Secorsha - 2010-01-17 18:08:42

Mieszkanie Secorshy, zwane także meliną, dziura, norą, a takze apartamentem, pałacem, ostoją. Wszystko zależało od humoru Secorshy jak i rodzaju elementu jaki tu spraszał. Mieszkanie mieściło się bliżej centrum, w wieżowcu. Wyglądało to dość osobliwie. Do mieszkalnej części prowadziły trzy klatki schodowe. Dwie normalne a trzecia była tylko wąskimi drzwiami  daszkiem. Domofonu nie było, a  drzwi się nie zamykały do końca. Wejście owo było z samego węgła budynku. Windy oczywiście nie było, i trzeba było dymać na czwarte piętro po wąskich, brudnych schodach, tak zdeptanych ze miejscami wyglądały jak pochylnia. A przecież w sumie budynek stary nie był. Oszczędzano, bo z brzegów zawsze były tak zwane mieszkania społeczne, czyli przydzielane takim właśnie jak Secorsha. Nie chodziło tu o to, ze Seco był jakiś tam wybitnie parszywy, bo nie był. Wszystko miał legalnie. Ale cóż – za darmo to tylko ochłap. Drzwi Secorshy były zamykane tradycyjnym kluczem. Zwykłe drzwi, koloru bordowego. Po wejściu ukazywał się pokój, bardziej mały niż średni, wiecznie rozwalone łóżko, ogólny rozgardiasz, bałagan, i bardzo swojski ogólnie wystrój. Dalej była kuchnia, bardzo mała, ale wyporządzona i chyba trochę czystsza. Łazienka tez była, ale stanowił ją tylko kibelek i kawałek zepsutego zlewu. W mieszkaniu nie było ani wody, ani prądu. Pod łuczkiem stała agregat. I to oto widział ten, co do Secowej jaskini wbywał

Tangorn - 2010-01-17 18:33:14

*No i polazł za Seco, obserwując okolicę i starając się nie rzucać w oczy, co było nieco trudne, nawet z kapturem na głowie. W końcu dotarli przed budynek. Dało mu to nadzieję, że mieszkanie będzie całkiem niezłe, ale gdy deptał po tych cholernych, wąskich schodach, to nadzieja mu przygasła, a widząc drzwi (staromodne, jak do szopy) to całkiem już ją porzucił. I rzeczywiście... może dla kaleesha to było wystarczające, ale dla Taunga jego rozmiarów to była mała pipidówa... ale lepsze to niż nic... chyba* Ekhm... jak na skromne warunki mieszkaniowo-socjalne to... to... nieźle... *Wycharczał w końcu, starając się niczego przy okazji nie rozwalić swoim cielskiem. Oby mu znalazł jakieś większe mieszkanie... mógłby to być nawet stary magazyn, który sam by przerobił i dostosował do własnych potrzeb. Byle na uboczu*

Secorsha - 2010-01-17 18:40:46

*Seco wpuściwszy go stanął tyłem i zamknął drzwi. Tez kluczem. Zamek ledwo siedział, raczej to kaleesha przed włamaniem nie uchroni.* Oto, co dominium zagwarantowało podopiecznemu! Ty podziwiaj i… kochanie, nie bój się! *drugą część zdania powiedział z  prawdziwą miłością. Bo oto, co się stało. Gdzieś z dziury wybiegła jaszczurka z długim ogonem. Sama wielkości kota,. Była zielona z barwnymi plamami w okolicy otworów słuchowych. Połowę jej pyszczka pokrywały blizny, jak po oparzeniu. Z lewej strony, wiec i lewe oko było martwe. Jaszczurka wybiegła na środek,, ale dostrzegłszy Tangorna momentalnie zawróciła i czmychnęła pod łóżko. Seco wyskoczył zza tanga i zaraz zwalił się na kolana na dywanie, wypinając tyłek w stronę swojego gościa, łeb zaś pchając pod łóżko* Niiee bój się, no co ty, przecież to twój dom, jak chcesz, to go wygonie. Chcesz? No powiedz, kiwnij łebkiem…

Tangorn - 2010-01-17 18:54:45

*Tang już nie wiedział co powiedzieć... po prostu stał jak stał i czekał, aż Seco załatw wszystkie swoje sprawy z jaszczurką. Nie dziwił się zbytnio, że ma on jakieś zwierzątko w domu. Trzeba mieć jakieś towarzystwo* Hmm... jak się nazywa? *Zagadnął cicho do niego, patrząc na tą scenę z góry*

Secorsha - 2010-01-17 19:02:46

*dziwnie to musiało wyglądać. Lub może – całkiem normalnie biorąc pod uwagę kto w niej uczestniczy. Seco położył się na boku i nadal czule przemawiał do jaszczury* Ona się nazywa Pico… *wyrwał się z kontekstu głos spod łóżka, a po chwili Seco – podciągając się nogą wypełzł spod łóżka i przewalił się na plecy. Jedynym przedramieniem przytulał jaszczurkę do piersi. Była grzeczna póki nie zobaczyła Tanga. Znowu chciała zwiać, jej pazurki zaparły się o płaszcz kaleesha, ale Seco nie puścił, tylko znowu zaczął do niej gadać, cmokać i te pe, po czym spojrzał na tangorna* Wiesz… ja rozumiem, ze to wszystko…. Może cie thrroche w zakłopotanie wpędzać, tamto zajście na śmietniku, wcześniej, tehrras, nie wiem… bo wiesz, stahrry ja jestem thrroche jebnięty.. *uśmiechnął się szczerze, mrugnął jednym okiem, po czym, asekurując się troche kikutem, wstał, najpierw na kolano, a potem całkiem, nadal trzymając swoje zwierzątko, które przerażone wgapiło się w Tangorna* Nieśmiała jest… *wyjaśnił*

Tangorn - 2010-01-17 19:12:32

*Z niejakim rozbawieniem oglądał rozgrywającą się scenę. Walkę wielkiego gada z małym gadem... no i wynik był oczywiście przesądzony, wygrał Seco. Ale jaszczurka najwyraźniej bała się zakazanej gęby Tanga, więc dalej panikowała* Wiesz, w sumie zauważyłem, że zupełnie normalny o ty nie jesteś, więc... *Wzruszył ramionami, bo jego "normalność inaczej" była wkalkulowana w ryzyko. Poza tym tylko szajbus inny by nie zauważył, że kaleesh nie jest zupełnie normalny i typowy* Mhm... pewnie ataku serca dostaje na mój widok... szkoda, że to na większe bestie nie działa, miałbym łatwiej... *Westchnął cicho, co w jego przypadku zabrzmiało głośno, basowo i nieco niebezpiecznie*

Secorsha - 2010-01-17 19:23:39

*kiedy Seco wstał, puścił grzbiet zwierzątka, które natychmiast wspięło się na ramie, spojrzało w dol i skoku zaniechało. za wysoko, za duze ryzyko. Przelazła za szyją na drugi rak. Wbijała przy tym pazurki i w  płaszcz i w szyje Secorshy, zostawiając jasne ślady, które zaraz jednak nikły. Kiedy Tangorn wydał znowu z siebie ten sam dźwięk – zawróciła na ramieniu i znowu przelazła za szyją. Seco nieco się cofnął, by nie musiała być blisko tego strasznego stwora* No coś ty, aż tak to widać? *zapytał, ale z bardzo szczerym, wesołym uśmiechem, obejmującym nie tylko pysk, ale i oczy* No dobhrra, głodny jesteś? Może pić ci się chce, albo nie wiem – odlałbyś się? Łazienka tam jest *wskazał dłonią liche drzwi kibla* Leje się tam do tego białego. białego ogóle, rhozgośc się, jeśli jeszcze tego nie powiedziałem *Popatrzył na tanga po czym wszedł do kuchni, ale nadal było go widać* Wiesz, nie mogę ci zagwahrrantować, ze dostaniesz własny lokal, najpewniej będzie to pokój z innymi najemnikami, takie czasy… ale rhobote to na pewno dostaniesz, wiec się nie mahrrtw

Tangorn - 2010-01-17 19:35:46

Nie no... można by coś tam zjeść i się napić, byle nie przysmak podobny do krewetek... *Mruknął cicho, bo tutejsi mieszkańcy mieli dziwne zwyczaje żywieniowe, wiec wolał nie ryzykować zbytnio. Może kaleesh coś akurat będzie miał odpowiedniego?* Rozgościć się? Chętnie... ale może na podłodze, co by niczego nie zarwać *Bo kto wie jaką wytrzymałość mają tutejsze meble? A nie chciał niczego demolować ze swoją wagą. Ale na razie oparł się o ścianę i spoglądał na Seco z przymrużonymi oczami, taki miał po prostu zwyczaj* Ehh... wolałbym coś swojego, choćby stary magazyn na uboczu, ale jak się nie ma co się lubi to sie lubi co się ma... tylko czy inni najemnicy ze mną wytrzymają? *błtsnął zębami podobnymi do kłów. To było prawdziwe pytanie...*

Secorsha - 2010-01-17 19:43:47

Daj spokój… taki hotel to zahrrywaj co ci się tylko podoba… albo nie podoba *machnął jedyną swoją dłonią, po czym zakręcił siew  kuchni. Nie było tu stołu. Jeść można na stojąco. Jedynie regały i jakieś zdezelowane sprzęty kuchenne które – poklejone taśmą – działały. Seco wyraźnie się zastanawiał, co mu dać* wiesz, wytrzymają az do końca, Twojego albo ich, nie? *zaśmiał się. Kiedy się pochylił do szafki, jaszczura wlazła mu na grzbiet i szykowała się do skoku, ale raczej nie zdąży. Seco wyjął  szafki garnek, który postawił na blacie* Sam sphrrawdź czy będziesz to jadł, dostałem to od Flehrr jakieś trzy dni temu… *wyprostował się,a  jaszczura wróciła na ramie. Zanim jednak zamknął szafkę, dało się zauważyć imponującą lufę jakiegoś samopowtarzalnego cacka*

Tangorn - 2010-01-17 19:51:28

Skoro tak twierdzisz... *Wzruszył ramionami i siadł na jakimś krześle (fotelu bądź kanapie, w zależności co tam kaleesh ma), zastanawiając się, czy trzaśnie pod jego ciężarem. Ale jakimś cudem trzymało, wiec rozlokował się ciutek wygodniej* Wiesz, jak mi jakaś część wejdzie do shebs, to może być i ich i mój koniec... *Wycharczał nieco rozbawiony, ale zaraz się powstrzymał, bo się wszystko zachwiało. Bez gwałtownych ruchów... spokojnie* No tak będzie bezpieczniej fierfek... tylko tak prewencyjnie, kim jest Flehrr? *Nie wiedział, że to pseudo jego znajomej szeli (nawet nie wiedział jakiej jest rasy swoja drogą), więc miał uzasadnione obawy, że to może jakaś krewetka bądź insza dziwność. Wtedy to będzie musiał trochę pościć, bo raczej w mieście na żarcie nie zapoluje jak na Mandalore niegdyś*

Secorsha - 2010-01-17 20:01:01

*fotel był w pokoju, w kuchni nie było nic, wiec przyjmijmy, ze wyszli a Seco mu tego gara przyniósł. Po podniesieniu pokrywki okazało się ze jest tam jakiś sos gotowany z mącznymi nasionami. Dawało to obraz prawie typowego „drugiego dania” micho i wypełniacz. Było z cala pewnością jadalne no ale – trzy dni, wiec pierwsza świeżość to nie była.* Flehrr? Nie jest kuchahrrką, ale na pewno by mnie nie zathrruła. To dobhrra znajoma, rzekłbym – przyjaciółka, ma klub niedaleko tak zwanej „Oazy” *oznajmił siadając na drugim fotelu, jako ze krzeseł nie posiadał. Nie powiedział wprost – to ta u której byłeś. w  pokoju były trzy fotele, rozwalone łóżko, kawałek regału i kilka wiszących pólek oraz coś niewielkiego a'la stół. Prócz tego gazety na podłodze, wszędzie ciuchy, na wieszaku na wbitym w ścianę gwoździu T-shirt z wymownym obrazkiem – fallusem w wzwodzie, z  twarzą-maską Cienia, a  pod spodem napis „znasz tego chuja?”.
Poza tym na stole piwo, ale niestety puste, gdzieś w kącie proteza ręki, ale zwykła, taka „kosmetyczna”, wiec Seco miał ją w dupie. Jaszczura spłynęła po ramieniu swojego pana i zatrzymała się na podłokietniku fotela. Patrzyła bacznie na Tangorna zdrowym okiem. W koncu rozwarła pyszczek syknęła cicho* Napisałem już do kogo trzeba, będą ci czegoś szukać, ale myślę ze powinieneś już się zacząć opiekować tym gościem. Jeśli masz jego dane – powiem ci kiedy zaczyna dyżuhrr… *Seco błysnął zębami*

Tangorn - 2010-01-17 20:09:56

*Zajrzał do gara mrużąc oczy jeszcze bardziej. No cóż, źle to nie wyglądało, no ale trzy dni to jednak jakaś tam różnica jest... no nic, sprawdzi się teraz wytrzymałość żołądka na różnego rodzaju badziewie. Jadł szczury to i to przeżyje* Klub niedaleko Oazy? To taki park? Hmm... spotkałem tam jedną taka dziwna istotę, nie znam rasy... ale nazywała się Samrune... *Tak mu się przedstawiła, nic więcej, wiec nie skojarzył faktów. Klubów może być wiele, wiec kto wie o jaki mu chodzi?* Masz widelec bądź łyżkę? *Rękoma jeść nie zamierzał, gdy miał możliwość skorzystania ze sztućców. Wszak był cywilizowana istotą (ale jaka to cywilizacja w to lepiej nie wnikajmy).* Hmm... mam gdzieś to zapisane... *Pamiętał, by dane przepisać przed opuszczeniem klubu. Szkoda, że zdjęcia nie zachował, ale numer służbisty powinien wystarczyć. Pogrzebał po kieszeniach płaszcza i wyjął mała karteczkę z danymi* Masz... poszukaj

Secorsha - 2010-01-17 20:22:20

*Secow stał, zostawiając jaszczurę na oparciu. Stała póty, póki Seco nie podszedł do Tangorna. Wtedy bohatersko zwiała. Seco wziął papierek i obrócił tak, by odczytać cyferki. Nic nie powiedział, a  jedynie uśmiechnął się z ukazaniem kłow i zacmokał, by wyjść za chwile do kuchni. Słychać było szuranie sztućców. sztućców kuchni to Seco różne fajne rzeczy trzymał, kawałek jednej Tang widział. Za chwile Seco wrócił. w  garści miał łyżkę, widelec, nóż i jakieś dwa patyki* Mówisz i masz *po czym nie pytając o nic wszystko mu do gara wepchnął i ruszył niespiesznie ku swojemu fotelowi* Pico, kochanie, nie zachowuj się jak dzicz jaka…* Będąc już blisko fotela rzucił ramionami do tyłu, strząchnął się trochę, i płaszcz mu spadł. Ukazał się Seco w szarej koszulce bez rękawów. Miał całkiem niezłe umięśnienie. Bardzo naturalne. Pod koszulką zarysowywał się niewyraźnie owal tatuażu. Kukut prawej ręki był poznaczony bliznami po postrzale. A może lepiej – próbie rozstrzelania. Seco legł se na fotel znów* Samhrrune to Flehrr. I to ta sama oaza. Drzewo tam rośnie. Fajne takie…  A Flehrr phrrosiła, żebym coś znalazł tobie tak od sehrrca, bo ty jesteś, cytuje „dobhrra istota”

Tangorn - 2010-01-17 20:32:59

*Czekał cierpliwie na jego powrót a gdy mu wrzucił sztućce do garnka to wziął do ręki widelec, nóż i łyżkę, po czym odstawił je na bok. Patyków się pozbył, bo nie potrzebował. Najpierw zaczął jeść łyżką sos i trochę tych nasion. Nawet tam nie patrzył na Seco, bo nie chciał się rozpraszać zbytnio, ale kątem oka dostrzegł jak zdejmuje płaszcz. Kikut bez wątpienia był raną bitewną, więc kaleesh nieco u niego zapunktował (dziwaczne istoty, rany bitewne uważają za coś dobrego i szanowanego). No ale jak już wspomniał, że Fler to Samrune to nieco się zdziwił, ale nie był totalnie zaskoczony. W końcu wspominała mu o tym. Ale jak usłyszał sformułowanie "dobra istota" to zakrztusił się gwałtownie, bo nie chciał wypluć żarcia na pół pokoju, więc połknął zbyt gwałtownie.* Różnie na mnie wołali... bezduszny skurwiel, rzeźnik, psychopata itp. Ale nie dobra istota... czasami ktoś tam powiedział w rozmowie ze mną, że jestem dobry i tak dalej, ale tylko po to, bym im gardeł nie rozerwał... *Szok normalnie. Przyzwyczajony był do drobnych kłamstewek w czasie rozmów, więc go to nie ruszało i zwyczajnie w nie nie wierzył (ale Tang nie był niedopieszczony czy coś, nie miał urazu emocjonalnego na tym tle, przynajmniej sam tak uważał. Inni to pewnie mieli odmienne zdanie, ale szybko je zmieniali po spotkaniu z jego pięścią).*

Secorsha - 2010-01-17 20:43:21

*Seco ułożył się na fotelu trochę na boku. Zapadł się w niego i obserwował Tangorna. Wszystkie te jego emocje, wiec i owo zdziwienie nie uszło jego uwadze* Nie przejmuj się, pewnie żahrrtowała *rzekł, ale – to był żart, bo ona na pewno nie żartowała. Szele uważają takie wyznania za bardzo poważna sprawę. Jedź, jedź[/i] *przeciągnął się. Postanowił nie przeszkadzać Tangowi w spożywaniu. Wtem w jego płaszczu rozległ się dźwięk komunikatora. Seco przyciągnął płaszcz nogą, pochylił się, wydobył komunikator i aktywował. Zerknął na tanga i przyłożył do ucha. Nic nie powiedział. Mówił ten ktoś drugi. Seco kwitował jedynie jego słowa mruknięciami* Czekaj… *odezwał się pod koniec. Telefon/komunikator przytrzymał ramieniem, uwalniając dłoń – sięgnął po kartkę od Tangorna* Wyślij mi coś na temat dwa dwa cztehrry osiem jeden jeden, bo kolega chce go poznać, wiesz…

Tangorn - 2010-01-17 20:51:24

Fierfek... cała moja reputacja poszłaby się jebać... chociaż... tutaj nie mam reputacji *Mruknął cicho i znowu zabrał się za jedzenie, przyjmując kamienny wyraz twarzy, więc Seco nie mógł już nic odczytać z jego mimiki. Ale to nie znaczy, że tang o niczym nie myślał. Wręcz przeciwnie... w sumie miło było, że ktoś uważał go za dobrą istotę, choć sam się za taka nie uważał. Zabijał wiele razy, bywał czasami porywczy i brutalny, rzadko też bywał altruistą, częściej egoistą. W każdym razie jadł spokojnie, obserwując jak Seco z kimś tam rozmawia przez komunikator, ale nie przejmował się tym. Kaleesh sam musi wszystko załatwić, a on mu w tym nie pomoże, bo nie ma żadnych kontaktów. W końcu najadł się (a zawartość garnka "nieco" się uszczupliła). Rozsiadł się wygodniej, wciąż bojąc się, że fotel się zarwie*

Secorsha - 2010-01-17 20:58:24

Znaczy ze co, nie możesz być dobhrrą istotą? *zapytał, kończąc rozmowę* To jest u nich… nie wiem, mi Flehrr powiedziała ze jestem whrrażliwy… *wzruszył ramionami, ale w sumie to była prawda. Seco nie był zły, największym jego przewinieniem było to, ze próbował godnie zyć. Komunikator trzymał w dłoni i patrzył na niego. Na Tanga nie spoglądał. Dziwnie jakoś się czuł. Nie miało to nic wspólnego jakimiś wyrzutami sumienia, bo ich nie miał. Po prostu ta postać na fotelu obok była zastanawiająca*

Tangorn - 2010-01-17 21:04:01

Wiesz... bezwzględny wojownik, którego imię powodowało strach, ze względu na okropności które dokonał w czasie licznych bitew... i kurwa, dobra istota? To się kłóci... jeszcze gotów ktoś pomyśleć, że mam uczucia i jestem miękki... no ale tutaj nie mam reputacji, więc osik z tym *No Tang miał uczucia i to pewnie takie same jak każda normalna istota, ale skrywał je głęboko, za niewidzialnym murem. Na wojnie uczucia przeszkadzają, więc trzeba nauczyć się je kontrolować. Ale przychodzi taki moment, gdy zepchnie się je zbyt głęboko i wtedy ciężko jest sobie przypomnieć jak to jest. Tang z pewnością był zagadką dla wielu... dla siebie też częściowo, bo często jego reakcje takie mimowolne go zaskakiwały* Cóż, życie... ona w sumie jest... nie powiem dziwna, bo to by była obraza... inna? W dobrym znaczeniu

Secorsha - 2010-01-17 21:13:23

Ona jest zajebista *podsumował Seco, który z  uczuciami kłopotów jako takich nie miał, choć zdiagnozowano u niego zespół zaburzeń zachowania i emocji. I nawet Seco wiedział o tym1 I nawet to była prawda! Ale Seco i tak był bardzo społecznie poprawny* I genehrralnie jak cos mówi, to albo jest to phrrawda, albo ona w to wierzy *Komunikator zawibrował na udzie Secorshy. Kaleesh odebrał wiadomość stuknięciem pazura kciuka* nooo… Twój nowy przyjaciel tehtrraz jest w phrracy… juthrro ma wolny dzień, bo wiadomo, naphrracuje się, a pojutrze zaczyna od szóstej w kwadhrracie piątym naszej sthrrefy…

Tangorn - 2010-01-17 21:17:20

Ja bym to nazwał inaczej, ale nich Ci będzie... *Takie stwierdzenie wobec kobiety w jego społeczeństwie było uznawane za obrazę i brak szacunku, więc wiadomo czemu za takim terminem Tang nie przepadał. Miał głęboko do łba wbity kodeks Mandalorian, więc starał się według niego postępować. Fakt, obecna sytuacja nie sprzyjała temu, ale kodeks to kodeks, bez względu na miejsce i czas* No, to się dobrze składa... nie za późno nie za szybko... nikt nie powinien tego połączyć w jakąś całość. Postaram się o to, by to był najzwyklejszy na świecie wypadek... *Wzruszył ramionami a jego wzrok wyrażał... no właśnie, niczego nie wyrażał i to było najstraszniejsze, jak gdyby zabicie człowieka w ogóle go nie ruszało*

Secorsha - 2010-01-17 21:24:44

*Secorshę tez przestało ruszać. O ile ów człowiek czy inna istota byłą obca. Nad „swoimi’  - zarówno przyjaciółmi jak i wrogami myślał częściej jak o istotach czujących. Chociaż teraz, jak się tak zaczął zastanawiać, to stwierdził, ze jednak zabić milicjanta to nie jest dobre. Bo on tylko słucha rozkazów. Najsłuszniejszym zabójstwem byłoby zabójstwo Cienia. Seco podniósł wzrok i popatrzył w  te puste oczy Tangorna. O czym on myśli – zastanawiał się. I nagle zdał sobie sprawe, ze on się tej nocy może nie obudzić… Bo temu się ot coś nie spodobać może, albo lepiej – zechce zająć miejsce Secorshy. Tu ma wszystko – mieszkanie, broń i kontakt do Syndykatu. Cholera… Seco by prawdopodobnie na miejscu Tangorna siebie załatwił* Piąty kwadhrrat to niefajne miejsce… *rzekł by wypełnić czymś ciszę*

Tangorn - 2010-01-17 21:30:09

*Gdyby Tang wiedział o czym Seco myśli to by się roześmiał, bo to mu się obsurdalne by wydawało. Takie coś to niehonorowe, po prostu. A zabicie milicjanta? Może i wykonywał swoje rozkazy, ale znał ich twarze, był niewygodny i za dużo węszył, więc trzeba go usunąć. Świat jest okrutny, trzeba się z tym liczyć. Tutaj króluje relatywizm moralny* Tak? Hmm... to tym lepiej, to tym lepiej... co tam takiego nieciekawego? *Zainteresował się tym i spojrzał na niego już normalnym, spokojnym wzrokiem. Niespokojna dzielnica jest całkiem dobra dla jego planów, tam wiele rzeczy może się wydarzyć.*

Secorsha - 2010-01-17 21:38:30

*Wcale nie była niefajna, Seco po prostu chciał czymś cisze wypełnić. Teraz roześmiał się, spojrzał w sufit a potem na tanga i tak już spojrzenie zatrzymał* Czasem tak strzelanina się zdarza jak ktoś… przywozi coś… i chce to dać komuś… ale przychodzą oni i psują kultuhrralny handel. Mówię ci, jak fajehrrwehrrki… Kilka takich miałem zajść, jest co wspominać *uśmiechnął się szeroko, jak ktoś, komu nawet własne rany nie przypominają ze bronią można sobie zrobić krzywdę*

Tangorn - 2010-01-17 21:44:54

Fajerwerki powiadasz? A gdyby tak nasz milicjant natknął się na taki transport i zrobiłaby się mała strzelanina? Hmm... *U siebie zorganizowanie takiego "wypadku" zajęłoby mu może z godzinę, tutaj to będzie dużo trudniejsze. Ale nie chciał o tym teraz myśleć, musiał się z tym przespać* No nic, pomyśli się jutro... mały rekonesans i tak dalej... no i trzeba porządne ubranie sobie sprawić, bo to cholerstwo do niczego się nie nadaje *Ale łatwiej powiedzieć trudniej zrobić, bo nie ma ubrań na jego rozmiar. Płaszcz który miał na sobie powoli rozpiął, ukazując swój beskar'gam* A w pancerzu po ulicach paradować nie będe, to nie Mandalore niestety

Secorsha - 2010-01-17 21:52:06

No niestety, nic mojego ci nie porzecze… znaczy pożyczyć moje ale to nie Twój rhozmiahrr, ja nosze e-L-kę *kiedy dostrzegł pancerz podniósł opartą do tej pory głowę o fotel i przyjrzał się z nieskrywaną ciekawością oraz wyraźnie widoczną nutą zazdrości – on ma coś fajnego, ja nie. Ba – nigdy mieć nie będę. To dość nieprzyjemne uczucie.* Strzelaniny może ohrrganizować tylko dominium, niestety, jak robi ktoś inny to zahrrras jest dochodzenie… ostatnie było za sphrrawą właściwie naszą – jakiś khrretyn poszedł  uliczkę testować spluwę na cywilach. Wiesz, taki pan życia i smiehrrci, bo ma legitymacje pahrrtyjną. Mieliśmy przerzut do jednej fihrrmy kuhrriehrrskiej ścisłego zahrrachowania, która przewoziła takie różne wiesz do samego Cienia… ale była jatka, mówię Ci… *zmrużył oczy i odruchowo pomasował się nieco powyżej kikuta. To pewnie wtedy stracił rękę*

Tangorn - 2010-01-17 21:57:52

*No pancerza takiego jak Tang mieć nigdy nie będzie a za swój Taung był gotów oddać życie. A czemu? Bo to jego dziedzictwo, jego i wielu innych poległych wojowników, których elementy pancerza składały się na jego pancerz.* Cóż, jutro pomyślimy... dziś nie mam już siły na to. *Mruknął po czym całkowicie się rozwalił na fotelu, nie dbając o to, czy się zarwie czy nie. Byleby było wygodnie. O dziwo mebel wytrzymał, wiec mruknął z zadowoleniem* Uff... takie pytanie trochę dziwne, ale jak się tu do cholery znalazłeś, co? *Spojrzał na niego z zaciekawieniem, bo może on coś będzie wiedział. Sam nie wiedział, jak tutaj trafił... jakaś awaria hipernapędu była i bum, i rozbili się*

Secorsha - 2010-01-17 22:06:42

*Seco nieco się skrzywił, bo już tu zaczynał opowieści snuć, a  Tang najwyraźniej miał to w dupie. Nie mógł powstrzymać się od cichego warknięcia, ale zabrzmiało to jakby coś go nagle zabolało, zakłuło czy inny lekki dyskomfort. No i długo nie odpowiadał, ale na pewno nie myślał nad pytaniem. Niezadowolony był, cos mu nie odpowiadało, ale w końcu się odezwał* Ja to nie wiem. Instytut mi tłumaczył, dopiehrro jak się języka nauczyłem, czyli jakiś rok po wszystkim, nie… a jak to było – no się po phrrostu rozbiliśmy, nie? *gestykulował bezmyślnie sobie nad uchem* W instytucie gadali ze czasem otwiehrra się jakiś kanał – przebicie, coś tak jakieś phrrocesy, shrranie w banie. Rozbiliśmy się i zahrras ekspohrrtowano mnie tu… znaczy do instytutu, nie. Myślałem ze ducha tam wyzione, co oni tam nie robią z tobą… no koszmahrr, sthrraszna thrrauma, nie życzę nikomu…

Tangorn - 2010-01-17 22:11:56

*No ale Tang to nie wiedział, że to część jakieś większej historii, bo by nie przerwał. Ot, powiedział, ze w strzelaninie oberwał kurier i tyle. A dla niego bardziej interesująca informacja była jak się tu dostał i jak się stąd wyrwać do cholery* No to miałeś pecha... Ja do żadnego instytutu nie trafiłem, ale też się rozbiłem. Nowiutkim okrętem, eksperymentalnym. Biliśmy się nad Mandalore, spięcie czy insze osik i łup, ledwo udało mi się uniknąć pierdolnięcia w górę. Potem przed dwa lata uczyłem się na tym zadupiu języka... tez niezbyt interesujące przeżycie... *Warknął w przebłyskach gniewu, bo to były dwa zmarnowane lata, które mógłby spędzić w swojej ojczyźnie. Potem lepiej nie  było do cholery*

Secorsha - 2010-01-17 22:17:23

*Seco słuchał z umiarkowanym zainteresowaniem, rozwalony na swoim fotelu. Raz już o tym pamiętał rozmawiali. I nagle coś sobie uświadomił. Cos, co gadali mu w instytucie. Ale jak to powiedzieć,  żeby na idiotę nie wyjść. Dlaczego on nie słyszał o tej rasie a  o mandalorianach słyszał* Tang… *odezwał się nagle, cicho, jakby miał zamiar mówić o czymś złym* Jak ty… byłeś tam, no nie… to – jakie to były czasy? Nie chodzi mi, czy dobhrre czy złe. Ale… co się działo w  galaktyce?

