Secorsha - 2010-01-25 20:02:44

Kamienny skwer był kawałkiem ogrodzonego terenu, wybrukowanego, wybedotonowanego, z  wielkim godłem Dominium na ścianie monady do której przylegał. Miejsce całkiem przyjemne. W ścianie monady wydrążono i wkomponowano kawiarenkę, która obsługiwała ustawione tutaj, na tej platformie powierzchni około 100 m2 powierzchni, podniesionej na żelaznym stelażu na wysokość metra. Nie trudno tu było o kamienne dzieła sztuki przedstawiające nagie samice różnych ras z motywem długiej rybie o ostrych szczękach. Ów motyw kojarzony był z  systemem Koto Viis. Potocznie nazywano to „Koto”.

Secorsha - 2010-01-25 20:08:04

*Secorsha dotarł tu truchtem aż spod parkingu jakieś 3 kilometry od tego miesjca, krętymi uliczkami, pokonując lekko płoty i ruchliwe ulice. Znajomy widok powitał uśmiechem, mimo iż nie przesiadywał tu za często, ale i tak był znany i kelnerka rasy ludzkiej przywitała go serdecznie. Seco zwalił się na ławeczkę z betonu wybudowanej na stale i wijącej się jak wąż miedzy stolikami na cienkich nogach. Zamówił jakiś trunek. Roześmiał się głośno, analizując sytuacje z parkingu. Na bogów, jak to się potrafi komuś we łbie poprzestawiać – myślał, po czym westchnął sobie, cmoknął, rozejrzał się po łebkach (w reakcji na tą aktywność wszyscy co na niego patrzyli a było ich trochę, odwrócili głowy). Seco sięgnąwszy za pazuchę wydobył jakieś kartki które rozłożył na stole. Międzyczasie dostał tez drinka. Teraz, niemal leżąc na masywnym blacie, dotykając go łokciami, mruczał sobie i analizował treść tego, co chwile temu wyjął. Raz po raz na jego pociągłym pysku pojawiał się uśmiech, bowiem myślami nie do końca jeszcze zdołał pozbyć się wspomnienia tamtego świra. Tak, przy nim Seco był dżentelmenem w każdym calu*

Erronis - 2010-01-25 20:14:27

*"No biegać to on potrafi..." stwierdził w myślach dostając już lekkiej zadyszki, choć jego podwójny układ krążenia działał z pełną wydajnością. Śledził go tak długo dopóki się nie zorientował, że ten przysiadł na betonowej ławeczce. Na stoliku coś rozłożył i chyba zaczął czytać.* No to czas zacząć drugie podejście... *mruknął sam do siebie i uśmiechnął się przyjacielsko. Schował swoje okulary przeciwsłoneczne do kieszeni płaszcza i ruszył dziarsko w kierunku jego "celu". Stanął na przeciwko jego ławki i tym razem spokojnie się przywitał* Witaj znowu... troszkę zachowałem się niekulturalnie więc teraz postaram się to naprawić. Jestem podróżnikiem i tak sobie latam od planety do planety, ale jeszcze nie spotkałem osobnika Twojej rasy, a myślałem, że znam już wszystkie... i tak trochę mnie poniosło... *Cały czas się przyjaźnie uśmiechał, ale ręce miał w kieszeniach spodni od garnituru, co bynajmniej nie było z jego strony oznaką braku szacunku. On zawsze musiał mieć dłonie w kieszeni, bo nie wiedział, co z nimi robić, nadpobudliwy był po prostu*

