Secorsha - 2010-01-13 16:05:12

Ulica Środkowego Ena Xu, wąska, dwupasmowa jezdnia, za dnia zatłoczona róznymi autami, nocą opustoszała, bowiem noc to nie najlepsza pora na łazenie po Stol;icy, szczególnie w takich miejscach, gdzie jest ciemno i pozornie bezpiecznie. Kiedy za dnia zadrzesz tu głowe ujrzysz po obu stronach strzelające pod niebo budynki, które niczym schody dla olbrzymów piętrzą się ku górze. Ulica trochę zasyfiona, prowadząca do kilku podrzędnych lokali.  Ot, ulica.

Tangorn - 2010-01-13 16:07:42

*Tyle że Seco go nie wkurwił ale raczej rozbawił, bo jak inaczej to nazwać? A na Duukan był od niedawna i jeszcze tutejszych realiów nie znał. Zatrzymał się patrząc na niego podejrzliwie*O co Ci fierfek chodzi, co? *Warknął na niego, bo chciał iść do domu (a raczej do pokoju motelowego, który wynajmował) umyć się i wyspać. A następnego dnia planował po prostu ruszyć się, by poszukać roboty. Ale jak miał to zrealizować, jak ten mu staje na drodze i coś tam gada od rzeczy?*

Secorsha - 2010-01-13 16:10:14

*Z baru „pod spadającą gwiazdą” wystrzelił nagle za potężnym ciałem które wyszło wcześniej pocisk w brązowym płaszczu. Oczy świeciły mu nikłym światłem odbijanym przez neony. Wyglądał na lekko zdenerwowanego. Strzelił oczami za siebie, a  siebie potem w dół ulicy, błyskawicznie dopadając i zrównując się z  Tangiem* Nie znasz tego świata, powinieneś słuchać kogoś kto tu jakiś czas siedzi dla własnego dobhrra! *skoczył o krok w przód, wyprzedzając towarzysza i teraz szedł przed nim tyłem. Jako ze Seco był bardzo zwinny, a  Tangorn – pijany – ten manewr udał się, i teraz Seco mógł z przejęciem gestykulować swoją jedyną łapą by wzmocnić i tak wyraźną gre mimiki* W właśnie zaczyna się godzina policyjna, czy ty wiesz, co to znaczy?

Tangorn - 2010-01-13 16:16:52

*Szedł przed siebie powoli i dalej nieco chwiejnie, więc stawiał szeroko swoje kroki, tak by utrzymywać równowagę. Ten świat nie nastrajał go pozytywnie, sam beton, wszędzie tylko beton i szkło. Tęsknił za Mandalore... za tymi morzami traw i gęstymi lasami. Za wysokimi górami i za głębokimi dolinami. Cholera, nie docenia się takich rzeczy, gdy bez problemu można wrócić, a on utknął w tym szambie na dobre* Nie mów mi co jest dla mnie dobre... umiem zadbać o siebie. I najwyżej polegnę w boju *warknął na niego jak na wyjątkowo natrętną muchę. Od trzech lat tłumił w sobie wszystkie emocje i szukał jakiegoś celu w życiu. Nie miał go, wiec śmierć nie malowała mu się tak strasznie...* Tak, bandę godzina policyjna oznacza bandę di'kute z pałkami, któży szukają kogoś do spałowania, albo zabicia. Niech próbują

Secorsha - 2010-01-13 16:28:09

*Seco pacnął się otwartą dłonią w czolo* Gówno phrrawda, mzoesz sobie umieć, a oni zhrrobią z ciebie kawał miecha mielonego. Jak będziesz miał szczęscie… *resztę jego wypowiedzi urwał nagły oślepiający błysk światła padającego zza pleców Tangorna, wiec oślepilo kaleesha, a Tang mógł poczuć na sobie wręcz fizycznie odczuwalne spojrzenia. To, co za nimi stało było ważącą ponad tonę maszyną patrolową i trzema funkcjonariuszami. Seco zakrywając oczy ręką warknął tylko* Masz ostatnią szanse, głupku! Za mną! *po czym rzucił się skokiem we wnękę miedzy budynkiem   śmietnikiem wielkości domku jednorodzinnego* Hej, wy! *krzyknął milicjant za nimi. Nim Tangorn się odwrócił, już kilka strzało w podziurawiło chodnik w miejscu gdzie chwile temu poruszył się Seco* Stać! Jesteście aresztowani!