Tangorn - 2010-01-17 22:41:36

Jak to jakie czasy? *Zapytał zdumiony, przecież też pochodził z jego galaktyki, to powinien wiedzieć. Ale może to rozbicie się trochę mu poprzestawiało w głowie? A któż to raczył wiedzieć* Oczywiście, że czasy Mandalora Nieposkromionego... dopiero co objął władzę. Wiążemy duże nadzieje z nim *(czyli czasy ok 4050 BBY, ciężko ustalić dokładną datę. Uznajmy więc, że Taungów jeszcze trochę na Mandalore i powoli zaczyna się przyjmować ludzi do ich kultury.) Tang patrzył na niego zdziwiony, bo przecież musiał słyszeć o takich wydarzeniach... chociaż to jego kalee zadupiem jest, więc niekoniecznie* A dlaczego pytasz? *Mruknął podejrzliwie*

Secorsha - 2010-01-17 22:47:01

*Seco podrapał się po głowie najwyraźniej zmieszany i nie wiedział co powiedzieć* Na nie wiem, kto to jest Mandalohrr Nieposkhrromiony, no ale to było na waszej planecie wiec chyba mam phrrawo… ale mimo wszystko wydaje mi się, ze chyba do końca nie jesteśmy z  tej samej galaktyki… a przynajmniej nie takiej samej, nie w  tych czasach… nie, nie odbiło mi! *przerwał sam sobie zapewnieniem, z silnym gestem ręki zaciśniętej w pięść* Kiedy ja wsiadałem do swojego statku kończyły się Wojny Klonów…

Tangorn - 2010-01-17 23:05:41

*Zmrużył oczy jakby Seco sobie z niego żarty stroił. Jak nie z tych samych czasów? Przecież to niemożliwe* Jakie znowu Wojny Klonów? Co to za wymysł? *Warknął na niego, bo jedyne wielkie wojny które się przetoczyły przez galaktykę to była Wielka Wojna Nadprzestrzenna blisko tysiąc lat wcześniej (od jego czasów oczywiście).* Możesz mi to wyjaśnić? *Bał się odpowiedzi, ale musiał ją usłyszeć. Jeśli byli z innych czasów... to mógłby być równie dobrze ostatnim żyjącym Taungiem we wszechświecie, co nie napawało go optymizmem*

Secorsha - 2010-01-17 23:16:28

*Seco natychmiast poderwał się na swoim fotelu do pozycji prostej, ale nie wstał. Rozrzucił ramiona na boki, obnażył żeby, jak atakowane zwierze które od razu przechodzi do czynnej obrony, nie pytając po co i dlaczego mu się robi krzywdę* Kogo o to pytasz? Co ja wiem? Mnie tu wessało, jak Ciebie. Idź do Instytutu, będą ci tłumaczyć cały kuhrrwa dzień! Tutaj jest… wszystko pojebane, stahrry, tutaj ściąga takie istoty, ze sthrrach, sam widziałem – trzymają je w takich wielkich szklanych słoikach. Te całe…. Nie wiem, sfehrry czy kij wie co nakładaja się na siebie i jak lecisz, to może minąć miliahrrd lat, a  ty przylecisz cały i dla ciebie minie tylko sekunda…

Tangorn - 2010-01-17 23:25:58

*Również się poderwał, wkurzony nieźle, nie na Seco, ale na cały ten popierdolony świat* Że niby w jednej sekundzie może upłynąć miliard lat? To znaczy, że...? *Nie dokończył, bo z jego gardła dobył się straszliwy, ogłuszający wrzask, jak gdyby dziesiątki potężnych trąb zagrało na raz. Odchylił głowę do tyłu i tak jakiś czas po czym gdy się nieco uspokoił i spojrzał na Seco to w oczach miał furię, ledwo hamowaną* Cała moja rodzina... wszyscy przyjaciele.... nie żyją?! *Trząsł się a jego mięśnie się napinały. Do tej pory miał nadzieję, że jakoś wróci... a teraz, nie miał już nic... miał ochotę coś rozwalić, kogoś zabić w sposób bardzo brutalny i powolny*

Secorsha - 2010-01-17 23:30:28

Nie, nie, Tang! *Seco poderwał się na nogi, ale się nie wyprostował. Kolana miał zgięte. Nie tyle przejął się furią co tym rykiem, który jakos podświadomie zinterpretował. Zaraz zaczął żałować, ze mu to powiedział, nie mając wiedzy ani fachowej, ani psychologicznej* Nie, nie, Tang, żyją, jak ich opuszczałeś, to zyli, ale tak naphrrawde nie wiadomo, jaki jest tehrraz rok w naszej galaktyce… *ale raczej nie Twój – dodał w myślach. Na jego twarzy malowało się głębokie emocjonalne poruszenie – smutek, współczucie, zagubienie. * Uspokój się, ja się na tym nie znam, ja to tylko gdzieś słyszałem…

Tangorn - 2010-01-17 23:38:23

*Spojrzał na niego dziko, bo już stracił kontrolę nad sobą i najlepiej by było znowu go zagazować i gdzieś wywalić. Chyba, że Seco jakoś da sobie radę, ale ciężko będzie, bo po prostu był załamany i teraz zalewały go fale emocji, które powstrzymywał tyle lat* Nie pierdol... dla mnie już nie żyją! Cała moja rodzina... jestem w tym pierdolonym zaplutym zakątku galaktyki całkiem sam! Nie wiem gdzie, nie wiem jak a teraz nawet i kiedy! Nie mów mi co mam kurwa robić! *Jakimś cudem powstrzymał się, by mu nie przywalić w mordę za przekazanie mu tej informacji i tylko podszedł do ściany i zaczął w nią rytmicznie uderzać, zdejmując przedtem jeszcze rękawice. Pewnie połamie rękę, ale co tam, miał to gdzieś... musiał wyładować cały swój gniew, nienawiść, ból, smutek, rozpacz... ogólnie wszystko musiał wywalić z siebie. Tylko czy biedna ściana Seco to wytrzyma* Wszyscy... których... kochałem... i... szanowałem... cała.... moja... rasa!

Secorsha - 2010-01-17 23:46:48

*Seco syknął przez zęby i momentalnie odskoczył,- ba – nawet zasłonił ręką głowę. Był na tyle empatyczny, ze jakby się mu teraz oberwało to by zrozumiał. Ale jakby został uszkodzony, na przykład stracił zęba, to mógłby mieć pretensję. Oszołomiony rozwarł pysk, kiedy Tang zaczął walić w ścianę. Momentalnie zaczął lecieć tynk, z  niej iż  z sufitu. Taka ściana nie miała z Tangiem szans. Seco momentalnie rzucił sie w kierunku swojego płaszcza. Zarzucił go na ramie, potem chwycił koszulkę obrażającą cienia, i poleciał go kuchni. Co robił? Chował rzeczy „podejrzane”, bo zaraz ktoś zadzwoni na milicje i będzie tu patrol. Kiedy byłw  kuchni dostał w schaby kawałkiem gruzu – ściana ustąpiła, Tang wywalił dziurę. Seco międzyczasie zwalił wszystko, odrzucił wykładzinę, wyjął deskę, wszystko dość szybko jak na fakt, ze posługiwał się tylko jedną ręką. Do schowka poleciał płaszcz, koszulka a także spluwa z szafki. Spojrzał na Tanga* Nie przejmuj się, to tylko ścianą… *phhh, jakby się przejmował. Ot, umiesz sobie kolegów dobierać, Seco – pomyślał*

Tangorn - 2010-01-17 23:56:33

*Tang zaślepiony furią nawet nie widział co robi Seco, po prostu walił i walił aż dziura się zrobiła. Rękę miał już rozwaloną, skóra zeszła i wszystko mocno krwawiło, co przyczyniło się do spadku jego wściekłości. dalej oddychając ciężko spojrzał na kaleesha, ale już bez morderczych zapędów. Całe jego ciało aż się trzęsło z tego wszystkiego. Czy to z wysiłku czy z emocji. W każdym razie zaczynał trzeźwiej myśleć...* Wybacz... za... ścianę... to był... zły pomysł... lepiej jak pójdę... *Wycharczał przez zaciśnięte zęby. Zdawał sobie sprawę, że te hałasy (łagodnie rzecz biorąc) ściągną mu na głowę milicję. Znowu wszystko schrzanił... nic mu już nie zostało... może już tylko śmierć?* Lepiej jak pójdę... *Tak, wrzeszczeć jak opętany, rozpieprzyć ścianę a potem uciec... ale dla kaleesha będzie to chyba najlepsza opcja, bo jakby tutaj wpadł oddział milicji, to Taung z pewnością porozrywałby ich na kawałki nim by padł w tym beznadziejnym boju, a Seco zamknęliby za współudział.*

Secorsha - 2010-01-18 14:51:16

*Kiedy poczuł krew, jego chowanie wszystkich podejrzanych rzeczy dobiegło końca. Wyjął jedynie z jakiejś innej tajemnej skrytki pałkę paraliżująca i wcisnął a pasek z tyłu. Nie wyglądało to jak broń, raczej jak zwinięta gazeta. Na wszelki wypadek, wiadomo, jak się ma w domu 200 kilo wściekłego miecha w stalowym mundurku. Ich spojrzenia spotkały się przez dziurę jaką wybił Tang. Od strony Secorshy, czyli w kuchni na podłodze leżały kawałki gruzu. Od strony Tangorna po ścianie spływała krew. Miał spojrzenie trochę wystraszone, ale w sumie spokojne. Chyba tez widział w swoim zyciu nie jedno. I na pewno, jeśli chodzi o emocje, to więcej od Tanga o nich wiedział* Nie będę cie zatrzymywał, ktoś mógł już zawiadomić psy, nie chciałbyś być tu i widzieć, co mi robią za to „zakłócanie spokoju”. Ale nie wiem – jak chcesz szybko zasnąć, sthrraciś świadomość, wyciszyć myśli, to mogę ci jeszcze jakoś pomóc. Tylko phrrrosze – nie idź do Flehrr

Tangorn - 2010-01-18 16:58:37

Zapewne ktoś to zrobił... *Warknął dalej gniewnym tonem i spojrzał na swoją prawą rękę. Była dosyć poraniona i czuł tępy, pulsujący ból. Będzie musiał ją sobie opatrzyć gdzieś w jakimś ciemnym zaułku. Musi się uspokoić a potem w samotności pogrążyć się w cichej żałobie* Zniknę na jakiś czas... muszę... muszę... *Dalsza część wypowiedzi nie umiała przejść mu przez gardło, więc odetchnął głośno i dopiero potem podjął wątek* ... Jak się uspokoję to będę wspominać moją rodzinę i moich vode... gdy już minie mi to... może wtedy coś poradzimy... *Przy każdym zdaniu brał głęboki oddech, starając się uspokoić, co mu nie wychodziło. Wciąż był wściekły na cały świat, żałując jednocześnie, że nie może całej winy zwalić na jedną osobę. To by mu pomogło... W końcu odwrócił się i podszedł do drzwi, zarzucając na siebie płaszcz z kapturem* Potrzebuję samotności... biada temu, który mi nieświadomie wejdzie w drogę i mnie wkurzy... Bywaj Seco, mam nadzieję, ze nie narobiłem Ci za dużo kłopotów*Warknął i opuścił jego mieszkanie, pogrążając się w ponurych myślach*

Secorsha - 2010-01-18 19:36:33

*Seco westchnął przez zaciśnięte zęby, wręcz prychnął, przewalając oczami* Nie no, wcale, wiesz… *zaśmiał się bezradnie. Rozumiał, ze ten musi swoje odcierpieć, to naturalne było. Ale poczuł się nagle jak frajer. Zerknął na to, co Tangorn zrobil z  jego scianą. Kiedy to zostanie naprawione? Nigdy, szkoda na to kasy. Seco zwalił się na fotel po tangu i zawołał jaszczurkę, która posłusznie wyszła z kryjówki i wskoczyła mu na kolano* Czemu ja taki głupi jestem, Pico… jak zadzwonią Ghrrubi to odbierz i powiedz, ze piehrrdole ich w  dupsko. Idę spać Poczym umościwszy się na fotelu zsunął łeb z podłokietnika i niemal od razu zasnął. Jak przyjdą psy, to go obudzą*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-18 20:03:43

*Powiadają różne dziwne rzeczy o połączeniach mentalnych miedzy duszami i jaźniami. Nie wierzyła w żadną z  tych naukowych bzdur, głupiego pieprzenia udowadnianego jakimiś bzdurnymi hipotezami. Ona wierzyła w to, co nauczał szaman w stadzie, jak była mała. Mówił on, ze dusze wiszą w powietrzu, jak latawce. Dusze sobie drogie widzą tylko siebie. Kiedy inna dusza cierpi, schodzi się po lince do osoby. Kiedy cos się stanie przyjacielowi – wiemy o tym. Rzeka wybiegła z mieszkania w pośpiechu, zostawiła w  środku dziewczęta z Jonem. Drobna postać, otulona szalem i wzorzystą suknią wsiadła do taksówki pod Szkarłatnym Demonem. Wysiadła pod wieżowcem i w chwile potem już wspinała się schodami na czwarte pietro, po obskurnej klatce schodowej. Było to już jakieś dwie godziny po opuszczeniu budynku przez Tanunga. Rzeka zastukała w drzwi pięścią* Secorsha! To ja, Fler, wpuść mnie

Secorsha - 2010-01-18 20:07:28

*Drzwi ustąpiły pod wpływem delikatnego, subtelnego pukania szelki. Pico poznała znajomą osobę, wiec zeskoczyła z kolan śpiącego właściciela, by powitać gościa, który/a mogła zobaczyć Secorshę śpiącego na fotelu. Wyglądał na zmęczonego. Nad jego głową po ścianie spływały strumienie krwi, pochodzące z dziury w ścianie przez którą widać było kuchnie. Ale Seco nie miał obrażeń, ani rozbitej głowy, ani nawet lima pod okiem*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-18 20:12:49

*Weszła wiec, trzymając w garści suknie na wysokości połowy ud by łatwiej jej było manewrować. Ujrzawszy Secorshę oddychającego, zamknęła drzwi na łucznik, czy co tam stanowiło zamek, po czym odsunąwszy delikatnie witające ja stworzenie ruszyła lekko przez pokój w niedługa trasę az do fotela na którym siedział kaleesh. Siedział, czy tez leżał, powiedzmy znajdował się na nim. Fler, podciągnąwszy kieckę przykucnęła z gracją, zawijając ogon wokół stóp. Dopiero wtedy puściła materiał który rozesłał się naokoło niej jak obrus. Na jej pięknej, pokrytej gustownym makijażem twarzy wymalował się niewypowiedziany ból. Wyciągnęła w delikatnym geście dłoń by palce położyć na czole śpiącego. Dalej całą dłoń, którą z uczuciem przesunęła w górę łysek czaszki* Secorsha, niech Cie diabli, co ty tu znowu wyprawiasz, palancie… *wydusiła łamiącym się chrypliwym głosem* Obudź się…

Secorsha - 2010-01-18 20:22:16

*Chrząknął przez sen, co było zwiastunem rychłego przebudzenia. W jego mieszkaniu panował rozgardiasz, jak zawsze. Pico uparcie łasiła się do biodra Fler. Po kilku chwilach jedno oko Secorshy rozchyliło się nieprzytomnie* Eeee? *Mruknął trochę mało inteligentnie. Zaraz zamknął oko a na jego pociągłą twarzy wypełzł błogi uśmiech, reakcja na czuły dotyk. Obnażył górne zęby aż po kły, westchnął głęboko, aż uniosła się klatka piersiowa, po czym otworzył oczy, to było już oznaką definitywnego przebudzenia. Najpierw zogniskował spojrzenie na jej ręce, robiąc przy tym lekkiego zeza, a  potem przeniósł pionowe, wąskie źrenice na twarz* Cześć. Nic się nie stało, była poważna rozmowa tylko

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-18 20:32:22

*Otwarła szerzej oczy. Jej dłoń nacisnęła na czaszkę Secorshy, a  kciuk nieprzerwanie gładził, od brwi w góre i z powrotem. Patrzyła z troską ale i lekkim gniewem, który pojawiał się raz po raz w orzechowych oczach, i szybko znikał, zabijany rozczuleniem* Winieneś być bardziej ostrożny! Zachowujesz się jak piskę. Nierozważny… Kogoś znowu do domu sprowadzał na rychłą zgubę swoją, co? *spojrzała mu w oczy, podnosząc jednocześnie jego łeb. Szkoda, ze nie miał włosów, za które można by chwycić* Jesteś tu potrzebny, synku. Mi jesteś potrzebny, dziewczętom… Był niedawno u mnie jeden  waszych, chciał zatrzymać się na chwile… powiedział, ze wysłałeś zapytanie odnośnie przechowania na noc tej istoty. Nie odpowiedziałeś, wiec wiedziałam już, ze masz go u siebie… gdzie on jest?

Secorsha - 2010-01-18 20:39:11

*Nic nie odpowiedział na jej zarzuty, choć wydawały mu się trochę bzdurne. Jak ma bardziej uważać – przecież pracuje dla syndykatu. Ale rozumiał czym podyktowane były jej słowa. Od kiedy tu trafił, niemal natychmiast przygarnęła go do siebie Fler. Zobaczyła jego dusze, jak to oznajmiła i usynowiła niejako, co Seco zaakceptował. Była inna niż jego matka. I jest inna. Matka Secorshy była starsza od Fler o kilka lat, ale zachowywała się już jak staruszka bez zycia, której jedynym celem jest dbać o kogoś. Fler byłą inna, zupełnie inna. Wiecznie młoda i ujmującą. Seco ją kochał. Jak matkę. Patrzył jej teraz w oczy i przytakiwał na każde słowo.* Poszedł. On pochodzi z  tej samej galaktyki, co ja, wiesz? Ale… chyba kilkaset, czy nawet więcej lat temu… Powiedziałem mu to,a  on się podłamał. Zhrrobił tą dziurę, o *wskazał dziurę spojrzeniem i wrócił do Fler* Walił ręką aż do khrrwi, to jego khrrew…

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-18 20:47:02

*zabrawszy dłoń z jego głowy, oparła ją o przedramię drugiej i dalej patrzyła w twarzy Secorshy z tym samym wyrazem, ale już bez gniewu. Dopiero po długiej chwili, po tym jak Seco skończył, podniosła orzechowe oczy by spojrzeć na dziurę, i wstała. Obejrzała owo miejsce dokładnie, jakby próbowała oszacować obrażenia na podstawie tego, co widzi. Przydałaby się pomoc medyczna, źle zmorzona kość może być kłopotliwa. Fler przejechała palcem po ścianie, zgarniając krople krwi, którą zaraz roztarła miedzy dwoma palcami. Już zimna, lepka, pomieszana z tynkiem* Wstawaj, Secorsha, musimy tu posprzątać *drugą ręką klepnęła Seco po glacy, po czym – przeszedłszy nad jaszczurką – ruszyła do kuchni by tam wziąć szmatę i wiadro z wodą. Wiedziała, ze u Seco wody nie ma, ale w wiadrze zawsze cos stało. Sama go tego nauczyła – ze ma być*

Secorsha - 2010-01-18 20:51:37

*Poprawił się w fotelu i wygiął by popatrzeć za nią* ale tehrras? *skrzywił się jakby coś kwaśnego żarł w dużej ilości, po czym wzruszył ramionami i wstał. Przeciągnął się, ziewając. Koszulka napięła się na klacie. Wiadro stało gdzie stało. Pico tańczyła w kółko, goniac swój ogon. Już miał Seco za Fler iść kiedy nagle stop – zamarł w bezruchu i nachylił ucho do drzwi. Jakieś głosy. Obce* Psy… *szepnął*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-18 20:59:03

*Będąc w kuchni zdjęła szal i podwiązała nim rękawy, przez pachy, i zawiązała z tyłu, by jej nie przeszkadzały w pracy. Chwyciła wiadro oburącz dźwignąwszy bez trudu wyszła z nim do pokoju głównego, mrucząc łagodną piosenkę. Wyglądała jak typowa matka. Zaznajomiona z zyciem, obowiązkami. Ale zarazem bardzo młoda mimo swoich lat. Postawiła wiadro i wtedy podniosła głowę. Nastawiła uszu. Usłyszała, tak, to z  całą pewnością oni. Grzywa Samrune nastroszyła się. Ciemnokasztanowa ozdoba jej smukłej szyi. Co zrobić? Oni dwoje, dziura, krew. Nie ma nikogo, na kogo można by zwalić winę. Ewidentnie Seco zabił tu kogoś i ukrył gdzieś,. Mieszkanie do penetracji, a oni – aresztowani. Trzeba naciągnąć fakty. Nie pytając Seco az danie, wyminęła wiadro i stanęła naprzeciw niego* Nie ruszaj się syneczku *szepnęła łagodnie, po czym ujęła jego twarzy w dłonie. Pochyliła łeb jego nieco ku sobie, ustawiła nieco bokiem, pogładziła policzek*

Secorsha - 2010-01-18 21:02:28

*Myślał identycznie. Wychodzi na to ze tu kogoś zabił. Walił jego łbem o sciane, krew się polała,a  Seco pozbył się ciała. Już miał odezwać się by zapytać, co robimy, kiedy Fler zaczęła robić coś z jego głową. Jako ze ufał jej jak matce, poddał się temu wszystkiemu, jedynie wgapiajac w nią gały o pytającym spojrzeniu* Co robisz? *zapytał* Przecież oni zahrras tu będą! *ot, zebrało się na głaski. Ale mimo to miał obawy, a może nadzieje, ze Fler coś kombinuje*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-18 21:08:23

Ciii…. *położyła mu palec na ustach i opuściła ręce, jednocześnie pokazując, ze ma się nie ruszaj* wszystko będzie dobrze, tylko daj mi działać… *Momentalnie sięgnęła za kark,. Rozpięła srebrny łańcuszek dużym splocie, który nosila na szyi. Zawieszała na nim tradycyjny amulet shelaalei przynoszący szczęście. Łańcuszek owinęła na palce prawej reki, ściskając mocno, aż do pobielenia kłykci. Nic nie powiedziała, nie spojrzała nawet. Zamach, jaki wykonała był szybki jak mrugniecie powieką, a za chwile Seco mógł na swojej szczęce poczuć siłę uderzenia, która wcale nie była pieszczotą. Fler wyjechała muz  sierpowego z  dużą siłą. Nie była anorektyczką rasy ludzkiej. Była shelaalei. Poznaczony posoką łańcuszek schowała za szatę, jak kiedyś płytkę pamięci sondy* A teraz siadaj… był tu jakiś łobuz i pobiliście się…

Secorsha - 2010-01-18 21:16:52

*nie spodziewał się tego, ale zdołał powstrzymać odruchy. Zakręciło mu się w głowie. Znał chłopów co tak jebnąć nie potrafią. Złapał się momentalnie za twarz. Z nozdrzy uderzyła mu krew. Wewnętrzna część policzka obiła się o zęby. Przygryzł wargę i ona zaczęła krwawić. Zatoczył się, i patrząc przez palce zdrowym okiem, podszedł do fotela dalej dziury, by usiąść* Ale masz jebniecie… *kiedy zabrał dłoń , krew kapnęła mu na spodnie, na podłogę, z ręki , kropelką po pazurze. Pico schowała się nie wiadomo gdzie. Seco słyszał, jak podchodzą pod jego drzwi. Nie pukali. Kopniakiem wywarzyli drzwi razem  zamkiem który wcześniej zamknęła Fler. Wpadło trzech milicjantów,  palami i bronią. Zastygli w bezruchu, zaskoczeniu, bo o dziwo nie było tu niczego nielegalnego* Zgłoszono nam awanturę w tym lokalu…

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-18 21:22:52

*skoczyła niczym gazela ku funkcjonariuszom. Na jej twarzy malowała się rozpacz, strach, przerażenie. Chwyciła jednego z nich za dłonie, i łkając głośno podniosła do ust, by ucałować niczym biskupa jakiegoś. Jej ciało zaczęło spazmatycznie drżeć. Kiedy podniosła wzrok, z  oczu lały się łzy* Niech chwała będzie Cieniowi i wszystkim bogom, żeście panowie przybyli, chwała po stokroć… mało chłopaka nie zabił, bandyta… *puściła i zaniosła się nagle histerycznym szlochem. Wiercąc kłykciem  oku podeszłą kołysząc się na boki do Secorshy z zakrwawioną morda, i chwyciwszy go za ramiona przytuliła do siebie, głaszcząc po głowie i nadal pięknie histeryzując* Co to by było, gdyby się nie wystraszył patrolu i haniebnie nie uciekł… wpadł do domu niewiadomo czego i zaczął zmuszać go do niecnych czynów przeciw Wodzowi naszemu… Winniście go szukać nim zacznie toczyć zarazę wśród spokojnych obywateli…

Secorsha - 2010-01-18 21:28:04

*Osłupiony milicjant próbował oswobodzić swoje ręce tak, by nie uszkodzić, nie popchnąć przejętej, rozhisteryzowanej szeli. Był w najdalszym stopniu zmieszany, a  jego koledzy wręcz przerażeni. W aktach czytali ze mieszka tu „dobrze rokujący” zwolniony z aresztu osobnik, bez obywatelstwa, ale nie karany za zbrodnie przeciwko ustrojowi. Ogólnie – do resocjalizacji. Wiedzieli, ze ów Secorsha Gawila – jak widniało w spisach – jest trudny w charakterze. Wiec wszystko się zgadzało – mógł się pobić. Próbowali zerkać na ów nieszczęśnika. Dostrzegli zakrwawioną twarz. Innych obrażeń trudno było oszacować, bo tuliła go ta kobieta. Ot, dobra ona i on chyba tez nienajgorszy skoro się zaprzyjaźnili tak, ze ona łzy robi kiedy mu cos się stało. Ogólny rozgardiasz w mieszkaniu i… dziura w ścianie. Krew…. Jeden z milicjantów zagwizdał* Kto to był?

