trzeba być geniuszem, by się tego domyślić. Ruchliwa platforma, pełno turystów i Czarnoksiężnik. Czy jednoręki dałby mu radę? Raczej nie* Och... herbatka się skończyła. W sumie i tak nie była najlepsza... * Mruknął cicho sam do siebie i odstawił filiżankę na stolik. Miał ochotę na jeszcze jedną porcję, ale już ze swoich własnych zapasów. Zerknął jeszcze, czy jego komputer leży na stoliku, tam gdzie go rzucił wcześniej. No tak, nikt się "śmieciami" nie interesował, więc nadal leżał*

Secorsha - 2010-01-27 23:46:32

Na obiad, śniadanie je się u nas rhano, wiesz? *odmruczał opierając łokcie na sole, i przekręciwszy łepek świdrując spojrzeniem Erronisa. Jakiś taki spokojny się wydawał. Znaczy  Seco. Przystępny. Może się wyciszył i teraz będzie grzeczny? Do nastopnego go wkurzenia rzecz jasna* Całkiem niezły jak na człowieka

Erronis - 2010-01-27 23:55:36

Och, to prawda... ludzie to ciekawa rasa *Przyznał powoli i zapadł się nieco w krześle, tak, że łokciami przytrzymywał się, by nie spaść na ziemię. Siedział i cały czas myślał nad jakimiś odległymi zagadnieniami, ale udawało mu się utrzymać swoją uwagę na Seco* Do tego czarnoksiężnik, co jest jeszcze ciekawsze... wierzysz w magię? *Zapytał nagle i podniósł nieznacznie wzrok, ciekaw jego opinii. Sam nie wiedział co o tym myśleć. Z jednej strony widział co potrafi a z drugiej nie potrafił zaakceptować jej istnienia*

Secorsha - 2010-01-28 00:04:21

*Położył przedramię na blacie stołu, a dłonią objął niefortunne zakończenie prawej ręki, patrząc nadal na rozmówce, o dziwo bardzo spokojnie, jak istota całkowicie normalna. Uszy mu tak trochę leżały* No… *odparł i nie było to ściemnianie ani żart. Po prostu odpowiedział na pytanie. Twierdząco.* Magia istnieje

Erronis - 2010-01-28 00:09:01

Ale czy w nią wierzysz? Bo magia może istnieć i nie być w istocie magią, tylko bo ja wiem, jakąś zaawansowaną technologią, czy coś? Zjawiskiem, którego jeszcze nie odkryliśmy i... a z resztą, nie ważne, znowu gadam jak potrzaskany. *Westchnął cicho i palcami potarł oczy, czuł się nieco zmęczony. Ostatnio tak zawzięcie zbierał materiały do swoich badań na temat miasta, ale jeśli znowu nabierze wiatru w żagle, to zmęczenie odejdzie w kąt, póki go nie dopadnie ostatecznie.*

Secorsha - 2010-01-28 00:14:24

No przecież mówiłem, ze no! *odparł na to Seco, o dziwo wcale nie pobudzony. Nadal był spokojny, trochę nieobliczalny w tym swoim nieruchomym spojrzeniu* No to znaczy tak. Wierzę. Ty pewnie nie, bo jesteś płytkim suchodupcem ze spuchniętymi jajcami i wierzysz tylko w  to co tam w tym swoim komputehrrku masz *obnażył zęby ale to był uśmiech. Może nie do końca pełen miłości, ale też nie wrogi. Neutralny.

Erronis - 2010-01-28 00:18:52

*Roześmiał się cicho, bo może i ten gad pochodził z nizin społecznych, ale na swój sposób był zabawny* Zgadza się, nie wierzę. Bo wiesz co, liczby nie kłamią. Wszystkie te skomplikowane wzory, równania. Tobie wystarczy wiara, mnie nie. Ja muszę gnać do przodu, poznać jak coś działa, jak jest zbudowane, jaki jest tego cel... ehh... i wiesz co, z nas dwojga to pewnie ty jesteś szczęśliwszy, bo tobie wystarcza wiara... *Zaczął swój wywód, choć może trochę płaski, bezsensowny czy jakby to inaczej nazwać. Ale jakby się tak zastanowić nad tym wszystkim, przystanąć, wyciszyć, dać czas umysłowi na zagłębienie się w tym temacie, to może by się doszło do jakiś wniosków*