Secorsha - 2010-01-25 20:24:32

*Kiedy podniósł głowę o pociągłej twarzy i surowych rysach, na obliczu była obojętność, a kiedy w ułamku nanosekundy zwoje mózgowe dokonały analizy i klasyfikacji układu tej twarzy na którą patrzył Seco, mina zrzedła a wąskie usta rozchyliły się lekko, ukazując bliźniacze dolne kły. Zaskoczenie, niedowierzanie. Seco zmrużył oczy, a w okolicy nozdrzy pojawiły się zmarszczki – zapowiedź zbliżającej się, ale kontrolowanej agresji. Coś jak ostrzeżenie. Długie, szpiczaste uszy nieznacznie rozjechały się na boki, w  granicy tolerancji anatomicznej, rzecz jasna, natomiast przedłużenie ku dołowi aż po kolce zostało nieruchome z obu stron. Na obu małżowinach tez widać było wiele dziurek i dwa kolczyki ze zwykłego metalu (na jednym uchu). Oczy Secorshy wykonały szybki, oszczędny ruch – z twarzy na ręce w kieszeniach, bo może mieć tam broń, ale kieszenie wyglądały na wypchane pięściami, wiec Seco wrócił spojrzeniem na jego twarz. Sam nie ruszył ciała ani o milimetr. Leżał na stole, obejmując pewnym ramieniem i polową prawego rozłożone niewielkie kartki* No to istny cud że jeszcze cie nie skasował jakiś „phrrepahrrat biologiczny” *prychnął, i obnażył żeby, ale nie był to uśmiech, Raczej zażenowanie* A ja na Twoim miejscu bym tak nie łaził bo co ktoś statek zapieprzy. Tu jest Ena Xu, stolica Duukanu i tu nie można ustawiać kibli… to znaczy statków gdzie się chce bo sanepid cie za jajca łapnie, wiesz?

Erronis - 2010-01-25 20:31:26

Cóż... próbowali już, ale szybko biegam... trzeba mieć dobrą kondycję, prawda? *Spokojnie siadłna skraju stolika, po cichu licząc na to, że zgromadzone wokół osoby jakoś nieco ułagodzą temperament tego nieznajomego* No ale to ty się pierwszy załatwiłeś na mój statek, więc to ja powinienem dać ci w twarz, ale zważywszy na twoja imponującą sylwetkę to nie byłby zbyt rozsądny plan *Przemawiał teraz wolniej i dokładniej wymawiał każde słowo, tak by go dobrze zrozumiał oraz jego intencje. Po prostu był ciekawy tej nowej dla niego istoty, nic więcej, żadnych wrogich zamiarów czy coś, jedynie zainteresowanie, choć trochę uciążliwe* A statku mi nie zapieprzą, bo po pierwsze bez klucza nikt nie wejdzie, chyba że siłą, więc włamywacz odpada... a po drugie, go nie odpalą, bo to kupa złomu i nawet "moi ludzie" by go obsługiwać nie potrafili. Siła prowizorki... co tam czytasz? *Spojrzał na to co tam miał napisane. Być może będzie mógł mu jakoś pomóc, jeśli to coś w stylu pracy domowej bądź zwyczajnych rachunków do obliczenia. Zapłacić nie zapłaci, bo nie ma z czego, jakoś pieniędzmi się nie przejmował (w sumie to bezrobotny był).*

Secorsha - 2010-01-25 20:42:37

*Seco patrzył, patrzył i nagle prychnął śmiechem* Przephrraszam, do statku publicznego było daleko, a statek w supehrrmahrrkecie kosztuje khrredyta a mi się bahrrdzo chciało *przemilczał wyjaśnienia jak się na Ena Xu kradnie kible. Z resztą dziwak miał racje – drewnianej budy nikt nie zapieprzy, bo co z tym potem zrobić? Kłopot i tyle. Co do papierów, to kaleesh nie bronił się przed zaglądaniem, jednak już same logo mogło zaintrygować badacza. Było to bowiem logo Publicznego Centrum Analizy i Diagnostyki, wielkiego laboratorium w centrum Ena Xu. Druga kartka była do połowy zakryta, ale wydrukowano na nim zdjęcie Secorshy. Widać było tylko imię i nazwisko: Secorsha Gawila. Resztę kryła kartka spod której tamta wyglądała. Pierwsza była przyozdobiona notatkami odręcznego pisma. Nie w jeżyku wspólnym, a  najpewniej w piśmie rodzimym Secorshy. Pismo nieco koślawe, ale łatwo było się doszukać źródła. Gad do którego należały papiery miał tylko lewą rękę. W każdym razie w oczy rzucał się odręcznie napisany przedział godzin: 8-13* A nic takiego *Seco wyszczerzył żeby. To już był uśmiech, ale nie serdeczny. Uśmiech „bo wypada”. Zgarnął zgrabnie papiery i odłożył na bok. Ten popisany, z  logo leżał na wierzchu. Seco nie miał specjalnej ochoty rozmawiać ze świrniętym podróżnikiem o swojej resocjalizacji*