Tangorn - 2010-01-13 16:33:49

Noż kurwa... *Błyskawicznie dokonał w umyśle analizy sytuacji, po czym stwierdził, że woli jeszcze pożyć, wiec skoczył zaraz za Seco, poruszając się cholernie szybko i zwinnie jak na jego rozmiary i jak na stan upojenia alkoholowego, ale adrenalina robi swoje. Czuł, jak płynie mu strumieniami w żyłach. Ale w miedzy czasie postanowił sobie, że jeszcze tu wróci, uzbrojony i opancerzony. Bo teraz miał przy sobie tylko marny pistolet blasterowy i zestaw sztyletów, a tym to maszyny patrolowej nie pokona. Te historie o Taungach rzucających się z nożami na czołgi były zdecydowanie przesadzone* Prowadź do cholery... *Warknął do Seco, po czym puścił wiązankę przekleństw we wszystkich znanych mu językach. Gdyby nie ta maszyna patrolowa to by pewnie nie zwiał*

Secorsha - 2010-01-13 16:40:02

*No cóż, nie znał realiów – myślał Seco – ale można by było wytłumaczy rzucenie się na milicje - honorem wojownika. Pewnie by ich zabił, ale zaraz potem złapali by jego, do Dominium dba o czystość i wszelkich takich co za dużo skaczą – wiadomo. Oczy Secorshy błysnęły w absolutnej ciemności wnęki. Prześliznął się z trudem, a chudy był. Ale Tangorn tez się przeciśnie. Ciało jest niesamowicie plastyczne, a  jeszcze w stresie… Seco wyskoczył na sąsiednią ulice i usłyszał już biegnącego milicjanta. Maszyny patrolowe tez były szybkie – wielkie, dwunożne roboty, wiec jeśli ten zobaczy Secorshę, to kiszka. A Seco miał już wyrok w zawiasach… Ale póki co mieli kilka sekund przewagi, by przebiec na drugą stronę, trochę po skosie i wpaść we wnękę* rhuchy! * i przeciął sprintem ulice po przekątnej, po drodze wyciągając zza pazuchy broń i wsadzając do kieszeni by w razie czego szybko jej dobyć

Tangorn - 2010-01-13 16:46:01

*No Tang do chudych nie należał, ale jakoś z trudem się przepchał, choć koszulę sobie całkiem zniszczył. Warknął basowo z powodu tłumionej furii. On, wojownik, który ponad dziesięć lat swojego życia spędził na polach bitew, szukając i ścigając wroga wszędzie a potem bezlitośnie go niszcząc. Teraz on, Zasłużony wojownik musiał uciekać przed bandą durnych milicjantów, którzy pewnie nigdy w życiu na oczy nie widzieli pola bitwy. Biegł za Seco tak szybko jak umiał i oczywiście dobył swojego blastera, który był nieco większy i cięższy niż standardowy a to z powodu wielkości jego dłoni. Nie odwracał się póki co za siebie, ale jak dopadnie do odpowiedniego miejsca, to wpakuje pocisk między oczy pierwszemu milicjantowi jaki pojawi się w zasięgo jego wzroku.*

Secorsha - 2010-01-13 16:52:55

*Seco dopadł wnęki i pośpiesznie, drżącą ręką wybił kod wejściowy, zerkając przez ramie na Tangorna. Wytrzeszczył oczy nagle, kiedy tego drugiego oświetlił na kilka chwil różowawy blask kamery namierzjacej, którą wypuścili funkcjonariusze. Kaleesh wbił się plecami w właz, czekając na aktywacja a  kiedy ją otrzymał – wpadł do środka* Tangohrrn! *krzyknął i natychmiast pożałował. Przecież przez tego durnia teraz dotrą do niego. Ale już się powiedziało. Seco pozbierał się, i stanął na biegnących ku piwnicom schodach, patrząc wyczekująco na szarzejący prostokąt otwartych kodem drzwi*