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-18 21:31:16

*Nie puściła Secorshy, nie przestała teatralnie ale bardzo wiarygodnie łkać. Wszak występami na życie zarabiała* Wysoki, potężny Yautia, po 30stce… Miał na sobie granatowe spodnie i koszulę bez rękawów. Białą. Widziałam go jak wychodził. Weszłam do mieszkania, a  on leżał nieprzytomny. Opowiedział mi co się stało kiedy się ocknął… *łapała powietrze haustami i wlepiała w nich szklące się oczy*

Secorsha - 2010-01-18 21:38:05

*Panowie popatrzyli po sobie. Trzeci z nich przeszedł mieszkanie. Nie znalazł nic podejrzanego, żadnej broni, wiec musieli tłuc się rękami. Musiała gadać prawdę, a nawet jeśli nie – to co ich to obchodzi, jest co napisać w raporcie. Awantura była, sprawcy nie ma, poszkodowany otrzymał pomoc. Od tej szeli. Poszeptali cos miedzy sobą* Proszę wezwać karetkę, to źle wygląda *pouczył jeden z nich* Dominium Tryumfuje *pożegnał się, po czym wszyscy trzej wyszli, nawet nie wspominając słowem o naprawie drzwi które zniszczyli.*

*Secorsha odczekał, az przestanie ich słyszeć. Uśmiechnął się wtedy, prostując się na krześle. Zęby miał zakrwawione, oko trochę sine, zaczerwienione. Chwycił Fler za dłoń, podniósł sobie do ust i ucałowali  czcią* Kocham Cię! Chciałbym być kuhrrde taki mądhrry jak ty…

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-18 21:48:35

*Sama tez czekała, az wyjdą, odejdą, i jeszcze trochę po słowach Secorshy, zanim zrzuciła z siebie fałszywy płaszcz. Łzy w oczach zostały, ale zaraz obeschną. Łatwiej je wywołać niż się ich pozbyć. Zaraz bez słowa wstała i niczym w tańcu przedefiladowała na druga  stronę fotela. Usiadła na podłokietniku z  prawej strony Secorshy, tam gdzie był on wolny, bo nie spoczywała na nim ręka. Chwyciwszy w dłoń subtelnie rąbek spódnicy, druga ręką przytrzymała pysk kaleesha, i obtarła krew swoją czerwoną, wzorzystą kiecką. Zaśmiała się serdecznie na te słowa* Też cie kocham syneczku, mimo to, ześ wariat *przychyliła jego łeb by złożyć matczyny pocałunek na czole. Tęskniła za opieką. Za swoimi dziećmi, które zostały w stadzie. W dziczy. Tutaj miała Secorshę i dziękowała losowi ze znalazł się ktoś, kto wpasował się w pustkę w jej sercu. Modliła się za niego do Maasaan co wieczór.* Już. Wstawaj i zbieraj gróz *sama zabrała się z podłokietnika i podszedłszy do uszkodzonej ściany, jak zahartowana w robocie baba zaczęła szorować krew Tangorna*

Secorsha - 2010-01-18 21:53:29

*Wstał. Jeszcze mu się trochę we łbie kręciło. Na twarzy zostały tylko rozmazane ślady. Pociągał nosem, by nie krwawić więcej. Umiejętnie jebnęła – myślał. Fachowo i sile ma jak na babe. Mógł być z „mamuśki” dumny. Uśmiechnął się znowu i ruszył do kuchni. Zanim jednak zabrał się za nakazana czynność, nie omieszkał zajrzeć przez dziurę na pracująca Fler* Mam ochotę mu tak przyfasolić, żeby się oshrrał, ale się boje ze jak odda to mnie zabije… I jak mam se pohrradzić z tą fhrrusthrracją? *Rozejrzał sie po kuchni, po czym przysunął sobie puste wiadto, i przykucnąwszy zaczął wrzucać doń kawałki gruzu. Cholera, brzydka dziura – myślał*

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-18 21:58:44

*dawała z zacięciem i silą. Krew rozmazywała się najpierw, następnie ustępowała. Fler naruszyła nieco strukturę tynku. Sciana – niegdyś biała, a teraz szara po jej interwencji  miejscu mycia była bardzo szara, no ale nie było krwi* Jak uciszyć frustrację? *pochyliła się, by zmoczyć szmatę, wycisnąć i ponowić czynności wyżej opisane w innym miejscu. Krew była tez na podłodze, pryskała, wiadomo, jak to krew* Stanąć tu obok i zrobić drugą dziurę. Czasem jedyna droga do zwycięstwa wiedzie przez pozorną porażkę. Nie walcz z ogniem – on życzy źle. Uciekaj jak najdalej, bo spalisz się… *oparłszy się dłońmi o ścianę sama zajrzała przez dziurę do pomieszczenia kaleesha, w którym to zadanie od niej dostał*

Secorsha - 2010-01-18 22:03:00

*Smętnie zbierał kawałki gruzu, słuchając jej słow* ale czuje się jak fhrrajehrr… ostatni cieć… przylazł do mojego domu, rhozpiehrrdolil mi ścianę. A wcześniej bałem się, ze rhozpiehrrdoli mi łeb… tehrras dostałem od ciebie w pysk i przyszła milicja, musieliśmy robić cyhrrk, zahrras będę musial się skontaktować wiesz z kim i powiedzieć, ze jednak nic z tego, co wczesniej obiecywałem, bo już z nim kontaktu nie mam, poszedł w cholehrre. No i na kogo ja przed nimi wyjdę? Jestem głupi! *trzymany kawałek z agresją cisnął w wiadro, warcząc. Obnażył żeby dla siebie samego z prawdziwą wściekłością. Wstał jak rażony piorunem i zasadził wiadru kopa. To się przewróciło i kilka grudek wypadło z powrotem* I jeszcze musze się za siebie oglądać tehrras i ty też

Rzeka Samrune Kiate-ahara - 2010-01-18 22:08:42

Nie jesteś głupi, masz dobre serce *objaśniła ciepło, po czym zabrała wiadro do łazienki by pozbyć się jego zawartosci w toalecie. Ilekroć tu wchodziła, miała ochotę ozdobić ściany swoim pawiem. Tym razem nie było inaczej bo kibel Secorshy był poza wszelkimi klasami. Wiec wyszła szybko* Posprzątaj tu lepiej… ja musze już iść. Dzisiaj ma nas odwiedzić klient w sprawie dziewictwa Cahe. Zamknęłam już licytacje *Uwolniwszy szal zarzuciła go na ramiona, jak wcześniej. Nikt nie zauważy plam krwi na czerwonowzorzystej sukni. Weszła do kuchni by poklepać Secorshę po ramieniu, przytulić lekko, uśmiechnąć się* Nie martw się, wszystko będzie dobrze, Secorha. Niech Cie dobre bogi… *I opuściła nędzne mieszkanie wyjątkowej istoty*

Secorsha - 2010-01-18 22:10:27

Pa… *Szepnął zaraz po tym, jak przejechał czule dłonią po jej plecach w geście pożegnania. Chwile stał, patrząc w sufit. Myślał. Poddawał się prądom, refleksji. Długo to nie trwało. Z braku innych zajęć zabrał się za sprzątanie tego, co się wysypało…*

Tangorn - 2010-01-19 21:19:04

*Parę dni po raczej niezbyt przyjemnej wizycie w domu kaleesha na klatce schodowej ponownie pojawił się Taung, spokojnie, choć z trudem pnący się do góry po schodach. Zastanawiał się przez jakiś czas, czy powinien się do niego po raz kolejny zwracać, ale w sumie, kogo jeszcze znał na tym zadupiu? Nikogo, nie licząc Fler. No i Hakosia, ale to raczej tak słabo. W końcu dotarł do drzwi mieszkaniowych, odetchnął głęboko, jakby miał stoczyć ciężką bitwę (ale nie fizycznie, tylko mentalnie) po czym zapukał ostrożnie*

Secorsha - 2010-01-19 21:33:42

*po ów czasie u Seco niewiele się zmieniło. Po wpadzie milicji zamek trafił szlag, a  Seco nie umiał sam go naprawić, brakowało mu do tego jednej dłoni. Wiec tymczasowo drzwi zastawiał krzesłem, a  wychodząc z mieszkania musiał mieć po prostu nadzieje. I tym razem tak było – krzesło przy drzwiach. Seco leżał na fotelu i chrupiąc cos niezdrowego oglądał jakiś durnowaty serial który miał być śmieszny, ale mógł śmieszyć chyba tylko Secorshę. Kiedy usłyszał pukanie, poderwał się, zadowolony. Wykluczył Fler, wiec to pewnie Hakoś. Można go będzie wykorzystać do naprawy zamka. Zeskoczył z  fotela lekko, i wysoko podnosząc nogi, by nie rozdeptać jaszczurki podgryzającej jego kostki, podszedł do drzwi. I wtem, kiedy się otwarły, Seco dostrzegł Tangorna, a  Tangorn – Seco. Miał podbite oko i coś w rodzaju narastającego przerażenia w oczach* Nikogo nie ma w domu! * I jeb – zatrzasnął drzwi. Zaparł się, barykadując je ciałem, ale  to i tak pewnie nic nie pomoże jak mandalorianin uprze się żeby wejść*

Tangorn - 2010-01-19 21:37:34

*No cóż, był gotowy na taka reakcję, tylko do cholery, kto mu podbił oko? A Tang nie miał zamiaru włazić na siłę i jeśli kaleesh nie będzie go chciał wpuścić i nie będzie chciał pogadać, to sobie pójdzie. Póki co sięgnął do kieszeni płaszcza i wyjął... butelkę bimbru, tak w ramach prezentu (bo w sumie tak się u Mando sprawy załatwia, tyle że przy ne'tra gal).* Spokojnie, chce pogadać i przeprosić... mam tu coś do picia i... mały prezent. *Westchnął głośno, bo sam nie wiedział czy mu ma ten prezent wręczyć, czy nie. A robił to z ciężkim sercem...*

Secorsha - 2010-01-19 21:50:01

*po drugiej stronie drzwi Seco przylgnął uchem do dechy by lepiej słyszeć* Rozumiem, ze ścigany już nie jesteś, hę? *mruknął trochę wrogo. Nie ma się z reszta co dziwić, minęło kilka dni, wiadomo, gdzie się to to szlajało i czego nabroiło? Wprawdzie Seco niczego nie słyszał* A Ty byś siebie na moim miejscu wpuścił? *zapytał. Seco często myślał emocjonalnie, bo gdyby zawsze był logiczny, to by już strzelał przez dech ę*

Tangorn - 2010-01-19 21:54:11

Nikt mnie nie ścigał, siedziałem sobie parę dni w tej ślepej uliczce, w której mnie wywalili po zagazowaniu *Wyjaśnił spokojnie, wmawiając sobie, że nerwami tutaj nic nie zdziała. Raz mu puściły i więcej nie miał zamiaru dopuszczać do takiej sytuacji* Cóż, jakbym siebie zobaczył, to pewnie przypierdoliłbym sobie w łeb, albo zastrzelił na miejscu, ale Ja to Ja... to chcesz ten bimber czy nie? *Zapytał dalej spokojnie i oparł się barkiem o jakąś ścianę przy drzwiach (obojętnie gdzie) no i czekał na ostateczną decyzję Seco. Błagać go też nie będzie, godność ma. Przyszedł przeprosić*

Secorsha - 2010-01-19 22:04:57

*Seco zastanawiał się chwile po usłyszeniu tych słow, po czym kopniakiem odsunął krzesło które mu za zamek robiło. Głupi jesteś – warkną w myślach pod własnym adresem* To wiedz, ze jestem kuhrrwa lepszą istotą niż Ty i nie przypiehrrdole tobie w łeb. Właź. *I drzwi stanęły otworem. Ale Seco cofnął się do futryny drzwi kuchennych. Musiał tam mieć broń. Dziura jak była tak była, ale znikla krew. A Limo pod lewym okiem Secorshy pięknie rzucało się w oczy*

Tangorn - 2010-01-19 22:11:40

No i na to liczyłem... *Powiedział i wkroczył powoli przez drzwi, starając się nie wykonywać gwałtownych ruchów, bo Seco pewnie gdzieś tam trzyma swoją spluwę, a z nią raczej rozmawiać nie chciał. Tang rzucił okiem na dziurę i się nieco skrzywił, nie ładnie to wyglądało. Podobnie jak podbite oko kaleesha. Ktokolwiek mu to zrobił musiał mieć sporo pary w ręce.* Tak w ramach przeprosin masz najpierw bimber... *Pokazał mu butelkę i położył ją na fotelu, po czym przymknął na chwilę oczy i sięgnął do kieszeni płaszcza. Mogło to wyglądać jakby sięgał po broń. A gdy wyjął dłoń to Seco mógł zobaczyć obnażony, długi sztylet* Narobiłem sporo zamieszania ostatnio i dlatego chciałem przeprosić. Bez zbędnych ceregieli... *Podrzucił nagle sztylet nieco do góry a potem złapał go za ostrze lekko, ale tak by się nie poranić* Trzymaj... *Podał mu trzonek. Chciał jeszcze dodać, żeby brał nim się rozmyśli, bo ciężko mu się było rozstać z tą bronią*

Secorsha - 2010-01-19 22:16:32

*Zamrugał kilkakrotnie, jakby chciał zgonić tym z powiek zdumienie, jakie go ogarnęło kiedy dostrzegł to, co dostrzegł. Już sam fakt ze flachę przyniósł był nie do pojęcia, a teraz to coś, co z całą pewnością nie było kupione na bazarze od krewetek, prawdopodobnie pochodziło z  tego mandalorianskiego plemienia. Seco zwilżył górną wargę językiem w subtelnym, acz trochę nerwowym oblizaniu się i ujął rękojeść delikatnie, jakby się bal, ze zaraz urwie mu rękę. Wiele razy powtarzał ze musi uważać bo jak straci drugą rękę to będzie niewesoło. No ale nic się nie stało. Kaleesh podniósł broń na wysokość oczu. Oglądał w milczeniu. A  co do dziury – to nic, o wiele bardziej dokuczał mu brak zamka*

Tangorn - 2010-01-19 22:21:22

*No bo w istocie broń ta pochodziła z Mandalore. Ręcznie kute z beskargamu, Tangorn otrzymał ten sztylet w dowód uznania za męstwo w boju, więc z żalem mu to oddawał, ale był to jednocześnie gest szacunku, skoro oddawał tak ważny dla niego przedmiot* Uważaj tylko z tym, żebyś się nie poranił. Ostry jest i to bardzo... *Zmrużył lekko oczy patrząc na Seco, po czym rozejrzał się po jego mieszkaniu, tak chcąc zobaczyć, czy coś się tu zmieniło.*

Secorsha - 2010-01-19 22:35:24

*Nie poranił się tylko dlatego, ze nie miał drugiej reki. Gdyby miał od razu dotknąłby ostrza i polałby się krew. Tak wiec tylko oglądał, choć widać było, ze odczuwa nieodpartą ochotę sprawdzenia ostrza na jakimś ciele. Nie powiedział nic, kiwnął jedynie głową, by za chwile wycofać się do kuchni, by ów broń schować, na wypadek jakby nagle Tang się rozmyślił. Będzie tez musiał to pokazać szefostwu na wykrywanie aparatury szpiegowskiej. Ale potem mu oddadzą, nawet jeśli cos znajdą. Mieszkanie się nie zmieniło. Nadal panował tu rozgardiasz. Jaszczurka gdzieś się schowała. Zaraz wrócił Seco, i nadal bez słowa sięgnął po butelkę bimbru. Trzymając za szyjkę podniósł, by rzucić okiem na etykietę, jeśli była* Milicjant załatwiony? *zapytał nie spoglądając na Tangorna*

Tangorn - 2010-01-19 22:39:41

Nie miałem do tego głowy... *Przyznał się szczerze. A na etykietce było coś tam napisane, bo to kupione w sklepie było w sumie za resztkę pieniędzy Tanga, ale co tam. Jakby nie przyjął to by sam wypił, nic się w przyrodzie nie może marnować przecież, prawda? A broń, którą mu podarował nie posiadała żadnych nadajników, podsłuchów czy czegoś w tym stylu. Po prostu to był dar w dobrej wierze i zamiarach. Spojrzał powoli na Seco, chcąc się zapytać, czy poleje, ale lepiej niech sam decyduje. Czuł się trochę nieswojo, po tym co narobił ostatnio*

Secorsha - 2010-01-20 10:22:24

*Trzymał jeszcze chwilę butelkę, zanim zadecydował ją odkorkować, oczywiście za pomocą zebów (widać było, ze z jednej strony ma je odrobinę bardziej starte, właśnie od otwierania, a  korek wypluł pod nogi i kopniakiem z pięty wysłał za siebie. Podsunąwszy pod nozdrza powąchał, mrużąc oczy, analizując. Wziął łyka, posmakował niczym koneser, by w końcu dokonać rytuału. Zamknął oczy i wykonał przytakujący ruch głową* Dobhrre. Siadaj Wskazał głową kawałek stolika. Było to zaproszenie „do stołu, wiec musiał sobie Tang fotel przysunąć, bo oba fotele stały od stołu daleko. Jedynie jakiś kawałek taboreta stał przy nim, ale to ciężaru taunga nie wytrzyma. Poza tym to Secorshy taboret do pracy biurowych (na stole leżało kilka gazet, jakaś kartka, powyrywane czy krzywo powycinane zdjęcia i teksty oraz jakieś notatki na odwrocie ulotek robione w obcym piśmie. Seco wyszedł do kuchni i za chwile wrócił z dużymi kieliszkami. Miał pogodny wyraz pyska. Po drodze przysunął bokiem łuski krzesło by „zamknąć” drzwi* Ja poszedłeś to przyszły psy i wyjebały mi zamek… *wycharczał, co było dobitną sugestią: to twoja wina, musisz to naprawić*

Tangorn - 2010-01-20 15:23:28

No mam nadzieję, ze dobre... *Kupował nieco w ciemno, ale sugerował się trochę ceną i marką. Spojrzał na fotel, na którym przedtem siedział, więc podsunął go pod stół bez większego problemu, w końcu trochę krzepy miał. Siadł na nim ostrożnie, by mu kolejnego elementu mieszkania nie zdemolować, wystarczy już strat poczynionych z jego strony. Jedynie co to czekał na powrót Seco, który pojawił się chwilę później niosąc kieliszki* I to oni ci to zrobili? *Zapytał wskazując brodą na podbite oko a kątem oka zerknął na rozwalony zamek w drzwiach* Naprawi się... w życiu już nie jeden zamek musiałem zmieniać... *Fakt, że były to zamki elektroniczne a nie tradycyjne, ale jakoś sobie poradzi, bo nie zamierzał się kłócić o głupi zamek. Przez niego rozwalili mu to naprawi*

Secorsha - 2010-01-20 15:31:15

Oni *przytaknął nie wdając się w szczególny. Nie powie przecież, ze oko podbiła mu kobieta, i to jeszcze ratując jego skóre, bo sam jej nie mógł uratowac z powodu własnego frajerstwa. Uśmiechnął się słysząc o naprawianiu. Skóra pod oczami się zmarszczyła, a  śliwka stała się jeszcze bardziej widoczna. Chyba mu przeszkadzało, bo dolna powieka opuchła. Kaleesh postawił dwa przyniesione kieliszki miedzy papierami na stoliczku. Nie kwapił się by je sprzątnąć. Polał, i sam usadowił się na taborecie. Dzis miał na sobie koszulkę z motywem głowy jakiegoś rogatego bykopodobnego zwierzęcia* No dobhrra, to za szanownego dahrrczyńce *chwycił swój kieliszek dwa palce i wypił zawartość*

Tangorn - 2010-01-20 15:39:10

*No to wyznanie tylko pogłębiło to poczucie winy w Tangu (a jakby stwierdził, że to wina Fler, która ratowała mu tyłek, to by pewnie się roześmiał a potem pogratulował jej ładnego ciosu), więc kiwnął niemrawo głową i nie patrzył zbytnio na kaleesha, tylko jego wzrok błądził to od drzwi po dziurę w ścianie. W końcu sięgnął po kieliszek i uniósł go nieco* Czy ja wiem, czy ja taki szanowny dobroczyńca jestem? Proponowałbym coś na zgodę, ale to nie ode mnie zależy... *Spróbował się lekko uśmiechnąć, ale nie wyszło mu to za bardzo, wiec tylko wypił wszystko za jednym zamachem i odstawił flaszkę na stół*

Secorsha - 2010-01-20 15:43:28

*przekrzywił nieznacznie łeb, napinając miesnie szyi, ale nie było to napięcie zwiastujące jakiś stan emocjonalny a jedynie skutek ruchu. Wyglądał jakby cos mu się nie do końca spodobało ale „brał poprawkę na dany obiekt” wiec zachowywał się spokojnie* Dobhrra, na zgodę *Fler, o której mowa raczej poza dialogiem, jakby go teraz zobaczyła, to by mu załatwiła drugie oko. Picie z Tangornem było niebezpieczne, nawet jeśli nie bezpośrednio – to pośrednio. No ale Seco był po prostu towarzyski. Ale teraz milczał. Nie mieli za bardzo o czym rozmawiac,a  Seco po ostatniej rozmowie najwyraźniej się wahał mówić o czymkolwiek*

Tangorn - 2010-01-20 15:54:21

*No można by tak sądzić biorąc pod uwagę niedawne wydarzenia. Cóż, jak się popsuje pierwsze wrażenie, to potem jest ciężko z czymkolwiek. No a Tang w gruncie rzeczy nie był taki zły, starał sie nad sobą panować, ale po pijaku było z tym nieco gorzej... no chyba, że miał doby humor, to wtedy sobie śpiewał różne pijackie przyśpiewki. W końcu odchrząknął by coś powiedzieć.* No dobra... wyjaśnijmy sobie parę spraw, by była jasność. Wtedy troszkę się wkurwiłem... no dobra, nie troszkę. Ale w każdym razie informacja, że wszyscy nie żyją, moja rodzina, przyjaciele, cały klan i pewnie też cała rasa... wyprowadziła mnie z równowagi, bo miałem tam jakąś nadzieję ,że da radę wrócić. Po pięciu czy dziesięciu latach...bo jak się dało tu to i musi iść tam, prawda? Ale z czasem się nie wygra, wiec po wszystkim i to mnie też wkurwiło... Więc ogólnie jeszcze raz przepraszam za demolkę i za te kłopoty, na które Cię naraziłem. Obiecuję, że od teraz będę grzeczny... fierfek... gadam jak do matki... [/i]*ostatnią część wypowiedzi wymamrotał sam do siebie. Ale cała jego wypowiedz była szczera i nie naciągana*

Secorsha - 2010-01-20 15:59:56

*Kaleesh wyprostował się za stolikiem słysząc ten oficjalny ton zapowiadający wyjaśnianie sobie paru spraw i nie krył swojego zaniepokojenia, a  może nawet zirytowania. Swój kieliszek wręcz czule otaczał palcami i siedział cały czas nieruchomo, nie drgnął przez całą ową wypowiedz, pod koniec której patrzył na tangorna jak na zupełnie obcą osobę. Nie do końca poważną. Ale tez nie wyglądał na kogoś, kto miałby niezrozumień, drwić czy wyśmiać* Spoko *wzruszył ramionami* Rhopzumiem *Seco doceniał, ze Tang chciał odkupić swoje winy, ale póki co nie miał z  niego nic poza kłopotami*

Tangorn - 2010-01-20 16:11:42

*Kiwnął głową, bo zdawał sobie sprawę z wątpliwości jakie musi mieć Seco. Chciał tylko nieco rozjaśnić sytuację, ale nie szukał wybaczenia, przynajmniej nie teraz. Na nie trzeba sobie zasłużyć. Tang znowu milczał, nie wiedząc co powiedzieć, aż w końcu odchrząknął i się bardziej rozluźnił* No dobra, nie wiem jak u was czy jak tutaj się takie sprawy załatwia, ale jeśli chcesz to możesz strzelić mnie w pysk, nie oddam. U nas tak się część spraw rozwiązuje... no dużą część. Odrobina przemocy pozwala rozładować napięcie... *uniósł lekko ręce w geście bezbronności. Było mu to jakoś obojętne, czy mu przywali, czy nie. Nie miał też w tym interesu, bo wiedział, że teraz nie może oczekiwać jakiekolwiek pomocy z jego strony. Poszuka sobie roboty w jakimś klubie jako bramkarz, czy ochroniarz. Gówniana robota, ale od czegoś trzeba zacząć...*

Secorsha - 2010-01-20 16:18:28

*kacik wargi gada uniósł się w góre Ale nie był to uśmiech. Było to skrzywienie pyska w stylu „hę?”* Odjebało ci? Chcesz żebym se jedyną rhęke połamał? *prychnął. Można było się w tym upatrywać jakiejś reakcji pozytywnej. Nie był specjalnie napięty ale rozluźniony tez nie. Nie było o czym pogadać, krążyła miedzy nimi niepewność. Tang nie pil, Seco tym bardziej nie. Musieliby pic w stosunku 2 do 1 żeby razem się napić, bo tak Seco będzie nawalony, Tang trzeźwy, i wiadomo co wtedy może być. Słusznie Tang zauważył – niebardzo miedzy nimi już było* Ty byś mojego jebniecia nawet nie poczuł… *wzruszywszy ramionami oparł się o ścianę którą miał za sobą*

Tangorn - 2010-01-20 16:28:23

Hmm... może słusznie. Lepiej się nie kaleczyć na tej twardej głowie *Postukał się palcami w płytkę czołową, która była całkiem gruba. Twarz nie była tak dobrze osłonięta, ale i tak w porównaniu z innymi rasami to była twarda* No, żebym coś poczuł to trzeba mieć parę w rękach... co najmniej tyle co wookie. *Westchnął cicho po czym wstał na równe nogi. Zrobił to po co tutaj przybył, a że rozmowa się nie kleiła to się narzucać nie chciał. Spojrzał jeszcze na Secorshę, po czym dorzucił* Będę się zbierał. A i jeszcze jedno. Co do sztyletu, umiesz się nim posługiwać, co? W razie czego mogę Ci zrobić krótki kurs dla zaawansowanych *Chciał mieć pewność, że oddaje tę broń w dobre ręce. Jemu się to z pewnością przyda, bo nie zawsze można strzelać ze spluwy, a umiejętność dobrego ciachania sztyletem bywa przydatna* A co do drzwi to skombinuję jakiś zamek i przyjdę go założyć

Secorsha - 2010-01-20 16:33:47

Nie, nie umiem *odparł, ale nie ruszył się po sztylet. Jeśli ma sobie coś uciąć, to lepiej w samotności. Bałby się i wstydził swojej niedoskonałości przy kimś takim. Sztylet prawdopodobnie będzie przebywał w  domu jako ekspozycja stała. Oczy kaleesha zamieniły się w szparki, jakby mówił bez słow – kolejny nietakt. Przyszedłeś się bratać to siadaj i pij. Z cała pewnością można znaleźć łatwo jakiś temat. Do tej pory przesz te kilka ich spotkań Seco kilka razy zaczynał cos opowiadać, ale nie był słuchany i przestawał*

Tangorn - 2010-01-20 16:43:37

*No to teraz był w rozterce, co tu robić. Tang nie był super towarzyski, zwłaszcza wśród aruetii, wiec siła rzeczy przychodziło mu to trudniej. I też zauważył wyraz twarzy Seco i chyba dobrze odczytał jego niemy komunikat* No rozumiem... w istocie to trudna sztuka jest i mało kto już się zajmuje walką stricte kontaktową. Będziesz chciał, to mogę cię czegoś nauczyć, ale lepiej na jakimś patyku, a nie od razu na sztylecie, bo się można samemu pociąć, tak jak ja kiedyś. Głupota własna boli... *Nie ruszył się z miejsca, tylko wciąż rozmyślał. Spojrzał na butelkę, po czym już bez wahania rozlał po kieliszkach* Tak jeszcze, by nie wywietrzało *Wzruszył ramionami i wziął kieliszek do ręki prawą ręką i uniósł go. Ręka była całkiem nieźle obandażowana, bo nieźle ja poranił. Wypił od razu zawartość kieliszka*

Secorsha - 2010-01-20 16:48:46

*Dopiero teraz dostrzegł bandaż. Sam wychylił swój kieliszek. Za chwile będzie mu już „troche lżej” po tym* Coś poważnego? *zapytał, unosząc pazur by wskazac na ręke. Taung manipulował ją, wiec raczej nie poważne, ale zawsze mozna zagaić, temat się jakis trzyma. Po chwili Seco poszperał w papierach i podniósł długopis* Taki patyk może być?