Erronis - 2010-01-25 20:50:10

O przepraszam bardzo, mój TARDIS nie jest publicznym kiblem tylko pełnoprawnym statkiem kosmicznym, tyle ze troszkę eee... innym. *Oburzył się nieco, ale skąd on ma wiedzieć co kryje się w środku? Jakby zostawił drzwi otwarte, to by pewnie przeżył taki szok, że jeszcze by mu się w środku załatwił* Aha... cóż... *Wzruszył ramionami i już nie pytał o te papiery. Sprawa prywatna, zakazany obszar... lepiej nie pytać, bo można zostać przysmażonym przez blaster... lub przez wielkie ognisko w centrum miasta, choć tutaj chyba tego nie praktykowali. Wyjął szybko ręce z kieszeni i klasnął nimi energicznie spoglądając na swego rozmówcę* No dobra, zaczęliśmy źle ale teraz można łatwo to naprawić, prawda? A więc nie będę cię nagabywał o to kim jesteś, choć szalenie mnie interesujesz pod względem naukowym... ale nie będę ci wsadzał czegokolwiek gdziekolwiek, bo to raczej nieprzyjemne... na mnie już to próbowali... ale raczej spróbowali spróbować, ale zwiałem. Nie łatwo jest być obcą, nieznaną rasą *Skwitował cicho wciąż się przyjacielsko uśmiechając, co było poniekąd jego wizytówka*

Secorsha - 2010-01-25 21:00:42

Ah, przephrraszam… *przeprosił raz wtóry, tym razem bardziej teatralnie, z pełnym przesadzonego patosu przejęciem* Wiesz, zazdhrrosny jestem, bo mój statek nie jest taki luksusowy… i jeszcze mu imienia nie wymyśliłem… *Odchylił się i usiadł prosto. W jego wyobraźni wymalowała się jego zasyfiona łazienka. Z trudem zachował powagę na pysku. Statek… ot, trzeba mieć we łbie nasrane. Swoją drogą fajnie by było za TARDISEM stać i słuchać jak ten gościu go używa. Prrrrryk, uwaga, pole asteroidów. Ale Seco zachował spokój* Naukowym? *Seco uniósłszy powiekę sieknął po pierwsza z odłożonych kartek, to z logo Centrum* Wpadnij, zhrrobie ci badanie głowy *wyszczerzył się i mrugnął jednym okiem* Nałapie punktów u przełożonych za taki… genialny umysł… *chrząknął i kartkę odłożył po czym sięgnął po swój nie ruszony trunek* No co ty? Bahrrdzo łatwe i przyjemne to jest, tylko e czasem tak się ktoś przyczepia, niemniej w większości przypadków to mile przyczepienie, nie? Tylko raz mnie jeden pilot kibla nieprzyjemnie zaczepiał ale mu wybaczę, nie? *spojrzał na Erronisa poważnie, podnosząc pucharek do ust i biorąc łyczek*