Tangorn - 2010-01-13 16:58:02

*Szybko zlokalizował głos kaleesha i zobaczył, jak ten wpada przez drzwi do jakiegoś korytarza. Po chwili dopadł do nich, przeciskając się bokiem by szybciej i sprawniej to poszło. Zaraz też zamknął za sobą drzwi i zbiegł po schodach. Bez wątpienia będą ich dalej ścigać... szkoda, że nie miał przy sobie żadnego granatu. Dopadł szybko do Seco i mruknął cicho, opanowany. Bo nie różniło się to zbytnio od zadań wywiadowczych, kiedy to musiał ukrywać się przed wrogimi służbami porządkowymi. Dzięki wysiłkowi i adrenalinie powoli wracał mu rozsądek* Dobra, dokąd prowadzą te korytarze? Z reszta nie ważne, musimy ich zgubić...

Secorsha - 2010-01-13 17:12:05

*Seco nie słuchał jego słow. Kiedy drzwi się zasunęły czy tam zostały zamknięte, łapa Secorshy powędrowała do kieszeni by za chwile wrócić, bogatsza o gnata. Kaleesh wycelował. Strzał był głośny, a  odrzut odbił mu w nadgarstku. Strzału nie było widać, w przeciwieństwie do pocisków energetycznych. Tam, gdzie przed chwilą był nowy zamek teraz siała dziura tak głęboka i wykonana z niszczycielską precyzją, jakby oddano do celu 5 al. Może 6 strzałów z klastera. Zaraz tez rzucił się w dół schodów, mijając Tangorna i przejmując prowadzenie* Nigdy, ale to nigdy nie daj się złapać, oni zawsze mają kilka wahrriantów oskahrrżeń i przestępstw którzy popełniają sami i tylko zerkają na takiego fhrrajehrra jak ty, by mu to udowodnić i skazać *podniósł w biegu lufę i dmuchnął na unoszący się z niej dymek. Zbiegli e schodów i znaleźli się w normalnej piwnicy pod budynkiem użytkowym czy mieszkalnym. Pachniało przetworami i wilgocią. Seco otworzył jedne drzwi z tworzywa sztucznego, niepozorne i wszedł do małego piwnicznego pomieszczenia  rzędem metalowych, typowo fabrycznych pólek zastawionych ogórami i innym dobrem jadalnym* Zamknij za sobą *warknął. Jakby licząc sekundy spojrzał nerwowo w góre, choć i tak otaczała ich ciemność, wiec zapalił światło i wyjął  kieszeni paczkę papierosów…*

Tangorn - 2010-01-13 17:17:45

*Stał w miarę z boku próbując zebrać chaotyczne myśli. Że też musiał się schlać na tym przeklętym świecie. Godzina policyjna... to chyba kpiny są. Wystrzał z broni Seco nie zrobił na nim wrażenia, tylko spojrzał na niego swoimi oczami, a potem zwyczajnie ruszył za nim* I ty myślisz, że jakby mnie złapali, to bym dał się zapuszkować? *Zapewne urządziłby im niezłą rzeźnię, nim w końcu by padł pod ich bronią. Taungowie się nie poddają, idąc na pole bitwy, nie ważne jakie schodzą z niego o własnych siłach bądź też tam pozostają na zawsze. Wszedł za keleeshem do jakieś ciasnej komórki i zamknął za sobą drzwi, opierając się potem plecami o ścianę* Popierdolona planeta... trzeba się gdzieś zamelinować do rana...