Tangorn - 2010-01-20 16:55:12

Nooo... twoja ściana. Cud, że sobie łapska nie połamałem, ale i tak w mordę lać nią nikogo nie mogę przez jakiś czas *Wzruszył ramionami, i przyjrzał się katem oka swojej ręce. Powoli zginał i prostował palce, czując lekki ból za każdym razem, gdy to robił* Szkoda, ze nie mają tutaj kolto... ale trudno *Wtedy zauważył długopis w ręku kaleesha. Leniwie uśmiech wpełzł mu na twarz, gdy to widział* Cóż, trochę za mały, ale na początek może być. Możesz nim ćwiczyć zręczność palców, bo to podstawa. Niejednokrotnie będziesz zmieniał ustawienie sztyletu w trakcie walki. Niech pisząca końcówka będzie szpicą sztyletu i spróbuj zrobić tak, by raz była ona u góry dłoni a raz u dołu, i tak szybko na zmianę *Była to dziecinna zabawa, więc nie powinien mieć problemu, chociaż, miał tylko lewą rękę, co mogło sprawiać kłopoty.*

Secorsha - 2010-01-20 17:01:04

*Seco uniósł nieznacznie brew. Po czym oparłszy łokieć o blat stołu wziął długopis w dwa palce. W chwile później dosłownie zatańczył on w jego dłoni, jak pałeczka u panienki na pokazie* Jestem jednohrrękim bandytą. Musze mieć sphrrawnosc w palcach *zauważył, poszerzając uśmiech. Kto jak kto, ale ten który od dłuższego czasu posługuje się tylko jedną ręką nabiera daleko idącej wprawy* [i]Kolto? Za naszych czasów była bacta. Tutaj tez są podobne płyny. Nie dla wszystkich niestety…[/niestety] *nie ma co mówić o leczniczych płynach, skoro czasem trudno było kupić lepsze masło*

Tangorn - 2010-01-20 17:07:01

No to ułatwia sprawę. Zaraz... pokażę kilka prostych ciosów. Wiesz, lepiej zaczynać od podstaw, bo potem łatwo się pogubić...*Nie miał pod ręką żadnego patyka zdatnego do użycia, wiec musiał użyć sztyletu ukrytego w cholewie buta. Był on nieco mniejszy i poręczniejszy* Bacta? Nie znam... u nas było kolto z planety Manaan. Ten sok wydobywali tacy ryboludzie, wielce neutralni... wkurzające istoty. Ale dobra... spróbuj powtórzyć to *Wykonał kilka prostych ataków kłótych, na tyle wolno by mógł je powtórzyć*

Secorsha - 2010-01-20 17:14:29

*Seco nie nawiązał do kolto, głownie dlatego ze nie mógł popisać się wiedzą i nie wiedział skad się bierze bacta. Wstał, by było mu wygodniej, z resztą tego wymagała przyzwoitość. Na siedząco to się tylko w ssaczych szkołach dzieci uczy. Wykonał cały układ nie patrząc na swoją ręke, a  na Tangorna, cały czas, nie mrugając, nie odzywając się, co niewątpliwie świadczyło o jego skupieniu. Szpiczaste uszy sterczały do góry. Stał w lekkim rozkroku, lewym bokiem w stronę Tangorna. Prawy bark miał trochę opuszczony a  kikut prawej ręki odchylony od ciała*

Tangorn - 2010-01-20 17:19:14

No nieźle, widzę, że lewa ręka bardzo sprawna jest. W sumie, inaczej się nie dało, co? *Tangorn też trzymał sztylet w lewej dłoni, bo prawa była czasowo wyłączona z działań wymagających większej precyzji niż wychylenie kieliszka czy użycie noża do jedzenia.* A teraz tak... atakujesz szybko i cofasz rękę do połowy... o tak, uginasz łokieć do kąta prostego, tak by blokować ciało a ręką ustawiasz tak trzonek sztyletu, by ostrze skierowane było ku stawowi łokciowemu, o tak... prosta blokada, czasem niezbędna. *Taka pozycja wyjściowa była dobra do nagłego ataku prawą ręką, ale Seco nie mógł takowego manewru wykonać, więc trzeba kurs nieco zmienić. Pokazał mu dokładnie jak to ćwiczenie ma wyglądać. Szybko atak, blok, szybko atak, blok... i tak parę razy, coraz szybciej*

Secorsha - 2010-01-20 17:25:10

*gdyby Tangoirn nie pokazał, to by Seco nigdy nie doszedł jak to ma wyglądać wzorując się na samym opisie, ale skoro było pokazane, to nie ma żadnego problemu – powtórzy wszystko, i w ruchu i w mowie (w mowie z błędami, wiadomo- hrrr). A teraz powtarzał wszystkie ruchy i chyba nieźle się przy tym bawił. Rzecz jasna nie był nożownikiem nożownikiem raczej nie będzie, ale i tak był otwarty na „nową wiedzę”.* Musiało się dać *odpowiedział odnośnie sprawności lewej reki, nadal patrząc na Tanga. Miał lekko rozwarty pysk, a  dolne zęby pobłyskiwały.* Nauczyłem się pisać, jeść, zwalać se… wszystko lewą ręką. Ale i tak mogło być gorzej, bo mogłem się nie nauczyć…

Tangorn - 2010-01-20 17:33:44

No nieźle, nieźle... *Stwierdził obserwując jego ruchy. Oczywiście mogło być lepiej, ale jak na początek to całkiem nieźle. Wiadomo, trzeba wyćwiczyć kilka ruchów, potem połączyć je w całości i tak po kolei, aż do odpowiedniego poziomu, by móc walczyć w miarę sprawnie* W walce na sztylety czy noże ważna jest szybkość i precyzja...*Pouczył go jeszcze po czym opuścił rękę, robiąc chwilkę przerwy. Nalał do kieliszków trochę bimbru i wziął jeden do prawej ręki* No tak, wtedy byłoby przechlapane... nic się nie dałoby zrobić. Od dawna to tak? *Teraz postanowił uważnie słuchać tego co mówi kaleesh i mu nie przerywać swoimi bezsensownymi pytaniami. Szacunek dla rozmówcy przede wszystkim*

Secorsha - 2010-01-20 17:38:49

*Seco warknął zakańczając tym swój uśmiech. Trochę już mu ”lekko” było bo dwa kielichy wydul, a  to duże. Seco łba słabego nie miał, ale żeby się rozluźnić to wystarczyło. Podrzucił długopis. Ten w locie zatoczył kilka obrotów, a  kiedy spadł na otwartą dłoń, Seco zasadził go sobie za ucho, jak pewna popularna postać z jeszcze popularniejszej kreskówki (wszędzie taka się trafi), po czym odwrócił się by grzecznie, jak młoda szela podejść do stołu po to, co polane* Zależy co dla kogo długo, nie? *ujął swój kieliszek* Phrrawie trzy lata

Tangorn - 2010-01-20 17:49:36

*No zdolności manualne to on miał, więc nie powinien mieć problemów z podstawami walki na sztylety, choć wątpił, by znalazł się ktoś, kto by się bawił w takie coś. Błąd, bo odpowiednio użyty sztylet bądź nóż jest dużo bardziej efektywniejszy niż pistolet.* No to trochę długo... *Uniósł nieco kieliszek w geście toastu i wypił go haustem* Uff... trzeba z tym ostrożnie, by się nie urżnąć. Ekhm... co ja to... a tak. Na początku pewnie ciężko, co? Tak do dupy bez prawej ręki, bo z dwojga złego wolałbym stracić lewą... *A jeśli by się dało to w ogóle uniknąć utraty kończyny, pomyślał ponuro. Sam miał sporo blizn, nawet nie umiał ich policzyć, ale jakoś miał szczęście i kończyny nie stracił*

Secorsha - 2010-01-20 17:56:58

tak, ty się uhrrżniesz, ty chyba pól tony ważysz! *zauważył z  charakterystyczną sobie szczerością, co oznaczało zbawienny wpływ alkoholu na ,młode, kaleeshianskie ciało. Pusty kieliszek został odstawiony na stół, a Seco zaczął przyglądać się swojej jedynej dłoni. Oczy już mu zaczynały błyszczeć* Ja też, bo wiesz, ja phrraworęczny byłem, ale się mnie nie zapytali. Z rhjeszt ą tak wyszło z  sytuacji po phrrostu, czasem nie ma się czasu na kalkulacje… no ale mam nadzieje, ze w końcu dostane phrrotezę i będę mógł zapomnieć te smutne trzy lata *rzekł z uśmiechem, wiec raczej specjalnie załamany swoim kalectwem nie był. Pogodził się i żył* No, na początku było nieciekawie, nic mi nie wychodziło i bez przehrrwy się wkuhrrwiałem a jak się wkuhrrwialem to tym bahrrdziej mi nie wychodziło!

Tangorn - 2010-01-20 18:04:39

Zaraz tam pół tony... co ja, rancorn jakiś, czy co? Ledwie sto pięćdziesiąt kilo *Mruknął niby obrażony ale zarechotał ze śmiechu, bo w sumie żeby się urżnąć to trochę potrzebował, ale wolał nie ryzykować z trunkiem nieznanej mocy. Seco to już zdradzał pewne objawy lekkiego upojenia alkoholowego* No proteza to jest coś... pewnie nie to samo co u nas, ale lepsze to niż nic.. *No u nich protezy nie wyglądały może super realistycznie, ale były solidne i stosunkowo dobrze "przyswajalne" przez ciało, więc nie było problemów z nimi* Aj, no to nieciekawie. Nie byłem w takiej sytuacji, co widać, ale raz łapsko złamałem w dwóch miejscach... przez dwa miech miałem unieruchomioną prawą rękę, to trzeba było lewą śmigać... koszmar, zwłaszcza że buir nie odpuszczał treningów i po głowie mnie lał... nawiasem mówiąc, od tego czachę mam twardą. No ale wracając do ciebie. Taka solidna proteza to pewnie w cholerę kosztuje, co?

Secorsha - 2010-01-20 18:18:12

*kaleesh był już uśmiechnięty od ucha do ucha. Oczy błyszczały mu dziko, zupełnie jak wyszczerzone zęby* Tak mało? *z jego głodu wypłynęło autentyczne zdziwienie, może trochę nawet rozczarowanie, szczerze za sprawą bimbru. Mentalnie był już podochocony ale fizycznie stał twardo i nie było widać po nim. Zanim odpowiedział, musiał zmrużyć oczy, jakby sobie cos przypominał* Cztehrrdziesci tysięcy taka podstawowa, nie? To jedna z opcji, dhrruga to czekanie, az ktoś, kto taką miał, ze zgodnością z  moimi pahrramethrrrami odwali kite i mu zabiohrrą, i dadzą mi, na przykład. No i musze mieć jeszcze fahrrta, bo tutaj to cybehrrnetyka ma jakieś phrroblemy, dokładnie nie wiem na czym to polega, ale te… neuhrrony, czy inne chuje nie chcą się dogadywać z maszyną. To to u nas było lepsze. W puste było lepsze, a  nasz genehrrał miał całe cybehrrnetyczne ciało *przytaknął sam swoim słowom i posadził tyłek na… podłodze*

Tangorn - 2010-01-20 18:24:06

Taa... jakby było pół tony to pewnie bym shebs z krzesła nie podniósł... *Zamyślił się chwilę nad tym zagadnieniem, czy 150 kg było małą wagą czy dużą. No ale jakby ważył więcej, to by był takim niemrawym kolosem, a tak walczyć umiał dobrze i szybki był w miarę.* Aż czterdzieści tysięcy? To pewnie jak mieszkanie... Za tyle u nas to pewnie łapsko by sobie można całe sklonować i przyszyć... *No zdziwiony był, ale to inny świat, inne realia i nie można jednego z drugim łączyć, niestety* No to trza mieć w pytę szczęścia, by ktoś taki odwalił kitę... hmm... neurony z maszyną dogadać się nie umieją? Niech się schleją, to może się dogadają, bo jak wiadomo, bimber łączy ludzi... *Zarechotał znowu i polał do kieliszków ostrożnie. W sumie teraz się gadało jakoś tak lżej, ale trzeba z tym uważać.*

Secorsha - 2010-01-20 18:34:01

Jedna trzecia mieszkania[/mieszkania] *sprecyzował* [i]takiego jak to na przykład, czyli nic wielkiego sumie… ale cztehrry kąty… *rzekł, posłuchał trochę, zadzierając łeb do góry na twarzy Tanga i nagle jak nie ryknie śmiechem, tryskając malowniczo kropelkami śliny naokoło siebie. Zaraz tez łezkę z  oka otarł, widać bardzo rozbawiło go to co Tang o chlaniu mówił* Se przypomniałęm jakeśmy kiedyś phrróbowali Johnego Dwuhrruhrrkę spoić… ale się wkuhrrwiał, zaphrroghrramowany jest by swoich nie uszkadzac, ale zły – o bogowie… a potem nas Flehrr opiehrrdalała równo i gazetą zahrrwałem w oko i miałęm taki ładny makijaż, ale tehrraz i tak bahrrdziej fioletowy, nie? *zadarł dumnie łeb by Limo było bardziej widoczne. Na kieliszek nie zareagował. Postanowił dać szanse Tangowi do „wyrównania”*

Tangorn - 2010-01-20 18:45:52

A to aż tak źle nie jest... *Rozejrzał się po mieszkaniu. Chyba jednak kredyt kredytowi nierówny, bo u nich to 40 tysięcy to była kupa szmalu... ale z tych kalkulujących myśli wyrwał go nagły ryk śmiechu. Chwilę później dowiedział się już, co było powodem tej nagłej akcji* To ten dupny robot, co za nią ciągle chodzi? Noo to wybraliście se kurwa cel, nie ma co... neurony prędzej schlejesz niż takiego robota... no, chyba ze dolać bimbru do smaru *Też się zaśmiał sięgając po kieliszek. To musiała być na prawdę piękna scena. Pijani próbują schlać robota i obrywają za to po łbach... swoją drogą ciekawe co pili. Wychylił swój kieliszek i postawił go na stole i zaraz uzupełnił. Trochę będzie musiał wypić, by wyrównać* No to Fler musi też mieć niezłego cela... ale ciekawa przygoda. Ja nigdy nie próbowałem upić robota, ale po pijaku wlazłem na bazyliszka... taki dupny, ze dziesięć metrów długi... no w każdym razie chciałem zaorać pole... no i wyszło mi jeziorko. Potem ręcznie musiałem to zakopać... *No to były czasy, pomyślał kiwając głową z rozbawieniem. Nie był to najrozsądniejszy epizod jego życia, ale takich było nadspodziewanie dużo*

Secorsha - 2010-01-20 18:51:30

Czemu dupny? On jest fajny… whrrażliwszy niż nie jeden chujogłowiec w co po bahrrach rzyga… takie roboty, to ja lubie, wiesz?[/wiesz] *odchylił się i zablokował ramieniem by nie wyrżnąć potylicą* [i]Nie lubię andhrroidów… ale i tak te tutejsze są mimo wszystko lepsze niż w naszej galaktyce za mocuj czasów… nie lubię jak robot pyskuje. A Flehrr wcale takiego dobhrrego cela nie ma, kiedyś wyjmowala mi zdziohrra i nakłuła porzadnie nim thrrafiła…

Tangorn - 2010-01-20 18:58:12

No duży jest, co chcesz? Ale widać, że taki porządny, choć wygląda nieco prymitywnie w porównaniu z tymi ode mnie... chociaż... nie, wygląda dobrze. A androidów nie spotkałem, u mnie to w cholerę rzadkość była... jedynie co to głupie droidy bojowe, choć na mojego bazyliszka nie narzekałem... szczwana bestia. Wiesz co, pokażę ci go... *Rozchylił płaszcz, bo pod nim ukrytą miał torbę, co by mu nikt jej nie ukradł. Otworzył ja i pogrzebał po przedziałkach, znajdując zdjęcie. Podał mu akurat te, na którym siedział na grzbiecie dupnego robota o organicznych kształtach* Najwierniejszy towarzysz w boju... ale co to ja chciałem? A tak... no robot powinien siedzieć cicho i się nie wymądrzać, bo nie ma nic bardziej wkurzającego, niż taka kupa złomu i kabli... a Fler to robi dla ciebie za pielęgniarkę, czy jak?

Secorsha - 2010-01-20 19:10:44

*podrapał się po łysinie gestem trochę mało subtelnym, przy jednoczesnym rozdziawieniu ust* u nas duży to duży, nie dupny. Dupny to do dupy *wziął zdjęcie i zaśmiał się, bo chyba nie wiedział co to jest, ale tego na górze to poznał, a  potem łeb podniósł i na Tanga trochę ostro popatrzył kiedy o tej pielęgniarce usłyszał* A co? *przechylił łeb i patrzył, znad zdjęcia*

Tangorn - 2010-01-20 19:16:55

Aaa chyba że tak... u nas w żargonie wojskowym dupny to taki w cholerę duży... a jak do dupy to do dupy*No teraz to już wiedział skąd te drobne nieporozumienie. Cóż, inne czasy inna mentalność. Co tu dużo gadać.* Nic, nic... składanie się do kupy do niewdzięczna robota... wiesz, krew ci wali ze wszystkich stron a ty sam se siedzisz i myślisz... kurwa, zszyć najpierw to, czy to.. albo "ooo... to moje jelita?". Lepiej zwalić na kogoś innego i cześć... chociaż... raz to mnie Ruusaan, moja przyjaciółka, miała zszyć... w sumie, stwierdziłem, ze chyba zszywaczem lepiej by poszło. Dostałem w łeb kijem... musiałem sobie potem głowę opatrzyć. Pamietaj Seco, nigdy nie krytykuj swojej pielęgniarki! *No to była życiowa mądrość każdego wojownika, bo jak raz taką skrytykujesz, to poważnie może uprzykrzyć ci życie*

Secorsha - 2010-01-20 19:27:52

*podniosł głowe, popatrzył na niego i trochę krzywo, wzrokiem kogo ś o doświadczeniu w tym temacie* Wiem… *burknął* ja tu, w Ena Xu w szpitalu kuhrrwa byłem… i ty wiesz, co to jest? Ty nie wiesz… *zaczał się kiwac niemrawo, jakby myślał nad czyms usilnie*

Tangorn - 2010-01-20 19:33:01

Co to szpital to ja wiem... trafiało się do takiego dosyć często. Mam na sobie chyba więcej blizn niż włosów *Uśmiechnął się lekko, bo niektóre z nich były powodem do dumy. Wielu wojowników lubiło się chełpić swoimi pamiątkami wojennymi, ale takie zachowanie może zrozumieć tylko inny verd bo dla reszty to kompletny idiotyzm, cieszenie się z czegoś co "szpeci ciało"* No ale tutejsze szpitale mogą być gorsze od polówek... chociaż nie wiem jakim cudem. Polówki to koszmar... latają pociski, ty musisz wracać na pole bitwy a tu lekarz sadysta wbija ci zastrzyk uspokajający z dawką dla banth... *Wstrząsnął nim dreszcz na samo wspomnienie takiego koszmaru. Uff najgorsza część wojny*

Secorsha - 2010-01-20 19:42:01

No widzisz, tutaj to zupełnie inaczej jest… z pola bitwy mnie zabhrrali phrrawie thrranzytem przed oblicze sądu *wspomniał cos tam, patrząc przed siebie. Zmrużył oczy, popatrzył na Tangorna i ześliznął się wzrokiem na jakiś inny obiekt. Usmiechnął się, bo dostrzegł jaszczurkę zerkającą ku nim zza łóżka*

Tangorn - 2010-01-20 19:46:03

Z pola bitwy na którym straciłeś rękę, co? *Domyślił się, że to wtedy stał się "jednorękim bandytą". No tak, popaprany świat... i pewnie jeszcze udzielili mu tak "fachowej" pomocy, że z ręki nic nie zostało, tylko krzywy kikut.* No to nie zazdroszczę czegoś takiego... *Sięgnął po kieliszek i wychylił go od razu, po czym odstawił na stolik i sobie znowu nalał. Trunek faktycznie musiał mieć kopa, bo już zaczynał odczuwać pewne symptomy upojenia alkoholowego*

Secorsha - 2010-01-21 18:00:54

*Pociągnął nosem, mrużąc oczy i nieznacznie marszcząc okolice ust. Alkohol już działał i funkcje intelektualne były zaburzone, przez co niemal widac było skomplikowane procesy myślowe które zachodziły pod czerepem Secorshy* Jak po waszemu był tchórz? Chakahrr? *rzucił okiem na twarz tanga, po czym wskazał pazurem jaszczurkę* Ona jest chakahrrem *i zaśmiał się opentanczo, prawdziwie wariacko* ano tak, pamiętasz naszą odległą rozmowę sprzed kilku dni? No to wtedy było, od razu mnie ahrresztowali. Nie mieli mnie jak skuć, ale mnie bolało wtenczas wiec się nie smiałem…

Tangorn - 2010-01-21 18:07:14

Nie, nie, nie, nie... tchórz to hut'uun... chakaar to dziwka.. albo złodziej... albo bękart... w sumie, dużo jest znaczeń... *Mando'a nie należał do prostych języków z powodu wieloznaczności większości słów, więc czasami trudno było się zorientować co dany osobnik miał na myśli* Eee... aresztowali cię? Nie pierdol... *Zmrużył oczy, bo coś sobie przypominał, ze Fler mówiła mu, że nie miał aż takich dużych kłopotów. Seco chyba też coś tam wspominał... więc albo jemu sie już coś pomieszało od alkoholu albo kaleeshowi*

Secorsha - 2010-01-21 18:19:05

nooo… *przeciągnął. Siedział na podłodze, patrzył na gościa i śmiał się do niego jak idiota* Bo wiesz… ja to byłem wtedy bahrrdzo zły… bo należałem do takiej złej bandy… co się brzydko bawi i na Cienia brzydko mówi,…  Nom… i jak wpadły pieski tak wszystkich, żywych i kuhrrwa mahrrtwych w elekthrrokajdanki i shrru… najpierw na przesłuchanie, potem do szpitala a potem do sądu… i wyhrrok nawet mam! *oznajmił z dumą* ale w zawiasach, bo ja dobrze rokuje na resocjalizacje *Seco opowiadał o zdarzeniu kilka lat temu, jak to stracił rękę i go aresztowano. Cały czas o tym opowiadał, wiec to Tangowi się popierniczyło*

Tangorn - 2010-01-21 18:23:44

*Tangowi się popierniczyło, ale zaraz w mig załapał o czym mówi, więc kiwnął głową, że rozumie* Noo... to masz ciekawą przeszłość, nie ma co... kryminalka. *No zdążył się zorientować, że gadanie na Cienia jest tu wysoko karalne. Tylko kim on do cholery był? Wszyscy się go boją i nikt nie chce zaczynać tego tematu. Cień jest i masz się go bać* A to chociaż coś... więc musisz siedzieć cicho by było dobrze? *No lepsze to niż gnicie w wiezieniu, choć zależy jak na to patrzeć. Ciekawiło go jeszcze jedno* No a potem to pewnie odszedłeś od tej złej bandy?

Secorsha - 2010-01-21 18:52:54

*Przytaknął ruchem głowy, zdejmując z twarzy ten kretyński uśmiech, a zastępując go powagą. O Cieniu mówią, nie można się uśmiechać. Nagle łeb p[odnieś, , jakby nasłuchiwał, po czym pewnym, oznajmuajcym tonem odrzekł* Tak, nawhrróciłem się i odszedłem z Syndykatu, i nigdy tam nie whrróce, bo zhrrozumiałem swój błąd i phrragne wykorzystać szanse któhrrą nas jedyny wódz mi dał, bo on dba by jego obywatelom, niczym dzieciom własnym dobrze było, rozumiesz? *ale jego spojrzenie było takie „powazne”, ze Tang powinien zrozumieć – wszystko na opak odbierać*

Tangorn - 2010-01-21 19:00:33

No to wręcz znakomicie, jesteś teraz prawdziwym obywatelem miłującym spokój i sprawiedliwość *Uśmiechnął się w podobnym stylu co kaleesh, bo zrozumiał jego aluzję. Ale zaniepokoił go fakt, że nawet w jego własnym mieszkaniu nie może mówić niczego sprzecznego z propagandą. Popieprzony ten świat całkowicie* Rozumiem wszystko doskonale i jestem pełen podziwu dla Twojej determinacji... a teraz może po jednym? Za zdrowie naszego kochanego wodza *Nie powiedział wszak imienia tego wodza, więc potraktował ten toast jako zdrowie jego wodza, Mandalora. Wziął do ręki pełen kieliszek i uniósł nieco w geście toastu*

Secorsha - 2010-01-21 19:08:22

*Niby mógł, ale miał rozwalony zamek i drzwi się nie domykały, poza tym to nie jego własne mieszkanie – dostał je z opieki za to, ze tak dobrze rokuje* Noo, za zdhrrowie Wodza zawsze, dawaj, dawaj *wykonał dłonią przywołujący ruch, a żeby mu zalśniły na tle ciemnoskórej twarzy. Sam obrał podobną strategię, przywołał na myśl swojego kaleeshianskiego wodza- - generała Grievousa i aż się rozmarzył. Wziął głęboki wdech i westchnął*

Tangorn - 2010-01-21 19:11:35

Zdrowie! Niech nam żyje! *Zawołał ochoczo, mając przed oczami swojego Mandalora, po czym wlał sobie do ust całą zawartość kieliszka. Spojrzał na butelkę. Zawartość powoli ubywała, ale był pewien, że jak wszystko wypiją, to będą "nieco" wstawieni* Cholera... ile to ma procent? Bo już czuję, jak mnie bierze... a normalnie to dopiero po drugiej butelce... *mruknął cicho mrużąc oczy i gapiąc się do kieliszka. Ale przynajmniej miał pewność, że nie przepłacił, a taka świadomość byłaby dobijająca. A tak wypiją, pogodzą się... a potem? Kto to może wiedzieć?*

Secorsha - 2010-01-21 21:48:24

*Jako ze Seco prosił Tanga o podanie mu kieliszka należy przyjąć domyślnie, ze otrzymał, mimo iż żadnego opisu tej czynności nie było. Kaleesh wychylił kieliszek, spełniając toast, jednak mniej entuzjastycznie, za to z  uśmiechem takim nieco cwaniackim, ale bez podtekstów, po czym wzruszył ramionami. Bimber co jak co ale tu dobry był* Ty pamiętaj tylko, ja ci radę dam… bo jakiś czas tu siedzę – bez akcyzy nie kupuj, i nigdy od phrredatoihrrów… możesz potem khrrwią rzygać i to z  nosa… *pociągnął nosem, jakby an wspomnienie czegoś takiego. Na pewno to z autopsji znał, nie ma nawet mowy* I można anemii dostac, to znaczy ty to pewnie nie, bo ty ważysz pół tony *nie dał się przekonać do 150ciu kilo. Pół tony*

Tangorn - 2010-01-21 21:54:26

*No można założyć że podał i razem wypili. Tang spojrzał na niego trochę już mętnym wzrokiem, ale kiwnął głową* No to dzięki za ostrzeżenie cholera... a predatorom źle z mordy patrzy, wiec od nich na pewno kupować nie będę. Mogę im za to coś sprzedać... na przykład pięść między oczy *Najwyraźniej za bardzo za nimi nie przepadał, ale prawdę powiedziawszy, to kto za nimi przepada?* Akcyza to jednak podstawa fierfek, chyba, że samemu się pędzi gdzieś bimberek. Albo zaufane źródło... taniej po prostu a czasami smaczniejsze... *Zakończył swą wypowiedź w filozoficzny sposób i podniósł wymownie palec w górę* Nie pół tony kurwa, tylko 150 kilo! Ja tu nie jestem rancornem... *oburzył się nieco ale zaraz sięgnął po butelkę*

Secorsha - 2010-01-21 22:17:59

*zaśmiał się ze mało się nie opluł, i oddał Tangornowi kieliszek na następne napełnienie w dalszej kolejności, kiedy przyjdzie na to czas… A z czego się smiał to nie wiadomo, czy to z  bicia predatorów czy z  bimbru, czy coś mu się nagle przypomniało – wietrzył zęby i tak* A wiesz ile ja waże? *zagaił odchylając łeb. Wyglądał chudo, ale to zwodnicze wrażenie było – Seco miał bardzo zbitą budowę ciała*

Tangorn - 2010-01-21 22:35:29

*Zerknął na niego, zastanawiając się z czego on się tak może śmiać. Ale w końcu stwierdził, że lepiej nie wiedzieć* Hmm... tak na oko... ?*Spojrzał bardzo krytycznie na Seco, rachując w myślach wszystko. Może i był nieco chudy, ale wyglądał nawet solidnie i był też wysoki* Tak ze dziewięćdziesiąt, może sto kilo... *Ciekaw był czy trafił, ale zauważył też, że Seco ma zdolność do lekkiej przesady, więc pewnie trochę swoją wagę zawyży, żeby być wydawać się silniejszym*

Secorsha - 2010-01-21 22:51:50

*Pewnie by zawyżył, bo spodziewał się ze Tang nie trafi, ale ten trafił bardzo celnie, co Secorshę zbiło z tropu. Uśmiech nagle spełzł mu z twarzy i przez moment wyglądał, jakby wytrzeźwiał* O kuhrrwa… *warknął niemal z podziwem, wytrzeszczając podejrzliwie oczy na Tangorna, jakby zaraz ,miał mu zarzucić oszustwo – ze wiedział, zwarzył go kiedyś potajemnie lub coś równie głupiego. Chwile siedział w  ciszy, by w końcu przemóc się o odpowiedzieć krótkim* Nooo…

Tangorn - 2010-01-21 22:55:37

*Roześmiał się z jego reakcji, po czym zdecydował się dopowiedzieć* A wiec zgadłem? No nieźle, czyli z wprawy nie wyszedłem... jak idziesz na pole bitwy, to musisz umieć wzrokiem ocenić podstawowe rzeczy, wzrost, waga, potencjalne słabe i mocne strony. No bo inaczej to trup... *uśmiechnął się triumfalnie i oparł się o fotel, który zaraz zaprotestował ostrzegawczo, więc usiadł w poprzedniej pozycji, opierając łokcie o kolana. Żadnego potajemnego ważenia nie było, bo przecież jak? Nie da rady tego rozwiązać technicznie*

Secorsha - 2010-01-22 18:34:09

*Zmrużył oczy, zastanawiając jak to on by ocenił. Kaleesh jak szedł na bitwe to był przeważnie wstawiony a i tak ciął huków aż się sypały owadzie odnóża. Kaleeshianskie bitwy to zupełnie co innego. Popatrzył na Tangorna w milczeniu, postukał sobie pazurami w kolce brody* Pewnie mnie jako nieghrroźlego zakwalifikowałeś, nie? Inaczej byś nie pil ze mną i nie przyszedł do mnie

Tangorn - 2010-01-22 18:42:03

Każdy jest groźny na swój sposób, a ty sylwetki słabeusza nie masz *Uśmiechnął się rozbawiony jego wywodem. Zawsze przecież mógł porwać swoją broń i go zastrzelić, ale pod względem fizycznym nie stanowił dla niego wyzwania ze względu na brak prawej ręki. Gdyby Seco był w pełni sprawny, to by z pewnością inaczej się na to zapatrywał* A przyszedłem, by fierfek przeprosić, bo narobiłem w cholerę kłopotów...

Secorsha - 2010-01-22 19:10:56

*Średnio te słowa do Seco przemówiły,a le nie miał podstaw by sie o to gniewac, wiec siedział spokojnie, słuchał i tylko nieznacznie sie krzywił, jakby sobie wyobrażał, co on zwojuje jak w końcu dostanie protezę. Nie czuł zadnych wrogich uczuc wzgledem Tanga, po prostu juz pijany był to i ta gąbka pod czerepem nazywana mózgiem inaczej pracowała* To powiedz jakiś wiehrrszyk *wypalił nagle, poszerzając usmiech. Efekt "pracy" zalanego mózgu*

Tangorn - 2010-01-22 19:26:09

*No tego to już się zupełnie nie spodziewał, więc zakrztusił się śliną i dopiero po kilkunastu sekundach się opanował* Że jak? Nie znam żadnego... *Myślał gorączkowo jakby się tu wykpić. Mógł oczywiście odmówić całkowicie, ale istniała obawa, że ten się obrazi i cała "mozolna" praca (a więc picie, picie i jeszcze raz picie) pójdzie na marne.* No ale znam jedna taką pijacką przyśpiewkę z moich stron... może być? *Nie jest to aż taka super przyśpiewka, ale lepsze to niż nic*

Secorsha - 2010-01-22 19:35:58

Moze byc *rzekł bo nagle zdał sobie sprawe ze wcale nie chce słuchać poezji mandalorianskiej, no ale juz mu szumialo i głupoty wymyslał. On na trzeźwo potrawił powiedziec coś zaskakującego, wiec po pijaku tym bardziej. jednak na przyśpiewkę sie zgodził,a  ruchem dłoni ponaglił Tangorna do polania. trzeba sie doprawić i isc spac, zanim sie powie coś tak głupiego, za co sie nie obudzi, albo obudzi w pierdlu*

Tangorn - 2010-01-22 19:41:19

*No ale Tang nie chciał go torturować oryginalną przyśpiewką, więc tylko siedział i myślał, jakby to cholerstwo przetłumaczyć. Miał z tym spory problem, bo tego wspólnego nie znał aż tak dobrze, więc mógł coś pochrzanić. No ale w końcu był gotowy, ale na zachętę sobie polał, a potem Seco. Podał mu kieliszek, po czym wypił sam wszystko, odetchnął głęboko i zaczął*
Kufel piwa, kufel krwi.
Najemnicy bez klanu.
My nigdy nie martwimy się, kto zwycięży.
Sławę wsadźcie sobie w dupę.
Kurwaaa.... te języki nie nadają się do tłumaczenia... blee... chcesz posłuchać w oryginale?
*Zmrużył oczy, czując jak zaczyna słabiej kontaktować sie z otoczeniem. Jest źle...*

Secorsha - 2010-01-22 20:04:07

*Osuszył kieliszek zanim Tang zaczał przyspiewkę, któa Secorshę w najlepszym przypadku rozczarowała. Chrzaknął, i rzucił Tangowi swój kieliszek* Gówno, nie rhymuje sie... dawaj ohrrginał *po czym rozległo się bekniecie i pociągniecie nosem. Oczy Secorshy błyszczały jak nerfie jajca. Śliwka pod okiem wyglądała epicko*

Tangorn - 2010-01-22 20:10:57

Wiem kurwa, że się nie rymuje... *Warknął trochę rozdrażniony. Gówniane tłumaczenie mu przyśpiewkę popsuło, którą często śpiewali w kantynach popijając sobie ne'tra gal. W sumie po pijaku to nikt na takie szczegóły uwagi nie zwraca*
"Buy'ce gal, buy'ce tal.
Vebor'ade ures aliit.
Mhi draar baat'i meg'parjii se.
Kote lo shebs'ul narit.