Erronis - 2010-01-25 21:08:12

*Roześmiał się cicho ale szczerze, bo szybko załapał o co chodzi. W sumie, tylko kretyn by nie załapał* A czyli uważasz mnie za wariata? Cóż.. wielu tak uważa... cóż, nawet moi ludzie.. .cóż, nawet rodzina. Wykopali mnie z uczelni gdy miałem... 12 lat? Tak... cholera, dawno to już było... aż tak stary jestem? Czy ja wyglądam staro? *Zapytał się nagle Seco z poważną miną a jego prawa ręka powędrowała do krawata, by go poprawić i wyglądać nieco porządniej. Brakowało mu jeszcze tych "mądrych" okularów, jak to nazywa taki rodzaj oprawki, który sprawia, że człowiek wygląda na mądrzejszego. Taka głupia moda* Ale wracając do tematu to nie jestem wariatem... no troszkę szalony jestem, ale jestem bystry i całkiem mądry, wiec można mi to wybaczyć... cholera, i znowu nie jestem skromny, prawda? *Jego wymowa była dziwna i ekscentryczna, więc pasował nieco do etykietki wariata. No, może bardziej niż nieco*

Secorsha - 2010-01-25 21:16:27

*Napil się przymykając oczy, po czym odstawił spokojnie naczynie i utkwił spokojny wzrok głębokich złotych oczy o pionowych źrenicach w rozmówcy* Wiesz, wyglądasz to ty jeszcze całkiem nohrrmalnie i wcale nie stahrro, gdybyś tak jeszcze coś z tymi włosami zhrrobił… *wskazał pazurem na czuprynę Erronisa* No i nie odzywał się… to na zupełnie nohrrmalnego byś wyglądał, i szczerze to mówię… *a kiedy tamten powiedział jaki to jest mądry i bystry, Seco zaśmiał się głośno, nieźle rozbawiony. Usłyszał tez za sobą jakiś tłumiony chichot z innego stolika* niieeee no, spoko faciohrr jesteś, nie miej kompleksów! *sięgnął jedyną łapą przez stół by poklepać rozmówce przyjaźnie po ramieniu, a kiedy zabierał, to niemal już drgawek dostawał od powstrzymywania śmiechu* I statek masz po phrrostu zajebisty! Nie każdemu to mówię

Erronis - 2010-01-25 21:24:06

Co chcesz od moich włosów? W pewnych kręgach to szczyt mody... ale ja tam mody nie lubię, zmienia się szybciej niż Ja... *Od razu podrapał się po rzeczonej części ciała, tak trochę automatycznie. Nie przeszkadzał mu własny wizerunek, wiec nie zamierzał go zmieniać, a skoro wygląda jeszcze młodo... pewnie tak na 250 lat...* Nie mam kompleksów przecież! Trza się cenić... no ale u mnie to trochę w drugą stronę się przeciąga... a co do statku... *Z nieco rozbawionego wyrazu twarzy spełzł uśmiech i pojawiła sie dziwna powaga, nawet w jego oczach* Wiesz co, zawrzyjmy układ, ja zabiorę Cię moim statkiem na krótką przejażdżkę, gdzie będziesz chciał... w granicach rozsądku, a ty mi odpowiesz na parę pytań, dobrze? Bez obaw, ciekawi mnie bardzo twoja rasa a o życie osobiste wolę nie pytać, bo w twarz znowu dostanę... zgoda? *Wyciągnął lewą rękę ,świadom kalectwa rozmówcy. Oferta była jak najbardziej poważna i był w stanie go ze sobą zabrać gdzieś, tak by pokazać mu, że nie wszyscy są wariatami*