Secorsha - 2010-01-13 17:29:30

*Kaleesh chuchnął na paczkę papierosów, po czym otworzył ją kciukiem, nadal patrząc na Tangorna* Jeszcze będziesz miał okazje pokazać im jaki to jesteś waleczny, ale wybacz, jeśli nie pojawię się na Twoim pogrzebie. *wycharczał, a  raczej powiedział, bo stres wygładził mu mowę. W pewnym momencie pochylił łeb nad paczką papierosów, jakby chciał wziąć jednego bezpośrednio ustami. Nie mając drugiej ręki pewnie tak robił. Ale…* Tu Jednohrręki Bandyta *mruknął cicho do… głośniczka miedzy fajkami* Jestem  Fhrryckiem, ale ughrryzł go pies, co mam robić? *podniósł wzrok na Tangorna. Za chwile głośniczek się odezwał głosem najpewniej człowieka* Zupa się skończyła, Jednoręki *urządzonko zatrzeszczało. Seco zamknął je i otworzył znowu* Ale on umie ghrrać na mandolinie *mruknął Seco* To załuż prezerwatywę *padła odpowiedź. Seco zamknął paczkę, popatrzył na Tanga* Znasz hymn Dominium? *zapytał cicho, mrużąc oczy* Nie mahrrtw się, nawet jeśli nie, to tej nocy cie nie złapią… *Rzekł i podał sobie paczkę papierosów do pyska. Wziął jednego. Resztę schował, wyjął zapalniczkę, przypalił… Wszystko całkowicie bezstresowo. I wtem usłyszeli łomot. Seco, spowity dymem tanich fajek odwrócił tylko łeb. Wypuścił z  pyska dym, zaciągnął się i znowu wypuścił…
Łomot, Łomot, Łomot*

Tangorn - 2010-01-13 17:37:29

*Wzruszył spokojnie ramionami* Wątpię czy w ogóle byłby pogrzeb *Mruknął bez entuzjazmu mrużąc oczy. Adrenalina powoli ustępowała miejsca zmęczeniu a alkohol uderzył ze zdwojoną siłą. Nie, na razie nie będzie pił, nie znał realiów tego świata, wiec trzeba będzie trochę po szpiegować. Wojskowe doświadczenie się tutaj przyda... tyle, że będzie musiał sobie załatwić porządną broń, bo te tutejsze blastery to śmiechu warte są. Szkoda, że z jego rozbitego okrętu nie ocalała żadna broń przydatna do walki, nie licząc noży i sztyletów. Zerknął na Seco, chcąc zapytać skąd ma tą staromodną pukawkę (ostatnio taki zabytek widział u Trandoshan), ale ten nagle zaczął gadać do... fajek? Nie, musiał tam mieć nadajnik i gadał szyfrem. Co nieco z tego rozumiał, nie było to zbyt wymyślne, słyszał już lepsze wojskowe kody* Taa skąd niby mam znać, co? *warknął, gdy usłyszał jakiś łomot. Momentalnie uniósł rękę z blasterem a w lewej dłoni pojawił się sztylet. Mrużąc oczy zaczął szukać zagrożenia, by je zneutralizować*

Secorsha - 2010-01-13 17:43:37

*Seco wzruszył ramionami i nic nie odpowiedział, tylko dalej palił tego śmierdzącego papierosa. W pewnym momencie dało się dostrzec, ze oczy ma zaczerwienione, błyszczące. Aż się usmiech na gębę cisnął, że taki „mientki” i po papierosku płacze ale… Ale on wstrzymywał oddech od chwili zapalenia. To dlatego*

*Tangorn zdał sobie w koncu sprawe, ze jego ciało przestaje go słuchać. Kiedy umysł na tyle, na ile nie był otumaniony alkoholem zostawał sprawny, o tyle cialo po prostu zasypiało. Stawało się bezwładne. Osunięcie sie po scianie było tylko kwestią chwil. I nie było to nieprzyjemne uczucie. Wręcz przeciwnie, bardzo miłe.
*

Tangorn - 2010-01-13 17:46:11

Kurwa... *Warknął jeszcze cicho osuwając się po ścianie i wypuszczając broń z ręki. Ten przeklęty gad go zagazował czymś... jeśli z tego wyjdzie cało, to się będzie musiał gęsto tłumaczyć przed jego pięścią, bo on nie łatwo wybacza. W sumie tylko trzy razy w swoim życiu to zrobił. Po chwili stracił przytomność*

Secorsha - 2010-01-13 17:50:33

*Seco nie sadził, ze ten tak od razu przytomność straci, w sumie miał zamiar cos jeszcze powiedzieć. Jednak zanim to nastąpiło wyjął z wewnętrznej kieszeni prosta maseczkę którą nałożył na pysk, i wziął kilka haustów przefiltrowanego powietrza. Peta międzyczasie rozdeptał. Przekrwione oczy spoczęły na lezącym olbrzymie.* To dla Twojego dobhrra, idioto, ale i tak mi nie podziękujesz, bo jesteś głupi…a  Syndykat Cie nie potrzebuje. Eh… ze też ja jestem taki whrrażliwy… *zaraz tez minął „hymn Dominium” i ukryte przejście się otworzyło…*