*Dalej już nie pamiętał, bo więcej tego było, ale jakoś tak w towarzystwie zawsze ktoś dorzucał zwrotkę, czy dwie. No i wtedy powstawała jedyna, niepowtarzalna przyśpiewka, której potem nikt już nie pamiętał. Ale zaraz mu się przypomniało jeszcze coś* O kurwa, jeszcze jedną pamiętam... dobry wieczór nawet, aż dwie mi się udało przypomnieć...
Naasad'guur mhi,
Naasad'guur mhi,
Naasad'guur mhi,
Mhi n'ulu,
Mhi Mando'ade,
Kandosii'ade,
Teh Manda'yaim,
Mando'ade,

*No i to by było chyba na tyle, więc sięgnął po flaszkę i nalał sobie do kieliszka i zaraz potem wypił jego zawartość* Ty coś tam znasz?

Secorsha - 2010-01-23 15:38:16

*Pociągnął nosem w skupieniu, a wysokie czoło mu się zmrużyło. Siedział, bardzo skupiony, coś mruczał i kiwał się na boki. Jego źrenice ogniskowały się gdzieś na kolanie mandalorianina. Słuchał, słuchał, trochę nawet łbem pokiwał, co znaczyło, ze dociera do niego melodia, a kiedy przyśpiewka, czy tam pieśń się skończyła, Seco odkaszlnął znacząco* Nic nie rhozumiem… *stwierdził z niezmąconym spokojem, podnosząc łeb. Wargę miał skrzywioną, a  ów skrzywienie obnażało dalsze zęby z  lewej strony. Także lewe oko nad śliwką było przymknięte nieco. Taki wyraz pyska* Ja? Ty nieduukański stworzeniu, ja znam tyle pszszyspiewków ze hej! *tylko mi się trochę język plącze – pomyślał, ale nie powiedział. Bo się język plącze już. ale jednocześnie wesoło, no jak na imprezie!*

Tangorn - 2010-01-23 15:42:42

Bo to w Mando'a jest, dlatego nie rozumiesz... a rytm trochę wojenny... byś posłuchał i zobaczył kiedyś nasze pieśni wojenne albo tańce... *Rozmarzył się na chwilę, bo pamiętał, jak przed każdą bitwą setki a nawet tysiące wojowników wspólnie śpiewało Vode An, czy Dha Werda Verda. Niezapomniane przeżycie... no ale w końcu wrócił do rzeczywistości* Nooo... my mamy bogi repertuar, bo jak się schlejemy to każdy śpiewa co zna i to wychodzi taki mix, że potem nikt nie pamięta co śpiewał. *Podrapał się po głowie, ale jakoś tak nabrał ochoty na śpiewanie. Alkohol tak już wpływa chyba na każdego, im więcej się pije tym bardziej chce się śpiewać* To śpiewamy coś!

Secorsha - 2010-01-23 16:23:19

A mnie Flehrr nauczyła spiewac… w ogóle ona mnie tu kuhrrwa wszystkiego nauczyła, a  ja i tak gówno umiem i ona mnie ochrzania *zaśmiał się wariacko, zataczając się na siedząco. Otarł łezkę pazurem.* No to będzie tak:
Szłaaaa dzieweczkaaa do laseeeczka był upalny dzień
Był upalny dzień, był upalny dzieeeeń
Od wchodu zawiało, ciuhrrlalala
Majtki jej pohrrwało, ciuhrrlalala
Dziewczyna w krzaki, ciuhrrlalala
Tam byli chłopaki, ciuhrrlalala!

*wdech, zabrakło tylko przyklaśnięcia. Seco miał przyjemny do śpiewu, lekki glos. Nie za wysoki i nie za niski, taki zawadiacki*
Jest taka agencja, jest taki dom
gdzie męska rhrrekfencja zwiewa od żon
tu wzhrrasta potencja, jesteś jak byk!
Zachodnia licencja a wschodni szyk!

Tangorn - 2010-01-23 16:28:27

*Zaśmiał się, bo w sumie zabawniejsze to było niż jego* Dobre... masz talent, nie to co ja... *Sam miał bardziej gardłowy, niski głos, który czasem potrafił napędzić strachu osobom o słabszej psychice. Poza tym jego rasa tak układała pieśni, by przed bitwą, gdy były śpiewane to odbierały odwagę przeciwnikowi, co często dobrze skutkowało* Dobra, pijemy i śpiewamy razem! *Polał do kieliszków (chyba, że już są pełne) po czym podał jeden Seco a drugi sam złapał a chwilę potem wypił, tak, dla odwagi. No i by zmiękczyć gardełko* Dawaj coś prostego... ale ciii... żeby nikt nam się na łeb nie zwalił *Wyszczerzył zęby w uśmiechu i zarechotał basowo*

Secorsha - 2010-01-23 16:46:34

No ba! Ja kiedyś na gitarze ghrrałem, wtedy to bywały imphrrezy, i fajnie było! Jak bede miał phrroteze to znowu będę ghrrał na gitarze, zobaczysz[/i[] *uniósł palec dla potwierdzenia swoich słow, trzymając już kieliszek, który opróżnił, zamykając oczy. Taki „miękki” się zrobił, rozluźniony, ale panował nad ciałem, widac to było. Gdyby urządzili sobie konkurs strzelania dawał by rade. Ale to za kilka kieliszków, teraz koncert trwa* [i]No to dawaj… o miłości:
zdhrradziłaś kuhrrrwo mnie, pod pociąg się podłoże
ale nie przejedzie mnie…
bo kyhrrwa jedzie po innym torze!
Chhrrryzantemy złociste
W pólithrrówce po czystej
Stoją na fohrrtepianie
I nie podlewa ich kuhrrwa nikt…
*rzewne urwanie zakończone westchnieniem*
oprócz mnie i Tanga… ah, stahrry… my to jednak zajebisci jesteśmy… różnych to ja widywałem na tej planecie, ale takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego!

Tangorn - 2010-01-23 17:21:30

Ja to kurwa na bębnach umiem nieźle grać... szalało się czasami podczas uroczystości rytualnych... zwłaszcza po pijaku. Spróbuj taneczna piosenkę o miłości na bębnie wygrać... karkołomna sprawa fierfek... *Zarechotał ze śmiechu, bo mu się znowu przypomniała jakaś tam impreza. No a potem sobie wyobraził, jak Seco na gitarze gra a on na bębnach... dziwaczna wizja, ale jego zapijaczony umysł to podchwycił.* Dobra... jedziemy... "Zdradziłaaś kuuurwo mniee..." *Zaczął trochę przeciągle, ale ogólnie to nie fałszował, miał tylko mocniejszy i donośniejszy głos, więc uważał, by nie przesadzić. Wiadomo, sąsiedzi nie zawsze są w stanie zrozumieć kulturalne zapędy dwóch istot na poziomie* Taaa zajebiści, a jak... no to jeszcze po jednym? Fierfek, flaszka już po dnie... znaczy impreza zła, bo brakło dopalacza... *Skrzywił się, bo popełnił największy grzech dobrego imprezowicza, zabrakło napitku*

Secorsha - 2010-01-23 17:32:49

*Seco nagle zerwał się na nogi. Zachwiało nim trochę, ale zaraz do pionu wrócił* Nie ma takiej imprezy na której bhrraknie dopalacza, chyba że Seco polegnie! *pazurem wycelował w pierś, tam gdzie miał na koszulce nadrukowaną uśmiechniętą łasiczkę (promocja sieci supermarketów  „złota fretka”)* Czekaj! Cieeepła khrrew poleje się sthrrugami… wyghrra teeeen, kto utrzyma… *Ale co utrzyma to już nie szło zrozumieć, bo Seco wyszedł do kuchni i słychać było jak się tłucze po garach* Pocisk nasz, thrrafił w maszt, usłyszałem trzask, to stehrrbuhrrte rhozwalila jedna z naszych salw! *wrócił, prosto, ale uśmiechnięty od ucha do ucha i Tangowi w łapy wcisnął butelkę jakiejś kolorowej. Na doprawienie jak znalazł. Kaleesh wychylił nalany mu kieliszek, rozejrzał się i jakos tak mu czegoś zabrakło chyba* osz w ucho przez thrrędowatą szelkę uhrrabiana babcia Stefa z jajami po kolana, co ja tehrras miałem zhrobić?

Tangorn - 2010-01-23 17:41:52

*Sapnął głośno mrużąc oczy, bo nie bardzo wiedział, o co kaleeshowi chodzi.* "Nie dla nas jest porażki smak, nie dla nas alkoholu brak!"*Zaśpiewał wesoło i wychylił swój kieliszek a potem już resztki z butelki. No trochę tego tam na dnie jeszcze było, więc Taung doprawił się do stanu Secorshy, więc można by powiedzieć, że teraz szli łeb w łeb, jeśli chodzi o pijacki stan nieważkości* Polać miałeś kurwa... bo zapitki brak... *Ale Tang czuwał i zabrał się zaraz do rozlewania kolejnej porcji. Był wyluzowany, spokojny i bardzo wesoły, więc Seco nie powinien się bać już z nim pić. Ogólnie to atmosfera była radosna i nieco podniosła*

Secorsha - 2010-01-23 17:52:47

*Po tym co już w krwi Secorshy krążyło, to on się niczego nie bał, co było trochę niebezpieczne bo i on sam bardziej nieprzewidywalny, ale humor jaki panował sprawiał, ze można było czuć się tu bezpiecznie. Jaszczurka prychała za łóżkiem. Seco jej nie słyszał* Ty polej, przecież ci dałem *wycharczał dziwacznym tonem* Nie to miałem zhrobić! *i usiadł, przysiadając sobie łydkę. Wbił mętny wzrok w Tangorna, kiedy ten nalewał. Wziąl wdech, i* Opadły mgły i miasto ze snu się budzi, góhrrą zmyka już noc… ktoś tam cicho czeka by ktoś powrócił, do gwiazd jest bliżej niż khrrok… xen się włóczy po podmuhrrami, bezdomny, niesie się tęsknota czyjaś na siata cztehrry sthrrony… *I nagle ramiona mu opadły. Wzrok tępo przed sienie wbił i westchnął. Wzruszył się*

Tangorn - 2010-01-23 18:01:32

No a co Ja robię? *Odparł trochę obrażony ale zaraz też podał pełen kieliszek kaleeshowi i zastygł w połowie drogi, słysząc kolejną piosenkę wydobywającą się z jego ust* Fierfek... piękne... powinieneś zostać artystą... co to jest? *Zainteresował się, bo całkowitym gburem nie był, potrafił to i owo docenić. Zastanawiał się też, czy owe słowa nie maja jakiegoś głębszego sensu, może opowiadał o jego wydarzeniach z przeszłości?* Dobra, pijemy za zdrowie nasze, wasze i wszystkich których kochamy! Za "aliit"! Za "riduur"! Za "cyare'se"! *No cóż, jemu też się to wzruszenie udzieliło, więc lewą ręką wziął swój kieliszek i wlazł sobie zawartość do gardła*

Secorsha - 2010-01-23 18:09:27

*Także wychylił co mu podano. Ten alkohol nie był już taki mocny. Akurat na doprawienie się* Taa, wiesz, to Flehrr mnie nauczyła, ona mnie duzo piosenek nauczyła… i tez mówiła ze byłbym dobhrrym wokalistą gdyby nie fakt ze mam wadę wymowy… *zamilkł nagle, jakby dopiero sobie to uświadomił i wziął do serca. Zamrugał kilkakrotnie, patrząc na pusty kieliszek, a potem podniósł wzrok na Tangorna który wznosił toasty za jakieś dziwne słowa* Mam wade wymowy? *skrzywił pysk i zastygł w oczekującym odpowiedzi bezruchu *

Tangorn - 2010-01-23 18:22:24

Nooo równa z niej babka, pogadać można i posłucha jak ktoś ma żale... *Przytaknął już podpity. Fakt, nalewka ta była słabsza, ale i tak już wiele nie brakowało, by się schlać totalnie. Ale lepiej tak, im dłużej ma się taka dobrą fazę, tym impreza ciekawsza. Zaraz sobie z trudem uświadomił, że Seco nie wie co to za toasty były, więc trzeba mu wytłumaczyć* Kurwa... ty nie wiesz, co gadałem, co? "Aliit" to rodzina, "riduur" to partnerzy, małżonkowie, ogólnie też rodzina... a "cyare'se" to... ukochana osoba... *Urwał na chwilę, bo głos mu się nieco podłamał, ale szybko podchwycił temat Secorshy, by nie myśleć o swoim* Fierfek, wiesz... trochę tam masz, ale Ja cię rozumiem doskonale... a jebać tych aruetii, co to sie na muzyce nie znają! Śpiewasz dobrze *Wychylił się i klepnął Seco w ramię,tak w przyjacielskim geście, choć mógł trochę z siła przesadzić*

Secorsha - 2010-01-23 18:34:08

*Kaszlną w pięść* To za rhodzine, żonę i kochankę, ta? Ja nie mam tu rodziny, żony, a kochankę to tylko a pieniądze, wiec się nie liczy. *pod mocnym klepnięciem wygiął się jak guma. Był całkowicie rozluźniony, wiec nie sprawiło mu to bólu, jedynie nieco przemieściło ramie, które zaraz wróciło do normalnego poziomu* mówisz? *zagaił wyraźnie podniesiony na duchu. Wyszczerzył zęby i zachichotał głupawo. Szkoda, ze  Tang nie widział, jak to często po pijaku ktoś próbował nakłonić Secorshę by ten powiedział „kurwa”, nie „kuhrrwa”*

Tangorn - 2010-01-23 18:45:40

Zaleeeży... bo u nas to jedno słowo ma kilka znaczeń, rozumiesz? Nie chodziło mi teraz o żonę, bo takiej nie mam... aaa... a z resztą nie ważne *Machnął ręką na znak, żeby skończyć temat. Wrócił zaraz do poprzedniej rozmowy z Seco o jego talencie śpiewackim. Fakt, miał wadę wymowy, ale jemu to nie przeszkadzało. A jakby jeszcze to umiejętnie wykorzystać, to byłby jedyny w swoim rodzaju* No serio kurwa, da radę. Wiesz, odpowiednio dobrany repertuar i będzie dobrze... chociaż... nigdy nie wiadomo, jak to jest z tym showbiznesem, są wzloty i upadki, więc się nienapalaj *wolał nie być odpowiedzialny za rozbudzenie jego entuzjazmu, który potem może zderzyć się ze ścianą szarej rzeczywistości*

Secorsha - 2010-01-23 18:55:09

*znowu się uśmiechnął, tym razem tak tylko lekko ząbki pokazując. Nawalony był, to fakt, ale jego mimika była jak najbardziej marketingowa. „101 uśmiechów Secorshy”. Fakt, sprzedałby się świetnie, nawet z tym swoim „ehrrr”. Jednoręki Bandyta na estradzie. No ale to Fler go lansowała, a  dla niej muzyka zawsze była poważną sprawą, wiec robienie z siebie głupka w showbiznesie to profanacja. Niemniej Seco czuł się miło połechtany i doceniony* jeszcze zaghrram na gitarze, a  wtedy zobaczysz! Jestem jzu dwa lata w kolejce po phrroteze, jeszcze z cztehrry i dostanę bo tak w  gazecie pisało że ohrriętacyjnie tyle się czeka

Tangorn - 2010-01-23 19:03:52

Cztery aż? O kurwa... *Gwizdnął cicho, bo to jednak długa kolejka była. Ciekawe ile by trwało załatwienie czegoś innego... całe życie? Przeklęta biurokracja* No to może po kieliszeczku za szybkie przyznanie protezy? *Zaproponował napitek, który właściwie już rozlał do kieliszków. Jeden sobie zostawiła drugi podał jednorękiemu* Obyś szybko na gitarze zagrał, to ja wtedy na bębnach zagram i będzie kurwa orkiestra na bum cyk cyk! Zdrowie! *No i wypił wszystko za jednym zamachem i chuchnął*

Secorsha - 2010-01-23 19:13:05

*A jak ktoś jeszcze nie miał takiego dystansu do siebie jak Secorsha, to to była naprawdę koszmarnie długa, uprzykrzona kolejna i zmarnowane lata. No ale Seco to specyficzny typ istoty, dlatego mu lżej. On się będzie z własnej śmierci  śmiał* Ooo, całkiem niezły pomysł, wiesz, tylko e ja nie mam bębnów… *oznajmił tonem kogoś, kto się tym naprawdę przejmuje. Jak wziął kieliszek, to zaczął się  śmiać jak wariat, wręcz napadowo, po prostu zajęło go całego, i nie mógł złapać oddechu. Chicholił się jak głupi*

Tangorn - 2010-01-23 19:17:11

Chuj, zamówi się to niech zrobią... trza tylko kasę skądś wytrzasnąć i... z czego się kurwa śmiejesz, co?*Wyrwało mu się, gdy Seco zaczął się chichrać, bo zaraz Taungowi wpadła do głowy myśl, że może on się z niego śmieje i z jego bębnów. Zmrużył oczy, ale zapijaczony umysł zaraz rozładował napięcie, podpowiadając cały czas "loooz ziom, loooz, pewnie coś zabawnego mu się przywidziało."* Ekhm... zdradzisz co cię tak bawi? Razem się pośmiejemy *Zaproponował z szerokim uśmiechem pijaka. Polał oczywiście znowu do kieliszków i sam swój wypił i jeszcze raz napełnił*

Secorsha - 2010-01-23 19:26:41

*Schizofreniczny śmiech nie leżał. Ba – nasilał się. Seco ostatkiem świadomości odstawił drżąca ręką kieliszek na podłogę, a potem jak się nie walnie na bok, na podłogę. Łzy strzeliły mu z oczu strumieniami, pysk w uśmiechu rozwarł się tak, ze widać było trzonowce (miał nawet zęby mądrości!). Cały pysk mu się pomarszczył od śmiechu. Zaczął okładać pięścią podłogę* Nie mogę… nie mogę! *kolejne słowa pochłaniał nieopanowany chichot przez czkawkę i jakieś drgawki* nie mogę przestać!

Tangorn - 2010-01-23 19:32:03

*A Tanga to już po prostu zamurowało i tylko siedział i patrzył, jak ten się histerycznie śmieje. Pomóc mu nie pomógł, bo nie wiedział jak, a spoliczkowanie go na otrzeźwienie mogło go zabić (Tang nie bardzo panował już nad rozkładem swojej siły i nad celnością. Mógł trafić w taka krtań czy coś). No to z braku pomysłów to wypił kolejny kieliszek i też się zaczął chichrać, ale teraz z Seco, który tarzał się po podłodze* Uspokój się kurwa... bo zaraz też nie będę... umiał... się ... przestać... śmiać... *No ale w miarę jak to mówił to zaczynał się bardziej śmiać. Wiadomo, to zaraźliwe jest, zwłaszcza po pijaku*

Secorsha - 2010-01-23 19:39:46

*Nie od dziś wiadomo ze śmiech i ziewanie to najbardziej zaraźliwe choroby. Seco się śmiał, bo coś go wzięło, nie dał rady się powstrzymać i już lekkiego stracha miał, bo się przyduszał, ale jak zobaczył Tangorna, to mu się jeszcze weselej zrobiło, zachłysnął się powietrzem i dostał ataku kaszlu, nie przestając się śmiać. Wydawał takie dźwięki, jakby miał się zaraz wykończyć. Coś jakby – takie dźwięki wydawałaby ryba wyciągnięta z wody jakby miała głos. Seco przekręcił się z brzucha na prawy bok, zrobił kilka wdechów, by się uspokoić, spojrzał na Tanga i znowu to samo – jak nie wybuchnie śmiechem* gęba mnie boli! *wyksztusił z siebie miedzy jednym a  drugim głębszym napadem. Łzy lały mu się z oczu strumieniami*

Tangorn - 2010-01-23 19:47:00

*No podobne objawy zaczął zdradzać Tang, więc najlepiej jakby jeden na drugiego nie patrzył, ale się nie dało. Taung zwlekł się z fotela i siadł na ziemi, bo fotel zaczął wydawać dziwne dźwięki, sugerujące, że ciągnie na resztce wytrzymałości. No i obaj śmiali się jak opętani. Tangowi głowa drżała się jakby wpadł w konwulsje jakieś, a wydawał przy tym trudne do zidentyfikowania dźwięki. Ktoś, kto by wszedł teraz przez drzwi pomyślałby - wariaci!*

Secorsha - 2010-01-23 19:50:05

*To ze jeden wariat to wiedzieli od dawna, ale taki obrazek na pewno by zapamiętali. Może to jakiś rytuał? Nikt nie odpowie. Obaj nie dadzą rady. Seco leżał teraz twarzą do tanga,. Sięgnął dłonią i dwoma palcami ścisnął się za policzki jakby chciał na siłę pozbyć się uśmiechu, co z perspektywy Tanga musiało komicznie wyglądać. z  resztą w takiej sytuacji wszystko komicznie wygląda. I dalej się śmiał. Kurde, żeby się tylko nie posikać – myślał*

Tangorn - 2010-01-23 19:57:35

Nie... *Stęknął między napadami śmiechu i łeb odwrócił, co by na niego nie patrzeć. Głowę wpakował między ugięte kolana i w takiej pozycji siedzącej śmiał się w najlepsze, a całe jego ciało trzęsło się w rytm napadów niekontrolowanego śmiechu. Próba uspokojenia się jednak nic nie dawała*

Secorsha - 2010-01-23 20:03:42

*Jeszcze kilka długich sekund charakterystycznego chrypliwego kaleeshianskiego śmiechu i wszystko zaczęło słabnąć. Po chwili od owej sytuacji urwało się. Seco leżał znowu na brzuchu, ręką zakrywał głowę, twarz miał przyciśniętą do brudnego dywanu i dyszał miarowo. Niemal słychać było w pomieszczeniu jego puls*

Tangorn - 2010-01-23 20:14:19

*No gdy śmiech kaleesha zelżał to i Tang się powoli uspokajał, bo to głównie on napędzał tą wesołość u niego. W końcu przestał się trząść, jakby drgawek dostał i był już w stanie oderwać głowę od kolan. Ze załzawionymi oczami zerknął na leżącego Seco i zamrugał gwałtownie* Fierfek... co to było do cholery? *Zapytał zduszonym głosem, bo mu gardło omal nie wysiadło przez ten śmiech*

Secorsha - 2010-01-23 20:25:06

*A Seco nadal lezał, oddychał głęboko, jego klatka piersiowa unosiła się, podnosząc cały grzbiet, po czym wszystko opadało. na koszulce widać było poprzylepiany kurz z dywanu, oraz inne drobne zanieczyszczenia. Twarz kaleesha nadal cisnęła się do podłogi. długie palce zakończone pazurami skubały kark* Wesolo było *rozległą się jego stłumiona dywanem wypowiedź. Czknął i po kilku chwilach podniósł sie do siadu. Wyglądał, jak to sie mówi potocznie i troche nie klimatycznie "jakz  krzyża zdjęty" - zmęczony, zbolały, oczy przymkniete*

Tangorn - 2010-01-23 20:30:43

Taaa... aż o mało co płuc nie wyplułem... *Wycharczał w odpowiedzi i przesunął się na podłodze tak, by plecami opierać się o ścianę. Głowę tez oparł o ścianę i przymknął oczy, świat mu nieco wirował a to znak, że już trzeba powoli kończyć pić, chyba, że chce się doprawić na całego* Uff... co teraz? Pijemy jeszcze... czy może...? Eee... yyy... nie wiem co może... *Procesy myślowe mu trochę zastrajkowały, więc nie wiedział co powiedzieć, więc nic nie powiedział.*

Secorsha - 2010-01-23 20:42:17

*Czknął i otworzył oczy. miał takie dziwne, skołowane spojrzenie, oczy wielkie, źrenice szerokie* ja mało ze śmiechu nie umahrrlem... *stwierdził z  powagą, po czym rozejrzał sie koło siebie* Pijemy... gdzie mój... a! tu jesteś maleńki *chwycił delikatnie kieliszek który zdołał resztką świadomości uratować zanim zapanował nad nim śmiech. teraz go osuszył* ja teszsz o mało nie wyplułem... kuhrrwa, wiesz, tehrras jeszcze bahrrdziej szanuje naszego genehrrała któhrry tam gdzieś został... on tez mało co płuc nie wypluł... weź polej bo ja odczuwam dyskomfohrrt *i wyciągnął pusty kieliszek w kierunku Taunga bo on obsługiwał butelkę*

Tangorn - 2010-01-23 20:55:34

No ja też... *mruknął cicho po czym rozejrzał się w poszukiwaniu butelki. Na szczęście ocalała. Wziął ją czule do ręki i polał najpierw Seco a potem sobie.* Kim jest ten generał o którym co jakiś czas wspominasz, co? *Zapytał z ciekawością  po czym ujął w palce kieliszek i podniósł go, przystawiając do ust* No to zdrówko! *Wzniósł tradycyjny i nudnawy toast po czym wypił wszystko, krzywiąc się lekko*

Secorsha - 2010-01-23 21:11:28

Zdhrówko genehrała! *podjął energicznie, jakby to była jedyna godna okazja by za generała zdrówko wypić* Genehrrał to jest w naszych czasach najbahrrdziej godna szacunku osobistość, wielki wojownik i niezwyciężony sthrrateg... bo wiesz, u nas wojna była... z dżedajami i Rhepubliką. Genehrrał tłukł ich nohrrmalnie jak gizki jakie, mówię ci... no i nie muszę chyba wspominać ze kaleeshem był... *wziął kieliszek, popatrzył na niego i zmrużył gniewnie oczy* kaleeshe,m JEST *poprawił sie z mocą*

Tangorn - 2010-01-23 21:23:09

*Kiwnął głową, że rozumie i znowu polał i sobie i jemu, by potem znowu wypić za czyjeś zdrowie* Noo... to popieram, jak walczył z tą Republiką i Jetii. To są chakaar bez honoru.*Jako że nie żył w czasach Seco to nie miał pojęcia jak to na prawdę wygląda, a z jego opisu wnioskował, że to na prawdę godna podziwu i szacunku postać* No a takiej wojnie chciałbym walczyć... to by był piękny okres dla Mandalorian. A właśnie, wiem, że jesteś kaleeshem. A wracając jeszcze do Mando, też walczymy z Republiką, co? *Dopytywał się, czy jego braciom powodziło się w tamtym okresie.*

Secorsha - 2010-01-23 21:27:38

*No i wiadomo, ze Seco niczego złego swoim idolu nie powie, przedstawi go sam tak, jak go widzi. Ale kiedy Tangorn zapytał, Seco nagle spoważniał, a ze pijany był, mógł powiedzieć bez ogródek* Nie powiem ci bo mi znowu ścianę rozwalisz…

Tangorn - 2010-01-23 21:34:06

Czyli że nieźle w dupę dostaliśmy na przestrzeni lat, co? No chyba, że sami się wyrżnęliśmy... bądź Jedi nas wyrżnęli... nic nie trwa wiecznie. A teraz gadaj... *Zachęcił towarzysza by mu powiedział o co chodzi. Już przełknął tą gorzką pigułkę, wiec dalsze rewelacje nie wzruszą go tak, jak ta pierwsza* Bo nie powiesz, że razem z Jedi walczą, co? Bo jak tak, to albo Twój generał nie przedstawiał zbyt ciekawej wizji dla Mando albo... cóż, wkurzył ich czymś... *Też rozpatrywał taką ewentualność, bo Mando jak jest wojna to maja do wyboru trzy opcje, strona wroga A, strona wroga B albo własna strona*

Secorsha - 2010-01-23 21:46:51

No tak bezpośhrrednio nie… bo… ten… to bahrrdzo niehumanitahrrne… oni was klonowali i te sklonowane walczą z dżedajami… nasz genehrrał nic im nie zhrrobił ani oni jemu… klony mandalohrrianskie walczą dla rhepubliki a genehrral musi z  nimi walczyć… niefajnie, ale on się w ogóle tym nie przejmuje… *wzruszył ramionami i odsunął się, patrząc trochę niespokojnie, jakby się obawiał, ze zaraz w pysk może dostać*

Tangorn - 2010-01-23 21:55:21

Sklonowali? Co za di'kute... no nic, w dziwnych czasach żyłeś *Mruknął zdezorientowany. Ciekawiło go czemu Mandalorianie dali się sklonować. Czyżby za kredyty... hańba... ale czasy się zmieniają, zmieniają się i priorytety, co niestety było smutne* No cóż, oby moi bracia odnaleźli właściwą ścieżkę życia... no to zdrowie! *Polał znowu do kieliszków sobie i Seco po czym wypił trocvhę przygnębiony tym faktem, ale ściany rozwalać nie chciał*

Secorsha - 2010-01-23 22:05:22

*Seco przemilczał refleksje o tym, ze raczej nie odnajdą bo są klonami, właściwie bez woli, ale uśmiechnął się i wypił co mu Tang polał. Nic nie powiedział, tylko otwarłszy pysk zaczął bezceremonialnie dłubać pazurem w zębie, a  kiedy skończył, podrapał się za uchem i oznajmił* To ja mam pomysł… jak się otrzeźwiejemy i wyleczymy kaca to będzie już piątek… dobrze licze? *odstawiwszy kieliszek na kolano spojrzał na swoją dłoń* Śhrroda, szszfahrrtek… *zginał po kolei palce* Ta, piątek. Jak będzie piątek a my będziemy trzeźwi to pójdziemy do Flehrr na występ

Tangorn - 2010-01-23 22:19:25

*No ale Tang refleksji się poddał na temat duszy biednych Mando i biednych klonów. Ale wiedział też, że to nie krew czyni Mandalorianina, więc jeśli nie znają swego dziedzictwa, to są po prostu dar'manda, nie do uratowania* Hmm? A straciłem rachubę dni cholera... możliwe, że akurat tyle. *Podrapał się po głowie powoli wracając do rzeczywistości. Czuł jak powoli ogarnia go senność, znak, że już więcej nie trzeba pić* Występ? A co ona robi, hmm?