Secorsha - 2010-01-25 21:32:15

*Na twarzy gada malował się cały kalejdoskop emocji i wręcz wulkan który miał za chwile wybuchnąć odpowiedzią na to, co usłyszał, bowiem jasnym było ze Seco kpi sobie z tego gościa w żywe oczy. Jednak zanim się odezwał, ktoś ze stolika obok warknął na niego groźnie* Daj mu spokój, Łysy, co? *to jakaś starsza pani, oburzona ze Seco „robi sobie żarty z czyjegoś nieszczęścia”. Seco chrząknął, chwile się zastanowił, po czym stwierdził, ze trochę ta pani racji ma. Nie miał za bardzo ochoty by wchodzić z nim do kibla i udawać, ze lecą, no, może jak się nawali, ale teraz miał robotę w tym Centrum i musiał chociaż trochę spoważnieć, bp jak uda mu się wyrobić dobre zdanie o sobie to dostanie państwową posadę i będzie miał kasy jak wody – której nie ma. Po chwili namysłu podał mu rękę w geście zgody i uścisnął dłoń. Oczywiście zauważył że ten wyciągnął ku niemu lewą rękę, ale uznał to za przypadek, bo takt wykluczył całkowicie. Albo facet jest po prostu leworęczny. To się ponoć częściej zdarza u idiotów* W porządku, pytaj doktohrrku

Erronis - 2010-01-25 21:37:11

Tak bez lotu? Dziwne... no ale dobra... *Zszedł ze stołu i okrążył go, siadając się tuż obok swojego rozmówcy, Secorshy bodajże, ale nie przedstawił się sam, więc na razie nie zwracał się do niego po imieniu (bo mógł źle przeczytać)* No dobra, proste pytania... jakiej jesteś rasy? Wiem ,trochę bezpośrednio, ale taka natura badacza... ogólnie powiedz coś o swoich ziomkach.. .ja tylko tak sobie machnę... ooo.. *Z kieszeni wyjął inne, dziwne urządzenie, tym razem bez ekranu, tylko tak świeciło na niebiesko* Spokojnie, zbadam tylko twoją biologię, by mieć pełniejszy obraz... uuu ciekawe, bardzo ciekawe... *mamrotał coś pod nosem i znowu ręka powędrowała do kieszeni. No i proszę, jednak miał okulary "mądrali" i zaraz na nosie mu się pojawiły*

Secorsha - 2010-01-25 21:49:34

*Zanim odpowiedział poddał pytanie szybkiej analizie celem ustalenia prostego kierunku, a  mianowicie: móc prawdę, czy wymyślać jakieś niestworzone rzeczy? Wizja wymyślenia sobie rasy i planety była kusząca, choć z drugiej strony – rozmowa o własnej tez, no ale to wariat. Czy opowiadanie niuansów kultury komuś takiemu to nie profanacja? Czy on jest w stanie cokolwiek docenić? Czy tylko odnotuje to jako „aha” a potem zapyta, jak się rozmnażają? Bo o delikatność go w żadnym wypadku nie podejrzewał. Tak jak z  tą biologią. Już się to Secorshy nie podobało, wiec bardzo szybko podjął decyzje – skłamie* H’tianeninem jestem *wycharczał w odpowiedzi. Bardzo szybko stworzył sobie rasę z kaleeshianskiego słowa „h’tianen, czyli łgarz* Z planety Toou *czyli po kaleeshiansku „dupa”* A moi ziomkowie są tacy sami właściwie jak ja tylko brzydsi

Erronis - 2010-01-25 21:54:43

*Znowu spojrzał na niego ale tym razem ostro, bo wiedział, że nie ma takiej planety, przynajmniej w tej galaktyce, chyba, że to jest nazwa własna, więc trzeba się dowiedzieć jak się nazywa ogólnie, lub jej położenie* Cóż, nie znam takiej planety i dam sobie rękę uciąć, że w archiwach na mojej planecie też jej nie ma, ale dobra... położenie? Koordynaty galaktyczne... i nie próbuj oszukiwać, bo nie jestem głupi... ani naiwny *Ktoś inny pewnie by się dał nabrać, egzotyczna rasa, egzotyczna nazwa i planeta, więc niby wszystko w porządku, ale ton jego wypowiedzi i to dziwne wahanie podpowiadało mu, że zmyśla. Co prawda w galaktyce są miliardy planet, ale tylko ułamek procent z nich nadaje się do życia a to zmniejsza znacznie zmniejsza ich liczbę.*