[wybudzenie Tanga opisze już w tym temacie]

Rei - 2010-01-24 21:29:00

*Dzień chylił się z wolna ku zachodowi, kiedy Rei wpadła na jakże ,,genialny,, pomysł zafundowania sobie zdrowotnego spaceru. A że za zdrowotnymi spacerami w jej wykonaniu nie przepadał zbytnio ojciec, znów zmuszona była nakłamać, że wybiera się do swojego przyjaciela, krewetki. Jedynie taki argument wchodził w grę, i chociaż z góry widać, że mocno naciągany, o dziwo jak do tej pory działał bez większych zarzutów. Tak więc przemierzała lekkimi podskokami, przerzucając ciężar ciała z nogi na nogę, wąską uliczkę Ena Xu. Ręce trzymała w kieszeniach obcisłych, czarnych spodni, zatykając kciuki za szlufki. Ubrana była w błękitną koszulkę na ramiączkach, standardowo czerwone, znoszone trampki. Na szyi podrygiwał z każdym jej ruchem naszyjnik, który stanowił stary, mocno już zdezelowany zegarek. Włosy związane miała dziś w warkocz, sięgający sporo za łopatki i przewieszony przez prawe ramię, pojedyncze, niesforne kosmyki opadały po bokach jej twarzy. Nie oglądała się zbytnio, całkowicie pochłonięta nuceniem pod nosem sobie tylko znanej melodii.*

Erronis - 2010-01-24 21:39:17

*Wieczór był spokojny, ulica w miarę cicha, ogólnie rzecz biorąc nie działo się nic dziwnego. No prawie nic, bo w pewnym momencie rozległ się dziwny, przerywany odgłos. Najpierw powoli narastał a gdy osiągnął apogeum to znowu opadał. I tak kilka razy. Można by to uznać za dźwięk jakieś syreny, gdyby nie drobny fakt, w jakimś zaułku zaczęła się stopniowo materializować... niebieska budka (wraz z narastaniem dźwięku stawała się wyraźniejsza a gdy ten opadał to nieco blakła). Aż w końcu całkiem się pojawiła. Drewniana, niebieska budka. Po jakieś minucie drzwiczki się otworzyły do środka i przez powstały otwór wychyliła się najpierw głowa, pokryta sterczącymi, brązowymi włosami. Po chwili cała już postać wyszła z tej budki i zamknęła drzwi na klucz. Był to wysoki i chudy mężczyzna, ubrany w niebieski, dopasowany garnitur oraz w brązowy płaszcz a na nogach miał trampki. Rozejrzał się po zaułku i żwawym krokiem wyszedł z cienia. Na twarzy widniał mu lekki, łobuzerski uśmieszek a na nosie miał ciemne okulary przeciwsłoneczne.*

Rei - 2010-01-24 21:49:12

*Ten dziwny dźwięk dopiero po chwili dotarł do uszu Rei i to bynajmniej nie z powodu jej słabego słuchu. Gdy pochłonięta była całościowo jedną, ważną rzeczą, trudno jej było zazwyczaj zwrócić uwagę, na coś zupełnie innego. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że jedynie głuchy nie dosłyszałby czegoś tak dziwnego i niecodziennego, zmuszona była zatrzymać się nagle w pół kroku. Zamilkła też przy okazji, wytężając zmysły słuchu i wzroku i pochyliwszy się lekko do przodu, zdołała dojrzeć wyłaniającą się z mroku sylwetkę-chyba mężczyzny. Nie namyślając się długo, jak gdyby ruchem zupełnie bezwarunkowym, jej dłoń znalazła się w ciągu ułamków sekundy na przymocowanej u boku broni, jaką stanowił jej podręczny blaster. Wtedy właśnie dojrzała jego twarz i bezmyślnie stwierdzając, że nic jej nie grozi, cofnęła rękę, pozostając jednak w pozycji jak najbardziej sprzyjającej ewentualnemu atakowi. *