Secorsha - 2010-01-23 22:37:28

*Wyprostował grzbiet i złapał się rozcapierzonymi palcami lekko powyżej miejsca utraty ręki, co było u niego czymś w rodzaju odpowiednika skrzyżowania ramion. W sufit spojrzał, jakby szukał u niego natchnienia* Śpieeeewa… *przeciągnął w skupieniu, nie odrywając wzroku od wyżej opisanego miejsca* Taaańczy, ghrraaa… i wszystko na trzeźwo… *chwila ciszy. Seco mrugnął kilka razy nie spuszczając wzroku* ale ja bhrrudny sufit mam! *i uśmiechnął się rozbrajająco szczerze*

Tangorn - 2010-01-23 22:42:16

Znaczy się artystka... mogłem się tego spodziewać... *Mruknął cicho (przynajmniej w jego odczuciu), czyli jednak głośniej niż inni i Seco mógł to bez problemu usłyszeć* Kurwa... trzeba będzie się porządnie ubrać! A ja nie mam niczego... niech to szlag *No tak, nie licząc beskar'gamu i tego starego płaszcza, to on nic na siebie nie znalazł, co nie było pocieszające. Zerknął na sufit i zmrużył oczy* Fierfek, ty tam rzygałeś, czy jak? *Zapytał zadziwiony stanem sufitu w jego mieszkaniu*

Secorsha - 2010-01-23 22:45:57

Mogę ci kilka swoich pożyczyć… *rzucił beztrosko, cały czas zapatrzony w sufit, wręcz z fascynacją* Nieme… ja nie umiem tak rzygać do góhrry… *rzekł jednostajnym, melodyjnym, tajemniczym głosem, pozostawiając twarz w niewzruszonym wyrazie. Jak u hipnotyzera* To jest pleśń… *dodał takim samym tonem*

Tangorn - 2010-01-23 22:50:02

*Również wpatrywał się w to samo miejsce, bo nagle stało się bardzo interesujące za sprawą alkoholu. Przedtem tego nie zauważali. Przydałoby się jeszcze jakieś zioło do palenia i pełen zestaw gotowy* Tee... nie chcę cię martwić, ale porównaj nasze gabaryty cholera... za nic się nie wcisnę *Może i pod względem wzrostu nie różnili się aż tak (no te 10 cm) ale pod względem rozmiaru to już całkowicie* No to żeś pleśń wyhodował, nie ma co... malownicza

Secorsha - 2010-01-23 22:55:40

*Jak się Seco nawali to i majtki mu pożyczy. Z resztą – on i na trzeźwo pożyczy. No ale jakby nie było różnica w budowie miedzy nimi była znaczna. Seco miał szczupakowatą budowę, ale i tak nosił ludzką L-kę czy nawet XL w porywach. Tangorn to już chyba tylko Yautiańskie rozmiary. Poszerzył swój głupawy uśmiech* Nonie? To w tym roku dopiehrro tak pięknie obhrrodziło… bo wcześniej to tak było thrroszeczkę… a jak się wphrrowadzałem to tylko khrropeczki gdzieniegdzie… widzisz, ja mam srehrrce do sztuki…

Tangorn - 2010-01-23 22:59:32

*No ale ciężko znaleźć w sklepie coś dla Yautina, bo oni zawsze tacy roznegliżowani biegają, albo zamaskowani. Fanami ubrań z pewnością to oni nie są... Więc będzie musiał coś wymyślić, albo w ogóle nie pójdzie, gdzie on tam się pchać będzie?* Ach, no tak... a hodowałeś go jakoś, bo rękę artysty od razu widać. Taki malowniczy i w ogóle... jakby go troszkę tu i tam eee... dohodować, to piękny obraz  jak w mordę strzelił

Secorsha - 2010-01-23 23:14:00

nooo… z tej sthrrony tak na przykład, nie? *wyciągnął ramie i pazurem zaczął w imaginacji swojej pijackiej dorysowywać coś lpeśni* I żeby tak thrroche bahrrdziej tym niebieskim poszło, conie? Bo ładny kolohrr… widzisz, Tang, natuhrra to pothrrafi… ale wiesz, ja specjalnie jej nie hodowałem… *zmienił rodzaj uśmiechu z głupawego na pełen rozrzewnienia* Ona zahrras sama zaczęła rhosnac jak ja się wphrrowadzila… wiesz, bo ona chyba zhrrozumiała, bo ja wtenczas ciezki okhrres w swoim życiu miałem… bo musiałem, to znaczy na takie przymusowe roboty mnie wysłali i musiałem chodzić do takiego miejsca gdzie się dzieci więzi, na resocjalizacje… wiesz, Tanguđ, i tam ja zhrrozumialem, ze tak naphrrawde to mimo wszystko to ja mam jeszcze w pyte życie

Tangorn - 2010-01-23 23:20:35

No ja bym powiedział, że z tej o tu tak... a potem tak... *Ręką wskazał swój projekt i mrużył cały czas oczy, starając się wyobrazić sobie to wszystko, ale tak średnio mu to wychodziło* Tak? A na takie to wygląda... znaczy się samorodek... cudo... *Przekrzywił głowę ale nie patrzył na Seco, choć wciąż uważnie słuchał co on do niego gada* Mówisz? Do bani takie coś... system dziwny. Ale już po przymusowych robotach, co? *westchnął głośno i spuścił wzrok z sufitu, patrząc teraz na dziurę w ścianie, którą sam wykonał* Życie bywa okrutne, ale trzeba sobie umieć radzić, bo inaczej koniec

Secorsha - 2010-01-23 23:29:30

Nooo… już po… właściwie to nawet fajnie było, dzieciaki mnie lubiły, rhozmawialismy sobie na poważne tematy… o życiu takie wiesz… kilku niechcianym ciążom zapobiegłem, ale te chuje co tam za wychowawców się mają to nie zhrrozumieli mojego poświecenia… Napisali do tego członka co mnie nadzohrrował i phrrosili by mnie zabhrrał. I zabhrral, a  dzieciaki sthrrajk rhozpoczeły! Pozamykały wszystkie kible… do tej pohrry pisze listy z niektóhrrymi… fajna phrraca, ale co z tego, jak mi nie pozwolą… {/i] *pociągnął nosem, zdegustowany i chyba trochę zasmucony* [i]Ale dostałem pismo ze mogą mnie na dhrrugą resocjalizacje wziąć. Do labohrratohrrium, do recepcji… mam zhrrobić kuhrrs obsługi czegoś tam, nawet sam nie pamiętam… ale kuhrrwa to mi się thhroche kłuci, bo na ten dzień Sy…echem planuje taką jedną rzecz i powinienem być…*westchnięcie* wiesz, ja bym wyhrrobił, ale kto się Picunią zajmie? I kto moje dzieło dokończy? Ono nie rośnie jak ja się źle prowadzę…

Tangorn - 2010-01-23 23:34:54

Niechcianym ciążom? To coś ty robił? *Omal sie przy tym nie zakrztusił, bo sobie nagle wyobraził te wszystkie sceny, które mu przytoczył i chyba się nie dziwił, czemu go wynieśli stamtąd. Może i dzieciaki go lubiły, ale czy się resocjalizowały przy nim? To już zgoła inne pytanie. Chociaż, jak się ma dobre podejście do dzieci, to można cuda zdziałać.* No, no... popularny byłeś... *mruknął z podziwem i spojrzał powoli na twarz kaleesha. Słuchał jego dalszych planów a wzmiankę o Syndykacie (bo z pewnością to chciał powiedzieć, nim się zorientował) nawet nie zauważył.* No to masz zawalony plan na długo... a tą Picunią to się Fler nie zajmie? *Pytanie z pewnością należało do gatunku tych naiwnych, ale jemu to już wszystko jedno było*

Secorsha - 2010-01-23 23:44:08

*W końcu odkleił rozmarzone oczy od sufitu i wbił w Tangorna* Powiedziałem im ze bez gumy się zachodzi… *Odparł beztrosko, i nie zważając na taunga kontynuował swoje zwierzenia* Bo ja mam wyhrrok za zbrodnie przeciwko Jedynemu Słusznemu Ustrojowi… ale stwiehrrdzili u mnie zaburzenia zachowania i emocji, cokolwiek to znaczy, nonie, a poza tym nie byłem świadom jaką szkodę wyrządzam dominium, no i mam phrrawo pophrrawić się, bo nasz Wódz Cień daje szansę… echem, no i tak… Flehrr nie zajmie się Picunią, ona, znaczy Picusia nie lubi Johna. Bahrrdzo nie lubi, a  Flehrr lubi go i ma go w sypialni jak czasem boi się żeby żaden agent specjalny nie wpadł jej do domu sprawdzić czy nie ma pod łóżkiem tehrrohrrysty któhrry chce wysadzić kamienice w powietrze…

Tangorn - 2010-01-23 23:50:49

A chyba ze tak*Stuknął się dłonią w swoją kościstą głowę, bo mu już dziwaczne wizje do niej przychodziły. Trza się ich pozbyć, a co* Tiaa... jedyny słuszny ustrój. U nas za krytykę Mandalora nie działo się nic, chyba, że podskakiwało się za bardzo, wtedy to honorowy pojedynek z nim, ale bez śmierci. U nas wszystko łatwiejsze *Westchnął przeciągle i przymknął oczy, kontneplując w ciszy nad parszywością życia na tej planecie. Ale zaraz je otworzył, gdy usłyszał rewelacje dotyczące Fler* Nie pierdol... trafiłem do najbardziej porytej galaktyki jaka może być. To już wolę moich Jedi i Sithów, wiesz przynajmniej co się po nich można spodziewać. Ale żeby w sypialni? Terrorysta i antyterrorysta... dawaj polej jeszcze... a nie, ja mam *Sięgnął po flaszkę i polał do kieliszków i zaraz też wypił wszystko, by oczyścić umysł*

Secorsha - 2010-01-23 23:57:58

Wieeem… *przeciągnął tylko, bo co miał więcej powiedzieć? Nie skrzywił się. Już się nakrzywił do tej pory. Wypił, choć już widział podwójnie i bełkotał zamiast mówić, a  przy jego „ehrr” to w ogóle zabójcze było, ale pijany pijanego zawsze rozumie.* Dlatego ona ma Johna. John to dobhrry robot.. myszy go kiedyś spić chcieli… *powtórzył się nieświadomie, i zaśmiał. Chyba tez nieświadomie, ale szybko się uspokoił bo chyba mu się przypomniało to jak się śmiał i nie mógł przestać* wiesz… bo tak naphrrawde to wszystko alezy od punktu widzenia, każdy chce dobrze, nikt nie chce źle..

Tangorn - 2010-01-24 00:03:10

Thaa... a skąd go w ogóle ma? *Wysyczał, wycharczał bełkotliwie, ale Seco zrozumie, wiec po co sobie życie utrudniać cytując dosłowną wypowiedź pijaka? No właśnie* Ale ty to chyba gadałeś już, albo mi się popieprzyło? *Podrapał się po głowie, gubiąc się już powoli w tych rozmowach. Nalał sobie jeszcze do kieliszka i wypił wszystko, po czym spojrzał zapijaczonym wzrokiem na Seco* Ta kurwa, każdy chce dobrze i kończy się jak zwykle...

Secorsha - 2010-01-24 00:12:57

popieprzyło ci się *odparł bez zastanowienia, chociaż wiedział, ze nie. Ale „lepiej ci niż mi”.* No to co ja zhrrobie ze jak zwykle się kończy… aphrropos – rzyga się do kibla, żeby nie było jak zwykle… *uprzedził tonem kogoś kto nie lubi jak mu się mieszkanie zarzyguje. Ot, dziwne, prawda?* [i]Ona go ma… to smutna histohrria… ale jej nie opowiem, nie pamiętam, zapytaj Flehr, z resztą wiesz… wydaje mi się, ze ja pijany jestem… tez masz takie whrażenie?

Tangorn - 2010-01-24 00:16:55

Pierdole... trza wypić wszystko i będzie git... albo wytrzeźwieć *wycharczał juz półprzytomnie i zamulonym wzrokiem patrzył na Seco. Miał problemy z logicznym myśleniem, więc teraz cokolwiek mu się powie to uwierzy a potem pamiętać nie będzie* Wiem, wiem... ale ty masz kibel, co? *Wolał się upewnić, bo raz tak było, że ktoś kazał do kibla rzygać a potem się okazało, że kibel dopiero w planach na przyszły rok* Aaaa... no to pewnie pamiętać nie będę... a jak smutna historyja to pytać nie będę... a i wydaje ci się, bo popierdolony jesteś, jestem trzeźwy jak niemowlak! *Na dowód prawdziwości swoich słów próbował wstać, ale mu nie wyszło i znowu na ziemię sie zwalił* cholera... może trochę...

Secorsha - 2010-01-24 11:57:23

*Często w takich budowlach w jakiej się teraz znajdowali był jeden kibel na 3 pietra dla wszystkich mieszkańców. Taka prywatna publiczna toaleta.* To trza najpiehhrw pić… a potem sz-szeźwieć *sprecyzował Seco* Porządek musi być… co? Że ja kibla nie mam?! *obruszył się wielce bo jego dumę urażono i dla odmiany wstał, trochę się zachwiał, ale pion utrzymał. Oczy mu płonęły, mięśnie na karku napięły się, żyła na skroni pulsowała* Wstawaj! Ja ci zahrraz pokaże, ze kibel mam, i nie będziesz mnie tu o… o niemanie kibla di’kutasie posądzał! *i pomaszerował za wężem do łazienki*

Tangorn - 2010-01-24 15:21:39

*To nie było oskarżenie tylko zwyczajne pytanie, no ale Seco się oburzył (co na Tangu wrażenia jednak nie zrobiło), więc z trudem podniósł się z nóg, pomagając sobie ścianą. Bardziej jednak interesował go fakt, w jakim stanie jest ten kibel niż to, że kaleesh poczuł się dotknięty tymi "oskarżeniami"* Dobra... gdzie to być? *Wycharczał ruszając jego tropem i chwiejąc się niebezpiecznie, by wypił też więcej*

Secorsha - 2010-01-24 15:30:03

*Seco się drzwi złapał kurczowo i niemal na nich zawisł, ale w sumie – jeszcze nie najgorzej się trzymał. Nawet światło zapalił* Ało! kibel! *no i  w istocie był standardowy sedes, nic rewelacyjnego, ale i nie koniec świata, zwyczajny „sracz” a na przeciwko zlew, dalej rury, wiec można i podłączyć wannę* wody nie ma… odcięli

Tangorn - 2010-01-24 15:53:41

*Wystawił swoja głowę pod ramieniem Seco i zmrużył oczy patrząc na ten obraz nędzy i rozpaczy. Ale jak na obecne warunki to było nieźle* To po chuj ci kibel bez wody? *No tak, kibel bez wody to tak jakby się cofnąć kilkaset lat, bo na prymitywnych planetach wody bieżącej nie było* Dali mieszkanie bez podstawowych rzeczy... skandal! *No i odwrócił się i pomaszerował z powrotem, wciąż blisko ściany, która go asekurowała*

Secorsha - 2010-01-24 15:58:25

Była woda, ale odcieli, nie rozumiesz? Bo póltohrra roku rhuhrrę wymieniali, no a tehrras jak chce mieć wode to musze zapłacić 500 khredytów kredytów będę miał…a  500 khredytów to jest 250 piw! *przekaukulowal na poczekaniu, spojrzał jeszcze na kibel i zgasił światło* A prąd to mi chyba odetną w przyszły poniedziałek…

Tangorn - 2010-01-24 16:16:31

Kurwa... to już lepiej obozować chyba gdzieś na ulicy, bo i drzwi rozjebane... no, z mojej winy więc naprawię... wody brak, prądu braknie... *Wyliczał na palcach i dojechał do pięciu i się zaczął zastanawiać, skąd się wzięło pięć? Zagadka wszechświata... no ale w końcu zwalił się na poprzednie miejsce i wziął do ręki flaszkę i nalał sobie do kieliszka* Ale za pomyślne ukończenie modernizacji tego zacnego lokalu i oby grzyb czy tam pleśń fajnie rosła!

Secorsha - 2010-01-24 16:25:45

Eee tam… Machnął jedyną ręką iż walił się na fotel. By z błogim wyrazem twarzy beknąć pare razy* Jak pójdę na ten… staż, to będę miał kasę i znowu będę miał prąd… właściwie nawet tehrras mógłbym płacić bo zapomogę mi wypłacają, 378 khredytów i 34 decykhredyty miesięcznie, ale ja zbieram na samochód, wiesz? *wyszczerzył się. Ktoś przy takich „dochodach:” zbierający na samochód to niecodzienne zjawisko*

Tangorn - 2010-01-24 16:32:15

No zawsze to coś, przynajmniej z głodu nie padniesz... *Aż tak dobrze nie znał tutejszej waluty, ale jemu się to trochę mało wydało, ale nie był ekspertem, wiec nie wtrącał się do tego. Chwycił pewnie swój kieliszek i wypił cała jego zawartość* Samochód? A ile taki złom kosztuje, co? *Zainteresował się, ale o statek juz nie pytał, bo z pewnością równowartość małej fortuny*

Secorsha - 2010-01-24 16:41:06

ja chce nowy kupić *odparł słysząc o kupie złomu* Albo phrrawie nowy. Saxet kahrreta V4, albo V6 najlepiej… to jakieś 80 tysiecy… ale mam już na jedno koło! *zaznaczy z  radością i usmeichem. Należy pamiętać,  ze ten model ma sześć kół. Mimo to Seco oddał się marzeniom, przymknął oczy i wyobraził sobie siebie za kółkiem owego cuda* czy tędy niee jechala… *zaintonował ,melodyjnie* Kahrreta moooja mała… moooja tęsknota… kaaahrrreta zlota…

Tangorn - 2010-01-24 16:48:22

Eee... aha. To już nie lepiej kupić sobie protezę? Chociaż... nim nazbierasz na samochód to protezę dostaniesz *Sklecił jakoś swoja wypowiedź i zajrzał do butelki. I znowu dno było widać, ale on już nie dawał rady za bardzo. Dwa kieliszki maksymalnie i padnie na ziemię bez przytomności, oddając się słodkim snom, albo pijackiemu niebytowi. W myślach pojawiła mu się irytująca myśl "pić albo nie pić?"*

Secorsha - 2010-01-24 16:55:30

*Towarzysz od kieliszka Tanga na razie oddał się marzeniom wiec nie nalegał na picie,. Ale jemu tylko łeb do podusi i odlot będzie* wiesz, sam się zastanawiałem, bo na przykład miałem raz wygrać 100 tysięcy,  zastanawiałem się, czy wolałbym phroteze czy taki supehrr samochód… samochód sam nie wiem *wypowiedział się co raczej w jego stylu było. Do braku ręki się już przyzwyczaił, radził sobie optymalnie w tym, co potrzebował, a i jeszcze był bardziej zauważalny, co dla niego było czymś pozytywnym, bo towarzyski był. A samochód to wiadomo – luksus, szpan, ego podnosi, wręcz nieograniczone możliwości. Takie prymitywne myślenie Secorshy. A jak pijany jest to już w ogóle*

Tangorn - 2010-01-24 17:14:06

Taa? Samochód fajna rzecz, nie trzeba się martwić transportem w takim wielgachnym mieście... *Powiedział cicho i zaglądał do środka butelki przez jej szyjkę. Wciąż dręczyło go to, czy pić czy nie pić, więc siłą rzeczy nie zwracał uwagi na Secorshę, który rozmyślał nad kupnem maszyny czy protezy. No ale dla Tanga ważniejsza by była sprawna ręka, niż samochód, bo on jest wojownikiem i musi być sprawny. Kaleeshowi to do szczęścia potrzebne nie było. Ale w sumie, po co ta dyskusja? I tak nikt z nich nie ma pieniędzy nawet na to, by wynająć lepsze mieszkanie*

Secorsha - 2010-01-24 17:17:04

*NO i dlatego dyskusje takie się toczy w kręgach biedoty. Jakbym miał duzo pieniędzy to to to i to,. A póki co nie mam w domu wody i niedługo nie będę miał prądu. Żeby było śmieszniej – jestem nawalony. Jeśli Tang podniesie teraz głowę, dostrzeże, ze łeb Secorshy spadł na ramie. Zasnął biedak, marząc o samochodzie*

Tangorn - 2010-01-24 17:20:30

*No po długich minutach w końcu na niego spojrzał, by zapytać co robić, ale ze Seco już sobie smacznie spał, to decyzja była jedna, wypił wszystko sam. Degustował jeszcze chwilkę trunek i w końcu i jego pijacki sen zmorzył, ale bardziej niż jego. Taung był już tak rozmiękły, że opadł na podłogę, położył się wygodnie i zasnął tak, zastawiając jakąś połowę podłogi. Libacja się im udała*

Secorsha - 2010-01-24 18:21:53

*Ile to minęło? Seco nie wiedział. Jak się jeździ super wozem po sennych ulicach, czas płynie inaczej. Obudziło go jednak coś mniej przyjemnego. Wstał, na oślep, chwytając się za pysk, by opóźnić ów nieprzyjemną chwile, i po omacku ruszył w  kierunku kibla,. Jeden krok, drugi i JEEEB…* osz piehrrdzielona długopisem  dziuhrrke od klucza zapyziała czwahrrta cóhrrka kubła na phrrezehrrwatywy i łysej tancerki goł goł zapleśniała menda z krzywymi zebami, co to mi… *obejrzał się. Łeb mu rozsadzało przy każdym ruchu. Okazało sie, ze potknął się o ręke Tangorna. Warknął, po czym z  trudem pozbierawszy się ruszył do kibla by sobie ulżyć…*

Tangorn - 2010-01-24 18:36:07

*A Tang tam na szczęście nie śnił o niczym szczególnym, choć raz mu się wydawało, że na cele eskadry bazyliszków zmierza w stronę umocnień wroga. Na szczęście mu to szybko przeszło i potem to już nie śnił o niczym, po prostu spał. No ale nagle obudził go jakiś kopniak wymierzony w rękę a potem jakaś dziwna wiązanka słowna, więc otworzył jedno zapite oko i mocno przykrwione, choć u niego to tak się w oczy nie rzucało ze względu na ich kolor* Kurwa, co za baran tak hałasuje i spać nie daje? *Warknął, ale zaraz tego pożałował, bo łeb go bolała, ale nie czuł nagłej i przemożnej ochoty, by do kibla pójść*

Secorsha - 2010-01-24 18:47:46

*Z kibla słychac było charakterystyczny chlust, który zwykle określało się wśród Kaleeshów jako „nalot na Tenvaki”. Tutaj to… Nalot na Pandorę II, na przykład. Wiec Seco spuszczał bomby, czyli rzygał lub też wymiotował, wiec nie było słychać jego, a  jedynie te dźwięki. Kiedy skończył, nie okazał się ostatnim chamem bo „spuścił wodę” wiadrem w którym ona była, i do tego właśnie służyła. Ta, co zostaje po zmywaniu czy czymś takim. No i wyszedł* jak ja ciz arras bahrrana pokażę, to ci dupsko spuchnie, ganghrreno! *wycharczał, pojawiając się w drzwiach. Nie wyglądał zbyt zdrowo. Dziąsła miał białe, co było równoznaczne z tym, ze był blady*

Tangorn - 2010-01-24 18:55:16

*Słysząc te jakże charakterystyczne odgłosy dobiegające z kibla to aż się uśmiechnął, bo jednak on był twardszym zawodnikiem. Fakt, że miał przewagę gabarytową, ale i tak wprawiło go to w lekko radosny nastrój, dopóki Seco nie zdecydował się powrócić* Ciiiicho... łeb mi pęka... masz coś na kaca? *Jęknął z poziomu podłogi, bo nie miał najmniejszej ochoty by się stamtąd zabierać, bo i po co? Wygodnie, stabilne podłoże, nikt się nie czepia (jedynie to można się potknąć o jego cielsko*

Secorsha - 2010-01-24 19:04:02

*Secorsha się wyrzygał, to mu było lżej, choć łeb mu rozsadzało, ale cierpiał dumnie, z lekko przymkniętymi oczami, choć łeb rozsadzało. Seco zastanawiał się, czy tang widzi jak mu łeb pulsuje. Trzymał się kurczowo pazurami futryny drzwi i tak stał, skupiając się na tajemniczych głosach ze swojego ciała, by po chwili odezwać się z lekkim sykiem* Miałem do wczohrraj… no a tehrras nie mam…

Tangorn - 2010-01-24 19:09:32

*Jemu tam było wszystko jedno. Łeb mu rozsadzało i nie uważał tego za jakąś słabość. Jak boli znaczy że dużo wypił i wziąć żyje, sukces po prostu. Gorzej tylko z doprowadzeniem się do stanu używalności* Fierfek... weź wołaj kogoś bo nie podniosę się z ziemi... szamana, lekarza... kurwa, sprzedawcę kefirów! *No i zaraz pożałował, że głos podniósł, bo mu łeb znowu zaczęła pulsować z bólu. Syknął tylko sobie pod nosem to "Ciii" i przymknął oczy. Może jak się jeszcze trochę prześpi, to ból minie? No ale to nie jego mieszkanie, więc trzeba się stąd zwlec jakoś o własnych siłach. Przecież nie pokona go alkohol!*

Secorsha - 2010-01-24 19:25:27

*Seco tylko chytrze się zaśmiał, choć widać było, ze cierpi, to nadal miał w sobie tą kaleeshianską przewrotność. Wyszczerzył zęby wychodzące z bladych dziąseł* No coś ty, może po dom pogrzebowy jeszcze? *skrzywił się na ów krzyk ale i tym razem nie dał po sobie poznać. Widać było, ze wolałby się teraz Tanga pozbyć, ale jeśli sam nie polezie, to Seco go nie wygoni. Solidarność piciu i w kacu*

Tangorn - 2010-01-24 19:30:45

Taa... jak mnie zastrzelisz. Daj coś, co postawi mnie na nogi i znikam, robotę znaleźć muszę... *Obrał na razie prosty plan, popyta się po jakiś klubach, czy nie potrzebują ochroniarza, tak na początek. Mieszkanie znajdzie itp. Potem może podłapie lepszą fuchę dla kogoś z jego umiejętnościami. Od czegoś trzeba w końcu zacząć, a nie tylko żerować na innych. Ale by to osiągnąć musi po prostu pozbierać się z tej podłogi*

Secorsha - 2010-01-24 19:38:04

*przejechał sobie czubkiem języka po przednich zębach. Nadal czuł ten nieprzyjemny posmak po rzyganiu* Mam zwykłe tabletki na kaca z supehrrmahrrketu i naphrrawde nic poza tym, nie mam nawet zsiadłego mleka, nic! Zasiłek będzie za tydzień! *odepchnął się od tej nieszczęsnej futryny i z wysiłkiem ruszył do kuchni, coś sobie mrucząc cichutko. Nic nie powiedział o swoim zamku, a przez dziurę w ścianie było go z  pokoju widać. Otworzył szafkę i drżąca ręka zaczął przewalać coś, co było przyprawami,. Wszystko mu się na łeb wysypało. Zaklął. Na szczęście to w  papierkach było. Z wysiłkiem przykucnął i odnalazł poszukiwany kartonik na podłodze* Ale jest tylko pięć… wystahrrczy?