Secorsha - 2010-01-25 22:02:52

Ty sobie lepiej nie dawaj uciąć bo życie z jedną ręką nie jest wcale łatwe, wiesz? *odparł podnosząc łeb a z jego pyska spełzła jakakolwiek oznaka serdeczności* Nie znam położenia, nie chodziłem do szkoły. Na Rhubieżach każdym rhazie. *Odparł i nie zamierzał zejść z obranego toru. Inteligentna istota szybko się domyśli: rasa, jaką reprezentował Secorsha jest bardzo zorganizowana, silnie związana ze swoją kulturą honorem i tradycjami, broniąca swoich tradycji i raczej ksenofobiczna. Nie było tez tajemnicą ze Seco szybko sklasyfikował Erronisa i ten z całą pewnością wiedział, jak. Zatem wniosek nasuwał się sam. Seco też do głupich nie należał mimo iż i jemu łatki podobne jak podróżnikowi doklejali. Ale w innym stylu jakby nie było. Seco przeważnie był taktowny, wręcz charyzmatyczny, nawet jak z kogoś kpił.  On myśli: nie ufam ci, nie jesteś godny by o tym rozmawiać, nie docenisz i nie zrozumiesz, a  ja nie zniósłbym świadomości ze skalałem swoje dziedzictwo, rozmawiając o nim z wariatem. Pierwsze wrażenie rzuca cień na dobre chęci. Seco nie był już wrogo nastawiony, ale neutralność to tez za mało, by przejść przez niektóre drzwi.*

Erronis - 2010-01-25 22:11:07

*On z kolei miał inny charakter, był otwarty, łatwo nawiązywał nowe znajomości (choć w zależności od okoliczności, bo tutaj mu to nie wyszło z kilku względów). Nie był też uprzedzony w stosunku do Seco, po prostu był ciekawy i był też w stanie zaakceptować odmienność kulturową i ja uszanować. Może i zachowywał się jak dziwak, ale nie był chamem.. .zazwyczaj* Uff... Rubieże... zbyt pomocne to nie jest. Sam pochodzę z tych okolic... w każdym razie znać i tak nie będziesz... Arduin... piękna planeta. I inna od tej. No ale wracając do ciebie... *Zmrużył oczy i starał się jak najwięcej wyciągnąć informacji z zachowania i ze spojrzenia kaleesha. Znał takich jak on, zamkniętych w sobie, hermetycznych, niepodatnych na zmiany i uważający siebie za kogoś lepszego ze względu na kulturę czy naukę. Jego rasa właśnie taka była i nawet nie zauważyli, jak reszta kosmosu ich dogoniła a nawet przegniła, choć kiedyś byli potęgą...* W każdym razie nazwa nic mi nie mówi, koordynatów brak, mapę nawet jakbym ci pokazał to i tak byś nie wiedział gdzie to jest... ciężko. A chętnie bym odwiedził twoją ojczyznę, bo jeszcze tam nie byłem, z całą pewnością bym pamiętał... No ale dobra, to teraz moja część umowy, obiecałem krótką wycieczkę to dotrzymam słowa. *Znowu się uśmiechnął, tym razem serdecznie, nie szalenie jak zazwyczaj. Może i Seco nie był szczery z nim, ale zamierzał dotrzymać warunków umowy.*