Erronis - 2010-01-24 21:57:39

*Ręce włożył do kieszeni i wciąż z uśmiechem na ustach ruszył powoli i sprężyście przed siebie, rozglądając się po ulicy jakby był tutaj po raz pierwszy w życiu (w sumie to w samym mieście był pierwszy raz, jakoś nigdy tutaj nie umiał trafić). No i wtedy jego wzrok padł na Rei. Patrzył tak na nią przez chwilę i uśmiech nieświadomie zniknął mu z twarzy. Dopiero po kilku sekundach uświadomił sobie na kogo patrzy i ponownie się uśmiechnął, pokazując swoje równe, białe zęby. Szybkim krokiem podszedł do niej, był całkowicie nieuzbrojony i wyglądał przyjaźnie oraz całkiem niegroźnie. Wyciągnął ręce z kieszeni, wystawił je przed siebie i silnie chwycił ją za rękę, by po chwili potrząsnąć nią energicznie* A niech mnie, Nesha! Prawdziwa, żywa Nesha... czy Neshianka? Tak się na was mówi? Bo już teraz nie mam pojęcia, trochę się potłukłem. Ciężko wylądować w tak wąskiej alejce... zawsze miałem z tym problem. A gdzie moje maniery, nazywam się Erronis, w skrócie Err, bądź też Wędrowiec. Niektórzy wolą własną wersję tego imienia. A Ty jak się nazywasz? Ale na prawdę, mam dzisiaj szczęście... żyjący przedstawiciel Nesha! Ha! Jestem po prostu szczęściarzem... *Wyrzucił z siebie potok słów wciąż energicznie potrząsając jej ręką, aż w końcu ją puścił. Sprawiał wrażenie sympatycznego ale w gruncie rzeczy nieszkodliwego dziwaka.*

Rei - 2010-01-24 22:17:27

*Przez moment naprawdę nie wiedziała, co ze sobą począć, bo takiej postawy z czyjejś strony, w stosunku do jej własnej osoby, zdecydowanie nie mogła się spodziewać. Kiedy chwycił ją za dłoń, nie protestowała, wyczuwając instynktownie, że nie ma się czego obawiać. Dopiero gdy wspomniał o rasie do jakiej należała, jej i tak duże już oczy zrobiły się teraz naprawdę wielkie. Wyrażały zarówno zdziwienie jak i pewną dozę być może-zainteresowania?* Ty... wiesz kim ja jestem, to znaczy... *Potrząsnęła lekko głową. Głos miała dziewczęcy, delikatny, nie pasujący zdecydowanie do charakteru jaki sobą przejawiała* ...słyszałeś o takich jak ja... *W miarę wypowiadanych słów, jej twarz rozjaśniał cień lekkiej dezorientacji* ...C'jit, jestem C'jit, ale zazwyczaj wołają na mnie Rei. *Dokończyła wreszcie, przekrzywiając lekko głowę, i przyglądając się uważnie temu dziwnemu jegomościowi Miała nadzieję, że może gdy zamilknie, ten wyjaśni jej to i owo.*

Erronis - 2010-01-24 22:27:09

*Wciąż uśmiechał się szeroko ,trochę jak szaleniec, bo nie mógł uwierzyć we własne szczęście. Troszkę zboczył z kursu (no trochę bardziej niż "troszkę" bo zamierzał wylądować na Venui a trafił tutaj) no i prosze, wpada na jedną z nielicznych przedstawicielek rasy Nesha. Cóż to było za odkrycie, bo dawno już ich nie widział, a podróżuje sporo* No a czemu by nie? Raczej tylko ślepiec może przeoczyć "takich jak ty"... no albo głupek, takich to więcej... no cudownie! genialnie! Ostatni raz widziałem jakiegoś Nesha... eee... *Przekrzywił nieco głowę, usta miał otwarte i wpatrywał się w ścianę ponad nią. Nieświadomie lewą dłonią chwycił nadgarstek prawej i zaczął się tak bawić* Ze czterdzieści siedem lat temu... mało was coś jest *Gdy skończył swoje rachunki to jego dłonie ponownie powędrowały do kieszeni spodni i tak nieco bujając się na podeszwach butów patrzył na nią uważnie przez swoje ciemne okulary. Jego czoło nieco się pomarszczyło gdy usłyszał jej imię* Co za dureń nazwał cię "cholerą"? A z reszta nieważne, pewnie jakiś niedouczony konował... Rei już lepiej... a tak przy okazji, to gdzie ja jestem, bo coś miasta nie poznaję... *Jego głowa poszła w ruch, rozgladając się po ulicy*