Tangorn - 2010-01-24 19:47:52

To daj... *Mruknął i podniósł się z ziemi, trzymając się za głowę. Oparł się po chwili o ścianę, by było mu wygodniej i by szybciej wrócić do stanu funkcjonalności* Ehh... masz coś do popicia? Woda zwykła może być. A jak nie, to trudno *Rzekł nieco niepewnym głosem, bo strasznie go ten kac męczył i czuł się, jakby spuszczono z niego powietrze. W żadnym przypadku nie przypominał tego wojownika, pewnego siebie i aroganckiego. Teraz po prostu chciał się gdzieś przespać a potem pójść i poszukać roboty, by mieć się gdzie przespać.* Wystarczy... a ty nie chcesz?

Secorsha - 2010-01-24 19:55:35

*Podał mu tabletki  tym takim co tabletki się podaje, rzeczywiście było ich tylko pięć* Na pahrrapecie stoi woda do podlewania kwiata *wycharczał. Bo Seco miał kwiatka! Dostał na imieniny (chociaż kalendarzu duukanskim nie było imienin Secorshy, wiec sam sobie wybrał date). I miał kwiata o którego dbał, a  ten pasożyt się wbrew logice rozrastał.* ja twahrrdy jestem, wytrzymam *odparł. Zrobił nalot na Pandore II to mu lżej było, za to czul się jeszcze lepiej  faktem, ze Tang zaraz łyknie pięć i niehonorowo zostawi Seco z niczym*

Tangorn - 2010-01-24 19:59:16

A kwiatkowi wody braknie przecież... *No tak, biedna roślinka. Taung wyżłopie całą wodę a potem ona sobie uschnie i będzie ją miał na sumieniu. W każdym razie wziął tabletki i tak krzywo patrzył na kaleesha, który wyglądał równie źle co on, ale zgrywał twardziela.* Nie pierdol, tylko bierz, dzielimy się po połowie... *Wziął tylko dwie tabletki do ręki i opakowanie podał znowu Seco. Co jak co, ale byli towarzyszami niedoli, a o swoich się w końcu dba. Ale jak twardo będzie obstawiać przy swoim, to nie będzie mu na siłę wpychał ich do pyska*

Secorsha - 2010-01-24 20:07:18

*wrażliwy ten Tang, nie ma co. Kwiacior z parapetu szczerzył do nich swój zdradliwy zielony uśmiech. Brakowało mu pare listków, bo Seco dokładał je do sałatki, ale kwiatek szybko nadrabiał z nawiązką.* o… a wiesz, ze on piwo lubi? *wyznał całkowicie poważnie, choć zabrzmiało wiadomo jak. Wziął tabletki i sprawnie posługując się swoją jedyną dłonią wycisnął sobie dwie, trzymając ów „plastik” zębami. Trzecia została, a  Seco łyknął bez popijania. Nigdy nie musiał popijać, choć na opakowaniu pisało ze niby trzeba.* No to odstawisz mu potem *dokończył jak już było po wszystkim*

Tangorn - 2010-01-24 20:12:05

*Uśmiechnął się nieco triumfalnie po czym wstał i podreptał ostrożnie w kierunku parapetu. Wziął dzbanek (czy co to tam jest) z wodą do ręki, tabletki wpakował sobie do ust a potem popił odrobiną wody (czyli tak połowa zawartości dzbanka poszła).* Kwiatek wie co dobre... i jeszcze wygląda tak... eee... dobrze *Mu na myśl przychodziła jakaś drapieżna roślina niż kwiatek ozdobny, ale chyba miał jeszcze przewidzenia. Oby te tabletki zadziałały* Uff... dobra, to ja powoli... będę znikać. A co do tego zamka... *Wskazał słabo ręką na zabarykadowane drzwi i pociągnął nosem* Załatwię to w wolnej chwil ii jak zamek znajdę...

Secorsha - 2010-01-24 20:20:34

*Wysadził łeb przez dziurę wcześniej przez tanga zrobioną* w porządku *cofnął czerep, ale niefortunnie, wiec zabolało, bo się uderzył. Zaraz znikł za dziurą, słychać było jak pada na kolana, a słow jakie wypowiedział nie odda najbarwniejszy nawet opis, tak wiec nie będę próbował nawet przybliżać tego wykwitu werbalnej weny*

Tangorn - 2010-01-24 20:35:17

*Stłumił chęć roześmiania się z jego nieszczęścia, bo po prostu nie wypadało. Zakaszlał tylko, gdy rozpoczęła się iście piękna wiązanka. Chwiejnym krokiem polazł do dziury i ostrożnie spojrzał na leżącego kaleesha.* Tee... nic ci nie jest? *Zapytał uśmiechając się nieco parszywie do niego* Gdzie ty się tak nauczyłeś przeklinać, co? Niezły popis *Zarechotał i zaraz powoli cofnął głowę, uważając, by sam się nie zabić przy tym*

Secorsha - 2010-01-24 20:40:58

Dziadek mnie nauczył… *wysyczał masując łysy łeb i zerkając na Tangorna przez dziurę. Białkówki mu błyskały kiedy z tej pozycji (przygarbionej klęczącej) patrzył  w góre, a to dawało jakieś takie odpychające wrażenie, skojarzenie ze zwierzęciem* Nic mi nie jest, tylko jebałem się i kuhrrwa boli…

Tangorn - 2010-01-24 20:51:01

No to dobry był z niego nauczyciel *Cofnął się na bezpieczna odległość podtrzymując się ścianą, bo jakoś tak trochę się nadal chwiał. Ale lek chyba już zaczynał działać (albo mu się tak wydawało), bo w sumie samopoczucie nieco mu się polepszyło* No zdrowo pieprznąłeś... pomóc Ci czy już mam się ewakuować? *Jakby stwierdził, że może sobie pójść to by się nie obraził, i tak już się tutaj zasiedział. Omiótł jeszcze wzrokiem pokój, by się upewnić, że niczego nie przegapił i ze wszystko ma przy sobie. Jedynie na podłodze leżał jego płaszcz (jakimś cudem nie zauważył jego braku na sobie i chodził tylko  w pancerzu)*

Secorsha - 2010-01-24 21:02:25

*dało się słyszeć jakieś jękniecie, a  potem* A co ty mi tehrras pomóc możesz? Spiehrrdalaj czynić dobhrro, ja se pohrradze *rzekł bez jakiegoś rozczarowania czy niedopowiedzeń. Po prostu. Koniec wizyty, Seco rozmasuje sobie leb i szybko zapomni*

Tangorn - 2010-01-24 21:06:21

*Podszedł do swojego płaszcza i podniósł go z ziemi, by po chwili zarzucić go na siebie. Kaptur zaraz też na głowie wylądował, zasłaniając nieco twarz* No to ja znikam... trzymaj się... *pożegnał się nieco cicho, bo się chwycił za głowę. Od barykadował drzwi i wyszedł na klatkę schodową, pojękując cicho za każdym razem, gdy jego ciężkie buciory stukały o schody. Po kilkunastu długich dla niego minutach opuścił blok mieszkalny i skierował się gdzieś tam*

Tangorn - 2010-01-31 16:04:23

*W okolicy wieżowca, w którym mieszkał Seco pojawiła się wysoka postać ubrana w ciemnobrązowy płaszcz z kapturem naciągniętym na głowę. Widać było jedynie twarz o szarej karnacji oraz płomienne oczy. Tang nie zwracał uwagi na nieco zaciekawione spojrzenia przechodniów, tylko otworzył drzwi i ruszył do klatki schodowej, wiodącej na wyższe piętra. Potem do drugiej, aż w końcu dotarł w okolice mieszkania Seco. Bez namysłu podszedł do drzwi z rozwalonym zamkiem i zapukał ostrożnie, by ich nie rozwalić.*

Secorsha - 2010-01-31 16:11:32

*Było już popołudnie, ale wczorajsza wolna sobota była bardzo ciężka, raz ze nie mógł odespać tygodnia pracy w centrum analizy i diagnostyki, dwa – musiał odreagować i odreagował, bowiem sumienny był. Tak wiec niedziele spędzał w  poziomie. Na pukanie zareagował głośnym chrapnięciem i przewalił się w wyrku pod kołdrą na drugi bok, by dalej kimać z błogim uśmiechem niemowlaka na pysku. Tak wiec chyba Tang będzie musiał „włamać się” do mieszkania, czyli pchnąć drzwi by przesunąć fotel którym Seco owe drzwi „zamykał”*

Tangorn - 2010-01-31 16:15:15

*Jako że nie znał "łóżkowych" (w sensie sen itp) zwyczajów kaleesha to się zastanowił, czy aby gdzieś nie polazł. Podrapał się po głowie pod kapturem i zapukał znowu kilka razy, ale tym razem mocniej, więc możliwe, że fotel czy tam krzesło się przesunęło pod wpływem uderzeń jego ręki. W ostateczności pozostawi mu zamek w środku, nie będzie przecież z nim chodzić kilka dni, czy tygodni*

Secorsha - 2010-01-31 16:22:56

*Powtórne, mocniejsze pukanie połączone z przesunięciem fotela było głosne, a  pora późna, wiec Seco mógł się obudzić. I obudzi się. Dało się słyszeć przeciągły jęk który kojarzył się tylko  jednym – z przebudzeniem  tego błogiego stanu, dobrego, regenerującego snu.* Weeeejść… *Jęknął, kończąc słowo szerokim ziewnięciem, po czym na oślep obmacał brzeg łóżka w poszukiwaniu komórki. Klepnął jaszczurkę w łopatkę,a  potem wyciągnął spod niej telefon* Ooo, Ghrruby dzwonił, ten to ma zdhrrowie…

Tangorn - 2010-01-31 16:27:13

*No ten jęk oraz polecenie, by wejść upewniło Tanga, że Seco jednak spał. Kto normalny śpi do tej godziny? No, chyba, że ten który buszuje po nocy i potem nie ma kiedy odespać. Teraz jednak pozostała kwestia dostania się do środka. Po krótkim namyśle pchnął mocno drzwi, by fotel ustąpił pod naporem jego ciała. Po chwili wszedł do środka (zakładając, że fotel ustąpił) i zrzucił kaptur z głowy* No śpiochu, mam coś dla ciebie. A i cześć przy okazji *Uśmiechnął się do gada i pogrzebał w kieszeni płaszcza. Po chwili wyciągnął tradycyjny zamek do drzwi w całkiem dobrym stanie*

Secorsha - 2010-01-31 16:32:40

*Ustąpił, czemuż miałby nie ustąpić, to tylko fotel. I tak dzięki temu Seco mógł spojrzeć na Tanga, a  Tang zapewne na Seco. Jaszczurka czmychnęła pod łóżko, zaś Seco leżał na brzuchu z komórką w łapie i , wsparty nieco na kikucie prawej ręki i łokciu lewej – patrzył wracającym do świadomości wzrokiem w kierunku drzwi, a  wiec na Tangorna* Czeeeść… *przeciągnął leniwie i zadarł łeb wyżej, by lepiej widzieć. Źrenice zwężały mu się powoli* A co to jest?

Tangorn - 2010-01-31 16:37:12

*No tak, tradycyjny widok istoty wyrwanej ze snu.* No jak to co? Zamek który miałem ci wymienić, całkiem dobry... biegałem za nim po wysypisku razem z tym... no... *Podrapał się po głowie prawą ręką, bo w lewej trzymał owy zamek. Miał problem z przypomnieniem sobie nazwy tego stworzenia, a chciał sprawdzić co one je* Xemorfon czy jakoś tak... *W każdym razie wzruszył ramionami i wszedł do środka nogą zamykając drzwi, które bez zamka zamknąć się nie chciały.* No, widzę, że ty kolego do rannych ptaszków nie należysz

Secorsha - 2010-01-31 16:50:28

*Zaspany kaleesh uśmiechnął się szeroko, tak tak to on miał we zwyczaju i po kilku pomrukach podniósł siew  koncu do siadu. Siedział zgarbiony, klate miał golą, był tylko w  bokserkach. Na klatce piersiowej widac były biegnące skosem blizny rytualne. Po prawej stronie głębsze niż po lewej. Seco siegnął do twarzy i powiercił kłykciem  oku* To musiałeś szybko spiehrrdalać. I należę – od tygodnia budze się przed siódmą!

Tangorn - 2010-01-31 16:56:28

*Rzucił tylko okiem na blizny kaleesha i zaraz sobie przystawił fotel. Zamek położył na pobliskim stoliku, bo potem zabierze się do montażu, jak się Seco ogarnie. Póki co usiadł sobie ostrożnie na fotelu, by się nie zarwał pod jego ciężarem.* Czemu spierdalać? A właśnie, nie wiesz co ten morfon je? Zwykłe mięso wystarczy? *Cóż, Tang nie bardzo dawał wiarę złej reputacji, która przylgnęła do xenomorphów, dlatego też pytał o ich zwyczaje żywieniowe. Po prostu potraktował je jak zwykłe zwierzęta, choć bardzo prawdopodobne, że gdyby się natknął na innego przedstawiciela tego gatunku, to by mógł go spotkać raczej parszywy los* Ho, ho, to teraz trzeba sobie odespać, co? *Taung uśmiechnął się lekko i nachylił się nieco w kierunku Seco. Jeśli by przyjrzał się twarzy Tanga to zauważyłby kilka świeżych blizn, choć nie tak głębokich. Były to ślady po całkiem ostrej walce*

Secorsha - 2010-01-31 17:02:23

*Twarz zaspanego kaleesha to jedna z najpiękniejszych rzeczy w galaktyce – zapuchnięte, ledwo otwarte powieki, za szerokie źrenice, jakieś odgniotły od guzika poduszki na twarzy, zwędzone nozdrza, przechylony łeb i uśmiech idioty* Genehrralnie miecho, ale ich przysmak to dzieci. Za emehrrytami i khrrewetkami nie przepadają, a  zwykłe miecho z mahrrketu to rharhrrytas dla nich, phrrefehrrują wołowinę. A co, chcesz adoptować jakiegoś xenka ze złomowiska? *Wiercenie w oku przyniosło rezultat. Zamrugał i otworzył oczy już normalnie, szeroko, a źrenice wróciły do normalnego rozmiaru* Nieme, już nie będę spał, bo przylazłeś, to niegrzecznie tak…a  ty co, kto ci mohrrde obhrrobił? *zapytał naturalnym tonem pełnym uprzejmości. Coś w stylu: ooo, masz nową koszulkę (bliznę), ale fajna!*

Tangorn - 2010-01-31 17:07:24

*No czy najpiękniejszy widok w galaktyce to kwestia gustów i akurat Tang nie należał do grona wielbicieli takich scenek. Wolałby już oglądać budzącą się ze snu kobietę jego rasy* Ooo, dzięki, kupię coś w sklepie, bo dzieciaka na żer nie rzucę. A czy chce adoptować? Raczej nie, nie miałbym gdzie trzymać biedaka, bo bydle nawet spore jest... *Wypowiedział to wszystko poważnym tonem, więc nie było mowy o żarcie czy kpinie. Chciał się po prostu odwdzięczyć za pomoc przy poszukiwaniach.* Co? Aaa... robotę znalazłem... tak jakby robotę. Walczę sobie na arenie gladiatorskiej. Jak się wygrywa to całkiem niezła sumka, jak na początek. Ale leczenie też kosztuje, jak się dostanie wpierdol... *Wzruszył ramionami, nie czując złości z powodu tego pytania. Już zdążył się przyzwyczaić do specyficznego zachowania Seco*

Secorsha - 2010-01-31 17:11:51

*Była to jedna z tych chwil ze gdyby Seco usłyszał myśli Tanga to by powiedział,. Ze to nie ma różnicy. I pewnie dostałby w łeb. Szybciej by się obudził, albo wręcz przeciwnie – nigdy by się nie obudził. Kaleesh nabrał powietrza w niemym „ahaaa”, co znaczyło ze wszystko do niego dotarło* Spoko, ja to myślę ze to fucha w sam rhas dla Ciebie. Na pewno się kiedyś wybiohrre, jak skończę ten staż, myślę, bo ranne wstawanie powoli mnie zabija,… pokaż ten zamek *wyciągnął dłoń w nadziei, ze Tang mu poda, bo mu bliżej do stołu niż Secorshy*

Tangorn - 2010-01-31 17:17:49

*No gdyby Seco w ten sposób skomentował urodę kobiety jego rasy (bo nie wiem jak się to odmienia), to pewnie znalazłby się w szpitalu na sali chirurgicznej. Ten temat bywał bardzo drażliwy, ale to pewnie nie tylko wśród Taungów. Dlatego lepiej unikać porównań która kobieta jest piękniejsza...* Noo... nie tracę kondycji, muszę używać umiejętności, które nabyłem w ciągu całego życia. Lepsze to niż stanie przed barem jako bramkarz... to jest taka namiastka bitew w których brałem udział, ale nie przynosi mi to honoru Ale coś do garnka trzeba włożyć, coś zaoszczędzić na przyszłość... *Westchnął cicho i poderwał się na nogi, by podać zamek kaleeshowi. Gdy tylko wstał to fotel wydał z siebie taki dźwięk, który można by uznać za westchnienie ulgi.* Masz... całkiem niezły, jak na mój gust *Rzekł podając przedmiot do ręki Secorshy, by mógłsobie zobaczyć z bliska*

Secorsha - 2010-01-31 17:26:15

*I nie ma się co dziwić, byłaby to wycieczka jak najbardziej zasłuzona, bo takich rzeczy się nie mówi. No ale niestety Seco jest Seco i czasem placi za takie rzeczy – obitym okiem czy spuchniętymi jajcami. I nie ma pretensji* Raczej pojedynków *sprecyzował Seco, przypominając sobie ostatnią walkę jaką widział. Kilka miesięcy temu. Walczyło dwóch predatorów* Na ringach królują pewnie Yautia, co? Fajnie się ich tłucze? *zapytał uśmiechając się półgębkiem, jakby mówił: bo nawet nie dopuszczam do myśli tego ze oni tłuką ciebie. Wziął zamek i podniósł na wysokość oczu, Obrócił kilkakrotnie* Oooo… tylko kuhrrwa po co mi taki zamek, jak klucza od niego nie mam… *westchnął i z czymś w rodzaju smutku popatrzył na Tanga*

Tangorn - 2010-01-31 17:32:23

No tak... wielkie skurczybyki, ale w końcu ktoś o odpowiednich gabarytach dla mnie, więc to wyzwanie jest *Uśmiechnął się parszywie, bo jak na razie kilku predatorom spuścił łomot, ale to dolna liga. Ci z górnej to dopiero zabijaki i psychopaci... ale minie pewnie trochę czasu nim się tam dopcha. I nie wiedział też, czy koniecznie chce się tam dopchać. Z jednej strony do przodu gnała go ta Mandaloriańska chęć sprawdzenia się, ale z drugiej strony chciałby gdzieś osiąść, kupić małą farmę na jakimś zadupiu. Może i by znalazł kogoś, komu by przekazał całą swoją wiedzę? Kto wie?* Co? Kurwa, nie mów, że się zgubił... *Zaczął szybko grzebać po kieszeniach warcząc cicho ze złości. W końcu wydobył z jednej z nich mały (jak dla niego) metalowy klucz, trochę zardzewiały* Dziada przez godzinę wyciągałem z tego zamka, ale przy okazji naoliwiłem mechanizm, więc działa jak marzenie

Secorsha - 2010-01-31 17:37:06

*Bez słowa położył zamek na kolanie, dziurką od klucza do góry, po czym wziął klucz, obejrzał go pod światło z okna, do czego musiał się przekręcić nieco, po czym chuchnąwszy nań wcisnął zgrabnie w dziurkę i przekręcił. Uśmiechem oznajmił swoje zadowolenie z pracy mechanizmu* Konthrrrola jakości wydała pozytywną opinie. Nie zaghrrazą zdhrrowiu użytkownika i nie pogwałca jego zmysłu kuhrrwa estetycznego, phrrosze zamontować *chwyciwszy zamek z kluczem podrzucił go i podał na powrót Tangowi*

Tangorn - 2010-01-31 17:49:44

No to ja rozumiem *Uśmiechnął się i spojrzał na drzwi oceniając ich stan techniczny. Cóż, bywało lepiej... mógł nawet wziąć te drzwi z wysypiska, lepsze by pewnie były, ale transportu nie miał więc się trzeba tymi jakoś zająć.* No tu już się schody zaczynają... *Mruknął cicho i rozchylił nieco płaszcz, szukając coś na swoim pasie, który zawsze miał przy sobie. Wygrzebał śrubokręt, jakiś mały zestaw śrubek (wszystko to zabrał na wypadek montażu)*

Secorsha - 2010-01-31 18:06:45

Wiesz…tylko fajnie będzie jak się do mnie przypiehrrdolą ze zamki wymieniłem żeby kuhrratohrr nie mógł wejść… oni to są nohrrmalnie jebnieci *Kiedy Tang podszedł do drzwi, Seco spuścił nogi z łóżka, i po chwili wyciągnął spod niego swoje ciuchy co by przyodziać się i golizną taungów nie gorszyć, wszak to istoty wrażliwe niezwykle. Po chwili już miał na dupsku spodnie, a  wyżej koszulkę z logo supermarketu. Podszedł do Tangorna* A ja śniadanko zhrrobie! *wycharczał wesoło, podnosząc ramiona jakby chciał ukryć między nimi głowę*

Tangorn - 2010-01-31 18:13:48

To mu dorobisz klucz i chuj... *Odparł trochę poirytowany, bo już zdążył się zorientować, że tutejsze władze jakieś takie dziwne. Nawet ta zachłanne Republika z jego czasów była lepsza od tego tutaj. No ale nie ma na co narzekać, trzeba brać się do roboty. Tang przyklęknął przy podniszczonych drzwiach, chwycił lepiej śrubokręt i zabrał się za demontaż starego, zniszczonego zamka. Trochę mu to zajęło, bo pewnie był znacznie starszy od niego i kaleesha razem wziętych. W końcu jednak ustąpił, więc szybko został ciśnięty gdzieś na podłogę. Tang przystąpił do montowania tego nowego, ale musiał nieco poszerzyć wejście śrubokrętem (na szczęście te tradycyjne posiadają wiele różnych zastosowań, nie to co te mechaniczne dziadostwa). Z wielkim uporem udało mu się wcisnąć nowy mechanizm w miejsce starego. Teraz wystarczyło go dokręcić, i sprawdzić, czy działa. Po kilku kolejnych minutach drzwi się ładnie zamykały* No to masz drzwi jak w mordę strzelił!

Secorsha - 2010-01-31 18:18:51

*Właściciel chałupy... no może nie właściciel ale główny lokator przez ten czas zamelinował się w kuchni. Otworzył lodówkę i smętnie przeciągnął wzrokiem po pustych pólkach. Raczej niczego treściwego tu nie było.* Musze zhrobić zakupy *Stwierdził sam do siebie z powagą, po czym wyciągnął kiełbasę, by położyć ją na talerz obok. Kiedy Tang coś mówił o strzelaniu  mordę, zaśmiał się* Zajebiście, chodź na kiełbache, bo nic innego nie ma

Tangorn - 2010-01-31 18:23:58

No jak masz tylko kiełbachę to jednak by trzeba było skoczyć... *Pozbierał się z ziemi a wszystkie zbędne elementy (w tym rozwalony, stary zamek) położył na stoliku, by potem łatwo to wszystko zebrać do jakiegoś worka i albo sprzedać na złom albo po prostu wywalić gdzieś do śmietnika.* No i będzie... a właśnie, to mi przypomniało, ze też będę musiał zrobić jakieś zakupy... ale najpierw trzeba kupić lodówkę... fierfek, do dupy się zaczyna wszystko od zera... *pomasował sobie policzek lewą dłonią i patrzył nieco zamyślony na tą biedną, samotną, gołą kiełbasę, która wywołała w nim jakieś pseudofilozoficzne rozważania*

Secorsha - 2010-01-31 18:42:32

No, ja też… *mruknął, odnośnie zakupów rzecz jasna, a potem nastała cisza, czyli owe rozważania o których mówił Tang. Seco poderwał łeb, jakby w  nagłym olśnieniu, ale odbicie zamyslonego łba w jego tęczówce ostudziło entuzjazm* No jedź tą kiełbache, przecież stahrrczy dla nas dwóch, nie? Zakupy można zhrrobić, juthrro będę wracał z  labohrratohrrium to kupie…a  co do lodówki – może wahrrto najpiehrrw kupić gazetę i poszukać używanej…a  czekaj, gazete to ja mam. Jedź, a  potem poszukamy *po czym sam ułamał jedna trzecią całej porcji i zabrał się za swój pierwszy tego dnia posiłek. Sniadanio-obiad*

Tangorn - 2010-01-31 18:46:51

*No cóż, nie wypadało tak odmawiać, ale jedna kiełbasa to w przypadku Tanga ledwie przekąska, bo jak na swoją posturę to jadł sporo, ale ostatnio to trochę pościł z powodów finansowych. Tak czy inaczej zabrał sie za jedzenie, urywając odpowiedni kawałek kiełbachy, która po chwil zniknęła w jego ustach* No używana może być, póki co nie mam za dużo forsy. Mam nadzieję, że potem na coś się lepszego uzbiera... *Podrapał się po głowie w zamyśleniu. Kiedyś finansami się nie przejmował, a teraz to był jego główny problem... przeklęty świat. I jak tu planować sobie przyszłość?*

Secorsha - 2010-01-31 18:50:38

*Pracą rąk, rzekłby wieszcz, ale wieszcza tu nie było, był tylko Seco, który stal oparty o sciane nieopodal dziury wybitej swego czasu przez Tanga i żuł obiadośniadanie* A może khrredyt, Tang? Jesteś gladiatohrrem, dobhrra passa i za 3-4 miesiące wszystko spłacasz. Lepiej łapać póki ma się fohrrme, bo lata lecą, nie żebym coi dogadywał, wiesz… *po czym odepchnął się barkiem i kiwając się ruszył z powrotem do „salonu”* A lodówke to się znaaajdzie…

Tangorn - 2010-01-31 18:55:42

Ta, żeby bank wpierdolił mnie żywcem z procentów? Nie miałem zaufania do tej instytucji u siebie to i tutaj nie mam... *Sceptycznie nastawiony był do pomysłu wzięcia kredytu w banku, ale sama idea pożyczki była nawet ciekawa. Tylko skąd by tu wytrzasnąć coś takiego? Taung w zamyśleniu oparł się plecami o ścianę palcami prawej dłoni zaczął pocierać swój podbródek* No tak, latka lecą i lecą... na starość to bym chciał sobie farmę kupić na jakimś zadupiu... *wycharczał w zamyśleniu, przez co mu się wymsknęło to, bo nigdy nikomu tego nie mówił. Przecież był młody (w miarę), silny i tak dalej, to po co zawraca sobie głowę jakąś farmą?*

Secorsha - 2010-01-31 19:06:06

*Secorsha zatrzymał się w wejściu i leniwym, oszczędnym ruchem spojrzał w bok, na Tanga. Potem przed siebie, na zamknięte drzwi, a  potem znowu w bok* Syndykat ci porzyczy, jeśli udowodnisz, ze  jesteś wahrrt inwestycji. Każdy sponsohrr lubi kiedy jego ludzie odnoszą sukcesy i reklamują mahrrkę, nie? *Skin ał głową, jakby woląl go za sobą i teraz już definitywnie do salonu wszedł, po drodze podziwiając zamek. Zadowolony był, widać to było po każdym jego geście* Fahrrma? Nie no, zajebiście, ale na Venui, tutaj możesz hodować najwyżej papierzaki, ziemia jest tak skażona, ze nic nie chce rhosnać…

Tangorn - 2010-01-31 19:11:48

*Dopiero po chwili dotarło do niego to co powiedział Seco, wiec ruszył swój shebs i wszedł za nim do salonu* O Syndykacie to ja wiem tyle co nic... *Uśmiechnął się leniwie widząc zadowolenie kaleesha z jego zamka. Trochę się przy tym badziewiu namęczył, ale przynajmniej nie poszło to na marne i się właścicielowi mieszkanka podoba* Jak już zakładać farmę to gdzieś w cholerę stąd, na uboczu... zacofana planeta. Lubię takie równiny, sawanny... lasy to tylko do polowania... *Miał czas, znajdzie kiedyś odpowiednią planetę i wtedy zacznie dopiero myśleć nad kupnem gruntu. Jak będą kredyty...* Może na stare lata znajdę jeszcze kogoś godnego, komu bym mógł przekazać wszystko co wiem... jak mój buir przekazał mnie

Secorsha - 2010-01-31 19:16:01

*Usiadł na podłokietniku fotela o bokiem oparł się o oparcie. Patrzył spokojnie, nadal wprowadzając kiełbachę, bo po przebudzeniu wilczego apetytu nigdy nie miał* O Syndykacie bezpiecznie jest nic nie wiedzieć *odparł krótko. Jak ktoś, kto jednak wie i to sporo* Ale mogę ci to załatwić. Gladiatohrr, jeśli nie zainwestuje w siebie, szybko traci wydajność… *Popatrzyl w sufit, przełknął, popatrzył na zamek i znowu mu się gęba cieszyć zaczęła* Tutaj… jakby Flehrr miała tu swoje dzieci, to mógłbyś przekazać jednemu z nich... a tak – nikomu. Wszyscy to idioci

Tangorn - 2010-01-31 19:25:45

*Siadł na tym samym co przedtem fotelu, który cicho zatrzeszczał w proteście, więc musiał siedzieć ostrożnie, by go nie rozwalić* No tak, lepiej żyć w błogiej nieświadomości, co? *Uśmiechnął się do Seco chytrze, bo podejrzewał, że ten ma jakieś tam kontakty z Syndykatem, ale wolał się w to nie zagłębiać. Nigdy nie pociągały go ciemne, przestępcze sprawki, choć tutaj pewnie zmieni swoją opinię o tym.* No tak, trzeba sprzęt mieć dobry. Póki co mam tylko swój pancerz i sztylety, ale coś porządniejszego by się przydało... *Opadł nieco na fotel i uśmiechnął się sam do siebie na wspomnienie swojego starego, prywatnego arsenału. Miał tam dziesiątki broni zebranych z pól bitew i wiele egzotycznych i bardzo śmiercionośnych. Tutaj z radością by użył choćby takich trandoshańskiwch spluw* Oj Seco, co do przekazywania wiedzy to nie jest takie hop siup... ten, któremu się to przekazuje musi mieć dusze wojownika, ten ogień w sobie. A niestety coraz mniej takich osób...