Secorsha - 2010-01-25 22:26:34

*Słysząc o chęci odwiedzenia na początku nie zareagował, ale ten początek trwał sekundę. Po ów sekundzie kaleesh zmarszczył pysk i obnażył zęby w krótkim warknięciu. Śmiech mu było łatwiej powstrzymywać niż gniew. Odwiedzić Kalee… też coś! Kiedy Seco wyobraził sobie, jak to to skacze i łapie Radę Starszych za rzemienie czy kolczyki czy tez co gorsza – jego zachowanie w świątyni Shrupacka, poczuł wściekłość tak silną ze by nie strzelić musiał sięgnąć pod stół i uszczypnąć się w udo. Kiedy skończył, Seco poczuł jednocześnie ulgę, satysfakcje jak i rozczarowanie. Ulga – bo koniec. Satysfakcja – bo wybierając kłamstwo, wybrał słusznie. I rozczarowanie płytkością owego badacza. Co mu to dało? Ze doda Secorshę „do kolekcji?” Też mi pasjonat…
Tymczasem okazało się, że Seco- jako ze był po swojej stronie nie w porządku – nie miał zamiaru wykorzystywać* Nie, dzięki, właściwie to musze już iść bo się śpieszę, wiesz? *wymusił uśmiech. Bardzo ładny, jak do zdjęcia. Jak na tek kartce, którą wtedy było widać. Tam były jego dane. Rasa i planeta, wszystko. Zostały wydrukowane wiec nie są utajone. Seco będzie pracował w Centrum Analizy i Diagnostyki. Tam wszystkie dane są jawne dla pacjentów. Owe kartki właśnie teraz Seco sprawnie zgarnął, w dłoni ścisnął, ukształtowujac je do walca i wepchał do wewnętrznej kieszeni płaszcza, po czym chwycił się pucharka by dopić drinka* Picunia na mnie czeka, biedactwo *rzucił by wypełnić czymś cisze*

Erronis - 2010-01-25 22:38:10

*Spojrzał na niego uważnie po czym dorzucił, teraz już tak na pożegnanie, ale całkiem szczerze* No dobra, ale daj mi czas na małe podsumowanie wszystkiego. Jedna minutka *Podniósł do góry jeden palec, by zaakcentować to wszystko. Poukładał szybko w głowie swoją wypowiedź po czym zaczął już poważniejszym tonem* Uważasz mnie za wariata i masz ku temu powody. A - Niebieską budkę nazywam statkiem. B - Zachowuję się irracjonalnie. D -... nie, czekaj... C - Wypytuję cię o rasę i planetę, chociaż cię nie znam... co można podsumować krótko, wariat. Potem, gdy już zgodziłeś się odpowiedzieć to zapewne zmyśliłeś jakąś nazwę dla planety z własnego języka, byleby mnie spławić, co ja rozumiem. Spotkałem już wiele zamkniętych społeczności, które uważają, że jeśli coś o sobie powiedzą, to będzie to wielka obraza ich świętości, co rozumiem i szanuję i nie naciskam z tego powodu. Poza tym mogłeś mnie sobie wyobrazić na ojczystej planecie, co pewnie by się skończyło małą katastrofą, ze względu na moją powierzchowność osoby niezrównoważonej pod względem psychicznym i emocjonalnym, co również rozumiem. Mam rację? Z pewnością jakąś cząstkę tak, bo ja rzadko się mylę, co jest prawdą. A teraz możesz zrobić dwie rzeczy, wrócić do domu, do nudnego życia i jutro znowu wstać do pracy i tak dalej, nakarmić Picunię... albo możesz też przejść się kawałek ze mną, do mojej budki i przekonać się, czy jestem wariatem. Jeśli tak to możesz trzepnąć mnie w głowę, w końcu jesteś większy i silniejszy... ale jeśli co mówię jest prawdą, to będziesz mógł się przelecieć całkiem niezłym statkiem kosmicznym gdzie będziesz chciał. *Zakończył swój wywód, wstał z ławki i odszedł kawałek zakładając swoje ciemne okulary na noc, mimo, że słońca nie było* Każda decyzja ma swoje konsekwencje... moja oferta jest nadal aktualna, ale nie wiem, czy później się to nie zmieni... decyduj. Pójdziesz ze mną, nie pożałujesz... *Powiedział to stanowczo i poważnie, zupełnie jakby był inną osobą, rzeczową i wiedzącą czego chce. Ogólnie to nie szukał na siłę przyjaciela, czy coś, jedynie chciał nieco zmienić pogląd Seco na świat, bo nie wszystko co nowe i dziwne jest złe, o czym sam dobrze powinien wiedzieć*