Rei - 2010-01-24 22:42:50

Jej wzrok nieco ,,zboczył z kursu,, wędrując w jednej chwili na ziemię, a konkretnie na buty jej rozmówcy* Kurczę... *Wydusiła w końcu, ja to miała już widocznie w zwyczaju, bo zdania była, że słowo to określało naprawdę wiele odczuć.* Ena Xu, a konkretnie zapyziała, zasmarkana ulica tegoż miasta... *Wyjaśniła w skrócie ich aktualne położenie, nie odrywając wciąż wzroku od jego butów. Po chwili jednak opanowała tą przemożną chęć i ponownie ulokowała spojrzenie w jego twarzy, nieco dłużej przypatrując się bezpośrednio jego oczom. Mogłaby przysiąc, że nie pasowały dziwnie do całej reszty jego jestestwa, ale nie była w stanie jasno określić dlaczego. Nagle jednak przemknęła przez jej głowę bardzo istotna myśl.* Zaczekaj, to ty wiesz może... to znaczy, wiesz trochę o naszej rasie, prawda? *Ponownie przekręciła lekko głowę, wpatrując się w niego tym uporczywym, kocim wzrokiem*

Erronis - 2010-01-24 22:49:05

Ena Xu? Cholera... to chyba nie na Venui, co? Zniosło mnie troszeczkę... *Podrapał się po głowie i na stałe umieścił swoje okulary na czubku głowy. Jego twarz przybrała nieco zdezorientowany wyraz i może też odrobinę strapiony, bo zdarzało mu się czasami zabłądzić. Będzie musiał naprawić system nawigacji... chociaż, tak jest ciekawie* Co? Czy wiem... a coś niecoś... bywało się tu i tam, ale ciężko na was trafić, wiesz? No, to co chcesz wiedzieć? Tak na szybko, myk myk, bo bym sobie trochę pozwiedzał te zapyziałe uliczki. Wiesz o tym, że najciekawsze są właśnie takie zasmarkane i brudne miejsca... ta adrenalina i przygoda! Cudowne... *Wydawał się podekscytowany tą myślą, zwiedzanie mrocznych zaułków Ena Xu... dlatego właśnie podróżował po galaktyce, ale nie po szlakach turystycznych, bo to nudne. Sam dobierał trasy i często lądował na takim zadupiu jak to*

Rei - 2010-01-24 22:55:46

*Szybko, to szybko, raz dwa i nie owijając w bawełnę, zwłaszcza, że jej również spieszyło się tu i tam, w celu zwiedzenia jeszcze kilku znanych już przecież dobrze miejsc.* Ty wiesz może, z jakiej planety pochodzi nasza rasa? *Zaintonowała z nieukrywaną nutą ciekawości w głosie, skupiając spojrzenie na jego twarzy. Wreszcie dotarło do niej, dlaczego oczy tak bardzo nie pasowały do jego wyglądu. To były oczy kogoś doświadczonego, obytego w świecie, a przecież jego sylwetka ni jak na to nie wskazywała*

Erronis - 2010-01-24 23:01:56

*Zmarszczył czoło i przymrużył oczy, zastanawiając się nad odpowiedzią. Neshowie byli bardzo tajemniczy i nigdy za dużo nie dało mu się o nich dowiedzieć.* Niestety nie... chociaż... może w moim TARDISie by coś było... a jak nie to w Bibliotece Niezgłębionej Wiedzy... no a coś jeszcze? Bo w sumie wiesz jak to jest, każdy ma swoje tajemnice... ale chyba z waszą planetą coś się stało... hmm... *prawa ręka powędrowała na czubek głowy, by się podrapać. Jego twarz wyrażała smutek, że nie może jej pomóc. Spojrzał na nią uważnie swoimi brązowymi, pełnymi ciepła oczami. Biedna istota, pozbawiona własnej tożsamości... no ale może jakoś będzie umiał jej pomóc?*