Secorsha - 2010-01-31 19:32:38

Nie, po phrostu lepiej się nie nahrażać jak się nie musi po phrrostu. Świadomość nie ma tu nic do tego zupełnie jak myślenie usthrroju, nie? *Wzruszył ramionami jakby dodawał: „Z resztą nieważne”. Co do nauki, to Tang miał racje. Z osła nie zrobisz konia choćbyś i siodło nań wsadził* Top co, lodówki szukamy? *wstał. Nie miał już kiełbasy, została zeżarta. Przeszedł się po mieszkaniu w poszukiwaniu gazety* Umiesz czytać w tym ahrrcyzakhręconym języku?

Tangorn - 2010-01-31 19:38:41

No tak. *Wolał już nie drążyć tego tematu, tak dla własnego i dla Seco bezpieczeństwa. Może przyjdzie czas na taka rozmowę, ale póki co nie czuł, by informacje o Syndykacie były mu niezbędne do przetrwania* No tak, lodóweczka... jedziemy z tym... *Klasnął w dłonie ożywiwszy się bardziej, bo to może być nawet zabawne. Po chwili jednak nieco mu mina zrzedła* No coś tam umiem, ale będzie trudno z tym... ledwo się tego kopniętego języka nauczyłem *Podejrzewał, że kaleesh ma podobne problemy z tym co Taung, więc co dwie głowy to nie jedna*

Secorsha - 2010-01-31 19:45:06

*Ale kaleesh tylko uśmiechnął się, jednocześnie tryumfalnie co z  wyrozumiałością i zrozumieniem. Czytał i pisał w jezyku wspólnym całkiem dobrze, ciągali go po kursach i różnej resocjalizacji. Nie był wcale taki najgorszy* Zastanawiam się czy w tym roku do egzaminu dojrzałości nie podchodzić, stahrry! *podniósł do gory palec. Trochę przesadził, ale w przyszłości na pewno bez problemu otrzyma ów papier. Znalazł gazete* No, z przedwczoraj… kupiłem ją bo jest ahrrtykkulik o Kahrrecie V6. Bo genehrralnie to ja tylko te kolohrrowe, z obhrrazkami, wiesz… *I z gazetą usiadł w swoim fotelu* Gotów na wysłuchanie dzisiejszych gohrrących ofehrrt mhrożacych khrew w żyłach lodówek?

Tangorn - 2010-01-31 19:51:48

*No cóż, Tanga to nikt po kursach nie ciągnął i sam się musiał nauczyć wszystkiego, co w pewnych momentach doprowadzało go do napadu furii z powodu wszechogarniającej frustracji. No ale teraz to jakoś mu szło z tym wszystkim* Że jak? Jaki egzamin? *Zmrużył oczy bo nie wiedział za bardzo o co chodzi. Na Mandalore nie mieli takich egzaminów, jedynie przed wstąpieniem na uczelnię robiono wstępny egzamin, czy kandydat się andaje czy nie. AA potem już szedł normalny cykl i dyplom* No tak, wielbicielem samochodów jesteś... dawaj te lodówki, ustrzelimy zaraz którąś

Secorsha - 2010-01-31 20:00:14

Tutaj tak jest, w moim wieku masz już tyle papierów ile wazysz *odparł, przekartkowując gazetę. Na chwile zatrzymał się na artykule o Karecie. Palcem dotknął obrazka czerwonego auta na słabej jakości papierze* Niieee, tylko kahrrety, inne samochody są mi całkowicie obojętne *i przekartkował dalej, i dalej, aż do ogłoszeń* Mieszkania nie, mathrrymonialne nie, samochody nie, gspodahrrstwo domowe taa… No to słuchaj *Chrząkniecie* tu nie, tu… trlrwizohrr żeby Cienia oglądać Nie… o… coś dla Ciebie *podnisł na chwile wzrok, po czym chwyciwszy gazetę od góry podniósł nieznacznie* 160cm wzhrrostu, z domu Hedoz, latek 6, nie dziewica, lubi jak się jej wkłada, do wzięcia od zahrraz, nieznaczne ślady użytkowania… 250 khredytów…

Tangorn - 2010-01-31 20:05:29

Jak ja nie cierpię biurokracji... *Westchnął, doskonale wiedząc, że tutaj już przed nią nie ucieknie, chyba, że na jakieś kosmiczne zadupie. Póki co jednak starał się jak najbardziej unikać papierków i innych dupereli* Nie wiem, co to za samochody, ale fajnie... *Dla niego to by musiał być sporej wielkości samochód, by pomieścić jego wielkogabarytową postać. A takich samochodów raczej nie produkują seriami. No nie licząc furgonetek dostawczych* Yyy... ty o lodówce gadasz, co? *Zapytał nieco zmieszany, bo wolał się upewnić. Kaleesh miał nieco dziwaczne poczucie humoru, więc nie zawsze trzeba brać wszystko na poważnie*

Secorsha - 2010-01-31 20:11:42

wiesz, tu działa to o dziwo całkiem sphrrawnie, gdyby nie to nie wdzieli by mnie w tym labohratohrrium, a tak – jest papiehrr i musza, nawet jeśli nie jestem cycata człowieczką którą może posuwać trzech na rhaz…No pewnie, ze o lodówce, 160 wysokości, używana, ślady użytkowania ale sprawna od zahrraz, 250 khredytów *poprawił się. Położył gazetę na kolanach a twarz oparł na chwile o pięść*

Tangorn - 2010-01-31 20:17:00

Mnie by to sklasyfikowali jako niebezpieczny dla życia i zdrowia otoczenia *Roześmiał się cicho i chrapliwie, bo jakoś sam siebie za biurkiem nie wyobrażał. I do tego w jakimś garniturze... okropność. Miał już robotę i był z niej zadowolony, póki jeszcze jakieś kończyny nie utracił* No tak, cycate człowieczki, te to wszędzie się wcisną ze swoimi "szparkami"... ale wracając do lodówki... w sumie, na razie dobre. A ile nowa kosztuje? *Wolał znać orientacyjną cenę, ile zaoszczędzi na tym wydatku, bo na razie kupi tą z ogłoszenia. Zdezynfekuje się ją porządnie i pochodzi przez jakiś czas*

Secorsha - 2010-01-31 20:23:12

*Podniósł łeb i popatrzyl an niego z powagą* Ooo… nowa… ale ambicje masz… no to… hmm… póltohrra tysiąca do dwóch… ale ta to jakaś fihrrma nieznana, jedziemy dalej… słuchaj… 120cm, jedna szuflada zamhrrażahrrki, 3 w lodówce, D-ahrrctic, zie… zielona, łał, 200 khredytów *Skonczył i spojrzał na Tanga, co by się w tej kwestii wypowiedział*

Tangorn - 2010-01-31 20:27:58

No co, tak dla porównania cen *Rzucił obojętnie i wyprostował się w fotelu, by lepiej się wsłuchać w oferty używanych lodówek* Trochę mała, ale co tam, cena niezła. Jest coś jeszcze? *Dla Seco pewnie wydawałoby się idealna, ale Tang był amatorem dobrego jedzenia, więc trochę tego tam może napchać*

Secorsha - 2010-01-31 20:32:55

*Niiee, dla Seco wcale nie idealna. Nie lubił się schylać, a do 120centymetrowej na pewno by musiał, chyba ze stałaby na stole, co u Secorshy raczej dziwić nie powinno* thrrwa przeszukiwanie, thrrwa, przeszukiwanie, Tangohrrn idź po piwo, jest w kuchni, thrrwa przeszukiwanie… pralka to nie, phtrranie jest dla ciot…

Tangorn - 2010-01-31 20:38:02

Ooo masz piwo? *No to wstał od razu na nogi, bo poszukiwaniami zajmował się Seco, on tylko określał czy może być, czy nie. Gdy był w kuchni usłyszał coś o pralce oraz o tym, ze pranie jest dla ciot* Tee... ja tam do prania nic nie mam. Gdybym miał porządne ubranie to pralka by się przydała fierfek... właśnie, jeszcze szafę muszę kupić i ubrania... *warknął bez entuzjazmu, bo sprzęty do mieszkania będzie chyba kolekcjonował przez kilka tygodni, chyba, że wygra na prawdę dobrą walkę, wtedy zainkasuje trochę większą nagrodę. Piwo znalazł nawet szybko, więc je wziął i wracając do salonu podał jedno kaleeshowi* Masz...

Secorsha - 2010-01-31 20:44:55

*Seco prychnął do gazety* żonę sobie kup. Nie będziesz musiał się takimi piehrrdołami przejmować. Albo dwie, jedną do szafy a drugą do phrralki. Mi mama pierze. Znaczy się Flehrr *Zagwizdał, przewracając kartkę, na tej bowiem stronie się skończyły. W gospodarstwie domowym nic już nie było poniżej trzech stówek, wiec szukał teraz pod „Różne”. Wziął piwo i… trzymał. Podniósł wzrok, który mówił: „Otworzyć”. Ci, co dłużej przebywali  Seco znali te jego skróty myślowe. On trzymał butelkę/puszkę, kierował ku drugiej osobie, a  ta otwierała. Bez słow* O, ktoś chce sprzedać phroteze lewej nogi

Tangorn - 2010-01-31 20:50:47

Co ty pierdolisz... facet musi umieć dać sobie radę sam bez kobiety... ooo to mamusia ci pierze? No ładnie, ładnie... *W jego głosie można było dosłyszeć lekką kpinę z tego powodu, bo sam się nigdy kobietą nie wyręczał (nie licząc wczesnej młodości, kiedy to te podstawowe domowe czynności wbijano mu do głowy). Spojrzał po chwili na Seco i już miał usiąść, gdy skojarzył parę rzeczy: wzrok, puszka, jedna ręka. No tak, gafa...* A no tak... *Położył na stoliku swoje piwo po czym otworzył jego puszkę* Tak? To sobie kup a potem daj ogłoszenie, wymienię lewą nogę na prawą rękę

Secorsha - 2010-01-31 20:56:38

*Odgryzł się ostrym spojrzeniem, w którym jednak wrogości nie było, choć miłości też nie* Ty, to nie głupie, tylko najpiehrrw trzeba mieć tyle kasy. Dzieki *napił się piwka i od razu zmrużył oczy* No ale słuchaj tego, to jest w sam raz dla Ciebie: Lodówkę i kuchenkę  oddam w zamian za pomoc w remoncie. To nie głupia altehrrnatywa, ja myślę sobie

Tangorn - 2010-01-31 21:00:41

Taa... tobie matka widać nie kazała prać ubrań w rzece w czasie wojny. Czasami se myślę, że to była lekka przesada *Mruknął nieco rozbawiony zarówno jego reakcją jak i swoimi wspomnieniami z lat młodości. Różnili się dosyć pod względem kulturowym, ale jakoś się dogadywali* I kuchenkę też? Nieźle... przy okazji podpatrzę też coś o tutejszych technikach remontowych. U mnie też by się przydało... jakieś namiary? *Sięgnął po swoje piwko i otworzył je, ale już nie miał ochoty siadać w tym nieco już zapadniętym fotelu. Sączył więc powoli browarka i krążył po pokoju namyślając się nad kilkoma kwestiami*

Secorsha - 2010-01-31 21:05:57

Nie, nie kazała, jedynie dhrruga żona ojca kiedyś kazała mi phrrać, jak miałem 12 lat, za kahrrę *zwierzył się ze swojej przeszłości. Można przypuszczać, ze pranie u kaleeshów nie było tak częstą czynnością jak u innych ras* Mamy numehrr telefonu. To pewnie jakaś babcia, często tak się ogłaszają, bo nie mają kasy dla fachowca, a  płacenie w towarze jest tańsze niż w gotówce. Ja bym zadzwonił, gazeta ma dwa dni, wiec może być nieaktualne, ale może bedziesz miał fahrta?

Tangorn - 2010-01-31 21:11:04

To się ciesz, ja miałem cały zestaw począwszy od prania a skończywszy na gotowaniu pod ostrzałem artyleryjskim... ale tego już sam się nauczyłem. W sumie szczury z ognia nie są złe... *No tak, co wojna robi z ludzi (i Taungów) jeśli trzeba żywić się byle czym i do tego upolowanym? Ale przynajmniej wie, że z głody w jakieś dżungli nie padnie* Dobra, daj ten numer i zobaczymy... o ile biedna staruszka na mój widok nie wyzionie ducha... *Wypalił z lekkim entuzjazmem, bo jednak oszczędziłby te kilkaset kredytów a to już sporo, jak się niczego nie ma* Yyy... pożyczysz telefon? *Głupio tak bez telefonu być, no ale jeszcze nie pomyślało tym gadżecie. Będzie musiał skorzystać z jakieś promocji u jakiegoś większego operatora*

Secorsha - 2010-01-31 21:17:26

Jak wyzionie to możesz więcej zyskać-  wszystko wyniesiesz i to bezkahrrnie, a oni stwierdzą zawał. Pewnie jeszcze do nas do labohratohrrium jej zwłoki zawiozą. Numer to… *I podał numer, po czym wziął łyczek piwa, a potem następny, po czym nadal trzymając puszkę nacelowal pazurem na krawędź łóżka* Telefon. Bierz

Tangorn - 2010-01-31 21:24:13

No niby tak... gorzej jak gdzieś spisze dobytek i takie tam... *No cóż, nie lubił bawić się w złodzieja, więc wszystko by pewnie zależało od sytuacji w której by się znalazł. Teraz jednak nie ma co myśleć o tym, co by się stało, gdyby babcia wyzionęła ducha* Dobra, dzięki... *Wziął numer i podszedł do łózka, by poszukać telefonu. Znalazł go dosyć szybko i z małym trudem wbił cyferki. Przystawił sobie urządzenie do otworów usznych, gdyż małżowin nie posiadał, co było lekkim utrudnieniem. No i czekał... W końcu dodzwonił się* Witam, dzwonię w sprawie ogłoszenia w gazecie. Tego o pomocy w remoncie w zamian za urządzenia kuchenne... *Zaczął spokojnie, starając się ze wszystkich sił, by jego głos nie odstraszył od razu rozmówczyni*

Secorsha - 2010-01-31 21:34:10

*Secorshy jakoś się nagle wesoło zrobiło. Ale to był Secorsha, wiec nie był to lekki tłumiony uśmiech, tylko chichot który trzeba było tłumić silnym naciskiem, w tym przypadku puszką -  bo owym narzędziem zatkał sobie usta. Wbił zęby w aluminium i aż czkał  od dławionego chichotu. Ogłoszeniodawca owszem byłą staruszka, na pewno nie krewetka a to już plus. Ogłoszenie okazało się aktualne, ale pani chyba nie zaufała Tangornowi, bo adresu podać nie chciała, mówiąc ze jeszcze się zastanawia*

Tangorn - 2010-01-31 21:38:26

*Patrząc na Seco i na jego wybuch wesołości to zmrużył niebezpiecznie oczy, co można odczytać teraz jako ewidentne ostrzeżenie. Fakt, staruszka chyba się przestraszyła tonu jego głosu, bo jakoś uparta była. No próbował jakoś negocjować, ale nie był w tym najlepszy, więc zrezygnował* Jeśli się pani zastanowi to proszę oddzwonić... tak, na ten numer... do widzenia *Rozmowa się zakończyła po czym Tang warknął groźnie i rzucił telefon na łóżko* Nie śmiej się, bo zarobisz w zęby a ta puszka wyjdzie ci przez twój shebs... pieprzona starucha. Chyba trzeba będzie coś kupić

Secorsha - 2010-01-31 21:43:25

*Drgnął kilka razy spazmatycznie. Uśmiech szeroki nie schodził z pyska. Ot, wesoło i to nie wiadomo od czego, przecież tylko kilka łyków zrobił* Przepraszam, to nie ci na złość… to jakoś samo mnie naszło.. *I prychnął w puszkę. Udał,z e nie słyszał ostrzeżenia, wszak byli już wobec siebie „swoi”. Co nie znaczy, ze nie próbował się opanować* Zadzwonię za dwie godziny i bedziesz miał adhrres. Wiesz, babcie się boją, bo to babcie. Mi byś zęby wybil, a ją zabił na amen bo pewnie nawet zębów nie ma…

Tangorn - 2010-01-31 21:47:51

Przecież babci bym nie pierdolnął... samym widokiem pewnie bym ja zabił... *Odgryzł się nieco kąśliwie, bo miał przeczucie, że ten się z niego śmieje, a tego nie lubił. Chyba nikt tego nie lubił. W każdym razie zabrał swoje piwo i wypił do końca, po czym puszkę zgniótł w ręku i rozejrzał się w poszukiwaniu kosza na śmieci* Ty to bardziej komunikatywny jesteś, więc może tobie się uda cholera... pewnie babcia oczekuje na jakiegoś ludzkiego młodzika. Się by zdziwiła...

Secorsha - 2010-01-31 21:55:37

*Uspokoił się w końcu. I nie było śladu po wcześniejszym napadzie. Jak ręką odjął. Specyfika Secorshy* Się nie bój babci, jak tylko zobaczy ze jesteś taki.. *zamilkł, szukając odpowiedniego słowa, co by nie przesadzić za bardzo* …sympatyczny i sumienny, to na pewno zmieni o tobie zdanie. A jakby co – to pójdziemy rhazem, mnie babcie lubią, kiedyś jak skacowany jechałem to mi jedna miejsca w autobusie ustąpiła! *Sączył swoje piwo. Natomiast kosza u niego nie było. Śmieci były wszędzie – walały się po kontach, nieskrępowane i wolne*

Tangorn - 2010-01-31 22:05:10

*No ale tak niezbyt kulturalnie wywalać komuś do mieszkania śmieci, więc schował puszkę do worka z częściami zamka, potem wywali* Cóż, skacowany osobnik jest w gorszym stanie niż taka babcia. No ale zobaczymy... *W końcu się uśmiechnął, choć trochę krzywo. Powrót do normalności u Seco odebrał pozytywnie, bo ten śmiech czasami był wkurzający i irytujący, no ale da się przywyknąć. Chyba...*

Secorsha - 2010-01-31 22:10:29

*Gad zogniskował spojrzenie na chowanej puszce, ale zaraz odwrócił wzrok. O cholera, musi mu się naprawdę nie przelewać, skoro zbiera puszki – pomyślał, podnosząc swoje piwo do ust. Pił i patrzył przed siebie* A może wpadnij do Flehrr? Ona czasem po występach ma dużo takich… fihrranek, kuhrrtyn czy chuj wie czego… mogła by ci to może jako pościel dać…

Tangorn - 2010-01-31 22:18:41

*Spojrzał na niego pytająco mrużąc nieco oczy, zastanawiając się do czego ten pije. No ale Seco miał czasami poglądy całkowicie różne od reszty osób, więc ciężko było za nim nadążyć* A po chuj mi to? Mam łóżko i pościel, w miarę dobre, bo się nie zarwało nawet... promocja na targowisku była, nieźle się za to wykosztowałem... *No przynajmniej jeden podstawowy element miał. No, dwa, kibel też miał. I nawet wodę i prąd, bo poprzedni właściciel nawet płacił czynsz, ale mu się zmarło i go okradli w błyskawicznym tempie. Dlatego też Tang potrzebował solidnych zabezpieczeń, ale to dopiero potem, jak już jakiś dobytek zgromadzi.*

Secorsha - 2010-01-31 22:29:11

*Oparł się w fotelu, nawet się w nim zatopił, ale to o dziwo właśnie teraz było widać jego atletyczną budowę ciała. Tylko wyglądał chudo* Nooo..  mogła by ci dać… miałbyś więcej… wiesz, posag zbiehrrasz.. no i mógłbyś, jak się nie boisz złapać pahrre xenomorphów i sprzedać, niektórzy właściciele bahrrów dobrze za nie płacą…

Tangorn - 2010-01-31 22:35:25

Wiesz co, nie pij więcej *Rzucił na pół żartobliwie ale na pół też serio, bo te pomysły wydały mu się co najmniej absurdalne. Posagu nie zbierał, bo on nie kobieta, a za firankami i falbankami nie przepadał. A xenomorphów chwytać nie będzie, bo uważał te bestie za wojowników i łowców, a więc sprzedawanie ich dla właścicieli barów to nie było zbyt w porządku. Przynajmniej dla niego, bo wiedział jak one skończą. Albo na arenie albo jako obłaskawione zwierzątka, pupilki*

Secorsha - 2010-01-31 22:41:12

*Popatrzył na niego  teatralnym wyrzutem. Dla kogoś, kto znał go choć trochę był to ewidentny żart, ale jeśli ktoś nie znał mógł po tym spojrzeniu poczuć się nieswojo* wiesz, kiedy ja ostatnio piłem? Wtedy z tobą… wiec nie życz dhrrugiemu co tobie nie mile… eh, kuhrrwa, juthrro znowu ide co centhrrum i 5 dni znowu pić nie mogę… ciężka sphrrawa…

Tangorn - 2010-01-31 22:45:54

No to ciężki żywot osobnika pracującego... na trzeźwo cały czas. Tak jak ja... *No ale od czasu do czasu pozwalał sobie na jakiegoś drinka bądź też piwko, tak dla relaksu. Ale tak by się schlać do nieprzytomności to rzadko, bo nie było towarzystwa do picia, nie licząc Seco* A właśnie, gdzie pracujesz? Bo mi chyba umknęło przez tą popijawę...

Secorsha - 2010-01-31 22:52:52

jak popijawa była to byłem jeszcze przed. Oni nawet nic o mnie nie wiedzieli wiec jak przyszedłem, to przyli lekki szok *podjął temat, wyraźnie zadowolony. W fotelu się umościł i stope o siedzisko oparł* Publiczne Centhrrum Analizy i Diagnostyki. Wiesz, badam na takim specjalnym krześle różne istoty. Oglądam ich wąthrobe, skład khrrwi, fajna sphrrawa. 90 phrocent się mnie boi *wyszczerzył zęby w bardzo wesołym uśmiechu* A następną popijawę to z piątku na sobotę planuje… bo kuhrrwa trzeba, i już

Tangorn - 2010-01-31 22:57:36

Ahaa.... n to masz całkiem ciekawe zajęcie. Z ludźmi i innymi istotami, da się pogadać, co? *Uważał, że jemu ta posada akurat pasowała, bo jednak osobnik z niego całkiem sympatyczny i komunikatywny, więc strach przed nim to taki na wyrost. Raczej...* Ooo... no nieźle, nieźle. Kto wpada? Bo może też mógłbym się zakręcić, trzeba porządnie sobie wypić i podleczyć kilka guzów, które bez wątpienia przybędą w mojej robocie. A jak mieszkanko będzie na picuś glancuś to robię parapetówę... *Wyszczerzył tym razem on zęby, bo lubił parapetówki, choć technicznie rzecz biorąc żadnej nie pamiętał, a to już o czymś świadczyło*

Secorsha - 2010-01-31 23:08:09

*Cmoknął cicho* A jakże! Takich się rzeczy dowiaduje, ze nohrrmalnie się w pale nie mieści. Najwięcej to baby gadają, takie w Twoim wieku, bo stahrre to thrroche wkurzające są. Jedna na dhrrugi dzień po badaniu przyniosła mi słoik rosołu, a inna dała numehrr i kazała umówić się ze swoją wnuczką *Strach przed Secorshą był spowodowany jego wyglądem. Nie miał tam strasznie zakazanej mordy, no ale egzotyczna rasa, wysoki, łysy, rysy twarzy miał ostre, mimikę trochę trudną do zrozumienia od razu, no i sztuczną rękę (bo zakładał do laboratorium tą kosmetyczną protezę, zawsze mniej się rzuca w oczy, a  pracownik bez ręki w laboratorium może trochę pacjentów wystraszyć)* w sobotę to pewno moi koledzy będą, Jehrry, Ghrruby, Ośnik… a na pahrrapetówe Twoją to ja coś przyniosę specjalnego! *Odwzajemnił szczery usmiech taunga swoim własnym o takim samym przesłaniu*

Tangorn - 2010-01-31 23:15:18

No na prawdę fajne atrakcje... też bym tak chciał. Mnie to w robocie po mordzie leją, o ile któryś trafi. Ale odstresować się idzie przynajmniej, wyżyć... biedni ci co ze mną czasem walczą *Wzruszył ramionami, bo mu ich żal nie było. A Seco nawet przyjemną robotę miał, ale wiadomo, nie dla Tanga to robota. Mało komunikatywny przy obcych jest. On się nadawał do prac fizycznych.* No to niezła ekipa pewnie, co? A to zapraszam jak będzie... tylko nie wiem jeszcze kiedy i kto będzie... *Skrzywił się lekko, bo przyjaciół tutaj za wielu nie miał. Na Mandalore to co innego, jakby tam zrobił parapetówę, to by pewnie musiał dom na nowo składać*

Secorsha - 2010-01-31 23:19:31

*Prychnął miechem, znowu tak głupawo, widać jakaś twórcza refleksje miał. Napił się piwa, pustą już puszke rzucił za siebie, i wyszczerzony, ze znacząco przymkniętymi oczami odparł tymi słowy* Mnie w phrracy bić nie wolno, bowiem chroni mnie ustawa ochrony phrracownika i o nietykalności osobistej a także wewnętrzny regulamin Sali 91 – nie bić asystentów *co do parapetówy – na Mandalore to by Seco raczej nie przyszedł. Chyba ze sam tez byłby Tangiem. No a na Kalee nie byłoby parapetówy, bo tam nie kupuje się mieszkań…*

Tangorn - 2010-01-31 23:23:05

No to powiem po raz kolejny, masz se dobrze. No ale dobra, ja będę się zbierać, muszę jeszcze upolować parę mebelków a potem do roboty... *Oczy błysnęły mu groźnie a wolne ręce zacisnął lekko w pieści. Dziś miał nadzieję trochę kasy zarobić, znowu jakiś durny predator chce go pokonać, myśląc, że da mu radę samymi mięśniami. Kretyni... póki co. Zabrał ze sobą worek z rozwalonymi częściami i spojrzał do środka* Wywalę w drodze do śmietnika, zabrać coś? *Jak już idzie to może też zabrać Seco jakieś śmieci*

Secorsha - 2010-01-31 23:35:31

*A Seco sobie pomyślał tak: o, chce, żebym nie myślał, ze zbiera puszki, ale jednocześnie chce je mieć, żeby sprzedać. I tak się strasznie wzruszył, ze niemal mu uśmiech z  gęby spełzł. Niemal, co nie znaczy, ze spełzł, bo nie* No, weź puszki, co? Wkuhrrwiają mnie, trzeba je łapać bo się tuhrrlają. A do tej pani zadzwonie i umówię cie na jutro wieczóhrr, koło 18, pasi?

Tangorn - 2010-01-31 23:42:58

*Zmrużył oczy, bo chyba już wiedział o czym on myśli* Kurwa twoje mieszkanie, więc je sobie ogarnij. Ja puszek na złom nie zbieram, tak nisko nie upadłem *Warknął nieco groźnie, bo te insynuacje mu raczej nie pasowały. Chciał być miły a ten tutaj niestworzone historie wymyśla* No dobra, będę po robocie i w miarę ogarnięty mam nadzieję. *Dodał już nieco uspokojony i przybliżył się do drzwi*

Secorsha - 2010-01-31 23:50:15

*Wymyśla, wcale nie takie niestworzone, bo życiowe, i na pewno nie po to by skrzywdzić, bo dobrze chce, wrażliwy jest i z dobroci serca wszystko, co wymyśli, nawet jak to się komuś nie podoba. Popatrzył badawczo, przybierając kamienny wyraz twarzy, ale nic nie odpowiedział. Skoro  Tang zapytał, to Seco odpowiedział, nikomu swoich podtekstów nie wyjaśniał, równie dobrze mogły być one zupełnie inne. Seco teraz wyglądał jak ktoś, kto poczuł się dotknięty, ale dla „większego dobra” stara się zamaskować co czuje.* Spoko *mruknął tylko* I dzięki za zamek. Fajny jest

Tangorn - 2010-02-01 00:00:06

*No a Tang przewrażliwiony trochę na punkcie swojej dumy i też się poczuł nieco dotknięty insynuacją, że taką klepie biedę, że musi puszki zbierać. Więc oboje raczej się nawzajem obrazili, choć nieumyślnie (no może Taung trochę umyślnie w geście obronnym)* Nie ma sprawy, cieszę się, że się podoba. Oby nikt go nie rozwalił... To potem podrzuć mi ten adres... a właśnie, nie wiesz gdzie jest moja melina. Czekaj... *Poszperał po kieszeniach i znalazł mały notes wraz z długopisem. Zapisał Seco swój nowy adres i wręczył mu kartkę* No to bywaj. *Skinął mu głową, otworzył drzwi, sprawdzając jeszcze, czy wszystko dobrze chodzi, po czym wyszedł na klatkę schodową, zamykając za sobą drzwi. Po kilku minutach opuścił wieżowiec, kierując się do swojej "roboty" wyrzucając po drodze worek ze śmieciami*

GotLink.pl