Secorsha - 2010-01-28 00:25:48

*Bo Seco miał dystans do siebie, świata i poczucie humoru, wiec był zabawny. To znaczy – potrafił być, bo przeważnie to był nieprzewidywalny i trudno było wtedy się śmiać czy zauważać jego tak subtelne zalety. Poza tym fakt, ze ktoś pochodzi z  nizin społecznych nie musi oznaczać, ze jest głupi, czy nie ma jakichś tam określonych zalet.* Pewnie, ze tak *Odparł wzruszając ramionami* tylko ze jak ja kogoś o coś zapytam, to mi odpowie szczerze .a jak ty – to najpiehrrw zastanowi się jak to będzie wyglądało w liczbach. I tu liczby skłamią. Nie bezpośhrrednio, ale nie powiedzą ci phrrawdy

Erronis - 2010-01-28 00:30:50

Ej, aż takim świrem nie jestem, by wszędzie widzieć liczby. Co ja, w jakimś Matrixie żyję, czy jak? Ogólnie to ja mam właśnie problemy ze szczerością, bo bardzo często wymykają mi się różne słówka a potem chcą mnie gotować żywcem...*W końcu podniósł się na tym krześle, bo robiło się już niewygodnie. Czas na mały relaks, więc nie zachowywał się tak jak zazwyczaj, nie tryskał energia i nie był roztrzepany. Po prostu siedział spokojnie i rozmawiał*

Secorsha - 2010-01-28 00:37:42

*starał się nie prychnąć z pogardą, bo to by zaburzyło przepływ pozytywnej energii. Po prostu rozmawiali, wcześniej normalnie, teraz – względnie normalnie* A ja nie, a  mimo to czasem mnie co myślę, na przykład tehrras. Zghrrywasz się na wielkiego badacza a płytki jesteś ja bhrrodzik w tanim hotelu. A to mnie wkuhrrwia. I wszystkich wkuhrrwia. Z tym ze nie każdy ci przywali, a ja tak

Erronis - 2010-01-28 00:46:01

Brodzik w tanim hotelu? W tanim hotelu?! Dobrze, że nie gdzieś na ulicy... *Wzruszył ramionami po prostu, nie czując się urażony słowami kaleesha. Może też miał rację? Badacz z niego raczej marny, bardziej pociągała go zawsze przygoda w czasie tych wędrówek, więc czasami przejeżdżał sobie powierzchniowo* W sumie... a co mi tam, wielki badacz, co ja tam niby odkryłem? Latam sobie to tu to tam, obijając się i leniuchując. W sumie, lubię takie życie, trochę adrenaliny i tak dalej. A co do badaczy i naukowców... nie pasuję do nich, ale co tam. Mam jeszcze trochę czasu, by "wydorośleć" i przestać uciekać... *Podrapał się znowu po głowie, patrząc Seco w oczy.*

Secorsha - 2010-01-28 00:50:53

na ulicy nie ma bhrrodzików, jest co najwyżej rhynsztok*Nie mrugnął od początku rozpoczęcia rozmowy. Taką miał budowę oczu. Cały czas nieruchome spojrzenie bez dna które może w jednej chwili przekazać cała gamę emocji a w drugiej, jak teraz, milczeć jak grób. Seco potrafił być dobrym rozmówca. Potrafił słuchać i czasem coś mądrego powiedzieć i nie chcieć nic w zamian. Ale to rzadkie chwile.* A jak sobie wolisz *odparł obojętnie, chociaż nie lubił istot płytkich. Weźmy na przykład owe zapytania o rasę. Proszę, dzień i zapomniał o swojej ciekawości*

Erronis - 2010-01-28 00:56:31

*Och, rasa nadal go ciekawiła, ale w poszukiwaniu odpowiedzi należy wykazać cierpliwość. To, że nie pytał o to cały czas nie znaczy, że całkiem o tym zapomniał. Obrał sobie nieco inną drogę do celu. Zamiast zasypywać pytaniami Seco (który w obronie pewnie by zaczął wymyślać jakieś bajeczki) postawił na cierpliwość. Może uda mu się zyskać jako taką przychylność w tym czasie? Dobry badacz musi umieć stawiać dobre pytania (to akurat mu na razie nie wychodziło) i wiedzieć kiedy je stawiać (nad tym właśnie pracował).* No tak, rynsztok... chyba już jestem przemęczony... trzeba by się nieco przespać, odpocząć... herbaty napić może.

Secorsha - 2010-01-28 01:00:33

*Seco nie wiedział, wiec być może kiedyś tam będzie miał niespodziankę, miła bądź nie, o tym zadecyduje wiele czynników. Poki co miał takie luźne myśli, rzec można ze całkowicie był niegroźny, można go po główce pogłaskać. Raz. Patrzył na rozmówce. Musiał być zmęczony bo zachowywał się normalnie. Wiec to na niego sposób – trzeba go doprowadzić do stanu w którym już pada. Wtedy da się z nim rozmawiać. Pod warunkiem ze samemu ma się odpowiedni „wyciszony” nastrój* To może idź już do swojego kibelka spać, co?