Rei - 2010-01-24 23:15:56

*Pomimo iż spodziewała się podobnej odpowiedzi, poczuła lekkie ukłucie żalu. Po chwili jednak udało jej się opanować i ulokowała spojrzenie żółtych oczu w jakimś bliżej nieokreślonym punkcie.* To jest Duukan, tutaj żyję i to mój dom... *Powtórzyła prawie bezgłośnie, bezbarwnie intonując to zdanie jak wyuczoną formułkę.* ...Trochę zasyfiony i ogółem niezbyt przyjemny, ale zawsze *Dodała po chwili, jak gdyby nie chcąc przyznać się przed samą sobą, jak bardzo doskwiera jej brak jasnej przynależności do miejsca, skąd pochodziła.* Wstąp kiedyś do nas na herbatę, to pokaże Ci potem kilka ciekawych miejsc... * To niezwykłe, ale poczuła, że może w jakiś sposób całkowicie zaufać temu mężczyźnie, a mówiły jej o tym jego oczy. Takie zaproszenie było u niej naprawdę rzadkością i liczyć na nie mogły zazwyczaj tylko krewetki, ale w tym przypadku służyło chyba bardziej odwróceniu uwagi od istotnego tematu. Odgarnęła z twarzy niesforne kosmyki, odrzucając do tyłu warkocz. Jej oczy, zazwyczaj pełne życia, ciepłe i ciekawe świata, zdawały się teraz zamglone*

Erronis - 2010-01-24 23:26:27

*No cóż, nie każdy wszystko może wiedzieć, zwłaszcza o rasach tak tajemniczych jak jej. Już chciał powiedzieć coś na pocieszenie, gdy nagle wykrzyknął* Duukan! Tak jest, jestem na Duukan! Zaraz... to było... eee... yyy... Tak! Koto-Vis Cztery! No to jesteśmy już w domciu... *Wyszczerzył zęby w szerokim, nieco szaleńczym uśmiechu, bo dopiero teraz zorientował się z całą pewnością, gdzie wylądował. Zniosło go tylko i kilkaset tysięcy kilometrów...* Ale zaraz co to Ja chciałem powiedzieć? A tak, herbatka... no cóż, może jak się tu kiedyś znowu przypałętam... to może... Ooo... ooo... coś mi wibruje... Aaa.... auć... dziwne to... Aaaa.... *Nagle zaczął się dziwnie trząść, jakby w tańcu, bo raz uginał lewą nogę a raz prawą a rękoma zaczął przeszukiwać kieszenie garnituru, stękając przy tym dziwacznie. W końcu jednak wyjął spod ubrania jakieś dziwne, małe urządzenie elektroniczne, które wibrowało a teraz jeszcze piszczało* Uuuu.... burza słoneczna... uwielbiam to. A i muszę zebrać próbki... no więc, to żegnaj, miło było poznać. *Lewą ręką (bo w prawej trzymał wyrywające się urządzenie) uścisnął energicznie jej dłoń i teraz z uśmiechem szaleńca spojrzał na uliczkę z której wyszedł* Wybacz, żegnaj! Pa! *No i pognał przed siebie a płaszcz za nim powiewał swobodnie. Po kilku sekundach zniknął w mroku a minute później znowu rozległ się ten dziwaczny, narastający i opadający dźwięk i tak przez kilkanaście sekund. Na końcu jednak zamiast odgłosu uderzenia rozległ się taki nieco piszczący dźwięk, jakby ktoś wygrywał kilka tonów na piszczałce. No i po tajemniczym podróżniku nie pozostał nawet ślad*

Rei - 2010-01-24 23:38:42

*Rzuciła mu ostatnie, nieco zdziwione spojrzenie, gdy zniknął za rogiem ulicy. Dziwny gość - przemknęło jej przez myśl, no ale zaraz uświadomiła sobie, że ma jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. Ruszyła więc dalej, nieco już mniej skocznym krokiem, bo na sercu siedziała jej w tej chwili sprawa nieodgadnionego pochodzenia przedstawicieli jej rasy. Będzie musiała jeszcze kiedyś złapać gdzieś tego człowieka, bo nie mogła się oprzeć wrażeniu, że wiedział co nieco na interesujące ją tematy. Tak więc również i jej sylwetka zniknęła wkrótce w ogarniającej z wolna ulicę ciemności.*

GotLink.plwynajem autobusów Piła Prace koparką kraków hurtownia opakowań Piła