Secorsha - 2010-01-25 22:49:33

E… *dodał Seco* Mylisz się w alfabecie wspólnym. Masz rhacje i nie miej do mnie phrretensji za to, co tehrras ja ci coś powiem: masz dwa wyjścia… *nachylił się do niego. Jego oczy płonęły a zęby iskrzyły jak wymalowane kły na statku wojennym* A – wkuhrrwiaj mnie dalej, to tak cie spohrrę ze poznasz dogłębnie funkcjonowanie duukańskiej służby szpitalnej ze na oddziale OIOM, B – zastanów się zanim coś powiesz, bo możesz tym kogoś uhrrazić albo co gohrrsza – sphrrowokować, a wtedy patrz opcja A *głęboko odczuwane emocje nie pozwoliły Secorshy poddać analizie tego jak bardzo trafnie zinterpretował jego zachowanie podróżnik. Ale to można zwalić na doświadczenie. Nawet świnka kanałowa się rozwija intelektualnie. Rozmowę zakończył warknięciem. Jak zwierze, otwarcie wrogo. A najbardziej zabolało go to, ze naprawdę cieszył się z  tego stażu. A Picusie kochał i musiał ją karmić. Czy to to się zastanawia w ogóle, ze żywe zwierze potrzebuje jeść? Teraz Seco miał w sobie miejsce tylko na wściekłość. Wstał i skierował się do baru, by zapłacić za swój drink. Erronisa obszedł wielkim kołem. Teraz już patrzyli na nich wszyscy.*

Erronis - 2010-01-25 22:56:38

*Uśmiechnął się lekko, czyli że trafił, pośrednio ale w któreś tony z pewnością trafił. Był irytujący, to prawda, wiec nie miał pretensji do nikogo, nawet do siebie* Twój wybór... ja tylko zaproponowałem krótką wycieczkę. Odmówiłeś, bo miałeś do tego prawo... a teraz żegnaj. A i na przyszłość, nie sikaj na niebieskie budki, dobrze? Bo to z pewnością będzie mój statek a czyścić go nie chcę. Nie ma myjni dla takich pojazdów... *Wzruszył ramionami, bo rozpaczać nie będzie. A co do pracy Seco, to nie miał pojęcia jak to u niego wygląda, bo w sumie sam nie pracował, może dlatego. Odwrócił się powoli i pomaszerował żwawym krokiem w kierunku z którego przyszedł, przy okazji podziwiając okoliczne zabudowania. Gdy tylko dotrze do swojego statku to zapomni o kaleeshu i o propozycji, którą mu złożył. Nowa podróż czeka... i znając życie kolejne kłopoty, w które sam się wepcha z butami, bo nie umie trzymać języka za zębami. Oddalał się powoli, jakby dając jeszcze szansę Seco ,by mógł się pośmiać z tego, że próbuje odlecieć niebieska budką i do tego z drewna*

Secorsha - 2010-01-25 23:07:15

*Gdyby Seco owe myśli słyszał, pogratulował by pasji badawczej, oczywiście w wydźwięku ociekającym ironią. Póki co jednak bez słowa, głęboko urażony zapłacił za swój drink, po czym odczekał aż tamten oddali się wystarczająco, by samemu odejść w kierunku przeciwnym. Przez chwilę obawiał się, ze ten jednak za nim polezie. Ale wtedy Seco by pewnie strzelił, czym przekreśliłby siebie całkowicie. Seco nie miał ochoty już się śmiać z latającego kiblem wariata. Za bardzo czuł się dotknięty. Odszedł w swoją stronę*

GotLink.pl