Erronis - 2010-01-28 01:06:55

*Westchnął głośno i przechylił głowę do tyłu. Znowu ten kibelek. Ile razy można tłumaczyć?* Będę nudny jak flaki z olejem, czy jakoś tak... to nie kibel, tylko statek... no dobra, nie statek. Statek jakoś dziwnie brzmi. W każdym razie maszyna do podróżowania, taka większa w środku. No i całkiem przytulna, ale jak kto woli... *Zdziwił się sam, że rozmowa idzie całkiem całkiem, a więc może czasami trzeba się wyciszyć? No tak, nie każdemu odpowiada to, że czasami aż roznosi go energia. Na kaleesha akurat działał spokój, więc w czasie kolejnych (jeśli będzie taka możliwość) kontaktów należy zachować spokój i względne opanowanie. Och, to może się udać... w głowie już zaczął układać plan, chociaż nie, za wcześnie na to*

Secorsha - 2010-01-28 01:14:30

*Ile razy? Oj duuuużo… właściwie to w nieskończoność. Nawet jakby polatał to niewykluczone, ze używałby tego słowa nadal. Seco uśmiechnął się lekko. Przytulna maszyna do podróżowania. Tiaaaa, pasuje jak ulał do jego wersji. Z trudem odepchnął wspomnienie pierwszego użycia latającego kibla Erra* Tak czy siak skohrro wszystko  nim masz… i lata to… i krzesła masz co ich nie masz bo wyrzuciłeś… i jakieś tam nie wiem… apahrrratuhrre do thrrepanacji czaszki niewinnym mieszkańcom masz to i łóżko się znajdzie, nie? A jak łóżko masz to możesz się tak na przykład położyć na nim i przekimać dla odmiany…

Erronis - 2010-01-28 01:21:14

Aparatura do trepanacji czaszki? Po co? Nie, nie, ja tam czaszek nie treponuję, mam inne zabawki. Wiesz, poświecą, pohałasują i tyle, bez urazowo *Uśmiechnął się przyjaźnie, ale już bez tych szaleńczych przebłysków. Po prostu był zmęczony i sama wizja przespania się była bardzo kusząca* Ale łóżko mam, a nawet dwa... chociaż nie, teraz zrobiłem tam rupieciarnie, w drugiej sypialni. Dawno nikt ze mną nie podróżował... No ale sen, tak, sen.... dobra rzecz, więc może będę już się zbierał? Tak... *Mamrotał sam do siebie, chyba już ze zmęczenia. Wstał z krzesła i patrzył chwilę na pejzaż miasta, po czym lewą ręką zgarnął swój komputer* A tobie jeszcze kiedyś pokażę wnętrze mojego "kibla"... cholera, nazwałem moją ukochaną kiblem? będę się smażył w piekle...

Secorsha - 2010-01-28 01:27:27

piehrrdolisz? *podjął wzniośle z póluśmniechem. Już chciał się pochwalić jakie to zabawki maja w centrum w którym się „resocjalizował”, ale pamiętał ostatnie spotkanie, wiec przemilczał. Po prostu zrezygnował z  tej refleksji. Raz się przekonał i raz wystarczy, Seco się wbrew pozorom szybko uczy.* Dobhrra, no to spiehrrdalaj *rzekł ale bez zawiści czy innego negatywnego ładunku emocjonalnego. To było u Secorshy normalne słowo. Wstał i ucisnął dłoń Erronisa, znowu, choć tylko przez chwile zastanawiając się czy jest on leworęczny. Nie zauważył, dla Secorshy to on cały czas machał wszystkimi kończynami jak pajac na sznurkach i takim go chyba będzie widział do końca*

Erronis - 2010-01-28 01:31:36

*No bo lubił pajacować i to, że inni postrzegają go jako pajaca mu nie przeszkadzało. Po prostu nie przejmował się opinią reszty ludzi*Bywaj... *Zorientował się jak to jest z tym "spierdalaj" więc szybko się ulotnił, zmierzając najpierw do windy a potem do uliczki, w której "zaparkował". Tam się prześpi a potem? Ruszy zapewne gdzieś, by chwilkę odpocząć, a potem znowu będzie zbierał informacje o mieście*

Secorsha - 2010-01-28 01:34:09

*Seco się zabrał też, po jakimś czasie, by zjechawszy na ulicę, trzymając głęboko w kieszeni jedyną rękę ruszyć chodnikiem w dół ulicy, kierując się ku swojej przytulnej norze, w której miał kuchnie, pokój i… statek*

GotLink.plfishingsuperstars chihuahua charakter